Ileż można czekać na partnera .Cały tydzień całymi dniami siedzi w pracy do tego jeszcze sobotę ma zajętą.. odsunął mnie na dalszy Plan.
Czuję się z tym źle ,proponuje różne rozwiązania ,ale mnie nie słucha..
Ja naprawdę rozumiem ,że czasy mamy ciężkie ,że trzeba dużo pracować ,ale gdzie w tym miejsce na związek?.. na wspólny czas.. w niedziele chodzimy do jego rodziny na obiad i też nie jesteśmy sami.. Jeden dzień w tygodniu to zdecydowanie za mało dla mnie... wierzę,że gdyby naprawdę chciał wygospodarował by choć trochę czasu dla mnie..
Dziś ugotowałam dobry obiad ,on kupił deser i myślałam,że choć trochę czasu spędzimy ze sobą.. a on"przepraszam ,ale musze jechać do rodziców.. tam mam taki specjalny program itp itd".. raczej mnie nie zdradza ..myślę.. ale jego chwilki .. przeciągają sie do kilku godzin ,a wieczorem chciałam z nim wyjść..
.......Ja mozna powiedzieć po części zrezygnowałam ze swojej pracy ,bo pracowałam popołudniami kiedy on miał wolne... bo chciałam z nim spędzać czas...
chyba nie warto się tak poświęcać..dla kogoś ,i tak nie doceni..
smutne...
wam by odpowiadała taka sytuacja?..oświećcie mnie ,może źle myślę..