drugi początek...

Problemy związane z depresją.

Re: drugi początek...

Postprzez Bianka » 2 mar 2012, o 20:31

Pozytywna też byłam dłuugi czas na takim etapie jak Ty teraz, co mi terapia może pomóc, ja wszystko wiem itp teraz wiem, że to był błąd, terapia na czym innym polega, bynajmniej nie na tym żeby testować psychologa :) wie tyle ile mu powiesz...myślę, że psycholog dziecięcy mógłby pomóc małej! mała tej pomocy potrzebuje, przede wszystkim z powodu histerii z wymiotami i sikaniem, bo wskazuje to na problem a nie taki "charakter", problem w kontaktach z dziećmi też jest ważny...dla Ciebie pomoc jak temu zaradzić...
Jeśli chodzi o Twoja terapię to zdecydowanie odradzam psychologa, a polecam psychoterapeutę, to zupełnie inna bajka....ja też długo szukałam zanim trafiłam na swoją, z prawdziwego zdarzenia terapeutkę i takiej Tobie życzę...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: drugi początek...

Postprzez tara » 2 mar 2012, o 21:31

caterpillar napisał(a):P.S Tara

Maluda jest znacznie mlodsza , nie ma 5 lat ;)


Ja wiem, w jakim wieku jest, jak ją nazywacie, Maluda. Para kolejnych moich wnucząt jest niemal dokładnie w jej wieku (w sumie mam 6 wnucząt w wieku 0,5 - 8 lat :D , dzieci wychowałam 3, w średniej wieku 33 lata :mrgreen: ))
Ta dziewczynka urzekła mnie odkąd, zupełnie przypadkiem, dowiedziałam się o jej istnieniu. Piszę o pięciolatkach by uświadomić mamie, że teraz jest najwyższy czas, aby zacząć naprawiać co trzeba.

I nie ma Pozytywna racji, że mała się buntuje, bo ma swój rozum. To nie jest absolutnie powód do zadowolenia.
Avatar użytkownika
tara
 
Posty: 30
Dołączył(a): 21 lis 2011, o 21:07

Re: drugi początek...

Postprzez tara » 2 mar 2012, o 21:50

pozytywnieinna napisał(a):ja nie wierze w psychologow, tak samo jak wrozki, dla mnie to jedno i to samo. wiele razy uczestniczylam w roznych terapiach i uwazam, ze jest to kompletna bzdura! pogada sobie pogada, zwykle sa to ludzie ktorzy odklepali studia i na tym sie skonczylo, potrafilam ich madrosci podwazac w 5 sekund niewygodnym pytaniem! nigdy nie trafilam na osobe, ktora by sobie poradzila z moimi pytaniami i uwagami w stosunku do tego co mowia!

mialam kolezanki, ktore studiowaly psychologie, obecnie sa psychologami, a na studiach imprezowaly, egzaminy zaliczajac sciaganiem itd.

pierwsza moja psycholog kiedys powiedziala, ze zostala psychologiem, bo sie zakochala i jest nieszczesliwa ze nim jest!

ponadto, jesli mala bedzie miala talent do rysowania (na co sie zapowiada) albo bedzie wybitna z czegos innego i zle bedzie przez to postrzegana przez rowiesnikow, to co? mam chodzic do psychologa, zeby jej ten talent wywlokl z glowy?


pracowalam z dziecmi i znalam wiele dzieci, ktore w przedszkolu nigdy sie nie bawily z innymi dziecmi. nikt z tego dramatu nie robil i wyrosli na normalnych, inteligentnych, potrafiacych SAMEMU o sobie decydowac ludzi...

dodatkowo uwazam, ze dobrze, ze mala buntuje sie przeciwko normom, bo znaczy, ze ma swoj rozum, wie czego chce i uparcie do tego dazy.

ponadto nie dziwie sie, ze jej sie nie podoba, bo tam jest w grupie 30 dzieci! wrzask niesamowity, niemowiac, ze panuje prawo dzungli, wyrywania sobie nielicznych zabawek.

opanowanie tego wszystkiego przez jedna kobiete zakrawa na cud! sama bym sie bala na miejscu malej i chcialabym stamtad uciec. tylko, ze ona nie moze .

ponadto rozmawialam z jej nauczycielkami, ktore tylko potwierdzily to co mysle, ze niektore dzieci nigdy sie do przedszkola nie przystosowuja, pytalam, co wtedy, one radza zabrac dziecko z przedszkola na rok i sprobowac jak bedzie starsze. Ja takiej mozliwosci nie mam.


Dziewczyno, jedyny pożytek z tego co napisałas, to to, że wyrzuciłas coś z siebie, ale daj sobie powiedzieć: nie masz racji!

Jedyne, z czym mogę się nieco zgodzić, to Twoja opinia o psychologach. Rzeczywiście sporo jest „specjalistów” z bożej łaski, ale przy takiej masowej produkcji w tej dziedzinie nie może być inaczej. A te osoby, które imprezowały, czy zaliczały studia przez ściąganie to pewnie wcale w swoim zawodzie nie pracują i stoją teraz w Londynie na zmywaku, albo w siedzą w supermarkecie na kasie.

Jeżeli o mnie chodzi, to cenię sobie w tej dziedzinie słowo pisane i taką biblią dla mnie jest książka pt. „Droga rzadziej wędrowana”, której autorem jest M. Scott Peck.

Książka zaczyna się od słów: „Życie jest trudne”. Chyba nic odkrywczego. A zaraz potem: „Życie to ciąg problemów. Czy mamy zatem na nie narzekać, czy starać się je rozwiązać?”
Prosto powiedzieć, ale jak? I tu okazuje się, że ten pierwotny sposób rozwiązywania problemów wynosimy z domu rodzinnego. I wcale nie chodzi tu o zasady, jakie rodzice starają się wpoić dzieciom mówiąc o tym, ale o sposób w jaki sami radzą sobie z własnymi problemami. Autor mojej książki dokonał analizy różnych zachowań, poparł to konkretnymi przykładami i tym sposobem uświadomił mi, jak wielką ponosimy odpowiedzialność za to jakimi ludźmi staną się nasze dzieci.

Autor mojej mądrej książki dzieli ludzi, mających zarówno większe jak i mniejsze problemy z psychiką, na nerwicowców i charakteropatów. „Nerwicowiec przyjmuje na siebie nadmierną odpowiedzialność, charakteropata zaś – zbyt małą. Nerwicowcy znalazłszy się w konflikcie ze światem, obarczają winą siebie. Natomiast charakteropaci popadłszy w konflikt, automatycznie zakładają, że to wina innych. (…) Mówi się, że nerwicowcy krzywdzą samych siebie, natomiast charakteropaci krzywdzą wszystkich wokół. Jeśli dzieci popełnią jakieś wykroczenie lub mają kłopoty w szkole, rodzice charakteropaci automatycznie obarczają za to winą system szkolny lub kolegów, którzy mają zły wpływ na ich latorośl. Nerwicowcy winą obarczają siebie, robią sobie wyrzuty, że czegoś nie dopilnowali." Coś w tym jest…
"Okazuje się, że tylko nieliczni z nas nie są ani nerwicowcami, ani nie wykazują charakteropatii, i dlatego w zasadzie każdy może odnieść korzyść z psychoterapii, jeśli tylko zapragnie się jej poddać.”

Autor pociesza nas, że psychika człowieka w każdym wieku jest elastyczna i może się doskonalić, jeżeli tylko poświęcimy jej wystarczająco dużo czasu.

Nie zapominaj, że dzisiaj Ty jesteś dla swojej córki wzorem sposobu rozwiązywania problemów i warto byłoby zadbać przede wszystkim o siebie.

Jeżeli więc nie masz ochoty na spotkanie z psychologiem to poczytaj przynajmniej książkę, którą napisał M. Scot Peck.
Avatar użytkownika
tara
 
Posty: 30
Dołączył(a): 21 lis 2011, o 21:07

Re: drugi początek...

Postprzez pozytywnieinna » 2 mar 2012, o 21:51

Bianka napisał(a):Pozytywna też byłam dłuugi czas na takim etapie jak Ty teraz, co mi terapia może pomóc, ja wszystko wiem itp teraz wiem, że to był błąd, terapia na czym innym polega, bynajmniej nie na tym żeby testować psychologa :) wie tyle ile mu powiesz...myślę, że psycholog dziecięcy mógłby pomóc małej! mała tej pomocy potrzebuje, przede wszystkim z powodu histerii z wymiotami i sikaniem, bo wskazuje to na problem a nie taki "charakter", problem w kontaktach z dziećmi też jest ważny...dla Ciebie pomoc jak temu zaradzić...
Jeśli chodzi o Twoja terapię to zdecydowanie odradzam psychologa, a polecam psychoterapeutę, to zupełnie inna bajka....ja też długo szukałam zanim trafiłam na swoją, z prawdziwego zdarzenia terapeutkę i takiej Tobie życzę...



ja bylam u psychoterapeutow, swego czasu tez placilam za to kupe kasy i to nie ja stweirdzalam, ze jestem wszystkiego swiadoma i ze nie bardzo jest z czym ze mna pracowac, tylko PSYCHOTERAPEUCI!

a to, ze ma charakter, tez stwierdzily nauczycielki i Pani Dyrektor, ktore maja doswiadczenie bardzo wielu lat i tysiace dzieci "na swoim koncie", czyli nie ja.

Stwierdzily, ze najlepiej byloby ja zabrac z przedszkola, przynajmniej na rok!
odnosnie sikania i wymiotow, to nim ja przyprowadzilam, to juz mi zaznaczaly, zeby przyniesc rzeczy na zmiane, bo u dzieci silny stres powoduje takie reakcje!

I Bianko u mnie w miescie jest AZ 3 bezplatnych psychologow dzieciecych, ktorych znam dokladnie, bo jeszcze w LIceum tam chodzilam, jedna to wlasnie ta, ktora jest nieszczesliwa z powodu zawodu, druga to babka, po 60 tce, ktora uzaza, ze pozadne lanie jeszcze nie zaszkodzilo, a trzeci to facet, ktory jest oderwany od rzeczywistosci i nie slucha co sie do niego mowi.

Zreszta jak juz wspominalam, jak ostatnio zmienialam prace, to kolezanka, kolezanki, ktora tam byla i od 10 lat jest psychologiem dzieciecym widziala ja i specjalnie jej pytalam czy powinnam z nia gdzies chodzic, wypytala o wszystko stwierdzila normalne reakcje i nakazala stanowczosc, odnośnie tych szalow, podobne zdanie maja Panie w przedszkolu, problem w tym, ze powinnam ja stamtad zabrac, to jest pewne, ale nie mam zadnych mozliwosci ku temu, ani finansow.

mala ma tak koszmarna traume zwiazana z tym przedszkolem, ze tylko w kolko powtarza, "nie chcie przedśkole", nie smieje sie, nic juz nie robi, nawet nie chciala dzis barneya. poprostu caly czas powtarza, to samo, jak katarynka. W zlobie tez miala szal na poczatku, ale potem sie bawila i smiala sie, jak ja odbieralam, teraz jak wchodze to sidzi w kacie, albo gdzies na krzeselku i nawet sie nie usmiech jak wchodze, tylko wychodzi ze spuszczona glowa, razem ze mna. Potem rzuca mi sie na szyje popoludniu i placze, placze i powtarza to samo.
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: drugi początek...

Postprzez pozytywnieinna » 2 mar 2012, o 21:58

tara, wiesz co ja musze przeczytac? setki maili z pracy, setki ofert pracy i zastanowic sie jak zrobic obiad na 6 dni z 2 zl, ktore mi zostaly do 10 tego, albo i dluzej, bo moja byla firma nie istnieje i nie wiem, czy dostane wyplacone L4

to sa problemy, ktore MUSZE rozwiazac, TU i TERAZ, ja od 3 lat rozwiazuje problemy, o ktorych sie nawet wielu nie snilo!

koncza mi wszelkie mozliwe zrodla finansowania, od kredytow, poprzez wyprzedaz rzeczy! rosna gory nieoplaconych rachunkow np. za internet 1,5 miesiaca i ciekawa jestem ze jeszcze nie odlaczyli!

nie ma szans w Polsce znalezc pracy od 7-15 (bo mala musze odebrac do 16) z pensja pozwalajaca na wynajem mieszkania, oplacenie przedszkola, kupienie podstawowych produktow!

w tej chwili (jak i od 2 lat) to jest moj podstawowy problem skad wziac pieniadze na podstawowe zycie
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: drugi początek...

Postprzez Bianka » 2 mar 2012, o 22:04

pozytywnieinna napisał(a):ja bylam u psychoterapeutow, swego czasu tez placilam za to kupe kasy i to nie ja stweirdzalam, ze jestem wszystkiego swiadoma i ze nie bardzo jest z czym ze mna pracowac, tylko PSYCHOTERAPEUCI!

a to, ze ma charakter, tez stwierdzily nauczycielki i Pani Dyrektor, ktore maja doswiadczenie bardzo wielu lat i tysiace dzieci "na swoim koncie", czyli nie ja.

Stwierdzily, ze najlepiej byloby ja zabrac z przedszkola, przynajmniej na rok!
odnosnie sikania i wymiotow, to nim ja przyprowadzilam, to juz mi zaznaczaly, zeby przyniesc rzeczy na zmiane, bo u dzieci silny stres powoduje takie reakcje!


Kiepsko trafiałaś, ja też tak trafiałam kupe lat i straciłam wiarę w sens dopóki nie trafiłam na naprawdę profesjonalne osoby i co ważne za darmo!...Wszystkiego świadoma mówisz? no i co z tego? ja też jestem wszystkiego świadoma, nie na tym terapia polega przecież, żeby się uświadomić, dla mnie to nie są profesjonaliści...
Panie w przedszkolu pracujące od bardzo wielu lat tym bardziej :) im dłużej tym gorzej...
Zabrać pewnie tak, ale nie masz możliwości...wczoraj czytałam listy matek do psychologa w necie na takie tematy, bardzo fajne rady były dawane...czy panie z przedszkola mają jakiś pomysł na małą? jak ją wprowadzić, żeby czuła się lepiej, bezpiecznie itp? żeby się wdrożyła? czy tylko czekają aż jej przejdzie?
Silny stres w przedszkolu ok, a skąd takie szały z rzyganiem w domu?? jeśli ze stresu to na pewno mała potrzebuje psychologa dziecięcego ale może nie z tych 3 o których pisałaś, może ktoś jeszcze inny?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: drugi początek...

Postprzez pozytywnieinna » 2 mar 2012, o 22:12

ona nie rzyga w domu, tylko przy szale, w przedszkolu, jak przychodzi to placze i narzeka, ze byla "bez mamy", jesli chodzi o prace Pan, to ja znakomicie wiem, jak one pracuja i nie mam im nic do zarzucenia, wrecz przeciwnie, przez to, ze mnie znaja, bardziej skupiaja uwage na malej, rady daja, sposoby tez maja, ale to na mala nie dziala, jak ja odbieralam z innych miejsc to mimo, roznych reakcji rano, popoludniu byla pelna energii, a teraz jest koszmar!
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: drugi początek...

Postprzez Bianka » 2 mar 2012, o 22:20

pozytywnieinna napisał(a):mala ma taki szal, ze az rozbila warge, nie poloze jej i tyle!!!!!! od 50 minut wybiega z pokoju, nawet jej tam nie zaprowadze, bo rzuca sie po ziemi jak oszalala!!!!!! zazygala mi cale mieszkanie, ten koszmar nigdy sie nie skonczy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Pozytywna to jest to co mnie najb. niepokoi, ale jak uważasz, nie znam Twojej małej osobiście, ale gdyby moja tak robiła szukałabym pomocy, bo nie tylko o przedszkole chodzi...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: drugi początek...

Postprzez pozytywnieinna » 2 mar 2012, o 22:29

nie, o to, ze cos chce i nie ma, z histerii zyga, bo sie krztusi slina i wszystkim i o to tez pytalam w przedszkolu, podobnie jak wczesniej ta znajoma psycholog i trzech pediatrow i WSZYSCY mowia to samo, nie ustepowac i przejdzie, pytam kazdej matki jedynaczki, ale juz starszych, czy mialy takie szaly, zawsze slysze to samo "przejdzie to normalne"

rozmawialam tez o tym dosc dlugo z Pania Dyrektor z przedszkola, ktora ma rowniez specjalizacje z psychologii i jej doswiadczenie i sposob podejscia do dzieci jest naprawde godny pozazdroszczenia, pytalam co mam z tym zrobic, powiedziala nie reagowac i przeczekac i jestem przekonana, ze powiedzialaby mi, ze mam z nia isc do psychologa, czy cokolwiek, bo ja mam z nia naprawde specyficzny uklad. a ona wrecz przeciwnie uwaza, ze mala ma silny charakter, wie czego chce i tego sie domaga, a ze nie umie inaczej to wymaga w ten sposob, az do upadlego... stwierdzila, ze jedyna droga jest konsekwencja w nieustepowaniu.
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: drugi początek...

Postprzez limonka » 2 mar 2012, o 22:34

pozytywnieinna napisał(a):tara, wiesz co ja musze przeczytac? setki maili z pracy, setki ofert pracy i zastanowic sie jak zrobic obiad na 6 dni z 2 zl, ktore mi zostaly do 10 tego, albo i dluzej, bo moja byla firma nie istnieje i nie wiem, czy dostane wyplacone L4

to sa problemy, ktore MUSZE rozwiazac, TU i TERAZ, ja od 3 lat rozwiazuje problemy, o ktorych sie nawet wielu nie snilo!

koncza mi wszelkie mozliwe zrodla finansowania, od kredytow, poprzez wyprzedaz rzeczy! rosna gory nieoplaconych rachunkow np. za internet 1,5 miesiaca i ciekawa jestem ze jeszcze nie odlaczyli!

nie ma szans w Polsce znalezc pracy od 7-15 (bo mala musze odebrac do 16) z pensja pozwalajaca na wynajem mieszkania, oplacenie przedszkola, kupienie podstawowych produktow!

w tej chwili (jak i od 2 lat) to jest moj podstawowy problem skad wziac pieniadze na podstawowe zycie

Doskinale rozumiem ze bedac w powyzej opisanej sytuacji nie masz sily, czasu , ani kasy na psychologow. Mysle tez ze potrzebujesz czasu ... Nie kazdy Od razu leci do terapeuty... Mnie terapia pomaga... Trafilam na super osobe... Niemniej jednak chyba owczesny swiat przegina czasem w druga strone... Na wszystko diagnoza, prochy I terapia... Ciezko znalezc zloty srodek... Szczegolnie samotnej matce:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: drugi początek...

Postprzez Bianka » 2 mar 2012, o 22:44

Pozytywna nie na każde dziecko "nie zwracanie uwagi" to jest dobra metoda, jeśli u małej to nie działa, to potrzeba innej metody...ja przed sobą mam ogromne tomisko o drugim i trzecim roku życia dziecka, o szałach i złości dwulatków jest tu pół grubego tomiska, jest wiele metod, nie tylko ignorowanie i jest jeden akapit taki " Nie postępuj tak (o ignorowanie ataków chodzi) z dzieckiem wrażliwym, przechodzącym przez jakiś trudny okres, będącym w jakimś szczególnym stresie, lub takim które szczególnie rozdrażnia właśnie brak uwagi.." to tylko urywek bo nie sposób przytoczyć wszystkiego...więc te rady to niech oni sobie wsadzą do d....bo jak widać nie działają...a sposobów jest o wiele wiele więcej...o pomocy w przedszkolu też gdzieś czytałam ale zgubiłam to, też jest wiele pomysłów jak ułatwić adaptację...chciałam żeby ktoś Ci pomógł znaleźć sposób na małą...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: drugi początek...

Postprzez caterpillar » 2 mar 2012, o 23:17

Pozytywna no taki argument ;)

imprezowych ludzi znajdziesz na KAZDYM kierunku od lekarzy po prawnikow do weterynarzy (a tam zwlaszcza znajomiki, rodzina itp)

Rozumiem ,ze duzo tego finanse, brak czasu , praca , dziecko

ktos tu napisal ..bledne kolo

mam nadzieje ,ze wreszcie uda Ci sie to przerwac :kwiatek:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: drugi początek...

Postprzez Laff » 2 mar 2012, o 23:19

Bianka, rozumie co masz na myśli i zgadzam się z Tobą - moja siora ma 5 dzieci - siłą rzeczy, nigdy nie miała czasu dla żadnego... druga z kolei Natalia w widoczny sposób odcinała się od maleńkości od rzeczywistości. I chociaż się napominało siostrę, robiło jej kazania lub nawet oferowało pomoc - siora ignorowała bo nie miała nigdy czasu, bo zawsze coś wyskoczyło, bo ciągle coś... dopiero jak Natalka poszła do szkoły to pedagog ją 'zmusił' aby znalazła czas. Ale musiała powtarzać klasę - mała miała autyzm na szczęście nie znaczny więc szybciutko udało się ją z tego wyprostować. Ale dziewczyna ma 11 lat i nadal jest 'do tyłu'...

Z drugiej strony rozumie doskonale Pozytywną. Sama stoję na progu wielkiej gonitwy o byt. Jeszcze mam parę dni wytchnienia ale lada moment wszystko się zacznie... Kto ma małej zapewnić dach nad głową, jedzenie, edukację, ubrania i to wszystko, bez czego nie da się funkcjonować? Ja to nawet w połowie jeszcze nie jestem świadoma, jak ciężko być dosłownie (bo nawet bez rodziców) samotną matką... jak czytam o zmaganiach Pozytywnej to trwoga mnie ogarnia... o moje maleństwo. Bo jakkolwiek Pozytywna jest silna tak ja nie dorastam jej do pięt.

Z trzeciej strony Pozytywna - jeśli zaniedbasz siebie, swoje zdrowie (tu także psychiczne) to co się stanie z małą????


I jak to wszystko pogodzić?????????????
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: drugi początek...

Postprzez Bianka » 2 mar 2012, o 23:24

Laff ja też rozumiem te wszystkie strony i staram się jak mogę pomóc im obu...
Ps: z autyzmu się nie da wyleczyć, więc dlatego mała pewnie jest do "tylu", dobrze, że lekka postać, ale problemy będą zawsze, ma siostra fuksa jak na takie późne leczenie...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: drugi początek...

Postprzez Laff » 2 mar 2012, o 23:39

to raczej Natalka miała fuksa... siora jakoś nie szczególnie się przejęła :evil:

mnie w całej tej sytuacji Pozytywnej przeraża moja własna bezradność. bo coś chce się zrobić ale nawet się nie ma pomysłu CO. tutaj gadanie nic nie da.
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 440 gości

cron