Życie z depresją (...)

Problemy związane z depresją.

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 22 lut 2012, o 01:01

Dziwne, często myślę , że nie mam uczuć, szczególnie tych pozytywnych... Dobra matka kocha bezgranicznie swoje dziecko, a ja? Może są tam jakieś uczucia, ale nie kocham tak jak zawsze chciałam, tak jak sobie wyobrazalam... Czuję, ze od jego urodzenia nie mam tej specjalnej więzi... Więc jak mam się czuć z tym? Czasem bywa tak, szczególnie po serii dni w pracy, bywa tak, że on nie chce ze mną spędzać czasu... Tylko krzyczy tata, tata... Wyrywał się... Wiem, że nie do końca mam rację, bo jeśli tata gdzieś jedzie, to potem ze mną chce spędzać więcej czasu. Staram się odwzajemniać każdy.uśmiech, pocałunek, przytulaniec. Staram się nauczyć go jak najwięcej pozytywów... Tylko jest we mnie ta przytłaczająca blokada....

Miałam świetną 1,5 godz sesję wczoraj! Dużo mówiłam, ona dużo wyjaśniała, naswietlala, wielu rzeczy.nawet nie zdawalam sobie sprawy....
Zapytała, że skoro tak długo czułam się tak źle, to dlaczego zaczęłam szukać pomocy dopiero po urodzeniu dziecka? To może oznaczać, że jestem bardzo dobrą matką, bo chcę zmian ze względu na te istotke która pojawiła się w moim życiu... Mi jeszcze trudno w to.uwierzyć... Uważam się.za złą matkę , póki co...

Zapytała także na ile procent wierzę w to ,ze uda mi się.z tego wyjść, (powiedziałam jej, ze zaczęłam mieć wątpliwości w to, ze kiedykolwiek będę czuła się szczęśliwa) , powiedziałam, że może 10-15%, powiedziała, że chociaż to tylko 10 ze 100 ale jest.baaaardzo mocne I ze skoro zaczęłam I chcę to ten procent zacznie rosnąć I przerastac negayywy...

Właśnie gdy to pisałam, do pokoju wszedł mąż, nie miałam wyjścia, czułam się okropnie gdy to czytał, byl rozżalony że dzielę się z innymi a nie z nim, pomimo że wytlumaczylam mu, ze byl głuchy na moje wołania o pomoc...
Porozmawial spokojnie, ale zamiast skupić się na mnie, skupił się raczej na sobie... Zaprzeczyl kilku rzeczom co powiedziałam... Że niby czuję się inaczej, skąd on to może wiedzieć? Powiedział, że widzi sporą poprawę w moim zachowaniu,że synek b mnie kocha, że widzi jak jest za mną, ze więcej zaczęłam się z dzieckiem śmiać, bawić, tańczyć I ze czeka na dawną żonę. Oczywiście zakończyło się sprzeczka, emocjami, łzami, głową mnie teraz boli, a o 4 rano muszę wstać do pracy, pewnie jeszcze długo nie zasne...

Miałam niby lepszy nastrój, ale dlaczego on musi go zawsze nadpsuc? :(
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez Abssinth » 22 lut 2012, o 11:55

Anulka :)

po pierwsze - wiesz, jakie to dobre, ze myslisz, ze jestes zla matka? Bo to znaczy, ze starasz sie byc lepsza, ze uwazasz na to co mowisz i robisz...i tak naprawde w ostatecznym rozrachunku to sprawia, ze jestes bardzo dobra matka :)
zobacz, ile jest osob dookola, ktore uwazaja, ze sa rewelacyjnymi rodzicami, a pija codziennie, dra sie na swoje dzieci, bija etc. I nie przetlumaczysz im, ze tak sie nie robi, bo jeszcze Tobie przywala ze jak smiesz ich wspaniale rodzicielstwo obrazac.

I ciesze sie, ze sesja poszla dobrze, izaczynasz widziec swiatelko w tunelu.. :)

Jesli chodzi o Twojego meza - masz pelne prawo korzystac z pomocy terapeuty, z pomocy forum - zamist niego, zwlaszcza, ze Twoje problemy sa w znacznej czesci spowodowane przez meza - znana i opisana czescia zachowania przemocowcow jest to, ze boja sie tego, ze 'ofiara' bedzie rozmawiac o nich z innymi ludzmi...to taka strategia, zeby odciac ofiare od normalnosci, od innych ludzi, ktorzy moga powiedziec, ze to, co sie dzieje w ich domu, jest nienormalne.
Krzyk i proba szantazu emocjonalnego, kiedy szukasz pomocy, jest zachowaniem przemocowym - normalny czlowiek ucieszylby sie, ze kochana zona szuka pomocy u innych, wsrod przyjaciol czy (nawet lepiej) zupelnie obcych ludzi, bo oni przedstawiaja obiektywny obraz rzeczywistosci.
Nie pozwol sie zmusic do zamilkniecia i zamkniecia w czterech scianach z wrzeszczacym mezusiem.

Masz calkowite prawo nie mowic mu o wszystich swoich problemach.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez woman » 22 lut 2012, o 12:29

Anulka, mogę tylko podpisać się pod słowami Abssinth.
Mądrze gada.
Od siebie dodam tylko, że bardzo Ci kibicuję i bardzo się cieszę, że wzięłaś się za całe to g.wno, które Cię w życiu spotkało.
Przerabiam właśnie z terapeutką podobne tematy i też walczę z wyparciem i zaprzeczeniem. Bo przecież moje dzieciństwo nie było takie złe i inni mieli gorzej. Eh.
Mam o tyle lepiej, że mąż wspiera mnie z całych sił w mojej walce z nerwicą, depresją, czyli czymś, co kiedyś wydawało mi się absolutną normą. Nie sądziłam nawet że można żyć/czuć inaczej, spokojniej, lepiej.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 24 lut 2012, o 08:44

Dzięki za komentarze.

Dziewczyny! Jestem podekscytowana! Siedzę w samolocie do Rzymu! Taki wypad (na kredytówkę, ale pal licho!) , mam nadzieję, że mi trochę doda energii. Lecę sama, z pl dolatuje przyjaciółka, mam nadzieję, ze zaszalejemy! Jeśli będzie WiFi to napiszę, jeśli nie to do przyszłego tygodnia! Ciao!

Mamma Mia!
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez Abssinth » 24 lut 2012, o 11:40

Ciao Bambina! :)

dobrej zabawy :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez woman » 24 lut 2012, o 11:49

O kurde, zazdraszczam :D
Baw się dobrze! :gites:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez ambrela » 24 lut 2012, o 12:11

łaaaaał anulka! No to ekstra!

Dobrej zabawy! :heyka:
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 25 lut 2012, o 10:31

Niestety to głupie uczucie w środku nadal mnie nie opuszcza, chyba już nie potrafię się cieszyć pełnią życia...
Wczoraj polecialam tylko po 2 godz snu, koleżanka dosłownie mnie za rękę czasem ciągła... Mam nadziei ze dziś po całej nocy snu będzie lepiej :)
Martwię się o synka, mąż akurat musi pracować cały weekend, musieliśmy na szybko szukać opiekunki, miało być 2 dni, teraz 4... Klocilismy się chyba codziennie ostatnio... Powiedział nawet że cieszy się że jadę na kilka dni on będzie miał spokój. On czasem nie myśli co mówi... Smutno mi, ze ciągle się klocimy...
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 28 lut 2012, o 16:26

wrocilam, zadowolona :) chociaz byly nerwy i lzy i zmeczenie i troche rozczarownie (bo to jednak baaardzo brudne miasto, nie sprzataja chyba na ulicach i metrze, brudne graffiti na scianach), to jestem jednak zadowolona! przydalby sie jeszcze jeden dzien by sie zrelaksowac, no ale jestem wdziecna za weekend.
Tesknilam za mezem!!! nie spodziewalam sie tego po sobie... dal rade wszsytko zorganizowac pomimo stresu w pracy, zorganizowal opiekunke dla synka, robil zakupy, sprowadzil lekarza do domu (bo maly ma problem z okiem i kaszle od dwoch miesiecy), no i zarobil jakies pieniadze :)
mam nadzieje, ze to nie tylko na chwilke, bo chyba byloby mi tak dobrze :)
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez woman » 29 lut 2012, o 09:08

Świetnie Anulka :)
Takie chwile w życiu są nam potrzebne.

Kiedy masz kolejną sesję u terapeuty?
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 29 lut 2012, o 15:08

Dziekuje woman :) nastepna sesja w piatek, na razie bedzie to ostatnie spotkanie, bo to jest takie przygotowanie do CBT (Cognitive Behaviour Therapy) , na ktore moge czekac kilka miesiecy, ale zawsze to jakies swiatelko w tunelu...

Dzis juz czar wypadu ucichl i powrocilam do normalnosci, czyli ciaglego smutku i tego idiotycznego uczucia w srodku... Tylko jakby z mezem ciut lepiej, ale, wczoraj myslalam, ze potrwa to dluzej, dzis pojawily sie watpliwosci... ech, te hustawki emocjonalne... ide cos ze soba zrobic bo zwariuje za chwile, tak ciezkopodniesc tylek od komputera...
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 1 mar 2012, o 15:41

znowu tu jestem, zeby ponarzekac bo mi kuzwa zle!!!
moje nerwy wrocily, juz chyba atydepresant za slaby sie robi, nie wiem... znowu z nerwow natlklam sie w leb i mnie teraz znowu boli, tym razem, synek mnie nie widzial, cos tam slyszal, ale gdy przyszedl to udawalam, ze wszystko jest ok i udalo mi sie normalnie z nim rozmawiac... nieawidze siebie! znowu najadlam sie jak swinnia i nie moge sie ruszyc. juz jestem grubsza niz jak w ciazy bylam, nienawidze siebie takiej ale nie mam ochcoty na odchudzanie, wydaje mi sie , ze jak sie najjem slodkiego to mi bedzie lepiej.

nakrzyczalam na dziecko, nie duzo ale zawsze cos i jest mi cholernie przykro z tego powodu, jestem beznadziejna...
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez Laff » 2 mar 2012, o 11:07

jak to czytam... jakbym siebie widziała dawną :( mi się udało wyjść z tego wszystkiego (również z problemów z jedzeniem...) ale przypłaciłam to 3 próbami samobójczymi. Gdy trafiłam do szpitala psychiatrycznego było mi już wszystko jedno i chyba niżej upaść nie mogłam już więc - łatwiej było się podnieść bo nie miało się już nic do stracenia... od tamtej jednak pory nie myślę o przeszłości. do teraz bo jak czytam Twoje posty w tym temacie - to jakbym miała dejavu. Nawet nie musisz pisać co czujesz (bo to tak często trudno przełożyć na słowa, gdy się jest w takim stanie, dezorientacji) - ja długo czułam tak samo. Wiem, że to marne pocieszenie właściwie nie wiem, co Ci powiedzieć aby Cię podnieść na duchu, dodać sił do działania i myślenia o sobie - mi żadne słowa nie pomagały wtedy - jednak teraz, gdy mam dziecko - myślę, że to jedyny powód, dla którego warto się starać, warto żyć. I Ty masz taki powód :)
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 2 mar 2012, o 12:55

Dzięki Laff, nie musisz pocieszać, dużo mi daje, choćby to , że sobie tu popisze... Mąż wszystkiego nie rozumie... Poprosiłam go wczoraj o pomoc, spytał co miałby zrobić, a Ja sama nie wiem... Potrzebuje bliskości, miłości... Żeby mnie przytulal, on wtedy przyjdzie przytulił I pójdzie. Albo chce się kochać, a Ja po prostu nie mam ochoty...
Ja chyba nie mam instynktu macierzyńskiego :( w ogóle czuję się pozbawiona uczuć, nie kocham nikogo, wszystko jest mi obojętne...
Ostatnio myślałam, że lepiej by im było beze mnie... Poradzili sobie gdy mnie nie było przez weekend, to dałoby radę. Mieliby spokój.

Odwołano mi dziś terapię, moja babka zachorowała, mam nadzieje, że jej się polepszyć przez weekend.

Do tego zaczynam wątpić, z cokolwiek mi pomoże, wiem, że sama muszę dużo, ale jakoś motywacji brak. Jakoś w niczym nie widzę sensu...

Postaram się postarać napisać kiedyś coś pozytywnego :)
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez Laff » 2 mar 2012, o 23:29

takie formy myślowe są charakterystyczne dla depresji. ale Ty zrobiłaś już wiele chociaż nie potrafisz obecnie tego docenić, ponieważ jesteś przytłoczona ogromem problemów - dopuściłaś do siebie świadomość, że potrzebujesz pomocy. Podświadomość będzie się jeszcze długo bronić ponieważ jest wyszkolona do innych schematów myślowych. Czas, to jedyne co daje efekty - choć o ironio - akurat nam się wydaje, że jest na odwrót. Obserwuj siebie, koncentruj się na sobie, poznaj te mechanizmy które Tobą żądzą. Jak się je pozna - łatwiej je zmienić. Nie myśl o sobie w takich kategoriach. Usiłujesz na siłę znaleźć w sobie uczucia i emocje - ale obecnie będzie to trudne, ponieważ nagle wszystko się spiętrzyło - to wręcz normalne, że nie czujesz nic - to taki mechanizm obronny podświadomości. Próbuje kochana przeciwstawiać się złym myślom - np. jeśli nachodzą Cię myśli, że nie potrafisz kochać zbombarduj tą myśl taką, że w chwili obecnej masz prawo czuć się zagubiona itp. Broń siebie samej przed sobą samą :)
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 145 gości