Fobia mojego Ukochanego.

Problemy z partnerami.

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Sansevieria » 23 lut 2012, o 13:44

Trochę nam się offtop robi, ale Daktylka póki co sie nie odzywa...
Bianko, chęć miała przywalić Daktylka. Agresja jako reakcja na krzywdzenie chłopaka.
Tekst o kolorach nie jest żadnym dowodem na nic. Tekst jako taki. Albowiem jednemu taki tekst pomoże, a drugiemu zaszkodzi.
Piszesz że przeraża Cię takie odbieranie takich słów? A właściwie co Cię przeraża? Ze ktoś jest tak inny niż Ty?
Jak pisałam mam w pakiecie własnym dwa silne lęki, oba ujarzmione obecnie. Z mojego lęku przed lataniem śmiać się można do woli, sama w tym uczestniczę. I ok. Pomaga. Ale absolutnie nie dopuszczam prób zaśmiewania mojej kynofobii. Bo wcale mi to w niczym nie pomaga. Mam święte prawo nie mieć żadnego "zdrowego dystansu". Nie wsciekam się, ale ewidentnie sobie nie życzę. Mam prawo również do swojego tabu. "W papę" oczywiście nikomu nie daję, ale w czasach dawniejszych reakcję miałam bardzo silną. Dla mnie męczącą. I nie uważam, żeby moim obowiązkiem było tu pełne dostosowanie do widzimisię otoczenia. Ze mianowicie powinnam reagować jakos tam. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Bianka » 23 lut 2012, o 14:01

Sansevieria napisał(a):Tekst o kolorach nie jest żadnym dowodem na nic. Tekst jako taki. Albowiem jednemu taki tekst pomoże, a drugiemu zaszkodzi.
Piszesz że przeraża Cię takie odbieranie takich słów? A właściwie co Cię przeraża? Ze ktoś jest tak inny niż Ty?


Mi taki tekst ani nie pomaga ani nie szkodzi bo nie ma tego na celu...nie wiem czym by miał zaszkodzić?
Przeraża mnie, nie to, że ktoś jest inny tylko reakcja na tak zwyczajne, nie robiące krzywdy słowa, czyli ja sobie bez żadmnych złych intencji mówię coś zupełnie niewinnego a ktoś to tak odbiera i ja nawet o tym nie wiem, przerażające, a i ni z gruchy ni z pietruchy grozi mi oberwaniem w pape a ja sobie nawet z tego nie zdaję sprawy. Przeraża mnie to, że nie umiem już w obecności takiej osoby w ogóle nic mówić, bo nigdy nie wiadomo na co zareaguje tak agresywnie, normalne wyczucie nie zdaje tu egzaminu bo osobę taką drażnią, wkurzają zwykłe słowa, więc chyba najlepiej nie mówić nic, a może w ogóle lepiej nie mieć kontaktu...To mnie przeraża!
Ciągle to nazywasz żasmiewaniem itp a ja powtarzam, że stwierdzenie "ale byłaś blada.." nie jest żadnym zaśmiewaniem, tylko zwykłymi nie robiącymi krzywdy słowami...Ciebie ranią takie słowa: "ale byłaś blada :)" ?

Tzn gdybym po spotkaniu z psem, powiedziała do Ciebie "ale zrobiłaś się blada aż fioletowa" to byś mnie opierdzieliła? i powiedziała, że sobie nie życzysz takich słów?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Sansevieria » 23 lut 2012, o 16:32

Owszem, poczułabym irytację. W stosunku do osoby nie wprowadzonej w mój problem byłby to ślad maleńki irytacji wynikajacy z faktu, że muszę po raz kolejny coś wyjaśnić, co bywa nudne. Tego byś nie zauwazyła. Natomiast jeśli mi taki tekst rzuca osoba poinformowana o moim problemie to owszem - bo ja doskonale wiem jak reaguję i informowanie mnie o tym jak wyglądam czy co się ze mną dzieje nie jest mi do niczego potrzebne. Jest coś z czym nie jestem sobie w stanie poradzić, mam reakcje psychosomatyczne takie a nie inne i nie ma po co mi o tym przypominać. I oczywiście że mam zwyczaj jasno informować, że proszę o powstrzymanie sie od pewnego rodzaju komentarzy czy wypowiedzi. Co z zasady działa znakomicie, bo nie jest tak, że spotykani ludzie mają upodobanie w robieniu mi na złość. No a jeśli ktos próbuje w tej sprawie "postawić na swoim" i niechciane przez mnie komentarze ponawia bywam niemiła. Jednorazowo zwykle. :)
Po prawdzie to ja mam tę kynofobie spacyfikowaną w stopniu znacznym, ale mam. Miałam to szczęście, że zdołałam poznać jej źródło i w zwiazku z tym popracować nad sprawą w terapii czyli kontrolowanie emocji jest w obszarze moich możliwosci już teraz. Czyli właściwie trudno na tym etapie mowić o fobii chyba. Jest niechętny stosunek do psów na bazie lękowej, a to nie to samo.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez pozytywnieinna » 23 lut 2012, o 17:53

Sans ty masz do psow, ja do pajakow, :bezradny: niestety ludzie ignoruja takie strachy, wielokrotnie zartowano z tego, np. patrz patrz pajak i kilkakrotnie skonczyloby sie to naprawde dramatycznie dla mnie. ta fobia jest dla mnie przeklenstwem, ogarnia mnie niemoc, paraliz i robi mi sie slabo ... wiele razy w takiej sytuacji osoby stojace obok mnie zaczynaly sie smiac i zartowac o jaki maly pajaczek, a ty sie boisz, czy w brzuszku mu sie nie zmiescisz, takie cos bylo dla mnie ponizajace i odrazajace!
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Bianka » 23 lut 2012, o 18:07

Pozytywna dla mnie też, ja mam też na pająki m.in. przed spaniem muszę sprawdzić każdy róg, każdy zakamarek a nie raz nie mogę zasnąć bez światła bo mam wrażenie, że po mnie jakiś idzie :/ Mój ojciec zawsze sobie kpi i się irytuje, taki mały pajączek, daj mi spokój i nie chce zabić albo tak celuje, że nie trafia :evil:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Sansevieria » 23 lut 2012, o 18:39

No i czyż nie lepiej byś się czuła Bianko, bez tych żarcików? mając "prawo do fobii"?
Was arachnofobów przynajmniej mało kto namawia do pogłaskania stworzonka :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez pozytywnieinna » 23 lut 2012, o 19:34

no nie wiem sans, bo ja mialam problem kupujac prosiaka dla malej, bo staly kolo pajakow i nie moglam przejsc przez sklep, wchodzac z mala do takich sklepow zawsze pytam sprzedawce czy sa pajaki... no coz wymoglam na sprzedawcy przyniesienie calej klatki z prosiakami w bezpieczne miejsce :bezradny:
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Sansevieria » 23 lut 2012, o 20:32

O raju, współczuję Pozytywnieinna przeżyć ale i podziwiam że dalaś radę wymóc na sprzedawcy określone zachowania :ok: Ale zachwycać się mam nadzieję nie kazał ten sprzedawca. :?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez pozytywnieinna » 23 lut 2012, o 20:42

no wlasnie jakos byl wyrozumialy i w jego glosie nawet nie bylo zniecierpliwienia :lol:
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Bianka » 23 lut 2012, o 22:12

Ja też w sklepach zoologicznych się boję, że natrafię na taką klatkę brrr
Sans z mojego ojca strony to faktyczna złośliwość i kpina...podkładanie pająków pod twarz przez osoby które wiedzą o mojej fobii to lekceważenie problemu i głupota bo podejrzewam, że raczej nie zdają sobie sprawy z powagi problemu...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez daktylka » 29 lut 2012, o 22:56

Witajcie ponownie, nie myślałam, że ludzie mogą aż tak różnie odbierać ten problem.
Ale rozumiem każdy jest inny, choć tu ja wyszłam na inną ;)
Nie, nie uważam aby komentarz ze strony matki był zabawny - tym bardziej przy mnie.
On to odbiera za niemęską fobię, nigdy, przenigdy się z tego nie śmieje. Wręcz widać smutek i przerażenie w Jego oczach, widać że sam siebie nie rozumie.
Zatem nigdy nie przeszło mi przez myśl śmiać się z tego, czy brać tego na żarty. Mam mu powiedzieć "Jesteś facet czy nie ? No chyba jesteś, no to daj spokój i nie rób się blady" ?! I to ma mu pomóc ?
W mojej ocenie spowoduje to jeszcze większe zamknięcie na temat i kompleksy.
Pozytywnie inna pisze o pająkach, jej też chyba nie pomaga śmianie się ? To chyba trochę poniżające gdy ktoś się z nas śmieje.
Oczywiście jest grupa osób, które ze stresem radzą sobie np przez śmiech, ale mój Chłopak na pewno do nich nie należy.

A i zostało mi zarzucone że traktuje Go jak inwalidę. Za mocne słowo, ale odrobineczkę się zgodzę z tym zarzutem.
Bo jak nazwać osobę, która nie jest w stanie sama o siebie zadbać.
A tak jest, Jego lęki są także niebezpieczne dla niego samego.
Może to ja potrzebuje terapii a nie on... :( Ale boję się o niego. Boje się, że tak jak pisałam gdy coś Mu się stanie to sam sobie nie poradzi.
Bardzo mi zależy żebym była dla niego wsparciem.
Avatar użytkownika
daktylka
 
Posty: 15
Dołączył(a): 12 lis 2011, o 23:02

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Bianka » 1 mar 2012, o 00:00

daktylka napisał(a):On to odbiera za niemęską fobię, nigdy, przenigdy się z tego nie śmieje. Wręcz widać smutek i przerażenie w Jego oczach, widać że sam siebie nie rozumie.
Zatem nigdy nie przeszło mi przez myśl śmiać się z tego, czy brać tego na żarty. Mam mu powiedzieć "Jesteś facet czy nie ? No chyba jesteś, no to daj spokój i nie rób się blady" ?! I to ma mu pomóc ?
W mojej ocenie spowoduje to jeszcze większe zamknięcie na temat i kompleksy.
Pozytywnie inna pisze o pająkach, jej też chyba nie pomaga śmianie się ? To chyba trochę poniżające gdy ktoś się z nas śmieje.


Nastąpiło nieporozumienie i ciągle jest powtarzane!
Można się z kogoś śmiać i można śmiać się do kogoś, mówić coś z uśmiechem (nie prześmiewczym)
Twój cytat jest prześmiewczy i ja oczywiście też podobne już tu przytaczałam pisząc, że to co innego, bo to jest poniżające, natomiast czym innym jest komentarz, z emocji, wspomnienia: "ale byłeś blady" jako stwierdzenie faktu...więc pytanie czy tak mu powiedzieć, wskazuje na nieporozumienie i odpowiadam po raz setny oczywiście, że nie.
Owy cytat nie ma nic wspólnego z komentarzem, stwierdzeniem...Gdy ja mówiłam do mojego męża "ale byłeś blady" lub on do mnie tak mówił- to raczej nie było śmianie się z siebie...

Chcesz mu pomóc, znajdź mu terapię, hipnozę cokolwiek...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez caterpillar » 5 mar 2012, o 15:59

Hej daktylko

tak mi sie skojarzylo , bo moja kumpela ma meza chorego na epilepsje

co jak wiadomo tez jest duzym problemem a moze i wiekszym ,bo epileptyk podczas ataku moze sobie zrobic krzywde.

maja 2 ke dzieci ,zyja normalnie.

Ostatnio ow maz dostal ataku przy dzieciach, zona byla dosc przerazona bo sprawa wygladal powaznie ale wyprosila dzieci.

fiknol jej tak ,ze prawie meble przewrocil
sama miala serce w garde...
ale nie pokazala tego po sobie,
on ma z tego powodu poczucie winy ,ze jest inny
zona cala sytuacje obrocila w zart, potem razem sie smiali z tego. Kolezanka powiedziala mi,ze woli tak reagowac , gdyz traktowanie tego mega powaznie i nadmierne rozczulanie sie dodalo by tylko mu pewnosci ,ze jest INNY ,ze te sytuacje sa wielkim problemem dla calej rodziny -ze on jest problemem dla calej rodziny.


wiec z tym dystansem jest cos na rzeczy i warto nad nim popracowac ja tez nie twierdze ,ze nalezy sie z tego smiac i udawac ,ze nie ma sprawy ale tez nie robic z tego tragedii

im normalniej zaczniecie traktowac ta przypadlosc wierze ,ze dacie rade.

p.s kiedys ogladalam reportaz w rozmowach w t. o zespole Touretta , gdzie zona zupenie nie reagowala na bluzgi czy plucie i dzieci tak samo ,co brzmialo zabawnie z ich ust i sami sie z tego smiali ..przeciez trzeba jakos zyc..najlepiej normalnie

pozdrawiam!



, bo wiedzial ,ze
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez daktylka » 6 mar 2012, o 22:16

Dziękuje za Twoje słowa !
Czyli muszę być twarda :)
Ja nie mówię, że trzeba tragizować. Jest to po prostu odmienna sytuacja od typowego związku.
Głupio mówiąc trochę Jego fobia nam komplikuje, ale kto wie - może to dzięki niej jesteśmy tak blisko siebie.
Zatem wsparcie w związku to podstawa. Życzę wiele wiary w swoich partnerów :) :buziaki:

A tak jeszcze nawiasem, bardzo zastanawia mnie wybiórczość jego fobii. Np zdarza się nam kochać gdy mam okres, i taka krew nie robi na nim najmniejszego wrażenia. Co jest także momentami drastycznym widokiem. No i np takiego czegoś nie rozumie sam, dlaczego tu nie reaguje, ale się zrani to już tak.
Albo jak ogląda film, animację.
Ludzki umysł jest niesamowicie skomplikowany ! A przez to staję się także piękny.
Avatar użytkownika
daktylka
 
Posty: 15
Dołączył(a): 12 lis 2011, o 23:02

Re: Fobia mojego Ukochanego.

Postprzez Bianka » 6 mar 2012, o 22:38

Widzę, że czasem musi ktoś inny to samo napisać i od razu inaczej :)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 111 gości