Witajcie, chciałabym abyście obiektywnie spojrzeli na mój problem, być może znajdzie się ktoś w podobnej sytuacji.
Problem dotyczy bezpośrednio mojego chłopaka, ale oczywiście staramy się to rozumieć jako w pewnej części nasz wspólny problem.
Mój Skarb ma potworny lęk przed krwią, spotyka to wielu z nas, ale w takim stopniu nie życzę tego nikomu Jesteśmy razem ponad 5 lat i sądzę że poza tym, że jesteśmy parą jesteśmy także przyjaciółmi. Jest to Mężczyzna bardzo zamknięty w sobie, nie rozmawiający o swoich problemach czy to z Rodzicami czy też z rodzeństwem. Twierdzi, że jestem jedyną osobą przed którą potrafi się otworzyć.
Nie pamiętam już dokładnie jak dowiedziałam się o Jego problemie, ale chyba miało to miejsce podczas niemiłej sytuacji gdy jego rodzice śmiali się z tego tematu w mojej obecności. Niestety nie ma on wsparcia a nawet zrozumienia z ich strony.
Problem pojawia się w wielu sytuacjach, dla mnie wiele z nich jest nie do zrozumienia. Dlatego właśnie piszę do Was o pomoc
Nie chodzi tylko o pobieranie krwi czy jakieś potworne zabiegi, ale np o filmy, a nawet tego typu rzeczy jak gry komputerowe, kreskówki. Reaguje potwornie, poci się, blednie, chyba robi mu się nie dobrze. W czasie pobierania krwi mdleje, a także gdy ktoś się zrani, albo on sam Dlatego tak potworny jest to dla mnie problem - boję się o Niego ! Boję się, że kiedyś np zrani się nożem i zemdleje, uderzy się gdzieś i coś mu się stanie
Mam w sobie ogromny lęk. Być może przesadzam, ale to najważniejsza osoba w moim życiu !
Nie ukrywam także, że obawiam się wsparcia z jego strony w jakiś sytuacjach zagrożenia dla mnie. Np kiedyś przecięłam sobie nożem palucha... nie dużo, ani nie głęboko. Nie myśląc o sobie pierwsze co to wyprosiłam go z kuchni, bo już robił się blady.
Chce spędzić z nim życie, kocham Go całe serce, ale bardzo sie boje tego problemu A jak będzie z dziećmi... jak sobie zedrze kolano, przecież to normalne sytuacji. Tata zemdleje ?
To nie jest dla mnie żadna oznaka braku męskości, powtarzam mu to wielokrotnie. I sądzę że wierzy mi, skoro otwiera się w stosunku do mnie i pozwala sobie na rozmowę ze mną.
Co mnie bardzo cieszy chyba mój Skarb robi malutkie postępy i uświadamia sobie powagę problemu. Bardzo cichutko czasem wspomina o rozmowie z psychologiem. Niesamowicie mnie to cieszy. Pragnę żeby chociaż spróbował pokonać swój lęk.
Co może być ważne problem ten ma od dzieciństwa i nie wie co mogło go spowodować. Dla mnie najgorsze jest to poniżanie go ze strony rodziców. Okropnie się zachowują Matka się z niego śmiała, dosłownie śmiała przy mnie że robił się zielono-żółty i na zmianę żółto-zielony jak mu pobierali krew. Przepraszam, ale myślałam że jej przywalę
Czy może są wśród was osoby, które walczą ze swoimi fobiami, a może już je pokonali ?
A może ktoś z Was ma partnera/partnerkę z podobnym problemem ?
Bardzo zależy mi na poznaniu waszego podejścia, tego jak Wy sobie z tym radzicie. Niestety nie mam nikogo bliskiego z kim mogę porozmawiać i liczyć na zrozumieniu. Dlatego proszę o to Was.
Serdecznie pozdrawiam Was wszystkich/ Daktylka