I znów rozstanie...

Problemy z partnerami.

I znów rozstanie...

Postprzez Laisha » 10 lut 2012, o 00:29

Witajcie,
mineło już tyle czasu odkąd pełna nadziei po raz ostatni tutaj pisałam. Mój film nie skończył się hapy endem: i zyli długo i szczęśliwie.

Ale może po kolei. Po wielu rozczarowaniach i zawirowaniach sądziłam, iż wreszczie i do mnie uśmiechnęlo się szczęscie, że spotkalam tego jedynego.
Mam chyba jakąs tendencje do niszczenia wszelkich moich związków, być może jestem wciąż niedojrzała dziewczynka, mająca problemy emocjonalne.
Z moim partenerem byłam kilka lat, wspólnie kupiliśmy mieszkanie, mamy cudowną córeczke i na tym pozytywne aspekty naszego związku się kończą.
Już 3 tygodnie po porodzie moj partener zdradzil mnie wirtualnie. Mysłam, ze serce mi peknie z bolu, z jednej strony zupelenie nowa i trudna dla mnie sytuacja - opieka nad noworodkiem, a z drugiej taki cios. W jego relacji to nie byla zdrada, bo przeciez , jak stwierdzil, nie byla kobieta, ktora naprawde dotykal. Od tego momentu stracilam do niego zaufanie. Pozniej pojawily sie niedwuznaczne smsy, na ktore mial oczywiscie jakies wytlumaczenie. Nie uwierzylam, choc on nie przyznal sie nigdy do zdrady. Zaznaczam zdrady w jego rozumieniu.
Dzieckiem zajmowalam sie prawie wylacznie ja - ja wstawalam do niej w nocy, ja wykonywalam wszelkie czynnosci pielegnacyjne. Caly dom byl na mojej glowie, on interesowal sie glownie swoim laptopem i swoim hobby. Przestalismy ze soba rozmawiac...
Niestety, jak sfrustrowana i przytloczona obowiazkami kobieta wybuchnelam, zaczely sie wyzwiska pod jego adresem i wstyd mi przyznac, zdarzylo mi sie go rowniez uderzyc. Nie chce tlumaczyc swego zachowania, gdyz mam swiadomosc, iz agresji nie mozna niczym usprawiedliwiac. On po jakims czasie rowniez zaczal odzywac sie do mnie w podobny sposob. Zaczal sie koszmar. Hustawka nastrojow. Nie bylam w stanie dluzej zyc w takim zwiazku.
Chcialam rozstania. I tak tez sie stalo, za moja prosba wyprowadzil sie.
A teraz, placze z bólu, mam pretensje do siebie, iz nie walczylam, ze nie probowalam inaczej wyrazic swoich żali, że znizylam sie do takiego stylu rozmowy.
Najwiekszy tragizm, wydaje mi sie, ze wciaz go kocham, kocham pomimo wszystko.
Dzis postanowilam, nie oszukiwac ani siebie, ani jego i wyznalam mu, ze wciaz darze go uczuciem. Uslyszlam, ze on juz mnie nie kocha i wie, ze my razem nie mozemy byc, gdyż nie pasujemy do siebie.
Bolą bardzo jego slowa, ale zupelnie nie moge sie odnalezc w tej sytuacji. Jak wspomnialam mamy cudowna coreczke, ktora oboje bardzo kochamy. Oczywistym, ze zalezy mi, aby dziecko mialo kontakt z ojcem, tyle, ze to oznacza rowniez moje spotkania z nim. Nie wyobrazam sobie, jak wytrzymam to psychicznie. Na razie wyglada to tak, iz on przyjezdza do naszego wspolnego kiedys mieszkania, a ja cierpie. Wprawdzie wynajal mieszkanie niedaleko mego miejsca zamieszkania, ale na ten moment, mala, ktora wiekszosc czasu spedzala glownie ze mna, placze, kiedy, jak wychodze, wiec nie wchodza w gre jej wyjazdy do taty. Co wiecej, jego charakter pracy jest taki, iz czesto wraca dopiero okolo godz. 19, czyli wowczas kiedy coreczka szykuje sie do spania.
Zupelnie siebie nie moge zrozumiec, mam do niego pretensje, iz zostawil mnie ze wszystkimi obowiazkami sama, a z drugiej tesknie za nim, kocham go.
Jak uratowac siebie? Jak przestac go kochac, kiedy musze sie nim, tak czesto widywac? Tak ciezko zajmowac mi sie teraz moja malutką coreczka. brak mi sily na prace, na codzienne obowiazki. Czuje, ze popadam w depresje, na ktora juz nigdy mialam nie zachorowac...
Laisha
 
Posty: 26
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 22:26
Lokalizacja: ŁódĽ

Re: I znów rozstanie...

Postprzez KATKA » 10 lut 2012, o 00:48

ja powiem chyba tylko jedno...to nie miłość a przyzwyczajenie...
bedzie bolało ale przejdzie....i dzięki temu beziesz miałą szansę na spotkanie odpowiedniego faceta...a temu frajerowi jeszcze podziekujesz za te slowa....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: I znów rozstanie...

Postprzez limonka » 10 lut 2012, o 02:29

witaj laisha...pamietam twoje pelne bolu wpisy z przed lat... przykre ze facet okazal sie nieodpowiedizalnym gnojkiem, ktory zamiast ci pomagac szuka laski na necie..i nage do siebie nie pasujecie :twisted: jedyne co moge ci pordzic to daj sobie czas, moze zaanagazuj go wiecej w obowiazki, a sama wybierz sie na terapie, zapisz na silownie..mala z czasem sie do niego przyzwyczai.pozdrawiam
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: I znów rozstanie...

Postprzez ewka » 18 lut 2012, o 01:35

Hej Laisha!
Jesteś na świeżo, więc takie to wszystko straszne i niewyobrażalne... jak dzisiaj się masz?


:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: I znów rozstanie...

Postprzez Laisha » 20 lut 2012, o 23:02

Witaj Ewka:)

Jakże miło znów czytac te Twoje niebieskie literki:)

U mnie - huśtawka emocjonalna. Wiem, że było źle, ale prozaicznie chciałabym miec rodzinę.
Na ten moment miotam się.
Moja coreczka skutecznie jednak nie pozwala mi płakać. Dziękuję Bogu, za to moje dwuletnie szczęscie;)

Pozdrawiam
Laisha
 
Posty: 26
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 22:26
Lokalizacja: ŁódĽ

Re: I znów rozstanie...

Postprzez ewka » 21 lut 2012, o 07:59

Ja Ci powiem Laisha, że za jakość związku odpowiedzialne są dwie osoby, nie jedna i tylko jedna. Dlatego nie powinnaś sobie wyrzucać, że "nie walczylam, ze nie probowalam inaczej wyrazic swoich żali, że znizylam sie do takiego stylu rozmowy."
Nie powinnaś, bo ta druga osoba w znacznym stopniu przyczyniła się do takiego właśnie Twojego zachowania. To był dobry moment, żeby się zastanowił, co jest nie tak i jak można to zmienić... on wybrał rozwiązanie trzecie - zmył się.
Czy dlatego, że:
- Was nie kocha
- priorytety się pokręciły i nie umie (lub nie chce) ich odkręcić
- powszedniość dnia go przerosła
- nie dorósł
Nie wiem, może wszystkiego po trochu. Może on sam nie wie. Ludzie różnie dojrzewają do swoich ról... czasami dojrzewają bardzo późno. Lub wcale. Czasami takie zdarzenia są jak przyspieszony kurs. Jakkolwiek się nie będzie działo - masz dla kogo żyć... dwuletnie dzieci to sama słodycz.

Jak wyglądają Wasze relacje na dzisiaj? Rozmawiacie w miarę normalnie? Widzisz szansę na to, abyście byli razem? On widzi? Czy raczej idziesz w stronę "dam sobie radę bez niego"?

Bo jakby nie było - dasz. Taka nasza natura. Waleczna.


:kwiatek:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: I znów rozstanie...

Postprzez Laisha » 21 lut 2012, o 22:25

Nasze relacje wyglądają poprawnie, a ściślej mowiąc staram się, aby moja córeczka nie straciła kontaktu z tatą, o ktorego pyta każdego wieczoru. Smutno mi, kiedy muszę jej odpowiadać, że tata po prostu pojechał...
Ona pyta; "po bułeczki dla mnie", a ja odpowiadam - "tak, po bułeczki. Jutro do Ciebie przyjedzie".
Ale "ściska" mnie potwornie, jak widzę obrazek w stylu - tata, mama, dziecko.
Wiem, że nie zawsze to co widzimy, jest takie doskonałe, piękne, ale mimo wszystko boli takiż widok.

Mój ex chyba jest szczęśliwy w nowym układzie, a ja ...?
Rozum podpowiada, że nie było nam dobrze razem, ale gdzieś w środku jest taki żal, lęk przed samotnością, brak poczucia bezpieczeństwa, co wszystko razem powoduje, iż sądzę, że źle postąpiłam nalegając na to rozstanie.

Takie schematyczne, rutynowe i przewidywalne to moje życie teraz...
Tak chciałabym, aby i mną się ktoś zaopiekował, a to ciągle ja muszę być na 100% troskliwą mamą.
Boje się tylko takich chwil, gdy emocje wezmą górę i "popłynę"...
Laisha
 
Posty: 26
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 22:26
Lokalizacja: ŁódĽ

Re: I znów rozstanie...

Postprzez ewka » 22 lut 2012, o 09:20

Laisha napisał(a):Boje się tylko takich chwil, gdy emocje wezmą górę i "popłynę"...

No? I co wtedy zrobisz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 218 gości

cron