wypalam sie

Problemy z partnerami.

Postprzez Pytajaca » 30 sty 2008, o 23:30

Silence, otworzylas drzwi do swego ogrodu...Przytulam mocno i zycze powodzenia!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Applee » 31 sty 2008, o 18:34

Hmm.. jesli otworzylam..to chcialabym je troszke..zamknac...A przynajmiej przymknac.

Dociera do mnie, ze zadnej decyzji nie potrafie podjac. Od tych malo istotnych do tych powazniejszych. Nad kazda mysla czy emocja zastanawiam sie caly czas czy to rzeczywiscie COS MOJEGO czy to wlasnie to DZIECKO.....Gora dol...Takie..rozdwoojenie. ZAWSZE, odkad mpamietam, tak wlasnie "MIALAM". Ciagle szukanie zlotego srodka..Kazdy wybor byl zly. Wiec postawilam na zywiol...I to tez nie przynioslo rezultatow.

Nie wiem jak mam sobie poradzic z ta ambiwalencja. Wpedzam siebie w coraz wieksze zakrety myslowe, gdy zaczynam analizowac co przeze mnie przemawia...A wlasciwie KTO...

Wiecie...uswiadomilam sobie ile mam w sobie ZALU i zlosci do tej, ktora mnie "kocha"...Na swoj sposob..Mam zal, bo teraz bedac dojrzala osoba nie jestem w stanie NORMALNIE funkcjonowac. We wszystkim sie tylko czegos dopatruje i cala wine zawsze biore na siebie. Tak to widze i tak to czuje...

Czy ktos z Was byl kiedys w podobnej sytuacji? Jak sobie poradzic z ta...ambiwalencja?! Nie mam lepszego okreslenia dla wlasnego stanu psychicznego...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Megie » 31 sty 2008, o 23:17

Nad kazda mysla czy emocja zastanawiam sie caly czas czy to rzeczywiscie COS MOJEGO czy to wlasnie to DZIECKO.....


Wydaje mi sie, ze to jest wlasnie przyczyna Twojej ambiwalencji uczuc..

A mianowicie..

Nie ma CZEGOS TWOJEGO i DZIECKA... Bo to dziecko w Tobie jest Toba,

Jestes TY( Ty i wszystkie Twoje uczicia wewnetrzne, uczucia zranionego dziecka to Twoje uczucia)

Jedyna droga jest uleczyc zranione uczucia, ktore w Tobie siedza...
Czyli zaczac byc dobrym dla siebie..Tulic siebie i siebie kochac.. Leczyc zranione uczucia..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Applee » 3 lut 2008, o 15:14

Jak mam to robic? Nie umie znalezc na siebie sposobu...
Nie umie siebie przytulac. Wciaz szukam potwierdzenia swojej wartosci w oczach innych. Wiem to. Dopiero jak ktos jest dobry dla mnie itd, czuje ze jestem cos warta...Inaczej? widze tylko same minusy.
Zebram o uczucie, o bezwarunkowa akceptacje zamiast..odpuscic.. Olac najzwyczajniej w swiecie.

Jestem trudna osoba jesli chodzi o zwiazek. Boli mnie to,ze rozczarowala mnie najblizsza mi osoba, z ktora chcialam spedzic zycie...Planowalam..On tez... A rzeczywistosc pokazuje, ze na planach i nadziejach sie ..konczy..

Nie mam do siebie szacunku. Gdy analizuje swoje zachowanie, wiem,ze prosze, zebram.. "calling for help"...
On tez to widzi..ale juz nie reaguje tak jak kiedys to robil. Wrecz przeciwnie, Wykorzystuje moje slabosci,sprawic,zebym czula sie jeszcze gorzej...
I przyjaciele powtarzaja, ze to tylko i wylacznie na moje wlasne zyczenie.. Ale na ten moment swojego zycia moglam postepowac tylko tak jak mi podpowiadalo moje wewnetrzne ja. Tyle ze to JA jest..skrzywdzone i bierze wszystkie zlo tego swiata, zwiazku, rodziny na siebie...
Spowiadam sie tutaj na forum jak nigdy w zyciu nikomu..No moze poza psycholog.
Wewnetrznie czuje ze nikt nie jest w stanie mi pomoc. Ze nie ma wyjscia z sytuacji. Ze kazdy wybor jest zly. :(
I wiekszosc osob tutaj piszacych..ma problemy... Jest smutna.. Przeraza mnie to...Wiem,ze nie jestem sama w swoiim cierpieniu, ale...to nic nie daje.
Roszcze sobie pretensje do swiata?
uwazam ze jest niesprawiedliwy?
Jestem SLABA psychicznie?!
......................................
Chcialabym zeby znalazl sie ktos, kto to zaakceptuje i POMOZE mi z tym walczyc... Ale tak sie nie dzieje...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Megie » 3 lut 2008, o 22:48

:pocieszacz:

To bardzo trudne Silence... Ja nie wiem jak Ty masz to zrobic..
Kazdy musi znalezc sposob na siebie.
Bo to co pomoze jednej osobie drugiej juz nie koniecznie...

A Twojemu facetowi jest ciezko, jest mu ciezko okazywac czulosc...
Pewnie wiele razy probowal to zrobic w przeszlosci i moze wiele razy odrzucilas ta czulosc nieswiadomie? Moze wiele razy go urazilas? Potem coraz ciezej zdobyc sie na czulosc, to moze wydawac sie wrecz wyrzeczeniem..

Nie wiem silence, badz sama ze soba szczera, szczera do bolu..
droga do wyjscia z tego jest bolesna, ale warto ja przejsc..

Jestesmy z Toba :pocieszacz:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Applee » 4 lut 2008, o 13:58

szmata..zbity pies//
Tak wlasnie obecnie moge siebie okreslic..

Jesli mam byc szczera to..wiadomo-chce z nim byc...ale stalo sie wcz to co mialo sie stac. Nerwy nam puscily..
Nie mam do czego wracac...
Zadbac o siebie-jak to latwo powiedziec... A tak trudno zrobic..Chce do jego ramion..do jego czulosci...A tego juz nie ma...
...........................................................................................................
I NIGDY nie bedzie..
teraz wiem, bede miala ciezki okres.. W srodku sie modle,zeby przejsc przez to jak najmniej bolesnie... A przeciez tego bolu nie unikne...
Musze sie zmotywowac,zeby w koncu sie spakowac i wyprowadzic...Ta na stale..a podswiadomie...w srodku, wszytsko mi mowi.ze jest szansa..
Tyle ze z mojej strony- nie z jego...
WYkrzyczal mi w twarz ze mnie nienawidzi i zebym wynosila sie z jego zycia...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Megie » 4 lut 2008, o 14:25

przykro mi silence, ze musisz przejsc przez ten bol..

moze byc za pozno na ratowanie tego zwiazku, skoro tylko jedna strona chce ratowac..

Wiesz moze to i lepiej ze sie tak dzieje,, wiem ze ciezko moze byc Tobie to przyjac..
ale za jakis czas mozesz byc z tego powodu szczesliwa

ja trawalam 5 lat w toksycznym zwiazku, trwalam na wlasne zyczenie..
dzis powiem Ci ze rozpad tego zwiazku, chodz tak duzo mnie w swoim czasie kosztowal, oplacal sie..

CZasem byc lepiej samemu jak sie ma problemy ze soba niz byc w zwiazku, w ktorym ta druga osoba nie jest Nam w stanie nic zaoferowac, nie jest w stanie nam pomoc i nam rowniez jest ciezko poprostu kochac, bo milosc nie stawia zadan..
Nie ma sensu niszczyc zycia tej drugiej osobie i zaapiekowac sie soba, i prosic o pomoc ludzi, ktorzy sa nam w stanie dac to pomoc i chca nam ja dac..

Wiem, ze jest Ci ciezko i moje slowa sa trudne do przyjecia dla Ciebie i mozesz nawet mnie nie sluchasz ja to rozumiem bo przeszlam przez to samo..
ale mowie Ci to co wiem, to przez co przeszlam i tak niestety to wyglada..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Applee » 4 lut 2008, o 14:42

Megie,

Ja to wiem! Naprawde! To wszytsko co napisalas- wiem to, racjonalnie to rozumiem...Ale oprocz racjo jest tez emocjo...

chce na ta chwile przestac o tym myslec. zajac sie studiami...egzaminem... Tyle...za 2 tyg moge wrocic do tego rozmyslania..ale teraz...STARAm sie jak moge zajac...soba..i tm co mam na glowie,zeby nie marnowac tej szansy jaka dalo mi zycie.

Dziekuje,ze napisalas. DUzo to dla mnie znaczy, ze wirtualnie jest ktos przy mnie..kto tez przeszedl PIEKLO..bo jak inaczej to nazwac?

Czas... Tylko on jest w stanie mi pomoc. Wiedzialam na co sie decyduje jakies pol roku temu. I tak jak ja zrp\ozumialam ze mam problemy, ktore uniemozliwiaja mi zycie wswzczesliwym zwiazku, tak widze...I to mnie boli,ze on jak sam to powiedzial, nie umial mi ZAUFAC...na zakonczenie..Sekret, ktoprego nie chcial mi nigdy wyjawic bo nie ufal..
Czyli wniosek z tego,ze to TEZ jest facet z problemami, ktorych NIE CHCE rozwiazac...A obarcza mnie nimi.

teraz i tak to,co sie stalo juz sie nie odwroci. tylko jakos musze sobie to WYTLUMACZYC i przyjac do WIADOMOSCI...Wziac rzeczywistosc taka jaka ona jest...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Megie » 4 lut 2008, o 14:51

Silence bedzie dobrze

Ciesze sie ze to wszystko wiesz i rozumiesz
To juz duzo

ja tego nie chcialam nawet przyjac do wiadomosci, ciagle chcialam i wierzylam ze to sie uda naprawic, i ze to nie moze byc koniec zwiazku- to dopiero bylo chore. rzeczywistosc ktorej czlowiek nie chce przyjac, chociaz wszyscy na okolo Ci trabia ze jest inaczej a Ty im nie wierzysz i zawszelka cene chcesz sobie i wszystkim udowodnic ze sa w bledzie...

a Ty wiesz i rozumiesz- a z czasem to zaakceptujesz...

bedzie dobrze...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Applee » 4 lut 2008, o 15:00

Megie napisał(a):Silence bedzie dobrze
ja tego nie chcialam nawet przyjac do wiadomosci, ciagle chcialam i wierzylam ze to sie uda naprawic, i ze to nie moze byc koniec zwiazku- to dopiero bylo chore. rzeczywistosc ktorej czlowiek nie chce przyjac, chociaz wszyscy na okolo Ci trabia ze jest inaczej a Ty im nie wierzysz i zawszelka cene chcesz sobie i wszystkim udowodnic ze sa w bledzie...



o wlasnie! Dokladnie na takim etapie jestem! BINGO!
I staram sie RACJONALIZOWAC, ze to NIE MA szans, pozbyc sie tej CHOREJ nadzieii na...lepsze...jutro.Na lepszy TEZ zwiazek..
oszaleje niedlugo bo walczy we mnie rozsadek z emocjami, uczuciami.
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Megie » 4 lut 2008, o 15:10

Jak mysle teraz o tym,,
to wiesz co bym zrobila jakbym byla znowu w takiej sytuacji..
Za wszelka cene chcialabym odsunac mysli wlasnie od tego problemu, od tego zwiazku itp..
Wiem, ze to nie latwe

ale tak chyba jest najlepiej. Dlatego, ze nic nie jestesmy w stanie juz wymyslec. Rzeczywistosc jest jaka jest. Facet powiedzial Ci co powiedzial i nie jestes w stanie zmienic jego myslenia i jego podejscia do tego..zreszto nie nalezy nawet tego robic, bo to cos w rodzaju manipulacji drugim czlowiekem..

Ale jestes w stanie zmienic kierunek swoich mysli. Tak, to my kierujemy swoimi myslami a nie one nami..

Wiec za wszelka cene szukala bym zajec, ktore daly by mi mozliwosc nie myslenia o tej sprawie..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Applee » 4 lut 2008, o 15:21

Tak wlasnie chce robic i.. jak juz COS robie to placze bo mi sie caly czas przypomina ON.
Trudno mi sie chyba pogodzic z porazka(bo ja ten zwiazek tak wlasnie traktuje).Trudno zeby dotarlo do MNIE, ze nic sie nie da zrobic, ze stalo sie tak jak sie stalo i nic juz tego nie odworci bo na dluzsza mete..?!Mozna sie wykonczyc...
Dziekuje raz jeszcze Megie, ze piszesz do mnie.. :kwiatek2:
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Megie » 4 lut 2008, o 15:37

ja Tobie rowniez dziekuj :kwiatek:

wszyscy tu siebie wspieramy jak tylko sie da..

a On z czasem przestanie Ci sie przypominac...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez KATKA » 4 lut 2008, o 15:52

różne osoby a te same historie.....jestem kolejna do grona .....ale przynajmniej wiadomo,z e idzie przez coś takiego przejść...ja juz najgorsze mam chyba za sobą....to juz prawie dwa miesiące jak go nie ma.....niestety nadal nie daje mi spokoju...a ja już bym chciała zapomniec miec taką możliwość...na szczęscie mam kogos obok...wsparcie jest ważne.....Nie ważne co będzie zawsze moze być lepiej......te chwile są ciżkie ale po nich zaświeci słonce...nie wiem czy wam razem czy osobno ale zaświeci..... :serce:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Applee » 4 lut 2008, o 22:59

SZMATA///////////////////////////////////////////
Tak siebie moge dzisiaj oke\reslic. Walczylam o cos co nie mialo najmiejszego sensu. czuje taka gorycz w sobie ze...nie wiem..
POciac sie?
Na ta chwile..KOCHANI...NIE MOGE...nieumie.....ZYC..normalnie...
Modle sie przez 0pol dnia i nic.
Dostalam wczoraj w twarz....Czy jest cos bardziej haniebnego??????
Niech mi ktos COS przmowi do rozsadku..
Prosze..
blagam
bo nie daje rady....
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 125 gości