CO O TY MYSLEC

Problemy z partnerami.

CO O TY MYSLEC

Postprzez czarna24 » 25 maja 2007, o 10:49

Jestem tu nowa i licze na wsparcie. W skrocie opowiem Wam moja hisorie. Mam 25 lata jestem w obecnym zwiazku 2 lata i zaczynaja sie schody. Od 5 miesiecy mieszkamy razem jest nam dobrze. Jednak kilka spraw mnie dreczy. Moj facet jest po przejsciach po dwoch nie udanych zwiazkach w kotrych to kobiety byly tymi zlymi. Jest mi ciezko i bylo od poczatku poniewaz bardzxo duzo czasu uplynelo zaczym przekonalam go do sibie choc i tak nie jest do konca tak jak powinno byc. Wiem ze mnie kocha i ze mu zalezy ale on bardzo niechetnie to mowi. Brakuje mi z jego strony tej walki o zwiazek o mnie. Przy jakim kolwiek blachym problemie bardzo szybko rezygnuje i nie daj boze powiem ze powinnismy sie rozstac on to popiera, jednak po chwili rozmowy i tlumaczenia mu ze czy bedzie ze mna czy z inna i bedzie w kazdej sytuacji probowal uciekac nic sie nie zmieni. Na poczatku powiedzial mi jedna rzecz ; ze bedzie mi 100 razy gorzej niz poprzednim jego kobietom i trudnije bo juz nie jest taki dobry i kochany. Boje sie go stracic , bardzo go kocham ale brakuje mi z jego strony tej iskierki. Od jakiegos czasu marza mi sie zareczyny ale wiem ze on o tymnie mysli a ja nie chce zaczynac tej rozmowy bo ktos mi kiedys powiedzial ze jesli to zrobie to poporstu wyjdzie na to ze ja tego chcialam a on sie zgodzil. Ciezko mi bardzo. Cchialabym rozkrecic nasz zwiazek tak aby czul sie w nim szczesliwy. Ostatnio popadam w jakas depreche widzac co sie dzieje , stara sie wiem ze sie stara ale czy to ze tak latwo rezygnuje nie jest oznaka tego ze mu tak naprawde nie bardzo zalezy. Ja tez jestem po przejsciach w dodatku i chcialabym juz ulozyc sobie zycie. Co mysliscie czy przyczyna tego ze tak sie zachowuje jest to co bylo w przeszlosci. Dzieki bede wdzieczna za Wasze refleksje.
czarna24
 
Posty: 19
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 10:36

Re: CO O TY MYSLEC

Postprzez Pytajaca » 25 maja 2007, o 11:11

Czesc czarna24. Witaj w naszym gronie! Na poczatek chcialabym powiedziec, ze nie ma tu chyba nie skrzywdzonej osoby, ale nie ma tez tylko osob, ktore calymi dniami smeca i sa zalamane. Potrafimy sobie pomagac, chocby pomalu i na chwile.

Przeczytalam Twa historie i owszem, uwazam, ze jego przeszlosc moze go tlamsic. Sama mialam podobna stuacje (tzn. moj ex byl po przejsciach, zraniony, ale ciagle niepogodzony ze stratami). Sadze, ze Twoj facet jest bardzo wrazliwy i zamknal sie w sobie po kilku porazkach. Niektore wredne babsztyle potrafia tak zamacic w glowach, ze hoho! (cos na ten temat wiem, sama jestem ofiara takiego postepowania ze stron niezdecydowanej panny ex ).

Potrzeba pewnych silnych emocji i uczuc, by go otworzyc. Akceptacji. Bycia przy nim. Ja wiem, ze to trudne, ale ten proces moze trwac dlugo, nawet latami. Jesli nie masz wystarczajaco cierpliwosci, to daj sobie spokoj...Wiem, ze to nie proste, kochasz go. Jesli on Cie kocha, to zgodzi sie na rozmowy z Toba, byc moze na terapie?...Jesli jednak nic nie pomoze, to powiem wprost - nic tego stanu rzeczy nie zmieni. Od niego tylko bowiem zalezy, czy wydorosleje, przechodzac nad przeszlymi stratami i bolami do porzadku dzienego, czy tez zdecyduje sie to wyprzec i pozostac "jestem, jaki jestem"... To nie da (i nie daje juz teraz) szczescia ani Tobie, ani jemu.

Na Twoim miejscu nie zaczynalabym rozmowy o zareczynach. Odczyta to, ze go nie rozumiesz. Jesli go kochasz, to po prostu czekaj i zachecaj do rozmow, by poznac przyczyny jego zachowan, obaw i blokad. Byc moze pewnego dnia "peknie" ta skorupa, wyjdzie motyl...a pozniej Wasza milosc opromieni serca. Ale do tego potrzeba cierpliwosci. Trzymaj sie!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez california » 25 maja 2007, o 11:24

---------- 11:22 25.05.2007 ----------

Mam dokładnie to samo moemu chlopakowi tez kiedy uciekla kobieta niemalze " z przed ołtarza" i od samego poczatku od 2 lat ponad akcje. Blahy problem- to juz dla niego jest normalnie total tylko sie trzeba rozstac, bo on sobie nie pozwoli...

Tylko,że wydaje mi się,ze to my kobiety się tez troszke nie szanujemy, bo sobie pozwalamy na takie zachowania.

Ja tez mialam problemy kiedys z ex chlopakiem i to takie,ze jego przy moich to pikus,ale mimo to nie przerabiamy ich tylko wciaz te jego- "bo jego raz juz jedna zranila".

Trzeba było nam raz powiedziec koniec na samym poczatku. Co to za jakies udręczanie i użalanie sie nad sob±. Nie wyszlo Ci widocznie w złych kobietach gustowales.

Faceci teraz to kompletne dupy przynajmniej wiekszo¶c jak tu czytam, to zaczynam utwierdzać sie w tym przekonaniu.


---------- 11:24 ----------

O Boze jak ja to napisalam :oops: kompletnie niegramatycznie, ale wiadomo o co chodzi ;) Bużka
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez czarna24 » 25 maja 2007, o 12:52

No dokladnie tak jak napisalyscie, tyle co zrobic jak ta osoba to prawie chodzacy ideal, ie klotliwy , przyjaciel ,kochanek, podpora, wysztko w nim wyliczam na + , wiadomo ma wady ale to takie na ktore mozna przymknac oko, Kocha go calo moja rodzina, jestem zniego dumna , mnie zreszta tez cala jego rodzina i przyjaciele bardzo lubia. Trudno mi bo jesli nie on nie bedzie nikogo innego bo tym razem to wiem ze ja sie zamkne. Zawsze mi powtarza ze to nie chodzi o mnie tylko o niego , pytam czy jest ok twierdzi ze tak ale zawsze jest ale ze to on ma problem, napoczatku ze nie czuje nic takiego ale chce byc dalej razem, jak go ostatnio zapytalam w czasie rozmwoy jak stweirdzil ze trzeba sie rozstac czy mnie kocha powiedzialk ze tak wiec zrobilam mu totalny wyklad szczerze: jak mozna kochac i tak latwo rezygnowac, zwiazek to walka jak w zyciu tylko trzeba chciec walczyc a nie za kazdym razem gdy pojawai sie problem uciekac. Ciagnac czy dejsc ?
czarna24
 
Posty: 19
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 10:36

Postprzez nana » 25 maja 2007, o 13:04

ja bym ci±gnęła. wierzę, że można tak długo całować żabę, że zamieni się w księcia. Dobroci± go "weĽ", czuło¶ci±! Je¶li ma tak dużo zalet jak piszesz, to warto!
Oczywi¶cie problem istnieje, nie powiem ci, że to jest normalne, ale też bywaj± zacznie gorsze problemy i niesnaski w zwi±zku i ludzie mimo tego potrafi± być razem. Ja bym chwilowo schowała sprawę do kieszeni i cieszyła się z tego co masz. Przecież mieszkacie razem! W zasadzie już żyjecie jak małżeństwo, po co ci papierek?
Zanim wytoczysz "działo" o nazwie "zaręczyny" przemy¶l to 100 razy. A potem i tak go lepiej nie wytaczaj!:) Nie warto dla papierka.

P.S. swoja droga wymysliłam w końcu sobie podpis! dzięki za pożyczkę ewka!:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Pytajaca » 25 maja 2007, o 13:11

czarna24 napisał(a): Ciagnac czy dejsc ?

czarna24, widze, ze jestes zwolennikiem radykalnych posuniec :D A tak na powaznie, to odejsc jak to okreslasz "bez walki" to najlatwiejsze rozwiazanie, wiec na razie jeszcze bym poczekala.

Skoro on twierdzi, ze to przez niego, to skad wie, ze przez niego? ktos mu powiedzial? psycholog? przyjaciel? jesli sie nie potrafi zaangazowac, to na poziomie uczuc jest gdzies blokada, ktora dobrze by bylo rozpoznac. Moze po prostu zapytaj, czy pomagal mu juz kiedys jakis specjalista? Jesli nie, a on wyrazi zgode to sprobuj mu delikatnie zasugerowac takie spotkanie. Moze to Wam wiele pomoc. Pamitam, ze ktos tu na forum kiedys napisal, ze psychoterapeuta jest Twoim sojusznikiem w walce o zwiazek.

Jesli sie boi walki, to moze cos z przeszlosci, tej rodzinnej na niego oddzialuje? Czy on nie jest aby dda?

Pozdrawiam i glowa do gory! Nie przez takie mosty sie w zyciu przechodzilo! I jeszcze niejeden - z piekna zielona dolina w dole - na Ciebie czeka!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez czarna24 » 25 maja 2007, o 13:20

---------- 13:12 25.05.2007 ----------

DZIEKI :) NANA :) Masz racje wiem ze warto napewno warto, moja jedyna obawa wiaze sie ztym ze nie jestem pewna czy ta milosc to milosc szczera czy teraz to juz tak musi byc. Powiem wam szczerze kobitki ze mam ja jedna wade kolosalna heheh ja sie wyszkim przjemuje strasznie , jestem glupia laska , bo wiekszosc olalo by to i zylo dalej ale ja kada potyczke przezywam , martiwe sie, jestem chyba za dobra,kiedys ktos mi powiedzial abym przeczytala sobie ksiazke dlaczego mezyczyni kochaja zolzy a ja jestem za dobra i mam sie z niej duzop nauczyc. Moze ma racje ale jakos mnie to nie przekonala bo wierze ze dobrocia zdzialac mozna o wiele wiecej :) POZDROWIONKA

---------- 13:20 ----------

do PYTAJACA - CO oznacza dda ? nie nie wlasnie ze janie jestem z tych kobiet ktore odrazu bez walki odchodza ja juz walcze o niego 2 lata tylko ze boje sie z czasem moze sieprzerodzic w walke jedno osobowa. Nawet nie umiem wyrazic jak bardzo go kocham i jak bardzo boje sie ze go strace. Wiem ze dobrac mury przebija i chyab juz czas wymazac foszki i rozne takie tam byle jakie sprzeczki z naszego zycia i zaczac starac sie byc lepszym ( chodzi tu o mnie )
czarna24
 
Posty: 19
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 10:36

Postprzez Pytajaca » 25 maja 2007, o 13:34

---------- 11:25 25.05.2007 ----------

nana napisał(a):
P.S. swoja droga wymysliłam w końcu sobie podpis! dzięki za pożyczkę ewka!:)


Podoba mi sie! :)

---------- 11:34 ----------

---------- 13:20 ----------

czarna24 napisał(a): do PYTAJACA - CO oznacza dda ? nie nie wlasnie ze janie jestem z tych kobiet ktore odrazu bez walki odchodza ja juz walcze o niego 2 lata tylko ze boje sie z czasem moze sieprzerodzic w walke jedno osobowa. Nawet nie umiem wyrazic jak bardzo go kocham i jak bardzo boje sie ze go strace. Wiem ze dobrac mury przebija i chyab juz czas wymazac foszki i rozne takie tam byle jakie sprzeczki z naszego zycia i zaczac starac sie byc lepszym ( chodzi tu o mnie )


DDA = Dorosle Dziecko Alkoholika lub DDD - Dorosle Dziecko rodziny Dysfunkcyjnej.Poczytaj wiecej w artykulach i starym forum dda na Psychotekscie (wybor - ramka lewa obok). Mojemu podeslalam kiedys i stwierdzil, ze tak, ze on to wlasnie ma (dda). To spowoduje, ze inaczej spojrzysz na calosc. Przynajmniej ja tak mialam.

Wiem, ze bardzo go kochasz, ale nie boj sie, ze go stracisz...Jesli Cie kocha, to go nie stracisz. Jesli odejdzie i nie wroci, to znaczy, ze tak naprawde nigdy nie byl z Toba i dla Ciebie, wiec do stracenia nie masz nic.

Zgadzam sie z nana, ze trzeba czulosci i cierpliwosci...Ale nie walki. Mezczyzni uwielbiaja walczyc, ale nie na polu uczuc. Gdy sie bija o kobiete, to najczesciej nie jest to bitwa o jej uczucia, ale o przywodztwo. Gdy maja walczyc o zwiazek, to czesto...wola sie poddac i przejsc do czegos latwiejszego. Zreszta zapytaj jakiegokolwiek mezczyzne, nawet z tego forum, co oznacza dla niego walka o zwiazek? Podejrzewam, ze tylko nieliczni rozumieja to tak, jak Ty rozumiesz.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 25 maja 2007, o 13:36

nana napisał(a):P.S. swoja droga wymysliłam w końcu sobie podpis! dzięki za pożyczkę ewka!:)


Spoko :)
Ciekawe, jak długo trzeba całować tę żabkę, żeby się przekonać, czy warto w ogóle było się brać :D :D :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 25 maja 2007, o 13:38

ewka napisał(a):Spoko :)
Ciekawe, jak długo trzeba całować tę żabkę, żeby się przekonać, czy warto w ogóle było się brać :D :D :D [/color]
Ja sie nigdy w taka serie calowania jeszcze nie bawilam, wiec nie wiem, jak wyglada "warto" :(
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez czarna24 » 25 maja 2007, o 13:47

Wiecie co wpadlam na pomysl, czegos czego jeszcze ni erobilam i chce znac wasze zdanie moze jestem romantyczna troszke ale co tam najwyzej wysmiejecie. Napisze do niego list i wysle na nasz adres, w tym liscie napisze mu co oznacza slowo kochac co ja czuje jak bardzo go kocham kimjest dla mnie choc on o tym wie mysle ze to doda mu pewnosci co mysliscie ???????
czarna24
 
Posty: 19
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 10:36

Postprzez nana » 25 maja 2007, o 13:54

zołz±?wiesz, mój oststni facet mówił mi w żartach, że jestem zołz±. i wiesz w tym było troche prawdy. potrafie być straszna, ale tylko przez chwile, a potem... robie sie miekka jak wosk, staje na glowie i klaskam uszami... i wtedy wlasnie zaczyna sie cos psuc... moze wiec faktycznie lepiej byc zołza?

pytaj±ca, co do walki, to masz racje. z facetem nie mozna walczyc. czasami mi tego szkoda, bo ja bym chetnie mojemu ex przylozyla w łeb, zeby zrozumial niektore rzeczy. ale u nas to sprawa juz zdecydowanie przeterminowana:( gdybym wiedziala wczesniej, ze trzeba czuloscia, to bym całowała żabkę, a ja dałam jej po piętach i to nie raz chyba... ale ale...
to jak z t± zołz±? lepije być czy nie byc?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Abssinth » 25 maja 2007, o 14:14

hmm
jak ja slysze, ze 'kobiety byly te zle', to dostaje nerwicy. Dla mnie to oznacza, ze on nie szuka zadnego problemu w sobie, tylko w nich - kurcze, zwiazek sklada sie z dwoch osob i on na pewno tez do sytuacji reki przyczynil - chocby nawet w tym, ze ignorowal pierwsze oznaki tego'zla' i zostal z taka, az mogla go naprawde skrzywdzic. A moze po prostu wcale nie byly zle , tylko go zostawily, bo on im nie pasowal? Ale oczywiscie nie bedziesz o tym wiedziec, bo , 'one byly zle, ja bylem doskonaly', bla bla bla.
Ja wiem, bo znam z autopsji, ze co slyszysz o bylych kobietach swojego partnera, to uslysza o Tobie inni, jak sie zwiazek skonczy. Bo to nie chodzi o kobiety, tylko o jego sposob postrezgania swiata.

Jak go teraz zostawisz, to tez bedziesz 'ta zla' - czyz nie? Ty bedziesz wiedziec, ze odeszlas dlatego, ze on byl niedostepny, zimny, odpychajacy Cie od siebie, meczacy Cie na smierc uciekaniem od problemow zamiast je rozwiazac - ale ktos inny potem uslyszy, 'bo ta Czarna zla kobieta byla'. Ja tu po prostu widze chec uciekania od problemow i wielka, gigantyczna niechec do przyjecia jakiejkolwiek odpowiedzialnosci na siebie, pracy nad soba, znalezienia przyczyny problemow.

Sama piszesz, ze to Ty pracujesz nad tym zwiazkiem, przekonujesz go do siebie, pracujesz nad nim, walczysz o niego....on nie musi, nie potrzebuje , nie chce. Zreszta...po co walczyc o cos, co nam sie podaje na tacy, co wraca nawet jesli to kopniemy, i im bardziej kopiemy to tym bardziej z nowymi pomyslami i sposobami wraca? Pomysl nad tym. On naprawde nie musi o nic walczyc, nic robic, bo ty wszystko robisz za niego. Zastanow sie, ile jeszcze lat tak mozesz.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Pytajaca » 25 maja 2007, o 14:20

Podpisuje sie obiema rekami pod wypowiedzia Abssinth! I to nie dlatego, ze tak tu grzmimy wszystkie, bo nam sie " nie udaje", ale dlatego, ze chcemy po prostu byc szczesliwe, a nie pracowac w kopalni odkrywkowej wegla!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez czarna24 » 25 maja 2007, o 14:26

Odp . Troszke malo napisalm abs mogla mogl wyciagac takie wnioski. On nigdy sie nie zalil ze byly zle ani niegdy o tym nie opowiadal mi , ja znam te hisorie co sei dzialo od jego przyjaciol i nie tylko. Wiem ze to co zrobily jest nie wybaczalne. Ja nie twierdze ze nie ma wad ale nie przez takie wady sie odchodzi. To troszke bardziej skomplikowane jesli chodzi o jego przeszlosc. Strasznie mocno pojechalas nie znajac do konca histori. :(
czarna24
 
Posty: 19
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 10:36

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 117 gości