sprawy finansowe

Problemy z partnerami.

sprawy finansowe

Postprzez poziomka » 14 lut 2012, o 18:03

Jestesmy razem od 5 lat. Wlasciwie to mieszkamy razem od prawie pieciu lat. Mamy swoje problemy, mniejsze i wieksze. Niestety od dlugiego czasu brakuje rozmowy. Kazdy zyje swoim zyciem i swoimi sprawami, a rozmawiamy tylko o glupotach. Kiedys milosc byla wielka, myslalam ze na cale zycie. On chyba tez, bo zawsze marzyl o rodzinie, poprosil o reke po roku wspolnego mieszkania, ale na tym wszystko stanelo. Po drodze pojawily sie problemy, ale nie o tym chcialam pisac. Bliskosc zaczela gdzies uciekac. Wlasciwie nawet nie wiem kiedy chyba stalismy sie sobie obcy. Moja sytuacja finansowa po utracie pracy pogorszyla sie znaczaco. Pracuje teraz dorywczo 4 dni w tygodniu. On ma dobra prace na caly etat czyli 5 dni. Ja zajmuje sie wszystkim w domu i bardzo to lubie. Zawsze bylam domatorka. On od pierwszego dnia odkad jestesmy pod jednym dachem nie upral sobie skarpetki, nie wklada nawet rzeczy do szafy. wszystko ma gotowe i czysciutkie pod nosem. Nie myje naczyn po sobie, juz nie mowie ze po nas. Nie sprzata, nie scieli lozka, zostawia wszystko wszedzie.. Wina za taka sytuacje obarcza mnie, ze ja po prostu nie daje mu niczego zrobic bo zawsze jest zle, bo go krytykuje ze on nie potrafi. Kiedys tak faktycznie bylo, ale trudno bylo nie poprawiac skoro naczynia po umyciu nie byly czyste, a poscielenie lozka polegalo na narzuceniu kjoldry, raczej bylejakim, nieposcielnego lozka... To ja zajmuje sie 2 kociakami, ktore mieszkaja w domu, ktore w sumie on zorganizowal. Ale nie w tym rzecz. Nigdy nie prosilam go o jakakolwiek pomoc w domu. Naprawde lubie to wszystko robic, tylko ze czuje sie niedoceniana. Zastanawiam sie, czy nasz zwiazek ma jeszcze sens? Czy ja jestem jeszcze dla niego kobieta, o ktora on chce dbac? Problem ktory chodzi mi po glowie to kwestia podzialu pieniedzy? Czy to normalne ze skoro jestesmy razem tak dlugo to wszystko powinnismy dzielic po polowie? Meczy mnie to, czasem czuje sie jak zlodziejka, zreszta tak mnie ostatnio nazwal, ze nia jestem. Nie czuje sie kobieta w tym domu, tylko wspolmieszkancem. Podam konkrety: oplata za wynajem domu to na polskie pieniadze 3 tys miesiecznie. On odkad ja stracilam stala prace placi minimalnie wiecej czyli ja 1300 a on 1700. Rachunki placimy zazwyczaj po polowie, choc w jego glowie nie wiem skad przekonanie ze to on placi dwie trzecie a ja 1/3. Mamy jeden samochod, jego samochod ktory ja uzywam jesli jade do pracy. Nie stac mnie bowiem na utrzymanie wlasnego auta. Pracowalalbym tylko na koszta domu i samochodu. Czasem jade z nim, kiedy on jedzie do swojej pracy, a czasem jade sama, bo on akurat zostaje w domu. Place za benzyne, zeby nie bylo ze zuzywam jego. Zreszta upomnialby sie o nia. On takze chce bym placila polowe za podatek samochodowy i kiedy sa jakies naprawy w aucie to oczekuje ze pokryjemy je po polowie. np wymiana akumulatora czy opon. on uwaza ze to moja wina ze malo zarabiam, ze niewystarczajaco sie staram o znalezienie lepszej pracy. Moze i tak jest, ale nawet gdyby to czy jest to normalne ze mezczyzna wola od kobiety nawet za wymiane akumulatora w jego samochodzie, wypomina wszystkie wydatki i wola o pieniadze? Czy ma to znaczenie ze calkowicie zajmuje sie wszystkim w domu? Ze kompletnie nic nie zrobi po sobie, nawet po prysznicu nie zetrze mokrej podlogi czy wlosow nie splucze. Czasem po zjedzeniu czegos zostawia tak jak to jest wszystko na stole a ja po przyjsciu z pracy to sprzatam? Zostawia to tak bo to moja wina. Zreszta uwaza ze porzadek dla niego nie jest wazny. On zarabia ponad trzykrotnie wiecej odemnie? Czy to normalne ze mezczyzna, ktory mieszka z kobieta od 5 lat ciagle chce polowe za wszystko? Bo on wierzy w zwiazek partnerski? Czy myslicie ze to moja wina, bo wierze w jakis glupi, archaiczny model domu ? Czy wedlug waszej opinii ja po prostu jestem dla niego tylko kims obok, z kim dzieli koszta zycia a nie kobieta? Moze i banalny problem, ale gdzies jeszcze marze, ze to sie ulozy, moze zludne nadzieje.. Jeszcze mi bardzo zalezy, ale nie chce takiego zycia i nie wiem czy to ja mam problem, czy on??? Chce jeszcze dodac, ze nie jestem leniwa, że czasem w ciagu dnia nawet na minute nie usiade a on kiedy na mnie patrzy mowi, ze ta energie powinnam wlozyc w znalezienie pracy a nie sprzatanie domu. Zreszta ja jakos pracuje, zarabiam. Nie jestem zdana na niego. Po prostu place minimalnie mniej, a ciagle slysze pretensje? Czy to nie fair z mojej strony? Czy uwazacie ze go wykorzystuje??? Dzieki z gory za wasze odpowiedzi? Ja po prostu chce wiedziec czy to moje wina?
poziomka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 17:01

Re: sprawy finansowe

Postprzez sikorka » 14 lut 2012, o 18:50

hej poziomko,
ja pomyslalam sobie tylko o jednym - jesli czujesz sie niedoceniana przez swojego partnera to przestan mu matkowac. zrob pranie swoich rzeczy, pozmywaj po sobie, sciel swoja polowe lozka. nauczylas go ze wszystkie te sprawy robisz Ty wiec sie przyzwyczail i uwaza ze tak jest wlasciwie.
kwestia podzialu finansowego to bardzo indywidualna sprawa, to kwestia dogadania sie, ustalenia jak to bedzie wygladac w danym zwiazku, trudno orzec ktory model jest wlasciwy a ktory nie - wszystko zalezy od tego co komu pasuje.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: sprawy finansowe

Postprzez pewnakobieta » 14 lut 2012, o 18:53

Witaj,

Ja myślę, że skoro trwa to już 5 lat to Twój partner zwyczajnie się do tego przyzwyczaił.. i jest mu wygodnie.
Niestety zachowuje się jak typowy egoista jednak należy pamiętać, że każdy kij ma dwa końce.. kiedyś może przytrafić mu się odwrotna sytuacja.. że być może to on od Ciebie będzie zależny.. A tymczasem może odpuść na jakiś czas z tym mieszkaniem.. ( ze 2 tyg wytrzymasz:) ) skup się na sobie tylko i wyłącznie i skoro on zostawia po sobie talerze po obiedzie to Ty rób to samo.. następnego dnia weźmiecie czyste ale w końcu któregoś dnia zabraknie i może wtedy Twój partner dostrzeże, że nic się samo nie robi :) Nie rób prania a jak nie będzie miał czystych skarpetek to naucz go obsługiwać pralkę i przy okazji wrzuć swoje szmatki.. Nie wiem czy dobrze radzę ale myślę, że jak "posmakuje" to i bardziej doceni później.. Rozumiem, że lubisz to robić ale niestety inaczej On chyba nie dostrzeże Twojego wysiłku i wkładu w utrzymaniu wspólnego domu.. Pieniądze to nie wszystko a on zdaje się zapomina o tym..Uznał, że skoro jego wkład finansowy w ten dom jest większy to on już nic więcej nie musi..

Trzymaj się ciepło :)
Pozdrawiam.
pewnakobieta
 
Posty: 17
Dołączył(a): 25 lip 2010, o 22:42

Re: sprawy finansowe

Postprzez poziomka » 14 lut 2012, o 19:02

Dzieki dziewczyny. Czasami tak sobie mysle, ze moze i odpuszcze z robieniem wszystkiego za niego, wytrzymam tydzien lub dwa, ale nie wiem czy wytrzymam to, ze moj facet ktory moze kiedys bedzie ojcem moich dzieci bedzie od swojej zony wolal polowe pieniedzy za wymiane oleju w samochodzie :( wiekszosc moich kolezanek to mezatki z dziecmi i wstyd mi mowic jak jest u nas bo one maja mezow, ktorzy domy pobudowali, zarabiaja na rodzine i doceniaja sam fakt ze kobieta tez pracuje, nie wolaja od niej polowe za wszystko. Szczerze mowiac gdybym to ja byla nim i miala 3 razy wiecej od niego to nie potrafilabym wolac za samochod czy za benzyne.. moze i za dom dopoki nie jestesmy malzenstwem to nawet pol na pol, ale do diabla ja naprawde niczego w domu nie zaniedbuje. wszystko podane na tacy pod sam nos. czy ja nie zasluguje by mnie gdzies podrzucic, czy wlasciwie sama jade i musze od razu ponosic koszta zwiazane z eksploatacja i uzytkowaniem auta. czy to jest postawa mezczyzny ktory dba o kobiete? czy chcielibyscie tego od swoich Panow???
poziomka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 17:01

Re: sprawy finansowe

Postprzez smerfetka0 » 14 lut 2012, o 19:07

oj poziomnko jak ja to znam :) ale niestety w kwestii domu to dziewczyny maja racje, przyzwyczail sie a facetowi duzo nie trzeba by sie do tego przyzwyczaic. ja popelnilam ten sam blad. a rowniez to lubie i jestem duzo bardziej zorganizowana i zrobie to szybciej. a rowniez slyszalam od niego kiedys ze jak on cos zrobi to ja narzekam i nigdy nie chwale (i ja rowniez myslalam ze nie narzekam a zwracam uwage bo naprawde jest cos zle zrobione). w koncu nie narzekalam a chwalilam (mimo ze musialam cos domyc czy cos poprawic bo u mnie zawsze poedantycznie wszystko zrobione), i przestalam na poczatku robic wszystko i zaczelam tylko po sobie. ale nie bylam przy tym nie mila badz zafochowana. wszystko ok. dalej wiecej ja robie ale tylko z tego wzgledu ze chce i niestety jestem osoba co uwaza ze wszystko zrobie lepiej i zawsze bede z czyjejsc pracy niezadowolona.

moze warto w ten sposob jakos?


co do pieniedzy - nie, to nie jest normalne, brat chlopaka jest rowniez gdzies tyle lat ze swoja dziewczyna i niestety nie bardzo nam sie to widzi. twoj facet to zwyczajna zlotowa niestety.

a rozmawialas z nim jak on widzi wasze finanse jak byscie brali slub lub jak bedzie dziecko?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: sprawy finansowe

Postprzez poziomka » 14 lut 2012, o 19:21

Dzieki Smerfetko. Kiedys mi sie wydawalo ze on mnie doceni w domu, moja kobieca role w tym zwiazku. Niestety slysze tylko krytyke. Ja wychowalam sie w rodzinie gdzie ojciec zarabial na rodzine, a matka pomagala jemu w rodzinnym biznesie i zajmowala sie domem. Przy czym ojciec spedzal z nami tyle samo czasu co mama. Moj facet wychowal sie z matka, ktora nie jest typem domatorki. Jest bardzo aktywna i czasem widze w niej mezczyzne: malo romantyzmu i czulosci, za to duzo konkretow, zasadnicza osoba. Rozumiem ze musiala byc takze i mezczyzna jako samotna matka z 2 dzieci i moze stad to wychodzi, ze moj facet nie mial przykladu ojca w rodzinie, ze moj model bycia razem jest mu obcy i boje sie ze nigdy zedna rozmowa tego nie zmienia :( Ze to jest gleboko zakorzenione i nieodwracalne :(
poziomka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 17:01

Re: sprawy finansowe

Postprzez poziomka » 14 lut 2012, o 19:31

Sikorko! Pewna kobieto!
Wiem, ze macie racje z tym, ze robie za duzo. Niestety kilka razy bylo tak ze wyjezdzalam i po powrocie do domu np po 4 dniach nie mialam nawet w szafce czystej szklanki by kawe sobie zrobic. Raz kiedy zostawialm wszystko bo mialam dosc i nie mial czystych skarpetek to wyciagnal te z kosza do prania i jeszcze raz zalozyl.. Nie ma sily. A kiedy rozmawiam z nim o tym to mowi ze nie jest moja matka i nie bedzie mnie utrzymywal. Ze jestem niedojrzala emocjonalnie.. Tak naprawde to nie jest utrzymywanie. Ja tez mam wklad finansowy, po prostu minimalnie mniejszy.. Ale w mojej opinii odpracowuje to dbaniem o dom. Czasem myslalam ze ok, bede placila pol na pol ale i obowiazki domowe podzielimy pol na pol. Ale ja wiem ze to nie jest mozliwe. Kiedy prosze go o cokolwiek to on uwaza ze to nie jest potrzebne by to robic. Zawsze powie ze sie czepiam wiec ja ostatecznie bede wszystko robila sama. On zawsze mowi ze kasa jest potrzebna , aby zyc a nie moje wymysly odnosnie domu... nie potrafie z nim o tym rozmawiac..
poziomka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 17:01

Re: sprawy finansowe

Postprzez Abssinth » 14 lut 2012, o 19:40

po prostu rece mi opadly jak to przeczytalam.

Ty jeszcze jestes z facetem, ktory tak Cie traktuje? I nazywa zlodziejka?

dowiedz sie, ile w Twojej okolicy kosztuje kucharka i sprzataczka. Potem przedstaw mu rachunek za calodobowa sluzbe.

no powaznie, czemu kobiety sie az tak nie szanuja???
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: sprawy finansowe

Postprzez pewnakobieta » 14 lut 2012, o 19:52

No ja bym nie chciała mieć takiego partnera.. już nie.. Ale miałam ;-) Podobnie jak u Ciebie wszystko w domu robiłam ja (po lubiłam dbać o niego:) a wydatki szły na pół.. (na szczęście miałam z czego! choć On również sporo więcej zarabiał..) Wspólne wyjazdy- paliwo na pół, noclegi również itd. Zakupy robiliśmy na zmianę- oczywiście żeby sprawiedliwie było! ;) no i tych przykładów mogłabym mnożyć.. Mój "ulubiony" wydarzył się w moje urodziny.. Rano powiedział mi, że wymyślił dla mnie super prezent ale chciałby abyśmy pojechali po niego wspólnie bo jednak konkretny model tego przedmiotu to mam sama wybrać, żeby mi się podobało i żebym była super zadowolona:) Pojechaliśmy, wybraliśmy, przy okazji nawybierał mi sporo jakiś dodatków (ponoć dobrej firmy- nie wiem -nie znam się ..) do tego przedmiotu.. Przy kasie gdy Pani zaczęła kasować towar powiedział jej, że jesteśmy wprawdzie razem ale on płaci tylko za ten 1 przedmiot (ten główny powiedzmy..) .. Mnie zamurowało, głupio mi było więc zapłaciłam za resztę a potem pytam czemu mnie nie uprzedził.. oczywiście mimo urodzin wkurzyłam się trochę.. Po fakcie powiedział mi, że przecież mogłam powiedzieć Pani, że jednak rezygnuję z tego.. Nie rozumiał mojego zdenerwowania oczywiście.. i twierdził, że przesadzam :)
Ja niestety z tego związku zrezygnowałam bo również mam koleżanki, które prowadzą z partnerami "normalne" życie.. czyli chyba można.. Wytłumaczyłam mu, że ja już tak dłużej nie potrafię i, że na drugi dzień się wyprowadzam.. Rano obudził mnie w świetnym humorze.. przytulał (myślałam, że się troszkę przestraszył i zrozumiał cokolwiek!) a potem zapytał .. czy pójdę po bułki na śniadanie do sklepu..:))) Ręce mi opadły i stwierdziłam, że jest niereformowalny.. A on do mnie, że chciał "żeby jak za starych dobrych czasów było".. :D
Tak więc widzisz moja droga, że do dobrego bardzo łatwo i bardzo szybko można się przyzwyczaić..:)) Jesteście już ze sobą sporo czasu i myślę , że czas na zmiany w Waszym związku bo inaczej nie wytrzymasz tego na dłuższą metę zdaje się..
Życzę siły :))
pewnakobieta
 
Posty: 17
Dołączył(a): 25 lip 2010, o 22:42

Re: sprawy finansowe

Postprzez poziomka » 14 lut 2012, o 20:04

Kilka razy zaczynalam rozmowe, ze moja praca w domu tez ma jakies znaczenie i ze gdyb zatrudnil sprzataczke to by go to sporo kosztowalo. On odpowiada zawsze, ze to jest moj problem, ze on mi niczego robic nie kaze w domu i sama sobie narzucam to wszystko a zycie to jest odpowiedzialnosc za siebie samego. I sugereuje zawsze ze dlaczego ma placic wiecej z powodu tego ze ja jestem wyzyskiwaczem? Mowi, Ze ja nie potrafie zadbac o swoje zycie i on ponosi z tego powodu koszta.. :(
poziomka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 17:01

Re: sprawy finansowe

Postprzez poziomka » 14 lut 2012, o 20:10

Pewna Kobieto! Czyli rozumiem, ze po prostu skonczylas z tym zyciem raz na zawsze, zostawilas je bo nic sie nie zmienilo?? A teraz jak sie tobie uklada? Czy inaczej wyglada Twoj zwiazek? Jak czasem rozmawiamy to on do mnie mowi, zebym znalazla sobie innego IDIOTE :lol: , bo on na taki uklad nie idzie.. Ja nie oczekuje utrzymywania, bo nie jestem dzieckiem ani ksiezniczka z bajki.. Chodzi mi po prostu o poczucie z jego strony, by mnie docenic jako kobiete a samemu byc honorowym mezczyzna, ktory chce dbac o dom i rodzine. Najsmieszniejsze jest to ze ostatnio to juz nawet sprawy meskie w domu naleza sie mnie. Uwaza ze jestem wiecej w domu wiec np powinnam zajac sie naprawa bojlera i zadzwonic do wlascicielki domu czy w innych sprawach zepsutych urzadzen... :( On uwaza ze ja zabilam jego chec dzialania w domu i ma wszystko gdzies i zyje w stagnacji...
Ostatnio edytowano 14 lut 2012, o 20:58 przez poziomka, łącznie edytowano 1 raz
poziomka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 17:01

Re: sprawy finansowe

Postprzez smerfetka0 » 14 lut 2012, o 20:18

poziomko wiec jedyne wyjscie to nie tydzien i nie dwa ale dluzej puki on nie zrozumie albo Ty nie zrozumiesz ze on sie nie zmieni, skoro mowi ze nie potrzebuje tego to nie rob. NIE PIERZ JEGO RZECZY JUZ OD TERAZ. zmywaj tylko dla siebie, i to tez minimalnie (zapewne jak umyjesz po sobie to on to uzyje i nie zmyje....wiec jak tak bedzie po uzyciu naczynia nie zmywaj go puki go nie bedziesz potrzebowala).

to jest jedyna opcja.

skapca i zlotowy nie zmienisz na pewno, rozrzutnego nauczy sie jakiegokolwiek oszczedzania ale nie na odwrot, tak samo jak flegmatyka nie pospieszysz a hipochondryka 'zwolnisz czy uspokoisz' chociazby minimalnie. (pamietam z zajec psychologii)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: sprawy finansowe

Postprzez Abssinth » 14 lut 2012, o 20:19

kurcze, nastepny, ktory uwaza, ze jego decyzje to czyjas wina, i najlepiej zwalic na kogos...

jak dlugo sie chcesz meczyc z takim elementem? cale zycie?

Widzisz, ze u kolezanek jest inaczej. Ja z wlasnego doswiadczenia moge Ci powiedziec, ze moze byc inaczej (nawet moj byly toksyczny partner nigdy mnie tak nie wykorzystywal...). Czy naprawde chcesz sie tak uzerac do konca swoich dni?

wyobraz sobie, ze tak jest przez nastepne 10, 15 , 30 lat...jak Ci sie ta wizja podoba?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: sprawy finansowe

Postprzez smerfetka0 » 14 lut 2012, o 20:30

poziomko i masz racje normalny zwiazek dwojga doroslych ludzi planujacych wspolne zycie i mieszkajacych razem to sa wspolne wydatki i nie liczenie ze ja wydalam tyle wiec ty daj tyle, to wasz majatek i wasze jedzenie wycieczki i wszystko i to co wam zostaje to tez jest wasze. nie da sie cholerka jasna cale zycie miec oddzielne pieniadze.

pytalam czy rozmawialas z nim jak on wyobraza sobie finanse jak by bylo WASZE dziecko ? pod koniec ciazy czy zaraz po urodzeniu do pracy nie polecisz to co, kaze ci wczesniej zaoszczedzic na swoje utrzymanie i dorzuci sie troszeczke bo w koncu jesz za dwoje.. ?

i w pewnym sensie normalna rzecza jest ze jesli kobieta jest dluzej i czesciej w domu to robi troszke wiecej bo ma wiecej czasu ale to nie usprawiedliwia zeby chlop nic nie robil w koncu! jedni umieja bardziej okazac docenienie drudzy mniej ale jakakolwiek pomoc sie nalezy! i chociazby takie poczucie ze jest wdzieczny.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: sprawy finansowe

Postprzez pewnakobieta » 14 lut 2012, o 20:31

No ja się z tego wypisałam bo stwierdziłam, że nie jestem w stanie jego rozumowania zrozumieć i nie jestem w stanie jego przekonać do zmiany zachowań.. I choć obecnie jestem sama to wolę to niż być traktowana jak wcześniej.. Teraz potrafię się z tego śmiać ale wcześniej do śmiechu mi nie było.. zapewniam.. Nie byłam z nim aż tak długo jak Ty więc pewnie mnie było łatwiej ale jak pyta Abss.. wyobrażasz sobie żeby to miało trwać jeszcze 10, 15, 20 lat..? Myślę, że zasługujesz na kogoś o wiele lepszego, kto doceni Twoje starania niemniej jednak to do Ciebie należy decyzja czy chcesz o ten związek powalczyć jeszcze trochę i ponaprawiać.. Może nie jest to niemożliwe ale z tego co piszesz to.. lekko nie będzie..
pewnakobieta
 
Posty: 17
Dołączył(a): 25 lip 2010, o 22:42

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 313 gości