przez carita » 14 lut 2012, o 14:02
Wiesz, tak sobie myślę, że ciekawe, jak tę całą sytuacje widzi i odczuwa Twój mąż. Oczywiście zapytanie go o to spowoduje tylko tyle, że albo skłamie, że nic się nie dzieje, albo zacznie się bronic atakiem, co nic nie zmieni. Ale to, że on tak naprawdę też coś czuje i że jemu też wcale nie jest z tym dobrze, co się dzieje między wami, jest niemal pewne, bo do psychopatów o zaburzonej emocjonalności to on chyba nie należy. Czasem jesteśmy tak zaślepieni własną krzywdą, że nie widzimy, że facet też cierpi, tylko my, kobiety, jak paplamy o tym do danego faceta, do koleżanek, do siebie przed lustrem... to czujemy się lepiej. A facet każdą myśl o tym, że coś w jego związku jest nie tak, próbuje zabić, zagłuszyć, wyciszyć, gdyż to oznacza dla niego, że jako mężczyzna odniósł porażkę. Słowa kobiety odbiera jak atak na jego męską godność i wstyd mu, że nie umie być prawdziwym obrońcą i tym, który zaspokaja potrzeby swojej rodziny. Czasem świadomie, a czasem jest to nieuświadomione, ma pewność, że nie potrafi uszczęśliwić i zadowolić swojej kobiety! Jak coś jest nie tak np. z seksem, to kobieta czuje się fatalnie, bo utraciła bliskość emocjonalną z ukochanym mężczyzną. Będzie chciała o tym rozmawiać z nim, naprawić... Natomiast facet w takiej sytuacji będzie się czuł jak życiowa kaleka. On, który ma być macho i zaspokajać swoją kobietę, nie stanął na wysokości zadania. Więc woli milczeć na ten temat, a nawet odgrywać się na żonie, paskudnie na nią zrzucić odpowiedzialność, żeby nie czuć tej własnej sromotnej porażki.
Może świadomość takiego mechanizmu pomoże znaleźć inny sposób, żeby bez raniących słów znów zbliżyć się emocjonalnie do siebie, żeby nie traktować się wzajemnie jak wrogów, których trzeba zwalczać, ale dwoje ludzi, którzy cierpią, choć każde w innym obszarze swej duszy?
Znalazłam taką historię, którą kiedyś czytałam w pewnej książce i ją przytoczę, bo mam wrażenie, że jest ona wysoce pomocna w zrozumieniu partnera.
Był taki rysunek z serii Far Side o mężczyźnie, który bez końca przemawiał do swojego psa Gingera. W jednym dymku można było przeczytać, co mówi mężczyzna, w drugim – co słyszy Ginger. Mężczyzna mówił dużo, ale Ginger słyszał tylko: „Bla, bla, Ginger, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, Ginger, bla, bla, bla, bla, bla...”.
Jeśli żona nie czuje bliskości emocjonalnej z mężem, oto co on będzie słyszał, kiedy ona do niego mówi:
„Bla, bla, bla, porażka. Bla, bla, bla, nie dość dobry. Bla, bla, bla, nie potrafisz sprostać moim potrzebom. Bla, bla, bla, zły chłopiec”.
Jeśli mąż nie czuje bliskości emocjonalnej z żoną, oto co ona będzie słyszeć, kiedy on ją krytykuje, niezależnie od tego, jak bardzo „słuszne” są jego uwagi:
„Bla, bla, bla, nie kocham cię. Bla, bla, bla, nie będę dla ciebie oparciem. Bla, bla, bla, mogę cię nawet skrzywdzić”.
A kiedy on ją ignoruje albo jest dla niej oschły, jest pozorna cisza, w której ona słyszy:
„------ nie kocham cię. ------ nie będę dla ciebie oparciem. ------ mogę cię nawet skrzywdzić”.