jak się dzisiaj czuję...

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

jak się dzisiaj czuję...

Postprzez Filemon » 28 sty 2008, o 16:01

Po zastanowieniu się, zdecydowałem że w tym dziale umieszczę moją wypowiedź - choć, dla ścisłości, myślę że problematyka alkoholowa to nie ta główna w moim życiu i w mojej rodzinie (może też z tego powodu bardziej utożsamiam się z DDD niż DDA).

Chciałem po prostu powiedzieć jak się dziś czuję...

Zatem czuję się kiepsko... Jestem smutny, przygnębiony gdzieś w głębi siebie... Czuję żal i przykrość, kiedy myślę o sobie, o mojej rodzinie, o mojej obecnej sytuacji życiowej, itp...

Brakuje mi czyjegoś miłego towarzystwa - osoby bliskiej, wyrozumiałej, ciepłej i mogącej mi poświęcić trochę czasu... zainteresowanej mną i będącej w stanie mnie wysłuchać i zrozumieć (może się mylę, ale wydaje mi się, że nie mam do powiedzenia nic szczególnie trudnego do zrozumienia...). Cóż, chyba wynika to z tego, że brakuje mi bliskiego, pozytywnego, dobrego, udanego kontaktu z drugim człowiekiem... To mnie smuci...

Czuję się w jakimś sensie zawiedziony... wymęczony pewnym konkretnym, rodzinnym obowiązkiem, rozczarowany moją najbliższą rodziną - a może nawet zawiedziony i rozczarowany sam sobą...?

Jest mi ciężko, choć kiedy to piszę (to co piszę tutaj...) to czuję ulgę i pewne uspokojenie... - aha, bo właśnie również często dokucza mi lęk, wewnętrzne napięcie i niepokój, oprócz takiego specyficznego rodzaju osamotnienia.

Nazwałem to "specyficznym rodzajem", bo wydaje mi się, że ja się nie czuję osamotniony w sensie partnerskim, czy przyjacielskim (życiowego partnera od dłuższego już czasu nie mam a przyjacielskie, szczere kontakty mam w moim życiu) tylko z przyczyn rodzinnych, czuję się jakby... pozbawiony na co dzień głębokiego, bliskiego, EMPATYCZNEGO kontaktu z drugim człowiekiem a wydaje mi się, że to wcale nie musi być kontakt partnerski, bo obecnie nie czuję się nieszczęśliwy z powodu osobistej samotności... choć oczywiście związek partnerski, który zrodziłby się z wzajemnego uczucia byłby w moim życiu czymś, co przyjąłbym z radością i zadowoleniem...

To może tyle na razie... :) Taki kawałeczek tylko mojego wnętrza "pod tytułem: jak się dzisiaj czuję..." :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez stokrotka20 » 28 sty 2008, o 18:58

Filemonie!
Ja również czuję potrzebę bycia z kimś, ale za bardzo obawiam się, że mnie ktoś zrani, porzuci... :(
Dziś jestem smutna, ktoś kto mnie nie zna dobrze wypowiada o mnie sądy nieprawdziwe, za plecami.Krzywdzi mnie, choc nie mam z nim bezpośredniego kontaktu...Stosuje milczącą przemoc, tak to mogę nazwać, nie pisze wprost o co chodzi, bo długo trzeba byłoby to tłumaczyć
W każdym bądź razie to boli...
To moje życie mnie bije... :(
Avatar użytkownika
stokrotka20
 
Posty: 29
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 11:27

Postprzez agik » 28 sty 2008, o 21:13

Ja równiez źle się dziś czuję i z podobnych powodów. :(
tzn...podobnych o tyle, ze z powodów rodzinnych...
Czuje sie oddarta od mamy...
Mała i bezbronna.
W sródku nocy wybudzają mnie lęki i mam jedną myśl- "ja chce do mamy".
A nie mogę... :(
Boli mnie to tym bardziej, że mama wzięła do siebie babcię, która znika ( takie trochę poetyckie określenie na fakt, ze babcia ma alzhaimera i zamienia się w zupełnie obcą osobę. Obrzuca najbliższych wyzwiskami, nie kojarzy kto, jest kto, wymaga stałej uwagi i opieki non- stop)
A ja nie moge tam jechać :(
Nie mogę z powodu ojca :( wcale nie wygląda na to, zeby miało mu przejść- wręcz podsyca nienawiść, szuka "sojuszników" i skłoca wszystkich :(
Tzn próbuje...

Czuję, jakby mi ktoś odebrał pół mnie, pół tożsamości, pół mojej historii...jakby ktoś podocinał żyły łaczące mnie z szerszym krwioobiegiem.

Również jestem sobą zawiedziona...

Doświadczam samotności, której nie jestem w stanie nazwać.
Takie uczucie, jakbym była kamieniem- bez okien, bez "zmysłu udziału",
bez możliwości wniknięcia we mnie.
Mrozi mi to kręgosłup i bardzo, ale to bardzo zasmuca.
Nikt nie jest w stanie być tak blisko, zeby mnie ogrzać jakoś...
Stanu tego doświadczam chyba od zawsze i zazwyczaj nie wywołuje on we mnie żadnych negatywnych odczuć, ale dziś jakoś mi to ciąży.

Czy podobnych stanów doświadczasz Filemonie?
czy chodzi o coś innego?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości