Co by tu powiedzieć....

Problemy z partnerami.

Postprzez Filemon » 27 sty 2008, o 12:57

mahika, jeśli Twoja matka jest faktycznie Twoim przyjacielem, to... ona Cię zrozumie - jeśli tylko powiesz jej co i jak oraz umówisz się z nią jasno, na przykład na to, że potrzebujesz wrócić i pobyć w domu, że to jest pomoc o jaką prosisz, natomiast swoimi emocjami i wnętrzem zajmiesz się już bez pomocy mamy... Możesz też poprosić w tej sprawie o pomoc brata - żeby i on mamie "przetłumaczył" trochę, żeby na przykład nie próbowała wnikać za bardzo w Twoje sprawy a następnie tracić z tego powodu zdrowie... że pomoże Ci wystarczająco, jeśli Cię przyjmie i ugości na jakiś czas, że Ty nie potrzebujesz niczego więcej a wręcz przeciwnie, bo masz wtedy wyrzuty sumienia i boisz się o zdrowie matki...

Najgorsze doły (ewentualne - bo przecież 100%-owej pewności nie ma, że będą aż takie głębokie... :) ) możesz trochę przed mamą przysłonić - odprężający spacer, rozmowa z kimś zaprzyjaźnionym (może z bratem?) zanurzenie się w książce, gadki-szmatki z jakimś psychoterapeutą (jeśli w tym gustujesz... ;) ), itp. Przez jakiś czas w ten sposób możesz dać sobie szansę na dojście do siebie i wykaraskanie się z najgorszego a mamy to nie zabije... prawda? Możliwe, że to by się dało zrobić i te przeszkody pokonać... jak myślisz? :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez agik » 27 sty 2008, o 13:18

Filemon- świetna myśł przetłumaczyć mamie...
teraz jeszcze trzeba wymyślić spsób, jak to przetłumaczyć kruchym naczyniom krwionosnym mamy... :(, żeby nie pękały i nie robiły zatorów...

Ale Mahiczko śłiczna- to na pewno nie jest twoja wina...
A pomysł, zeby zniszczyć siebie- jest...hmm- no sama wiesz.

masz intuicje, twoja mama tez ma.
Nie "oszukasz" jej... Jakoś to się wie...

Poza tym myśłę sobie, że większość roboty za Tobą- jeśłi już doszłaś do tego, że go nie kochasz...
To i mama będzie się cieszyć, ze to za Tobą...

I........... ( wiesz, co :D )
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mahika » 27 sty 2008, o 13:23

---------- 12:21 27.01.2008 ----------

Moze i faktycznie szukam pretekstu zeby nie odejś, a moze faktycznie strasznie sie boję. Rodzina mnie zrozumie, wiem, mama tym bardziej, ale ona naprawde wszystkim sie strasznie przejmuje. Teraz jeszcze gożej niż przed chorobą, potrafi rozpłakać się z powodu który mi się wydaje błachy, ludzie po udarach tak podobno mają. Ona nigdy nie wnika w to co się stało, co mi dolega. Tym bardziej teraz jak nie może mówić, czeka aż sama jej mówie. A ja wchodze do domu, usmiech przyklejam i wspieram ją jak mogę.

Na razie moja siostra uraczyła mame wieścia ze po 1,5 roku rezygnuje ze studiów, chyba jeszcze jej na razie nie dowale siebie.

Hi, a brat, oprócz tego swojego "a nie mówiłem" nie potrafi mi powiedzieć nic, unikam go, bo robi mi niesamowite wrzuty za byle co mimo ze prosze go o wyrozumiałość. Nabrał pewności siebie w Londynie i uważa ze może wszystkich przestawiać :)

Czuję się jakbym była głucha na to co wszyscy mówią. W dodatku wszystko mam na nie. Nie mam nikogo zaprzyjaźnionego, oprócz Was, jakoś poznikaly ososby które kiedyś były przy mnie, a te co zostały są tylko wtedy kiedy same mnie potrzebują. Jakoś samotnie sie zrobiło na tym padole....

Masz rację Filemon, musze sie ogarnąć i stawić czoła. Ratować swoją przyszłość...

Siła, siła, siła.....

---------- 12:23 ----------

Z tym kochaniem to jest dziwnie Aguś kochana :)
Raz tak, raz tak...

I........ wiem co :)

Co ja bym bez Was zrobiła :!: :!: :!:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 27 sty 2008, o 13:27

Przekonanie, jakieś takie wewnętrzne przekonanie o słuszności- da Ci siłe...
Siłę, by zostać, albo- by odejść...

Spokoju Ci trzeba, wsłuchania się w siebie. W siebie- nie w mamę, nie w ... niego ( :wink: ).
Poukładania...
Siła przyjdzie- jeśłi będzie potrzebna.

Będzie dobrze.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Filemon » 27 sty 2008, o 13:39

agik napisał(a):Filemon- świetna myśł przetłumaczyć mamie...
teraz jeszcze trzeba wymyślić spsób, jak to przetłumaczyć kruchym naczyniom krwionosnym mamy... :(, żeby nie pękały i nie robiły zatorów...


Agnieszko, jedna "świetna myśl" dziennie, z mojej strony, to już coś! :D Teraz Twoja kolej - zatem spróbuj wymyślić jakiś sposób na "naczynia mamy"... ;) :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 27 sty 2008, o 14:31

Naczynia mamy to nie zabawa. Jedna półkula mózgu jest całkowicie zniszczona, a tętnica doprowadzajaca krew do drugiej jest w 70 % zapchana i nie da sie zrobić operacji zeby to "naprawić" bo jest za słaba...
Krew krąży bardzo powoli, zreszta co ja Ci będę mówić. Udar to udar. Nie dawali jej szans na przeżycie.

Jedna dobea myśl dziennie, będę się tego trzymać :wink:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Filemon » 27 sty 2008, o 14:47

mahika, sytuacja zdrowotna Twojej mamy wygląda na bardzo poważną - i to jest jedna sprawa (jednak jest to sprawa medyczna, zatem dla lekarzy i Ty z nią sobie w tym obszarze nie jesteś w stanie poradzić, prawda?). Druga sprawa natomiast to kwestia tego, czy faktycznie nie ma możliwości byś znalazła dla siebie "kawałek kąta" pod dachem matki wówczas gdy jest Ci źle i kiedy tego bardzo potrzebujesz... Czy faktycznie nie ma takiej możliwości...? Albo też czy jest zatem jakaś inna sensowna możliwość? - odpowiedź należy do Ciebie, podobnie jak decyzja i odpowiedzialność za nią... - powodzenia oraz rozsądnej decyzji i życiowej odwagi Ci życzę! :) (jako i sobie samemu... ;) )
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 28 sty 2008, o 12:19

Dobrze ze sie zepsuło forum, bo wczoraj miałam ochote powiedzieć Ci coś niemiłego.

Dziś powiem tylko że:
1. Nie mam matki, tylko mamę albo mamunie,
2. Kąt, a nawet cały pokój wolny by sie znalazł
3. Zupełnie nie rozumiesz sytuacji.

Dzieki. :(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Filemon » 28 sty 2008, o 14:26

mahika,

Moja matka (normalne słowo, w powszechnym użyciu w języku polskim) leży właśnie od kilku dni w szpitalu: ma ciężką cukrzycę z powikłaniami, cukier nie dający się opanować już nawet insuliną, niegojąca się rana na stopie (tak zwana stopa cukrzycowa), jest kilka miesięcy po pierwszym zawale, po którym ze względu na zagrożenie drugim musiała być wkrótce znowu hospitalizowana, ponadto, co chyba jest najgorsze ze wszystkiego, w zastraszającym tempie traci wzrok, ponieważ odkleja się jej siatkówka i okulista zaprzestał nawet dalszych zabiegów (laserowanie oczu), ponieważ uznał, że ryzyko pracy na takich oczach jest zbyt duże a oślepnięcie grozi w każdej chwili... - to tyle tak z grubsza, jeśli chodzi o sytuację zdrowotną MOJEJ matki.

Jeśli chodzi o mnie, to mam również swoje własne problemy, podobnie jak Ty, w tym doświadczyłem ich także w obszarze osobistych związków partnerskich.

Tak więc w obydwu wyżej wymienionych obszarach nie jesteś bynajmniej jednym jedynym na świecie przypadkiem unikalnym i odosobnionym.

Ponadto, na co dzień opiekuję się swoją 95-letnią babcią, z którą mieszkam i której stan zdrowia jest adekwatny do sędziwego wieku, tak więc jest to dosyć ciężki obowiązek, szczególnie dla kogoś, kto sam boryka się z własnymi problemami emocjonalnymi i zdrowotnymi - jestem obecnie na rencie, choć mam dopiero czterdzieści parę lat (nawiasem mówiąc, możliwe że będąc pod jednym dachem ze swoją matką mogłabyś się na coś przydać, zważywszy Jej sytuację zdrowotną...).

Nakreśliłem Ci tutaj moją sytuację osobistą po to, byś mogła się dowiedzieć, jakie sprawy życiowe i sytuacje są mi znane a jakie nie... Nie twierdzę, że rozumiem świetnie Ciebie i Twoją sytuację - mimo własnych doświadczeń mogę czegoś nie rozumieć w Twoich sprawach. Nie widzę jednak żadnego powodu, żebyś miała być dla mnie z tego powodu nieprzyjemna...

Ja niestety Ci tym razem nie podziękuję, bo w moim odczuciu, nie mam za co - ze swojej strony natomiast włożyłem pewien wysiłek, poświęciłem czas i uwagę na to, żeby odnieść się do Twoich spraw i zrobiłem to z życzliwym wobec Ciebie nastawieniem... Zupełnie nie spodziewałem się takiej reakcji z Twojej strony, czuję się nią zaskoczony i jest mi nieprzyjemnie... ponadto zniechęca mnie ona do dalszego kontaktu z Tobą, choć możliwe, że to akurat jest zaskoczeniem z kolei dla Ciebie - i nad tym (oprócz paru innych, sugerowanych przeze mnie spraw), na Twoim miejscu, bym się również zastanowił...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 28 sty 2008, o 17:16

Nie. Możesz sobie mieć matkę, ja mam mamunie.

He he. Nie wiem czemu jesteś takim pyszałkiem, kontakty z Tobą... hmmm.
Nie wiem czy coś wnoszą do mojego życia, chyba na szczęście nie. Wiec ja też Ci dziękuje i nie rozmawiajmy już, bo ja mam wystarczajaco powodów do zmartwień.
Porozmawiaj z ludźmi bardziej inteligentnymi ode mnie, na swoim poziomie. Albo naucz sie czytać to co mówią takie pionki jak ja.

jednym jedynym na świecie przypadkiem unikalnym i odosobnionym

Dla siebie jestem. Unikat

Ty też jesteś jednym jedynym na świecie przypadkiem unikalnym i odosobnionym czy chcesz tego czy nie.

ponadto zniechęca mnie ona do dalszego kontaktu z Tobą, choć możliwe, że to akurat jest zaskoczeniem z kolei dla Ciebie - i nad tym (oprócz paru innych, sugerowanych przeze mnie spraw), na Twoim miejscu, bym się również zastanowił...


Może zastanów sie nd sobą. Egocentryzm też nie jest pozytywną cechą.

Zabolało mnie to jak sie wyrażasz o naczyniach krwionośnych mojej mamuni i jescze pare rzeczy, ale na prawde nie mam siły rozstrząsać sie nad twoim urażonym ego.
Nie masz racji i tyle., Mało wiesz i nie chcesz wiedzieć. Na tym poprzestańmy.
Na forum jest wiekszosć osób które rozumieja innych i za to ich kocham.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Filemon » 28 sty 2008, o 18:17

mahika, zauważ że ja nigdzie jak dotąd nie przypisywałem Ci takich czy innych nieprzyjemnych cech charakteru ani nie nazwałem Cię pyszałkiem... tak jak Ty mnie tu nazwałaś i nie używam też wobec Ciebie żadnych innych niestosownych określeń. Zatem nie poniżyłem Cię ani nie obraziłem niczym. To nie moja wina, że czujesz się "pionkiem" (jak sama siebie określiłaś) i nie zasługuję sobie z racji tego na nieprzyjemności od Ciebie... :(

Robiąc to co robisz, zachowujesz się jak niegrzeczna, niedojrzała dziewczynka... i narażasz się na to, że ktoś może Ci to powiedzieć (tak jak ja w tym miejscu...) albo odsunąć się od Ciebie (nie wnikając w detale...). Czy wydaje Ci się, że skoro coś Cię w czyjejś wypowiedzi zabolało, to Ty masz prawo tę osobę obrażać, albo sprawiać jej przykrość? Dlaczego robisz to nawet wtedy, gdy ta osoba odniosła się jeszcze później do Ciebie życzliwie a następnie wytłumaczyła Ci, że jej intencja nie była taka, żeby Cię zranić...?

Zauważ również, że zachowujesz się tak, jakby to co opowiedziałem Ci o sobie, o mojej matce i mojej osobistej sytuacji w ogóle Cię nie obchodziło ani nie robiło na Tobie wrażenia, gdyż ani jednym zdaniem nie odniosłaś się do moich osobistych doświadczeń, którymi się z Tobą podzieliłem. O czym to może świadczyć...? Czy o tym może, że tylko Ty i Twoje problemy się liczą, bo taki z Ciebie Unikat (jak to określiłaś)? A może to jest właśnie postawa, którą można by nazwać egoistycznym zapatrzeniem w siebie...? Jeśli tak, to nie ma tu kogo głaskać po główce... :?

Oczywiście jest to tylko moje osobiste zdanie i wrażenie - mój indywidualny odbiór Twojego zachowania tutaj.

p.s. jeśli chodzi o inteligencję, to nie czuję się ani na dużo wyższym ani na dużo niższym poziomie od Ciebie, tylko raczej mniej więcej równorzędnie. :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez echo » 28 sty 2008, o 19:40

mahika,
mam wrażenie, że szukasz sobie kozła ofiarnego, nieładnie.
Wyżyj się na swoim chłopie, wyjedź np. do Anglii i już.
Nie masz 3 dzieci na utrzymaniu, daj spokój.
Poza tym matka to normalne słowo w języku polskim.
przesadziłaś.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Megie » 28 sty 2008, o 19:53

Nie chce zebys Mahika sie tutaj zle czula, ale czasem trzeba spojrzec prawdzie w oczy..
Widze ze jest Ci bardzo ciezko..Nie wiem jak mamy Ci pomoc
Ale Filemon naprawde nigdzie nie chcial Cie urazic, a nawet jak ja czytam jego i Twoje wypowiedzi to zaskakuje mnie Twoja rekacja..

Poza tym w jednym zdaniu Filemon napisal

sytuacja zdrowotna Twojej mamy wygląda na bardzo poważną


Nawet nie uzyl slowa matka.. jak Ty to okreslasz, a potem ze uzyl tego slowa- dla Niego to nie jest slowo obrazliwe. Tylko Ty je tak odbierasz.

Mahiko, musisz odpoczac, Zrob cos dla siebie. Tylko dla siebie najpierw, bo jak masz dalej pomoc bliskim jak sama jestes juz zmeczona..

Przepraszam jesli poczujesz sie tutaj zle przez Nas jeszcze bardziej.
Ale czasem lepiej powiedziec prawde niz tworzyc kolka wzajemnej adoracji po to zeby Nam tylko bylo dobrze- dobrze na krotka mete..

:pocieszacz:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez agik » 28 sty 2008, o 20:36

Rzecz w tym, że sytuacja zdrowotna mamy jest naprawdę powazna.
A zadanie "oszczędzania naczyń" jest często ponad siły.
Szczególnie jeśli bywa, że dni Mahiki spływaja na patrzeniu w sufit :(

I nie chodzi o to, że Fil nazwał mamę Mahiki jakoś obraźliwie, bo rzeczywiście słowo "matka" jest powszechnie uzywane w języku polskim.
To, co Mahika napisała moim zdaniem miało charakter informacyjny, a nie oceniający Filemona.
I co innego jest tu ważne, a nie czepianie się słowek.
Mahika częto bardzo pisała juz tutaj o chorobie mamy...
A Fil w sposób bardzo żartobliwy, wśród chichotów i puszczania oczek odniósł się do tego.
Fakt, ze to może niewielka "zbrodnia", ale Mahika skwitowała to 4 zdaniami.
Nie wiem czemu Filemon poczuł się aż tak dotknięty, że napisał, ze aż zniechęca go to do kontaków z Mahiką.
Może faktycznie dlatego, ze sam sie bardzo źle czuje...

I to chyba nie jest dobry sposób, żeby się nawzajem na siebie poobrażać- bo mało jest osób na tym forum, które się dobrze czują :(
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Megie » 28 sty 2008, o 20:46

Ja nie wiem moze nie umiem czytac ze zrozumieniem
ale z tego co czytam to najpierw Mahika przyznala Filemonowi racje, ze moze tylko szuka wymowki

a kolejnym razem napisala cos innego..
I szczerze dla mnie bylo to troche szokiem..

Rozumiem argument o kruchych naczyniach mamy- ale skad u Mahiki tak skrajne reakcje?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 132 gości

cron