zostac czy odejsc...

Problemy z partnerami.

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez Abssinth » 31 sty 2012, o 16:42

Anulka, az mi sie chce Toba potrzasnac...

myslisz, ze dziecko matki ze zniszczona psychika jest szczesliwe?
myslisz, ze dziecko widzac taki model rodziny, jaki Ty masz, jest szczesliwe?
myslisz, ze dziecko sie ucieszy, kiedy do niego dotrze, ze poswiecilas cale swoje zycie na NIC????
myslisz, ze dziecko Ci nie powie kiedys - mamo, ale dlaczego sie nie rozwiodlas? Mamo, zniszczylas mi zycie bedac w takim zwiazku?

albo inaczej - bedzie myslal, ze tak ma byc..i tez nigdy nie znajdzie sobie pracy, tylko sluzaca do robienia wszystkiego kolo niego... i zniszczysz zycie innej kobiecie...nie tylko sobie...

zostawanie w chorym zwiazku 'dla dobra dziecka', to jest robienie dziecku najgorszej krzywdy - bo nie tylko to, ze zostajesz w takim zwiazku, ale jeszcze na dodatek zrzucasz odpowiedzialnosc na dziecko, ktore konczy pozniej jako DDD i potrzebuje lat terapii, zeby sobie z takim zyciem poradzic...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez anulka81 » 31 sty 2012, o 17:46

Abssi, mysle, ze potrzeba mi takiego wstrzasu, ale jeszcze nie jestem na niego gotowa... jeszcze troszke... jeszcze sie boje i nie mam odwagi, musze byc silniejsza...

poza tym chce zobaczyc jak sie ulozy jesli on rzeczywisci pojdzie do pracy... moze bedzie lepiej (choc wiem, wiem, juz nie raz tak wczesniej myslalam... wiem , ze jestem dosc naiwna osoba, ale juz taka jestem i niezbyt dobrze sie z tym czuje... )
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez Honest » 3 lut 2012, o 00:04

Anulko,

Abs ma całkowita rację.


Mój tata był z moją mamą własnie ze względu na moje dobro. I do dziś strasznie mam do niego o to żal. Wiem, ze gdyby odszedł ze mną, wiele rzeczy ułozyłoby się inaczej. Nie tłumacz swojej niegotowości do rozwodu dobrem synka, bo to nieprawda. Lepiej szanujący się rodzice, zyjący osobno niz taki model rodziny.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez sikorka » 3 lut 2012, o 08:48

...
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez ewka » 3 lut 2012, o 13:10

anulka81 napisał(a):Juz wole zniszczyc swoja, zeby tylko on byl szczesliwy...

Myślisz Anula, że ze swoją zniszczoną byłabyś dobrą mamą?

Możliwe, że tego dzisiaj nie wiesz... ale ja sobie myślę, że skoro jesteście razem (póki co, bo co będzie to się zobaczy) to Twoje myślenie nie powinno iść w stronę upewniania się, że jest do bani - takie myślenie jest dobre, gdybyś decyzję o rozstaniu już podjęła. Wtedy byłoby to takie potwierdzenie dla samej siebie. Ale teraz obserwacje powinny być neutralne po to, by na zimno łapać negatywy i pozytywy.

Piszesz "może będzie lepiej". No właśnie! To trzeba po prostu sprawdzić, aby mieć pewność... czy tak, czy siak. No bo jak inaczej? Czas działa na Twoją korzyść, bo kondycja i forma (leczona) będzie coraz lepsza... a przez to decyzja trafniejsza. Powiedzieć NIE lub WON zawsze zdążysz.

Trzymam kciuki :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez Laff » 3 lut 2012, o 17:47

Aniulka - nie zdajesz sobie sprawy, ale to, jak postępujesz jest powieleniem schematów z Twojego dzieciństwa... choć zapewne nie zdajesz sobie z tego sprawy. Bardzo gorąco polecam Ci przeczytać książkę: Kobiety które kochają za bardzo Robin Norwood :!: Może ta lektura będzie dla Ciebie tym wstrząsem, którego potrzebujesz najbardziej. Notabene, mam problemy tego samego rodzaju... walczę aby nie tkwić w tym błędnym kole - walczę właśnie dla dziecka.
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez anulka81 » 4 lut 2012, o 17:23

ech...
nadal mysli klebia sie w tej glowie, takie jak tutaj, na formu, jedna strona mowi zostaw to wszystko, jakos sie ulozy, druga mowi, przeciez nie jast az tak zle...
wlasnie jestem po rozmowie przez tel zaufania, kobieta twierdzi, ze moze powinnam odlozyc wszystkie inne sprawy na potem, zajac sie soba i dzieckiem... nie wspominac mezowi o rozstaniu, przemilczec wiekszosc spraw, nie skupiac sie na negatywach, tylko odstrzec jasniejsze sprawy i na nich sie skupic. Zeby w dzienniku zapisywac nie tylko smute wydarzenia, ale tez te radosniejsze. Wiem jednak , ze w chwili obecnej jest mi bardzo ciezko to wszystko robic... bede probowac... nie wiem czy sie uda, ale przynajmniej sprobuje...

Laff napisał(a):Aniulka - nie zdajesz sobie sprawy, ale to, jak postępujesz jest powieleniem schematów z Twojego dzieciństwa... choć zapewne nie zdajesz sobie z tego sprawy. Bardzo gorąco polecam Ci przeczytać książkę: Kobiety które kochają za bardzo Robin Norwood :!: Może ta lektura będzie dla Ciebie tym wstrząsem, którego potrzebujesz najbardziej. Notabene, mam problemy tego samego rodzaju... walczę aby nie tkwić w tym błędnym kole - walczę właśnie dla dziecka.


chyba masz racje Laff, dzieki za ksiazke... chyba faktycznie zyje tak jak moi rodzice, a przeciez cale zycie obiecywalam sobie, ze ja bede inaczej...

ewka napisał(a):
Możliwe, że tego dzisiaj nie wiesz... ale ja sobie myślę, że skoro jesteście razem (póki co, bo co będzie to się zobaczy) to Twoje myślenie nie powinno iść w stronę upewniania się, że jest do bani - takie myślenie jest dobre, gdybyś decyzję o rozstaniu już podjęła. Wtedy byłoby to takie potwierdzenie dla samej siebie. Ale teraz obserwacje powinny być neutralne po to, by na zimno łapać negatywy i pozytywy.

Piszesz "może będzie lepiej". No właśnie! To trzeba po prostu sprawdzić, aby mieć pewność... czy tak, czy siak. No bo jak inaczej? Czas działa na Twoją korzyść, bo kondycja i forma (leczona) będzie coraz lepsza... a przez to decyzja trafniejsza. Powiedzieć NIE lub WON zawsze zdążysz.

Trzymam kciuki :ok: [/color]


Dziekuje Ewo bardzo, zawsze podtrzymujesz mnie na duchu!

Honest, no bo ja sobie tak mysle, ze przeciez nie jest az tak zle, przeciez nie bijemy sie, tylko klocimy troche, ale przeciez wszyscy sie kkloca, staramy sie zeby bylo jak najlepiej dla malego, kochamy go, kladziemy razem spac, co wieczor we troje modlimy sie, jak ja jestem w pracy, maz odmawia po polsku aniele strozu z malym i zegnaj sie po polsku, on wstaeje w nocy do niego, ja jesli czuje sie na silach, staram sie robic inne rzeczy z malym. Chcemy ajkos formowac te rodzine... a z drugiej strony czegos mi brakuje, czuje sie niespelniona... potrzebuje wiecej uczuc, chcialam urodzic dziewczynke, bo wiem ze z reguy sa bardziej uczuciowe, chcialamm sie przytulac z dzieckiem ciagle, chciaam czuc sie potrzebna, z moim tego nie czuje, owszem przytuli, pocaluje na sekunde i juz leci ode mnie, wyrywa sie wrecz.

Ja wiem, ze duzy problem tkwi we mnie, chcialabym wiedziec dokladnie czego sama chce i byc bardziej stanowcza, tak jak Abss, nie ceregielic sie tylko strzelac prosto z mostu bo przeciez wiem czego chce! Diekuje ci Abbsi, twoje opinie bardzo sie dla mnie licza otwieraja oczy na wiele spraw.

Dziekuje wam wszystkim, juz wczesniej mowilam ale znowu podkreske, ze ciesze sie ze akurat na to forum trafilam bo jestescie wszyscy fantastyczni!!!!
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez ewka » 5 lut 2012, o 13:09

anulka81 napisał(a):Zeby w dzienniku zapisywac nie tylko smute wydarzenia, ale tez te radosniejsze. Wiem jednak , ze w chwili obecnej jest mi bardzo ciezko to wszystko robic... bede probowac... nie wiem czy sie uda, ale przynajmniej sprobuje...

Próbuj Anulka, próbuj! Jakkolwiek się to wszystko skończy - będziesz miała satysfakcję, że zrobiłaś wszystko co mogłaś, na co miałaś siłę i możliwości. I albo przyniesie to pozytywny skutek, albo nie... ale nie będziesz sobie niczego wyrzucać. A to też coś warte.

Podoba mi się to zapisywanie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez anulka81 » 10 lut 2012, o 04:15

Zawieszenia ciag dalszy...

Wiem, ze biore te antydepresanty, ale ja w ogole nie chce sie kochac z mezem, nie czuje przyjemnosci, wszystko jest takie mechaniczne, unikam kiedy tylko moge sytuacji, a on ciagle chodzi za mna, chce dotknac, mowi, ze mnie chce, tylko mnie, a mnie jeszcze bardziej to frutruje, bo wtedy mysle, ze on chce tylko mojego ciala a nie mnie...
Na mnie nic nie dziala, nigdy nie bylam nimfomanka, ale teraz jest po prostu traaaagediaa :(
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez smerfetka0 » 10 lut 2012, o 14:50

anulka nie przejmuj sie, wiem przeciez co bierzesz i wiesz ze to normalny skutek, ale pociesze sie - mija :), powoli ale mija ten brak ochoty. takze wytrwalosci wam obojgu
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez anulka81 » 10 lut 2012, o 19:43

nie wiem smerfetko czy minie, czuje jakby seks z mezem nie byl mi potrzebny, zapominam, ze on tez ma uczucia i musi czuc sie okroponie ciaglym byciem odrzucanym i blagac o bliskosc...

znowu napisalam do znajomego sprzed lat, wiem, wiem... nie moglam ssie powstrzymac, pewnie wten sposob jeszcze bardziej pogarszam swoja sytuacje, ale ...
napisal, ze sam przeszedl ciezka depresje w zeszlym roku i poyslna terapie , to dlatego mnie rozumie, wie jak dodac otuchy. Musze sobie obiecac , ze nie bede piisac... szczegolnie, ze tym razem zakonczyl milymi komplementami

moj mmozg jest bardzo popaprany... kurwa mac... czekam na terapie, chodze do kliniki na przygotowanie do tej intensywnej terapi, Cholera, wiem , ze bedzie ciezko, wiem, ze momentami sobie nie poradze, ale chce przez to przejsc i mam nadzieje, ze sie uda pozytywnie. Chce znowu byc silna kobieta. Chce podjac ostateczn deczje mojego malzenstwa z czystym sumieiem. chce bbyc silna chce znalezc spokoj i zyc normalnie, czy to sama czy to z mezem. chce byc godna matka.
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez Laff » 11 lut 2012, o 20:32

Ania, nie trzeba od razu odchodzić - trzeba przede wszystkim zająć się sobą ale tutaj partner musi to uszanować i na to Ci pozwolić i dać czas - tak jak to piszą w tej książce (notabene, wyślę Ci jeszcze parę innych). Ja się zaczęłam rozglądać za grupą wsparcia. W PL nie jest to tak powszechne niestety :/ w dodatku obecnie na dniach mogę rodzić... a ja JUŻ potrzebuję pomocy a tu trzeba czekać :/
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez anulka81 » 11 lut 2012, o 21:14

No wlasnie kochana Laff, najgorsze jest to czekanie na pomoc gdy czujesz, ze jej potrzebujesz wlasnie juz... trzymam kciuki za to, zeby wszystko sie ulozylo :)
Z gory dziekuje za ksiazki, ja sama nie umiem ich ta wyszukiwac...
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez goga40 » 13 lut 2012, o 18:22

witajcie :)
czytając wasze wypowiedzi wiem już ze postąpiłam dobrze :)
moje małżeństwo trwało 15 zakończyło się :)zawsze było nie tak .a to ,ze za dużo seriali się na oglądałam albo ,ze jakieś bzdury ktoś mi na opowiadał.Mówił ze lekarz się kłania.Lecz to bolało bo wiedziałam ze potrafię funkcjonować jak każda kobieta.
Poważna rozmowa zaczynała się od ziewania.smutne :cry: ale teraz już wiem ze byłam dla niego powietrzem(dodatek do wystroju wnętrza)Nie interesowałam go bo po co skoro prowadził podwójne życie ,,święta trójca,,ja kochanka i on.
Lecz mimo wszystkiego dałam mu szanse by się zastanowił co dalej :?: lecz nie miał odwagi ,,uciekł,,bez żadnego tłumaczenia.Brak odwagi może go to za bardzo przerosło??
Myślałam dużo nad tym wszystkim i zawsze zadaje sobie jedno pytanie ,,dlaczego ja,,czemu i za co?
Avatar użytkownika
goga40
 
Posty: 2
Dołączył(a): 13 lut 2012, o 13:39

Re: zostac czy odejsc...

Postprzez anulka81 » 13 lut 2012, o 19:52

witaj goga,
bylas mezatka 15 lat czy moze 15 miesiecy? ciesze sie, ze podjelas trafna decyzje z odejsciem! ja rowniez zastanawiam sie dlaczego ja i w ogole dlaczego? chyba po prostu pewni ludzie zle sie doposowuja... u mnie sa pretensje, nie ma osob trzecich, czasem wolalabym, zeby sobie kogos znalazl, latwiej byloby podjac decyzje... Domyslam sie, ze nie macie dzieci, wydaje mi sie, ze jest bardzo ciezko ale troche lzej bez dzieci, trzymaj sie kochana i pisz na forum, mi to brdzo pomaga!

PS. ostatnie kilka dni sa takie szare, beznadziejne, gdyby nie synek too bym najchcetniej zasnela, zeby sie juz nie musiec budzic....
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 193 gości