Hej, jaki klawy temat...
Wszystkie mądre pozycje, z wszechwiedzącą Wikipedią twierdzą, że flirt to kuszenie za pomocą rozmowy, gestów, póz i całego arsenału niewerbalnego jaki nam Bozia dała.
Mnie osobiście kuszenie kojarzy się z czymś sztucznym, pociągającym, ale nieprawdziwym, lukrem, który przykrywa nie wiadomo co.... więc flirt takoż samo nie budzi we mnie pozytywnych odczuć.
Zastanawiam się nie raz, czy to dlatego, że nie umiem flirtować, czy dlatego właśnie nie posiadam tej sztuki...??
Słuchałam tu kiedyś audycji o flirtowaniu i zalotach, ponoć są specjalne szkoły uczące tego. Po cóż jednak taka umiejętność, skoro gdy flirt przechodzi w fazę poznawania bardzo szybko okazuje się, że to nie ten (ta) którym się zachwyciliśmy...
Pewnie fajne, ożywcze i przyjemne jest flirtowanie z partnerem, z którym się jest od pewnego czasu i się go już trochę zna, ufa... ale myślę, że nie o taki rodzaj flirtu pytasz? Bo tu flirt to element zabawy, a nie manipulacji.
Z własnego doświadczenia widzę jednak, że panowie chętniej wybierają idiotki, za to cudownie flirtujące, natomiast mniej ich pociąga ,a bardziej przestrasza kobiecy intelekt. Pewnie tak generalizując krzywdzę tych, co tak nie myślą, ale cóż skoro takowych nie spotykam wolno mi zakładać, że ich nie ma