ostatnia deska ratunku

Problemy związane z depresją.

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez marie89 » 17 sty 2012, o 21:53

Eli_ napisał(a):Maruda Twoja bardzo źle się ma...
ale ma też skierowanie do Poradni i trzeba tylko umówić i do przodu. Jakoś...

Z boku... Z boku patrząc jestem przerażona...

Nie atakuj... No dobra, dobra.

No kiedyś przyjdą zmiany, na pewno kiedyś... Wiem, że nie mogę stracić nadziei, wiem...

Wiem, że nie mogę zawalać, wiem... Ale przez to czuję się gorzej, bo się zmuszam kiedy nie mam sił...

Muzyka... Tak często o ile nie mam tak wielkiego doła, że nawet ta muzyka mnie dołuje.

Nie mam czasu i szczerze ochoty na jakieś zajęcia. Teraz idę do tego ośrodka i nie wiem jak ja pogodzę to wszystko ze sobą...



Pogodzisz...


Ja też miewałam takie dni... kiedy nie widziałam sensu... nie miałam na nic siły ani ochoty... a każde wyjście spprawiało wewnętrzny psychiczny ból... ale wstawałam... i szłam...

Jest ciężko... ale kto jak nie ja zawalczę o siebie i swoje dobro?

I Ty także masz zadanie - któremu sprostasz - ocalić siebie. Powolutku, krok po kroku poukłada się...

Spróbuj się uśmiechnąć Marudziku;*
marie89
 

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 17 sty 2012, o 21:58

Eli jesteś w takim stanie, że nie możesz tych rad sprawdzić w praktyce, taki stan wymaga wyprowadzenia lekami a dopiero potem można zacząć nad sobą intensywnie pracować na terapii, znam to z autopsji...
Ambrelo poraził mnie trochę Twój post, " nie ma się co cackać", "odrób zadanie domowe" to nie działa w takim stanie, Eli jest na skraju, teraz potrzeba leczenia farmakologicznego a potem będzie mogła się zastosować do takich rad..
Eli trzymam kciuki, żebyś dotarła do poradni i chwyciła mocno pomocną dłoń!
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 18 sty 2012, o 18:04

marie - Nie pogodzę i to wiem... Nie chodzi o lenistwo, po prostu wiem, że nie dam rady.

No właśnie każde wyjście, udawanie, że jest okej, nic mnie nie boli, nie dotyka...

Uśmiecham się. Trochę, ale... zawsze coś.

Bianka - Widzę ktoś, kto trochę bardziej rozumie sytuację i jakie to trudne...

Ja się jej nie dziwię. Wiem, że kiedy ludzie nie wiedzą jak zareagować czule mają takie reakcje, bo liczą, że one coś dadzą, wpłyną i się nagle zmienię, choć to nie tak właśnie wygląda...

Do poradni idę w środę następną... już czekam na to. zobaczymy co wyjdzie z tego.
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez marie89 » 18 sty 2012, o 20:43

Eli_ napisał(a):marie - Nie pogodzę i to wiem... Nie chodzi o lenistwo, po prostu wiem, że nie dam rady.

No właśnie każde wyjście, udawanie, że jest okej, nic mnie nie boli, nie dotyka...

Uśmiecham się. Trochę, ale... zawsze coś.

Bianka - Widzę ktoś, kto trochę bardziej rozumie sytuację i jakie to trudne...

Ja się jej nie dziwię. Wiem, że kiedy ludzie nie wiedzą jak zareagować czule mają takie reakcje, bo liczą, że one coś dadzą, wpłyną i się nagle zmienię, choć to nie tak właśnie wygląda...

Do poradni idę w środę następną... już czekam na to. zobaczymy co wyjdzie z tego.


No kur.. cze Eli... Pogodzisz..

Nie chodzi o udawanie, że jest okej... Nie.. Nie to mam na mysli... Jasne, że musisz wywalić emocje jakie w Tobie są... I swój ból...

Stąd ważna rozmowa z kimś komu zaufasz...

I terapia...

Nie byłam więc nie powiem jak wtedy jest... Pewnie nie lekko. Ale słyszałam relacje... i choć to trwa niekiedy długo - są efekty...

Masz szanse.. tylko nie dopuszczasz to do świadomości... W głowie już się poddajesz jeszcze zanim spróbowałaś zawalczyć... Już projektujesz, że będzie tylko gorzej.. że nikt Cię nie czeka... a tak naprawdę nie wiesz jak może być... Nikt nie wie,,, Życie jest nieprzewidywalne... Czasem czekają nas wielkie próby.. czasem wszystko sie wali... ale są i chwile szczęścia, sukcesu...

Proszę Cię.. musisz wydobyć z siebie siłę.. Ona na pewno w Tobie jest... Uwierz w siebie. Daj sobie pomóc...
marie89
 

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 19 sty 2012, o 13:38

Eli więc na tę chwilę masz 2 cele, dotrzeć w tą środę do poradni a dwa powiedzieć wszystko jak leci, bez zatajania czegokolwiek, prosto z mostu :) Wierzę, że dasz radę to zrobić a to już będzie duuuży krok naprzód. Może ktoś pójdzie z Tobą? będzie łatwiej..Do terapii jeszcze trochę czasu, zanim zaczną działać leki...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 19 sty 2012, o 18:32

marie - nie mam czasu. po szkole padam na pysk. ja czasem nie mam czasu pójść do matki a co dopiero zajęcia, szkoła... nie dam rady.

Rozmowa... ale nie ma nikogo takiego kto by pogadał, nie popisał, ale pogadał.

Ja miałam terapię ale płatną, więc odpuściłam. Trwa długo...

No może masz rację, nie dopuszczam, poddaję się... Nie wiem jak może być, ale kiedy jest źle od dawna, już nie wierzę, że może być lepiej...

Ech... siłę. ale skąd ją wziąć? gdzie ona jest?


Bianka - No ja lubię gadać, więc powiem wszyyyyyystko.
Tak to duży krok.
Pójdzie tata, bo jestem niepełnoletnia.




Byłam dziś 2h u pani pedagog. Ciężka rozmowa. Miała zły humor chyba, dużo mnie atakowała, krzyczała.
Chciała zadzwonić do szpitala, żeby mnie zabrali. Ma dużo racji, nie zaprzeczę, ale nadal to nie takie proste jest, że powie i się zmieni wszystko. Choć chciałabym... Myślę, czy szpital nie byłby dobrym rozwiązaniem. Ja sama sobie zagrażam. W poniedziałek zaczęłam odwalać. Miałam zły dzień. Miałam spotkać się z byłym chłopakiem, pogadać. Pojechałam do Łodzi z powrotem specjalnie ze Zgierza o 16 żeby się spotkać i jak byłam na miejscu po napisał, że się nie spotka. A mnie odbiło, że się zabiję, zrobię sobie krzywdę... A jak On napisał, że nie będzie miał mnie na sumieniu to jeszcze bardziej. Jechałam do domu z myślą, że się zabiję... I zawsze jak coś się dzieje, coś we mnie wstępuje i piszę takie rzeczy, a to nie jest normalne i ja wtedy nie myślę racjonalnie. Boję się sama siebie..... Chyba powinnam iść na oddział. :(
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 19 sty 2012, o 19:27

Eli a ile masz lat? czy szpital to dobry wybór? różnie z tym bywa, oddział dziecięcy ok, ale dla dorosłych zamknięty to nic fajnego, można się jeszcze bardziej pogrążyć! leczenie i tak polega raczej tylko na lekach!
Najlepszy byłby oddział otwarty gdzie jest intensywna terapia, do domu chodzisz na weekendy, ale taki oddział dopiero jak skończysz 18 lat..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 19 sty 2012, o 19:31

Jestem niepełnoletnia, choć zostało mi pół roku tylko....

Ja zagrażam sobie... Na dziecięcym to dopiero są jazdy... Jak słuchałam, to aż mi włos na głowie stawał...

Ja nie biorę leków, więc moje będzie leczenie bezlekowe.

No właśnie oddział otwarty... Na który się niedostane :cry: :cry: :cry:
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 19 sty 2012, o 20:45

Dostaniesz jak skończysz 18 lat, Twoje leczenie musi być farmakologiczne na początek, nie ma innej rady...Gdzie się nasłuchałaś o oddziale dziecięcym? Mój otwarty sąsiadował z dziecięcym, nie było tak źle, jednak nie są to wakacje i nie ma co się tam spieszyć!
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Honest » 19 sty 2012, o 21:35

Eli,

ja rozumiem Twoje problemy, to, że jest Ci straszliwie cięzko.

Ale

nie masz prawa nikogo szantażowac ani zastraszać. To, że masz dośc zycia nie usprawiedliwia Cię, bo robiłąs to z premedytacją, miałaś cel - żeby się spotkał.

Nie możesz innym niszczyć życia takim zachowaniem.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 20 sty 2012, o 21:32

Bianka - A skończę za pół roku o ile dożyję...

Ja nie słuchałam, tylko widziałam odwiedzając brata, co się dzieje tam...


Honest - Ja nikogo nie straszę i nie szantażuję...

I może zastanówmy się kto tu komu życie niszczy co? Bo wielu rzeczy nie wiecie.
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 20 sty 2012, o 22:32

Eli do tego czasu będziesz brała już leki i dożyjesz..na taki oddział nie raz się długo czeka, na razie zobaczysz co Ci powiedzą w poradni...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Honest » 20 sty 2012, o 22:45

Eli, to co opisałas tak własnie wygląda. ja naprawde rozumiem, ze jest Ci cięzko i prawde mówiąc dziwię się, ze lekarz nie zaproponował farmakoterapii jeszcze. To tak, jakby leczyć złamana noge bez gipsu.

Przykro mi, że jesteś w trudnej sytuacji, ale to co robisz, co mówisz yeż oddziałuje na zycie innych ludzi.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez anulka81 » 21 sty 2012, o 00:01

Hej Eli,

widze, za nadal miewasz sie kiepsko i umierasz z braku milosci... czasem trzeba na nia troche dluzej poczekac. wiem, ze chcesz juz, tu i teraz, ale jestes taka mlodziutka, zycie ma ci jeszcze wiele do zaoferowania! mysle, ze wiele moze zmienic sie jesli wezmiesz sie w garc, pilnnie sie uczyc aby dostac sie na te psychologie! mysle, ze wlasnie tam poznasz wielu ciekawych ludzi, ktorzy swietnie cie zrozumieja, beda mieli takie same zainteresowania, beda wiedzieli jak z toba rozmawiac, doradzic, pomoc... alle to bardzo ciezki kierunek i trzeba ciezko pracowac, wiec jesli naprawde tego pragniesz, zapomnij na cgwile o calym swiecie, skup uwage na sobie samej! Nadal bardzo sie buntujesz na caly swiat, chialabys go zmienic, ale sama nic nie wskurasz, wiec daj sobie na wstrzymanie, teraz ty jestes najwazniejsza!

Troche sie pogubilam, jesli chodzi o twoje leczenie, pisalas wczesniej, ze poszlas do psychiatry, ze leki przepisala za 60zl miesiecznie, potem, ze do poradni chcialas,ze z pania psycholog rozmawiasz... a teraz piszesz, ze lekow nie bierzesz i tylko u pedagoga bylas??? a jak ty z nimi rozmawiasz? czy ty przypadkiem nie podnosisz glosu skoro oni sie na tobie wyzywaja?? sprobuj z nimi bardzo spokojnie rozmawiac, powiedz wszystko, nie ukrywaj niczego, wtedy zrozumieja, albo napisz wczesniej na kartce i daj im przeczytac!
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 21 sty 2012, o 00:56

Anulko na psychologię nie idzie się po leczenie, na psychologię powinno się iść jak się samemu jest poukładanym, po terapii...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 287 gości