Wykorzystywana ?

Problemy natury seksualnej.

Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 24 gru 2011, o 20:28

Witam,


Moja historia przewijała się po części przez inne wątki w innych działach, ale wychodzi coraz bardziej na wierzch w moim życiu. Przeszkadza mi w codziennym funkcjonowaniu i psuje mój związek.

Sama nie wiem, czy to co przeżyłam to było wykorzystywanie seksualne, czy nie - skoro nie broniłam się przed tym wszystkim.

5 lat temu, kiedy miałam 17 lat, poznałam faceta 17 lat starszego. Moi rodzice są alkoholikami, więc szybko "przykleiłam się" do niego emocjonalnie - interesował się mną, moją szkołą, moją osobą. :Lubiłam siadać mu na kolanach, pytać o rady. Wydawał się taki mądry, miał na wszystko gotową receptę. W końcu zaczęliśmy ze sobą sypiać. Był moim pierwszym partnerem seksualnym. Seks z nim od początku był namiętny, pełen dominacji z jego strony. Czułam, że mnie pożąda, bardzo mi to imponowało. Szybko uświadomiłam sobie, że go kocham. W końcu każde nasze spotkanie było związane z seksem. Lubił seks oralny. Ja niebardzo go lubiłam, ale robiłam to, bo on to lubił. Nie protestowałam. Nie wiem czemu. Po jakimś czasie, po ok. 2 latach okazało się że mnie zdradza (jeżeli chodzi o jego przeszłpść: jest po rozwodzie). Mój świat się zawalił, ale nadal go kochałam. On też mówił, że mnie kocha. Nie umiałam się od niego odczepić. Nadal się spotykaliśmy. Kłóciliśmy się często. Dostałam raz od niego w twarz. Nasz seks stawał się coraz bardziej agresywny. Ja chciałam czułości, a on ... szybko się rozładowywał. Nawet mnie nie rozbierał do końca, tylko szybko - szast, prast i po krzyku. Wyzywał mnie w trakcie "jesteś moją kurwą?", "i co, suczko, dobrze ci?", "moja dziwko, czujesz mojego kutasa?", itd. Nie lubiłam jak tak do mnie mówił. Mówiłam mu o tym, ale i tak w końcu tak samo mówił. Nie lubiłam seksu oralnego. W jego wykonaniu mnie bolało, ale on mnie przytrzymywał i robił swoje, a do mojego wykonywania mnie zmuszał - ciągnął za włosy i wkładał. Nie wiem czemu nie protestowałam. W ostatnim czasie to już leciały mi łzy kiedy tak się działo.

Po jakimś czasie znów wyszła na jaw zdrada. Zobaczyłam w jego łóżku włosy innego koloru niż moje. To była noc, a kiedy zwróciłam mu na to uwagę, to kazał mi "wyp....".

Wypisywał do mnie często smsy ze swoimi fantazjami w trójkąciku. Mimo, że wiedział, że jestem o niego zazdrosna i mnie to boli, to pisał mi często jak to robimy w trójkąciku, jak pieści najpierw inną, a potem mnie. Potem chciał, żebym znalazła drugiego faceta i uprawiali seks w innej konfiguracji, bo "chciał patrzeć, jak mnie pieprzy inny". Wszystkie prezenty jakie od niego dostawałam były erotyczne - wibrator, seksowna bielizna, itd. Wibrator wyrzuciłam do kosza.

Podczas "zabaw" nigdy nie miałam orgazmu - wszystkie udawałam. Nie wiem czemu. Po prostu. Chciałam, żeby szybko się to kończyło, a z drugiej strony wiedziałam, że to jest jedyny moment, kiedy jestem blisko niego, kiedy on się mną "zajmuje". Często używał ogórków i innych takich "zabawek". Często mnie to bolało. Ostatnim jego marzeniem był seks analny. Ja go bardzo nie chciałam. Raz we mnie tam wszedł, to skończyło się moim płaczem. Potem już nie próbował, ale często mi pisał i mówił jak bardzo by tego chciał.

Okłamywał mnie, gdy był wściekły pisał, że jestem egoistyczna, że zalezy mi tylko na seksie (?!). Studiuję w innym mieście, on często przyjeżdżał. Kiedy nie chciałam go brać do siebie do domu, to on i tak organizował jakieś inne miejsca - las, dom kolegi, itd. Nie wiem czemu nie potrafilam od niego po prostu odejść. Wiele razy próbowałam zerwać z nim kontakt, ale się uzależniłam - gdy nie pisaliśmy ze sobą to wymiotowałam, nie mogłam spać. On doskonale wiedział, że go potrzebuję, szantażował mnie często, że mnie zostawi.

Wpadłam w jakąś obsesję - byłam o niego chorobliwie zazdrosna, podejrzliwa. Nie mogłam przejść spokojnie koło sex-shopu, bo wywoływało to we mnie paskudne emocje. Śnił mi się w nocy wiele razy: jak uprawiał seks z innymi lub jako szatan. To było straszne. Ciągnęło mnie do niego strasznie, choć każde spotkanie było z czasem coraz gorsze. Nie umieliśmy w ogóle rozmawiać. Ja w końcu zaczęłam unikać sytuacji, w których moglibyśmy uprawiać seks, np. kłamałam, że mam okres.

To wszytko trwało ponad 4 lata. W końcu mnie zostawił i przestał się odzywać, bo było ryzyko ciąży (okres mi się opóźniał - na szczęście się pojawił). On się przestraszył i olał mnie. Ja dochodzę do siebie od jakiegoś czasu. Jestem teraz z kimś innym, ale nie mogę się uspokoić. Mimo, iż obecny partner jest aniołem, to jestem o niego zazdrosna. Kiedy zobaczyłam na jego dysku stare zdjęcia porno, to myślałam że mnie szlag trafi. Skasował je oczywiście,były sprzed lat zanim jeszcze byliśmy razem, ale to jest nie do zniesienia. Jak oglądamy filmy to nie mogę znieść widoku ładnych kobiet ani sytuacji erotycznych. Jestem zazdrosna i zaraz sobie dopowiadam, że mnie mój partner porównuje z kimś lub że chce kogoś innego. Mimo, iż na poziomie rozumu wiem, że tak nie jest, to nie umiem być spokojna. Na szczęście nie mam problemu z uprawianiem z nim seksu - czuję się dobrze. Choć nadal nie umiem przeżyć orgazmu. Masturbować też się nie umiem (o ile to ma cokolwiek z tym wspólnego).

Jestem przerażona jak moja niska samoocena daleko zabrnęła. Boję się, że mojego mężczyżne w końcu zacznie męczyć moje zachowanie i moje wybuchy. On zna tamtą sytuację, choć ja sama nie umiem siebie w tym wszystkim odnaleźć. Mam do siebie pretensje, że się na to wszystko godziłam i sama latałam za tamtym. Czy to była przemoc albo wykorzystywanie? Nie wiem. Nie umiem realnie spojrzeć na tą sytuację. Wiem, że czuję się źle. Ciągle czuję się zmęczona i niewyspana, mam huśtawki nastrojów, nie mam ochoty nic robić. Nie mam depresji - byłam u psychiatry. Ale nie rozumiem dlaczego ładne kobiety (szczególnie nagie, na zdjęciach/filmach/obrazach) wywołują we mnie tak silne emocje - lęk, niepokój, ból...

Przepraszam za brak składni w tym co napisałam, ale jest mi o tym ciężko pisać. Choć strasznie potrzebuję to zrozumieć i uświadomić sobie prawdę. Poukładać to w sobie, żeby dotarło do mnie co się właściwie działo i czy nie przesadzam w osądach (albo nie bagatelizuję).
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez mahika » 26 gru 2011, o 21:35

Witaj Maui.

Nie powinnaś pytać siebie:
"Jak wytłumaczę te wydarzenia, które mnie spotkały?",
ale: "Co z nimi zrobić?"
Albert Schweitzer


Moim zdaniem jesteś ofiarą przemocy seksualnej.
Myślę o Tobie od wczoraj, nic mądrzejszego od pokierowania Ciebie do specjalisty,
nie przychodzi mi do głowy.
Zastanawiam sie tylko do jakiego,
czy seksuolog, psycholog?

Powinnaś to wiedzieć że nie tylko gwałt jest przemocą seksualną.
Przeczytaj proszę ten artykuł

http://www.zdrowy-seks.pl/dzialy/przemo ... alnej.aspx

wejdź też na stronę dla ofiar przemocy.

http://www.survivors.pl/

Trzymaj się, mocno przytulam :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 29 gru 2011, o 18:35

Dziękuję, mahika za odpowiedź.

Bardzo potrzebuję teraz, żeby inni wyrażali swoje zdanie na ten temat, bo mam wrażenie, jakby tego nie było. Jakby to było takie nierealne, nierzeczywiste. A jak o tym pomyślę to nie wiem czy jest czym się martwić, czy to był po prostu toksyczny związek. Nie umiem siebie osadzić w roli ofiary, jeżeli chodzi o tamte zdarzenia, a z drugiej strony jak sobie bym pomyślała, że nic się takiego nie działo to trudno mi w to uwierzyć - bo wtedy ogarnia mnie poczucie winy, że do tego dopuściłam i byłam głupia. Może i to byłoby zdrowsze niż robienie z siebie ofiary. Dlatego chciałabym wiedzieć co to było. Tym bardziej w kontekście tego co się teraz ze mną dzieje... nie wiem na ile to jest wina tego, że po prostu mi się coś przestawia w głowie przez mój neurotyzm, czy tamto miało jakiś wpływ... Nie wiem. Wiem tyle, że mam ogromną potrzebę mówić o tym. Rozmawiać z innymi i słuchać tego co mają do powiedzenia. Duzo rozmawiam z moim partenerem o tym, ale ileż można - nie chcę być tylko smutną, wspominającą dziewczyną, bo faktycznie rzadko mam ostatnio dobry humor.

Co do psychologa to jak najbardziej... Byłam przez jakiś czas na terapii DDA - na indywidualnej z terapeutką troszkę omawiałyśmy te kwestie. Potem przeprowadziłam się do innego miasta, więc odstawiłam tamtą terapię. Znalazłam kolejną, ale zostawiłam ją, bo mi bardzo nie odpowiadała (cały personel ośrodka), więc jestem w poszukiwaniu czegoś innego.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Orm Embar » 29 gru 2011, o 22:35

Cześć,

Ależ oczywiście, że byłaś wykorzystana. Stawiam na to, że wykorzystanie polegało nie tyle na takim a nie innym seksie, ile na tym, że Ty szukałaś w nim wsparcia, a on wyładowania się seksualnego.

Najgorszą rzeczą jaką możesz teraz zrobić to obwiniać siebie o to. Jak znam życie, masz teraz myśli "przecież sama na to pozwoliłam". Albo "no tak, ale chciałam seksu, to ja zrobiłem z siebie [...]". Nie rób tego! Jeśli nawet wybrałaś źle, to wybrałaś źle DLA SIEBIE a nie dla nikogo innego, nikogo nie skrzywdziłaś, to Ciebie skrzywdzono, i skoro tak, to musisz otoczyć tę bolącą część Ciebie najczulsza opieką.

Znam temat, bo sam przeżyłem dwuletnie, bardzo podobno do Twojego wykorzystywanie. Od około 12-tego do około 14-tego roku życia. Niby wszystko było OK, to był starszy o nie tak wiele lat kuzyn, można by nawet uznać, że zbyt wcześnie zacząłem seks. Ale okoliczności wokół tego były takie, że było to wykorzystanie jak jasna cholera. Mam wrażenie, że miałem nawet jakiś szczątkowy syndrom sztokholmski :-D hehehehe, który skończył się kiedy baaardzo mocno zrozumiałem, że moim zadaniem jest dbać o tego skrzywdzonego chłopaka maksymalnie jak się da, a nie jeszcze kopać go w dupsko poczuciem winy.

Tak więc - poczucie winy jeśli je masz spuść jeszcze dzisiaj do kibelka z wieczorną defekacją, tam jest jego miejsce. :-)

popiszę jeszcze, a na razie trzym się i nie daj się czarnym myślom :-)

papa!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez laissez_faire » 31 gru 2011, o 17:25

A moim zadaniem ten gość równie bardzo gnił w tym chorym układzie i trudno tu mówić o oprawcach i ofiarach, bo świat nie jest szaro-różowy. A głupia możesz okazać się dopiero teraz, jeżeli poświęcisz obecny związek, by dać jątrzyć "bliźniejącym ranom". Uważam, że jeżeli coś ma się udać, to tylko w dwójkę i to poprzez zajebiście ciężką pracę nad związkiem i ciągłą walkę o zaufanie, uczucie, zrozumienie...
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Orm Embar » 31 gru 2011, o 21:34

Laissez,

Moi zdaniem (skromnym, ale mam je, więc się dzielę, hehehehe):

1. uczymy się budować relacje z ludźmi będąc w relacji z ludźmi, więc oczywiście Moui nauczy się być w dobrym związku budując to, co teraz ma;

2. z "robieniem tego we dwoje" jest jednak problem - jeżeli Moui jest DDA, grozi jej pakowanie się w związek symbiotyczny, czyli takie poczucie, że jak już stanie się z nowym menem "jednością", to on już ją od problemów zbawi niczym książę z bajki. Takie relacje nie kończą się dobrze, a w przypadku DDA problemem jest właśnie uczenie się jak być samodzielnym i samostanowiącym, a jednocześnie wejść w związek.

3. podobnie jest z psychologiczną pracą jaką trzeba wykonać nad takimi przeżyciami - nie ma co z nich robić wielkiej sprawy, ale nie ma co udawać, że nie ma problemu do załatwienia.

no dobra, czas trochę poświętować sylwka :-)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez laissez_faire » 3 sty 2012, o 14:21

Ostatnio mam ostry paraliż świadomości... może dlatego drogi Maksie nie do końca rozumiem sens twojej wypowiedzi; ostatnio czytam Becketta i ryczeć mi się chce, bo zdania są dla mnie zupełnie rozłączne i o niczym... tłumacze sobie, że B., wymagający i w ogóle, w ogóle i brnę mozolnie dalej po kartce dziennie na kiblu... ale to tylko ja przestaję cokolwiek rozumieć.
Postdepresyjna tułaczka jest gorsza niż samo szaleństwo...
Jestem jak kapo z obozu koncentracyjnego, dałem sobie wytatuować numer na przegubie, wiec postępuję jak najgorszy więzień, ochoczo współpracuję z oprawcą, a po wyzwoleniu tak naprawdę nic się dla mnie nie zmienia... mam swój stary tatuaż d.e.p.r.e.s.j.a; napis tłumaczy wszystko... swego czasu na rampie stałem z facecikami z innym - d.d.a.
u nich pewnie też bez zmian... przeżyli to najważniejsze... poniekąd tak, własnie tak...
tworzą, jak i ja patologiczne komórki społeczne tak zwane związki partnerskie, większość małżeńskie, ale tego romansu z doktorem Mengele jakoś... oj tęsknimy za tamtymi cukierkami z cyjankiem.

Jak nie być kretynem? szkoda, że nie ma prostych formuł...
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Orm Embar » 11 sty 2012, o 21:28

Cześć Laissez, słoneczko :-)

Nie wiedziałem, że jesteś w stanie postdepresyjnym. Życzę Ci szybkiej stabilizacji oraz tego, żeby Twoja świadomość pozwoliła Ci nie przeżywać jakoś bardzo mocno faktu, że przytrafił Ci się epizod depresyjny. Wiem, że brzmi to z mojej strony głupio, ale tak Ci życzę. :-) Ja też swoje przechodziłem, 20 lat temu prawie popełniłem samobójstwo (było ze mną gorzej niż z pewnym prokuratorem, hehehehe), i przeszedłem bardzo bolesną psychoterapię, taką mocno rozwalającą - wiem więc, jak bywa trudno. Wiem też jednak, że jeśli tylko się da, trzeba uczyć się nie dołować siebie faktem (= nie przeżywać poczucia winy, nie uważać siebie za gorszego, nie poniżać samego siebie w swoich oczach), że się miało ogromne doły (= epizod depresyjny).

Wybacz mi proszę jeśli mimo wszystkich tych "mądrości" (cudzysłów świadomie użyty, hehehehe) będę się wypowiadał w sposób dla Ciebie trudny, ale ja nie przeżyłem takiego klinicznego epizodu depresyjnego, nie wiem z czym to się je, i moje pomysły są tylko gdybaniem.

Już odpowiadam Ci, o co mi chodziło - jeśli ktoś jest DDA, ryzykuje kilkoma postawami, które będą mu szkodzić. Może np. spotkać dobrego człowieka, który będzie gotów wspierać, i nieświadomie "postanowić", że ten oto dobry człowiek zbawi DDA od wszystkich zmartwień życia. Niestety takie marzenie dość łatwo może wyrodzić się w próbę znalezienia zastępczej Mamy lub Taty, co nie kończy się raczej dobrze.

W miarę zdrowa relacja jest taka, że ktoś kto jest gotów być z DDA bardzo pomaga, jest blisko, wspiera, przytula - ale wyjście z syndromu DDA jest pracą głównie kogoś obciążonego syndromem DDA, to jego wysiłek do wykonania.

Przynajmniej ja tak miałem i takie jest moje doświadczenie. :-) Tutaj mogę cokolwiek więcej powiedzieć, ponieważ ćwiczyłem po prostu rzecz na własnej skórze.

Gdybym miał bliżej opisać o co mi chodzi, to wal śmiało, odpowiem :-)

Trzymam za wszystko kciuki, Laissez!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 13 sty 2012, o 18:30

Jak dobrze pójdzie to już nigdy więcej go nie zobaczę. Wreszcie zdecydowałam się, że zrezygnuję z bycia członkiem zarządu jednego stowarzyszenia, gdzie on też jest w tym zarządzie. Co skazywało mnie na comiesięczne spotkania z nim. Parę miesięcy temu wydawało mi się to nierealne, ale teraz, kiedy już miesiąc go w ogóle nie widziałam - jest mi łatwiej pod tym względem.

Ale i tak mój nastrój jest mocno niestabilny. Stałam się drażliwa i ciągle mi się chce spać. Mogę spać 6,7,8,10,12 godzin - i tak chodzę w dzień jak zombie. Nawet nie chcę nic tłumaczyć mojemu facetowi - choć wyleczył swoją depresję, to i tak codziennie mi się pyta co mi się stało, czemu jestem smutna, skoro nic złego się nie dzieje. A ja nie mam ochoty już tłumaczyć, że PO PROSTU źle się czuję.

Mam problem z zaliczeniem jednego przedmiotu. Prowadzący z wyglądu jest prawie identyczny jak mój były, który mnie dręczył. Nienawidzę tych zajęć. Dobrze, że już się kończą, ale i tak muszę iść do niego na dyżur zaliczać nieobecności. To męczące, bo prawdopodobnie jeszcze spotkam wielu ludzi na swojej drodze, którzy będą mi przypominać - a to byłego dręczyciela, a to rodziców alkoholików, a to co innego. Nie chcę zwalać odpowiedzialności na to wszystko.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 18 sty 2012, o 16:38

Podczas rozmowy z moim facetem o tej mojej ostatniej 5-letniej patologicznej relacji, zadał mi pytanie, które doprowadziło mnie do dosyć nieprzyjemnych odkryć, o których właściwie zapomniałam. Zapytał mi się, czy wcześniej miałam takie sytuacje, że ktoś chciał mnie wykorzystać, potraktować tylko jak zabawkę do seksu. No i się przeraziłam, bo przypomniałam sobie, że tak...

Miałam 14 lat kiedy to było. Byłam dosyć rozwinięta jak na swój wiek, tzn. niewiele od tamtego czasu się fizycznie zmieniłam. Obok na osiedlu była sobie grupka chłopaków. Jeden z nich ciągle mi się przyglądał jak przychodziłam tam do swoich znajomych. Lubiłam spódniczki i krótkie spodenki, więc on wodził za mną wzrokiem. Okazało się, że przyjaźni się z bratem mojej koleżanki z ławki. Jakoś tak się stało, że pewnego dnia mieliśmy okazję rozmawiać sam na sam. Był 6 lat starszy ode mnie, czyli miał wtedy 20. Wiedział, ile ja mam lat. Był dosyć "napakowany", bo brał odżywki, lubił ćwiczyć. Zaczął zapraszać mnie do siebie do domu. Właściwie od drugiego naszego spotkania u niego w domu zaczął się do mnie dobierać. Nigdy nie doszło do stosunku seksualnego, bo powtarzał, że zrobi to tylko ze swoją jedyną, jak już ją pozna, ale rozbierał mnie i pieścił palcem, albo językiem. Nie wiem czy tego chciałam. Nie pamiętam. Pamiętam tylko rozmowę, jak mówiłam mu ,ze za dużo się całujemy, a ja tego tak często nie chcę, bo chcę po prostu rozmawiać. On się ze mnie wtedy śmiał. Nigdy się nie broniłam przed nim, nigdy nie mówiłam "nie". To były moje pierwsze doswiadczenia seksualne tego typu. Poza tą kwestią to traktował mnie zupełnie jak koleżankę. Tak ze mną rozmawiał, nie pokazywał się ze mną publicznie, itd. Po 2 miesiącach zabawy po prostu przestał się do mnie odzywać. Jakiś czas później on zginął w wypadku, a ja przestałam o tym wszystkim rozmyślać, bo nie uznałam tego jako istotnego czynnika w moim życiu.

Kolejny facet pojawił się gdy miałam 16 lat. On był 4 lata starszy ode mnie i wtedy był jeszcze...klerykiem. CZęsto rozmawialiśmy, spotykaliśmy się. Imponował mi. Był przystojny. Pewnego dnia oświadczył mi, że się we mnie zakochał i że odchodzi dla mnie z seminarium. Ja tego nie chciałam - czułabym się obarczona odpowiedzialnością za to. Nie miałam za dużo do gadania, bo dzień po tej rozmowie spotkał się ze mną i powiedział, że odszedł z seminarium i że mogę już go zapoznawać z moimi rodzicami. Byłam przerażona. On robił już plany na przyszłość - że teraz się zaręczymy, a jak zdam maturę to weźmiemy ślub. Nie miał doświadczeń seksualnych, więc bardzo mu zależało, żeby je mieć. Dostawałam parę razy na dzień erotyczne smsy. był bardzo zaborczy - nie mogłam spojrzeć na innych facetów, bo miałam awanturę. Jak dzwonił w nocy (!) i nie odebrałam, bo spałam, to miałam potem awanturę, że z kimś napewno coś robię, bo nie odbieram. Szczytem wszystkiego była sytuacja, kiedy wziął mnie na wyprawę do swojego kolegi do domku jednorodzinnego. Pojechaliśmy tam, a ja poszłam oglądać ten dom, bo był bardzo ładny. Poszłam na górę, a tamten za mną. Gdy weszłam do pokoju, on wszedł za mną i zamknął za sobą drzwi. Podszedł do mnie, zaczął mnie całować i obmacywać. Wiedziałam co chce zrobić. A ja byłam przerażona. Wyrwałam mu się, zbiegłam na dół i kazałam się odwieźć do domu. Odwiózł mnie. Nigdy więcej go potem nie wiedziałam, bo przestałam się do niego odzywać. Oczywiście dostawałam smsy od niego z groźbami, że się powiesi. Ale szybko mu przeszło. To wszystko trwało zaledwie 3 miesiące (!!!). Dziś jest już żonaty.

No a potem, rok później pojawił się ten, o którym historię już znacie...
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez ludolfina » 19 sty 2012, o 11:28

witaj
czytajac Ciebie mysle rowniez o swoich doswiadczeniach, widze sie w niektoych opisach.
moje wrazenie jest takie: nie angazujesz sie emocjonalnie w te relacje, ale jakos sie w nie wiklasz.
zawiklanie polega na stopniowym "deptaniu twoich granic" przez facetow (jest na psychotekscie taki tekst o deptaniu granic, i tym, co sie dzieje, gdy te granice przestaja byc odczuwane, pozwala sie innym po prostu wchodzic tam gdzie nigdy sie nie powinni znalezc)
http://psychotekst.pl/artykuly.php?nr=193

co dzis z Twoja dzisiejsza wiedza, proponowalabys "sobie 14letniej" , aby zrobila w relacji z tym pierwszym chlopakiem?

co czujesz na mysl, ze zloscisz sie na niego i krytykjesz jego zachowanie, krzyczysz, policzkujesz?

czy to moglo by byc mozliwe? a jesli nie, dlaczego?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 20 sty 2012, o 20:06

ludolfina napisał(a):
co dzis z Twoja dzisiejsza wiedza, proponowalabys "sobie 14letniej" , aby zrobila w relacji z tym pierwszym chlopakiem?


Szczerze mówiąc...nie wiem.... Ale chyba to, żeby nie iść do domu do właściwie obcego faceta....Bo chyba niewiele bym miała i tak z nim szans - ja sama u niego w domu, był o wiele silniejszy ode mnie.
I żeby nie myśleć od razu w kategoriach "popatrzył się na mnie, to znaczy, że napewno mnie kocha i chce ze mną być".

ludolfina napisał(a):co czujesz na mysl, ze zloscisz sie na niego i krytykjesz jego zachowanie, krzyczysz, policzkujesz?


Chyba nic nie czuję. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Widzę przed oczami jego zdziwienie i śmiech (tak jak to robił, kiedy mówiłam mu, żebyśmy się tyle nie całowali). Ale nic więcej - mam problem z wyobrażeniem sobie tego i w ogóle z myśleniem o tym...

ludolfina napisał(a):czy to moglo by byc mozliwe? a jesli nie, dlaczego?


Nie wiem czy mogłoby to być możliwe. Ale chyba u niego w domu niebardzo - był o wiele silniejszy ode mnie i czułam się dość nieswojo na jego "terytorium". No i mimo wszystko chciałam z nim utrzymywać znajomość... Nie wiem, nie wyobrażałam sobie go stracić. Zresztą do tej pory mam problem z tym - każdy koniec relacji traktuję jak odrzucenie i czuję się straszliwie samotna. Nie znoszę tego uczucia.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez ludolfina » 22 sty 2012, o 12:41

twoje odpowiedzi oscyluja wokol stwierdzenia "nie wiem"
wylania sie z twoich wypowiedzi obraz osoby ktora w zasadzie nie jest pewna wlasnej woli
a to ulatwia dominacje i przejmowanie nad toba kontroli. masz nierozwiniete mechanizmy samoobrony.
nawet gdyby ktos i chcial szanowac Twoja wole i ciebie respektowac, to ma bardzo trudne zadanie - bo po prostu nie dasz zadnych informacji. nie mozesz, bo sama nie jestes ich swiadoma, nie wiesz.


takie mam refleksje
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 22 sty 2012, o 15:31

To by wiele tłumaczyło.. Bo na większość pytań związanych z moją osobą odpowiadam "nie wiem". Nie wiem jaki jest mój ulubiony zespół, film, potrawa. Jak mi się partner pyta czy mam ochotę obejrzeć film to też nie wiem... Wolę jak ktoś za mnie decyduje. Dlatego jak się zastanawiam czy ja chciałam stosować pewne praktyki seksualne z tamtymi partnerami to w większości przypadków też tego nie wiem... Jak mam się tego dowiedzieć? Kiedy się siebie o to pytam, to czuję pustkę i zmieszanie. Niby proste pytanie... a ja nie umiem na nie opowiedzieć :(
Ostatnio edytowano 22 sty 2012, o 15:33 przez Maui, łącznie edytowano 1 raz
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Abssinth » 22 sty 2012, o 15:33

no i tym sie konczy, ze ktos decyduje, jak JEMU pasuje, a nie zawsze to sie wiaze z czyms dla Ciebie dobrym....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Następna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 318 gości

cron