PodniebnaSpacerowiczka napisał(a):
A skeczu ze ślubu wcale nie trza robić. To ludziska se tak komplikują.
Zaproszenia, sale, bale, cateringi, limuzyny, sraty - taty...
Niby nie trzeba.
bywa tak, że nawet jak z założenia idzie sie do urzędu ze świadkami i koniec
to finał jest zupełnie inny niż zamierzony.
Że nie wspomnę o kościele.
nie słyszałam o ślubie kościelnym wśród nikogo ze znajomych,
nie spotkałam się też na forach,
tylko ze świadkami
bez tej całej szopy i widowiska.
Rodzina męża mojej siostry do dziś ma focha,
ze nie zostali zaproszeni na ślub cywilny
tylko za miesiąc na kościelny.
A cywilny brali zeby kredyt na mieszkanie dostać
i poszli ze świadkami.
Oczywiście pojawiło się też pare innych osób
Rodzice jej męza, brat i inni)
I wszyscy znaleźli sie u nich w domu na obiedzie.
Za szybko to sobie nie poszli.
Jakoś ja i moi rodzice potrafili zrozumieć ze to tylko formalność
a uroczystość jaką młodzi sobie wymarzyli jest za miesiąc
i wszyscy są zaproszeni.
W dodatku wydaje mi się ze to zupełnie nie o to chodzi.
Bo wystroić się i wódkę pić
to i mozna z byle okazji.