A to różnica nie jest oczywista?
Osoby pozostające w nieformalnych związkach nie mają praw np majątkowych, a dlaczegóż niby mają nie mieć?
Mniej ważne jest z jakiego powodu osoby takie jak ja nie chcą swojego związku formalizować w małżeństwo, ważne jest, ze nie chcą.
Czy ktoś kogoś pyta czemu chodzi do sklepu i robi tam zakupy, tracąc swój czas, skoro ludzie wymyślili już zakupy przez internet- łatwiejsze, wygodniejsze i tańsze?
Sans- małżeństwo jest również aktem woli i tu też jest ta różnica. Dlaczego człowiek ma się dostosowywać do prawa, zamiast próbować prawo dostosować do siebie. I nie mówimy tu o jednej osobie, czy tez jednej parze, tylko o zjawisku, na tyle licznym, że powstaje pytanie- co z tym zrobić.
I kompletnie nie przekonuje mnie argument, że zwiazki homo dają jakąś znaczącą różnicę, bo nie mają innej możliwości, bo po pierwsze związki hetero mają możliwość NIECHCIANĄ, a po drugie, czy orientacja seksualna jest aż tak ważną zmienną, żeby aż tworzyć wyróżnioną ( w sensie praw i przywilejów) grupę z osobnymi prawami?
Sikorka- kompletnie nie ma znaczenia, z jakiego powodu ludzie nie chcą ślubu- czy są niedojrzali, czy się boją, czy jeszcze z jakichś innych powodów. Nie chciałabym żyć w kraju, w którym jestem ZMUSZONA zawrzeć związek małżeński, albo w którym OPŁACA mi się zawrzeć związek małżeński, żeby zachować prawa do ( na przykład) SWOJEGO majątku.
A właściwie to czemu tak się obawiacie stworzenia "kolejnego bytu"? ( Sikorka, Sans, Ewka) przecież nikt Wam Waszych praw w ten sposób nie odbierze, ani w zaden sposób nie uszczupli, ani też nie stracicie możliwości wyboru. Nie słyszałam również, żeby ktoś apelował o deformalizację już zawartych związków małżeńskich...
No i dlaczego związek małżeński jest aż tak dobrym rozwiązaniem, że nawet rozmowa o innych drogach, sposobach budzi aż taki opór, przed zmianą, czy choćby małą wyrwę w tym murze?