przez zawiedziona » 15 sty 2012, o 03:42
Nie wiem nawet od czego zacząc, jestem w takim dołku że trudno opisac w słowach. Jestem a moze raczej w ostatnim czasie bywam szczesliwa ze swoim facetem. Jestesmy razem od ponad 2 lat, mieszkamy razem rok z moimi rodzicami i do tej pory bylo wszystko ok. Dzisiaj przyjechal do nas kolega, troche wypili w srodku nocy moja mama przyszla i poprosila zeby bylo troche ciszej, bo rano do pracy wstaje i niby wszystko ok. Kiedy wszyscy juz polozyli sie spac, mojemu facetowi cos odwalilo, zaczal sie ubierac i powiedzial ze wychodzi, stwierdzil ze nikt go tu nie chce, chcial mi oddac klucze, ale nie wzielam, nie chcialam go puscic wszyscy probowali go uspokoic, ale on jest uparty jak cholera, nic do niego nie docierało, w końcu kolega stwierdził, że z nim wyjdzie i go uspokoi, ok zgodziłam sie bo nie mialam innego wyjscia. Teraz siedze i placze zastanawiajac sie czy wroci i martwie sie ze cos mu sie stanie. Nie wiem co sie z nim dzieje, zachowal sie tak jakby mial gdzieś moje uczucia. Moja rodzina przyjela go do rodziny i nigdy mu nikt nie powiedzial, ze go tu nie chce. On sie wychowal tylko z mama, ojca nie zna i nie moze zrozumiec, ze ktos moze sie o niego martwic. Kocham go i mimo, że od jakiegos czasu układa nam sie roznie i nie zawsze jestem szczesliwa to nie potrafie bez niego zyc. W ostatnim czasie zastanawialam sie kilka razy czy nie lepiej byloby mi samej, wczesniej czułam że mu zalezy ze kocha, od niedawna traktuje mnie tak jakby juz nie chcial ze mna byc, Straciłam już troche zdrowia przez jego zachowanie, ale dzisiaj przeszedł samego siebie. A ja trace siłę na walkę, jestem cierpliwa ale chyba nie aż tak. Chciałabym wiedziec co siedzi w jego glowie moze wtedy umialaby zrozumiec... on jest raczej osoba zamknieta, nie lubi mowic o sobie a ja nie wiem jak do niego dotrzec. Napisalam tutaj bo moze oczekuje jakiejs porady, albo potrzebuje wsparcia i slow zeby sie nie poddawac, a moze po prostu chcialam sie wygadac. Dzisiaj juz sama nie wiem.... ale dzieki za wysluchanie