Trochę faktów.

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 24 sty 2008, o 23:16

---------- 22:01 24.01.2008 ----------

Azetko Kochana- przytulam najpierw.
Piszesz, ze ostatnio on się stara,a le , co z tego, jełśi nie chce o tym rozmawiać....
Piszesz też że ciągle prowokujesz kłótnie...
Piszesz też, ze jesteś DDA...
HMMM?????

---------- 22:03 ----------

Czy jego zachowania nie można tłumaczyć jako obrony przed obrażoną księzniczką?
Tak jak dziecku schowonemu mówi się- idź do tamtego pokoju i wróć, jak się uspokoisz?

---------- 22:12 ----------

Prowokujesz kótnie, wyprowadzasz się obrażona, wracasz, ale ciągle obrażona...
To są fochy!!!
On to rozumie?

???
Nie bronię go, ale to zachownie odbieram jako wycofanie...

Przytulam jeszcze raz

---------- 22:15 ----------

Piszesz też, ze się stara- ale Tobie wydaje się mało...
Nie mówisz mu co ma zrobić...
Poukłądaj w sobie, zanim wytoczysz najcięższe działa...

Zdradził Cię,a le ma prawo myśłeć, ze wybaczyłąś, skoro wyszłaś za niego za mąż...
A Ty się zachowujesz, jakys szła na wojnę...

---------- 22:16 ----------

I to nie ma chyba wiele wspólnego z szacunkiem... :serce:
I przytulam...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez xxxxAZxx » 25 sty 2008, o 10:02

Witjacie i dziękuję za konstruktywne wypowiedzi.
Pisałam wcześniej, że zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem łatwą osobą i to jest również moja wina jak wygląda moje małżeństwo.
On stara się ok- ale nie da się powiedzieć- od dzisiaj będzie cudownie i nieważne są moje uczucia-mam o wszystkim zapomnieć i być happy że okazał mi trochę zainteresowania...tak się nie da- potrzebujemy szczerej rozmowy, coś trzeba zakończyć, coś zacząć ale musi to opierać się na szczerości....czy to są fochy? nie, powiedziałam mu że kiedy będzie gotowy do to ja zrobie wszystko aby poskładać to małżeństwo.Ale on tego nie rozumie i twierdzi że nie robie nic.
Tak jestem DDA co nei ułatwia mi kontaktu z ludzmi.
Co mi jest potrzebne do szczęścia?
Weicie nigdy nie usłyszałam do niego- jestem z ciebie dumny, jesteś mi potrzebna itp. Chcę czuć, że on mnie kocha i tylko tyle.Nie chcę go zmieniać,chcę tylko czuć jego obecność.Chcę aby czasami podszedł do mnie i mnie przytulił- tak poprostu....czy to jest aż tak wiele?
Czy mówiłam mu o tym? tak mówiłam....
Staram się kontrolować, jak ktoś tu napisał-dbam o miłą atmosferę i czekam na parę prawdziwych słów....teraz rozumiecie o oc mi chodzi?
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez agik » 25 sty 2008, o 10:21

Piszesz, ze on twierdzi, że nic nie robisz...
A co robisz?
I czy to jest to, czego on oczekuje?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez xxxxAZxx » 25 sty 2008, o 11:10

Co robie?Próbuje rozmawiać,
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez agik » 25 sty 2008, o 11:16

A czy nie jest tak, ze chcesz, zeby ta rozmowa- to było jego kajanie się?

I czy on oczekuje rozmowy?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Megie » 25 sty 2008, o 11:38

mi sie wydaje, ze oczywiscie rozmowy sa wazne, ale ciagle rozmawianie i drazenie tamatu na dluzsza mete tez nie jest do konca dobre..

Nie znam Cie AZ-etka ani Twojego meza ale po tym co piszesz mam wrazenie ze wiekszy problem siedzi w Tobie..
Mysle ze powinnas coz zrobic z tym ze jestes DDA. Chodzisz na jakies meetingi albo terapie?

Wiadomo ludzie DDA potrzebuja ciaglego zapewniania o tym ze sa kochane, potrzebuja duzo czulosci.. Nie kazdy potrafi na kazdym kroku okazywac czulosc i milosc zwlaszcza jak sie czuje zmuszany do tego.
To samo musi przychodzic..bez nalegania..

Mysle ze powinnas zaczac od siebie.

Przepraszam jak Cie urazilam tymi slowami, bo wiem ze nie kazdy potrafi to przyjac..
Ale moge sie mylic bo nie znam do konca Ciebie, Jego i waszej sytuacji.
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Abssinth » 25 sty 2008, o 12:01

hmmmmmm

szukamy tak jakos 'winy' w AZetce...a z drugiej strony, ja pamietam, jak opisywala ona swoje przejscia z tym facetem....to nie tylko o zdrade chodzi, chodzi o pobicie jeszcze przed slubem, generalnie psychiczne znecanie sie.....

jak dla mnie - powinnas uciekac jak najszybciej z tego zwiazku. Im dluzej sie bedziesz z tym pierniczyc, tym ciezej bedzie odejsc potem.

Jesli maz jest, jaki jest i jaki byl, nic sie w nim nie zmienilo, to jakie masz podstawy, zeby miec nadzieje, ze on sie zmieni? Jak dla mnie nadzieje sa zadne, a Ty AZetko musisz sie nauczyc zyc dla siebie, sama ze soba sie pogodzic, sama siebie poustawiac.

Masz mozliwosc wyprowadzki, jest Twoj brat i razem sie mozecie utrzymac - moze po prostu sie wyprowadzic na jakis czas i przejsc jakas intensywna terapie? odnalezc siebie w tym wszystkim, zastanowic sie, co dla Ciebie jest wazne, czego Ty chcesz od zycia - TY, nie Twoja mama, nie wujek Jozek, nie pani Jadzia z miesnego. To jest Twoje zycie. Zamiast koncentrowac sie na tym, jak ulepszyc, naprawic siebie, zajmujesz sie tym, jak ulepszyc faceta - po co? to jest jego zycie, on jest za nie odpowiedzialny - a TY masz obowiazek zajac sie swoim.
po terapii, po jakims czasie zastanowienia, mozesz wroci, mozesz nie wrocic, ale przynajmniej bedziesz wiedziala, ze to cos, czego TY chcesz dla siebie.

pozdrawiam bardzo cieplo, przytulam i zycze szczescia, najbardziej jak sie da.
xxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Megie » 25 sty 2008, o 12:11

dlatego pisze, ze nie wiem bo nie znam do konca sytuacji

ale skoro tak to sam fakt, ze AZ'etka jestes z takim partnerem moze wynikac tez z tego ze jestes DDA,
DDA wybiera sobie czesto destrukcyjnych partnerow, podobnych do chorego rodzica.
Ale to wszyscy wiedza..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez xxxxAZxx » 25 sty 2008, o 12:22

Nie chodzi mi o ciągłe zapewnianie o miłości-tylko czasami jakie kolwiek zainteresowanie moją osobą....
Nie chce roztrząsać tego wszystkiego ale chyba powinien coś mi wyjaśnić i nei chodzi o poniżanie kogo kolwiek ale o podjęcie jakiejś decyzji, wytłumaczenie pewnych rzeczy...uważacie że on klaśnie dłońmi-kochanie od dzisiaj będziemy przykładnym małżeństwem i mam na to pójść?a jeśli to tylko zagrywka dla świętego spokoju?
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez mahika » 25 sty 2008, o 12:25

Tylko ze AZ nie chce słyszeć o odchodzeniu, tylko chce zmienić męża żeby ją docenił i przytulał.

Mówisz ze próbujesz rozmawiać, a to wygląda pewnie tak że Ty mówisz a on sie zamyka i wygląda jakby nie słyszał???

Ja tez pamiętam co sie wtedy działo i sie dziwiłam ze doszło do ślubu, ale to już tez przerabialiśmy. Nie istotne.

Teraz trzeba wymyślić plan jak wpłynąć na męża AZ żeby ją przytulał, doceniał i kochał.

Wyprowadzka nie pomogła, skoro taki drastyczny środek ni pomógł to ja już nie wiem co pomoże.

I wcale nie widze problemu w AZ tylko to on jest ślepy i głuchy na AZ. Olewa to wszystko.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Abssinth » 25 sty 2008, o 13:28

mahika...wymyslic plan?

ale jak , po co? jesli nie kocha, nie okazuje tego, a wrecz przeciwnie, to co? nie da sie kogos zmusic do kochania, no cholera nie da sie.

nie da sie kogos zmusic do zmiany, jesli on sam tego nie chce

a widac, ze jemu jest z tym dobrze - jak AZ sie nie podoba, 'to niech spier...' - czyli widze pewnosc, ze Ona jednak nie pojdzie sobie, zostanie, bedzie dalej dzialac jako podreczny worek treningowy.

AZetko - kurde blade, zadbaj Ty o siebie!!! raz przynajmniej. idz na terapie, zastanow sie, co jest nie tak, co sie da zmienic, a czego zmienic sie nie da.

no i tak, DDa juz tak maja, ze powtarzaja swoje dawne role.....i odtwarzaja albo zwiazek rodzicow, albo swoj z jednym z rodzicow...co Ty powtarzasz, AZetko kochana? Przeciez wiesz.....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez inka » 25 sty 2008, o 23:03

mahika...ja mysle ze Ty masz jakas wewnetrzna ogromna potrzebe walki, a wiesz przychodzi taki moment kiedy trzeba umiec powiedziec sobie dosc(nie kieruje tego pesonalnie do Ciebie, bo nie wiem w jakiej jestes sytuacji. takze nie chce nikogo urazic)

pewna pani psycholog powiedziala gdzies ostatnio, ze zatracajac sie w milosci do drugiego czlowieka i starajac sie, walczac zeby bylo lepiej zapominamy o tym zeby zadac sobie pytanie czy nam jest dobrze i czy jestesmy szczesliwe
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez mariusz25 » 25 sty 2008, o 23:18

zmieniac, niedyrydy, albo ci si epodoba taki albo zmien fizycznie, jesu jakie to teraz madre mi sie wydaje.
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez agik » 25 sty 2008, o 23:25

Ale jeśłi jest coś po stronie az- to zmiana nic nie da...
Co za jakiś czas kolejna zmiana- na jeszcze innego?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mahika » 25 sty 2008, o 23:40

Absss, ja to wiem

Inka, nie o mnie tu chodzi...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 141 gości

cron