Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Problemy związane z depresją.

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez marzens » 13 sie 2011, o 10:31

Chwilę ciszy łatwo znaleźć, w domu gdy inni wyjdą, lub samemu uciec gdzies:)

moje znajome z lat mlodszych maja rodziny i jak twierdza wciaz brak czasu,
mam 1 kolezanke mezatke z ktora widuje sie raz na miesiac lub półtora:)
z 1 kolezanka z pracy, ktora lubie tyle ze jest 13 lat mlodsza widuje sie na kursie komputerowym
z 1 z czasów uwielbienia dla bollywood:) tez tak raz na miesiac lub rzadziej:)
to wszystko:)
nie za wiele, ach mam kolezankę z forum:) widzialysmy sie raz ale bardzo czesto rozmawiamy przez telefon:) tyle ze jej swiat jest inny, bez problemow finansowych:) - tylko faceci i faceci:)
Avatar użytkownika
marzens
 
Posty: 79
Dołączył(a): 30 maja 2007, o 18:56
Lokalizacja: Katowice

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez marie89 » 13 sie 2011, o 12:13

marzens napisał(a):Chwilę ciszy łatwo znaleźć, w domu gdy inni wyjdą, lub samemu uciec gdzies:)

moje znajome z lat mlodszych maja rodziny i jak twierdza wciaz brak czasu,
mam 1 kolezanke mezatke z ktora widuje sie raz na miesiac lub półtora:)
z 1 kolezanka z pracy, ktora lubie tyle ze jest 13 lat mlodsza widuje sie na kursie komputerowym
z 1 z czasów uwielbienia dla bollywood:) tez tak raz na miesiac lub rzadziej:)
to wszystko:)
nie za wiele, ach mam kolezankę z forum:) widzialysmy sie raz ale bardzo czesto rozmawiamy przez telefon:) tyle ze jej swiat jest inny, bez problemow finansowych:) - tylko faceci i faceci:)


To i tak spora garstka.. Ja mam grupkę znajomych.. ale rozmawiam otwarcie, ufnie z.. no właśnie.. może 3-4 osoby... a teraz jak się każdy rozjechał i nie ma czasu to gł. przez net... Ja sama jak jestem w stanie "smutas ehh" to nie chce mi się wychodzić... staram się wykorzystać dobrze czas gdy jestem sama... a jak wraca dobry humor to i ze spotkań (raz na pół roku) ze znajomymi bardzo się cieszę...

A może warto zaryzykować i poznać kogoś nowego?

PS: :haha: Ja tez miałam fazę na bollywood... W domu wszyscy się nabijali... a ja siedziałam te 3 godziny (ależ to tasiemce..) i miałam radochę...
marie89
 

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez marie89 » 20 lis 2011, o 01:08

Marzenka... Jak się masz?

Tak jakoś pomyślałam o Tobie... że dawno Cię tu nie widziałam... Hmm...
marie89
 

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez marzens » 25 gru 2011, o 21:23

Hello,
to miłe dziękuje.
Właściwie czasem jak mam ochotę tu wejść, to powstrzymuje mnie tylko to że tu jestem anomimowa, nikt na mnie nie czeka itp. a to mam w zyciu wiec po prostu tu nie zaglądam.

Miałam ostatnio taką fazę totalnego bezsensu życia. Znalazłam forum inne, gdzie ktos napisał dokladnie to co ja czuje, ktos inny też itp itd. I nagle dotarło do mnie że nawet czując bezsens życia i to, że wogóle tu nie pasuje, czyli w momencie doła, nie jestem sama bo jest mnóstwo ludzi ktory czuja, maja podobnie.
Myślę że to domena naszych czasów. I to straszne, ale dzieki tym ludziom, którzy pisali to co ja, poczułam się lepiej.
Wzięłam się więc w garsć i posprzątałam tyle ile dąłam rady i przyjęłam Święta w moim domu i sercu:)

Myślę, że nie jest źle, tylko za cholerkę nie można zamykać się w samotności.
Avatar użytkownika
marzens
 
Posty: 79
Dołączył(a): 30 maja 2007, o 18:56
Lokalizacja: Katowice

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez marie89 » 26 gru 2011, o 01:08

Przytulam bardzo bardzo bardzo mocno :pocieszacz:

Fajnie, że jesteś.
marie89
 

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez Laff » 30 gru 2011, o 00:04

a ja ma wieeelu znajomych - ale i tak czuję się potwornie samotna. jak chodzi kryzys - to okazuje się, że nie mam nikogo. nawet rodziców.
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez pszyklejony » 30 gru 2011, o 01:26

Laff napisał(a):a ja ma wieeelu znajomych - ale i tak czuję się potwornie samotna. jak chodzi kryzys - to okazuje się, że nie mam nikogo. nawet rodziców.


To jest najgorszy rodzaj samotności - wynika z przekonania nabytego w dzieciństwie. Ten zapis będzie funkcjonował, do momentu zastąpienia go nowym.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez marie89 » 31 gru 2011, o 00:42

Ming napisał(a):Skoro na początku wszyscy się "przedstawili" to i ja to zrobię.
Otóż... mam 24 lata. Nigdy nie byłam z nikim, w żadnym, nawet najmniej błahym czy byle jakim związku.
Nie mam pojęcia jak to jest być z kimś innym, nawet nie umiem sobie tego wyobrazić. Nie potrafię sobie też wyobrazić tego, że coś mogłoby się pod tym względem zmienić. Miłość, wszelkie kwestie damsko-męskie? Przecież to nie dla mnie.
Sama byłam zakochana 2 razy, raz bardzo, raz (że tak powiem) umiarkowanie, oczywiście za każdym razem nic z tego nie wyszło, bo uczucie było jednostronne i wszystko kończyło się zanim się w ogóle zaczęło. W obydwu przypadkach odchorowałam to bardzo boleśnie, do tego stopnia, że już mi się zupełnie odechciało takich "zabaw".
Od kilku lat przestałam patrzeć już nawet na innych ludzi, nie pojawia się w mojej głowie nawet myśl, że ktoś mógłby mi się podobać czy budzić moje zainteresowanie. Bo i po co mi to? Na samą myśl, że miałabym po raz trzeci przechodzić przez to samo bagno, gdy zostanę odrzucona, czuję się przerażona. Bo wiem, że bym tego nie wytrzymała.

Powiecie pewnie, że jestem młoda, że całe życie przede mną... Tak, być może. Choć ja tego nie czuję. Za to czuję, że coś mnie omija, czuję się gorsza od innych, bo inni mogą dostać tą szansę, a ja nie mogę... I tak jak mówi tytuł tematu, czuję się samotna i nie mogę tego znieść, jednocześnie wiedząc, że nie umiem tego zmienić.


Witaj w klubie Słoneczko...

Myślę, że aby dać sobie szansę na miłośc... najpierw trzeba pokochać samego siebie (w pozytywnym znaczeniu".

Ja nad tym jeszcze pracuję... i dlatego nie szukam połoweczki. Podswiadomie mam nadzieje, że gdzieś tam jest... siedzi sobie i przez sen wzdycha do mnie :mrgreen:

A powazniej - na wszystko przychodzi czas i miejsce... Nie trać nadziei. I nie uznawaj się za gorszą.
marie89
 

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez marzens » 1 sty 2012, o 20:24

Ming napisał(a):Powiecie pewnie, że jestem młoda, że całe życie przede mną... Tak, być może. Choć ja tego nie czuję. Za to czuję, że coś mnie omija, czuję się gorsza od innych, bo inni mogą dostać tą szansę, a ja nie mogę... I tak jak mówi tytuł tematu, czuję się samotna i nie mogę tego znieść, jednocześnie wiedząc, że nie umiem tego zmienić.


Droga Ming
Wyobrażam sobie, że czujesz się inna i jakby z boku głównego nurtu życia. Twoje życie jest inne niż dziewczyn wokoło. pewnie większość miała swoje miłości, romanse itp. To może frustrować.
Ale ja myślę, że można do tego podejść inaczej. Może jesteś inna i to dlatego. Dodam, że inna nie znaczy gorsza - po prostu inna. Może nie masz tego czegoś, co karze dziewczynom flirtować wszędzie i z wszystkimi. Może szukasz czegoś innego niż przelotnej historii.
Ja bym postarała się poznać samą siebie, to co jest dla Ciebie ważne, czego szukasz u chłopaka - mężczyzny. Piszesz, że zakochałaś się platonicznie - o bogowie:) ileż razy kochałam platonicznie i cierpiałam- niestety nie mogłam tego ukryć, bo mówiłam przez sen i moja mama wszystko wiedziała. Raz nawet powiedziała o tym jednemu z chłopaków. Straszne!!
Czemu chłopak w którym się zakochałaś nic nie wiedział? Nie piszesz nic o tym. Czy widujesz go tylko z daleka? Miałaś z nim styczność? Jaka jesteś? Spokojna nieśmiała, czy towarzyska i wygadana. Ja bym ułożyła obraz przyczyny, z cech Twojego charakteru, Twojego zachowania i tego co myślisz i czujesz. Zacznij od tego.

Może napisz do siebie list, jak do przyjaciółki- o tym wszystkim. potem go przeczytaj:) Moze znajdziesz odpowiedź.
I jeszcze jedno, bycie innym niż wiekszość jest trudne, ale nie niemożliwe. Więc nie ma sensu się smucić, zaakceptuj to.
Avatar użytkownika
marzens
 
Posty: 79
Dołączył(a): 30 maja 2007, o 18:56
Lokalizacja: Katowice

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez Laff » 3 sty 2012, o 19:34

staram się zaakceptować samotność - bo tak naprawdę, mamy tylko siebie samych... ale brakuje mi jednego - tego jednego rodzaju miłości - własnej. bo można kochać, nie kochając siebie ale niemożna być kochanym bez miłości własnej...
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez Abssinth » 3 sty 2012, o 19:48

Laff napisał(a):staram się zaakceptować samotność - bo tak naprawdę, mamy tylko siebie samych... ale brakuje mi jednego - tego jednego rodzaju miłości - własnej. bo można kochać, nie kochając siebie ale niemożna być kochanym bez miłości własnej...

nie zgadzam sie...
nie mozna kochac, nie kochajac siebie...

mozna sie zauraczac...
mozna sie poswiecac...
mozna rozne rzeczy..ale nie wiedzac, co to milosc do siebie, nie kocha sie naprawde.
bo milosc albo sie zna, albo sie nie zna.

Jesli znasz milosc, to wiesz, ze Ty rowniez jestes jej warta - jesli jej nie znasz, to bedziesz szukac jej w innych, wiazac sie moze z jakimis ludzmi w romanse takie czy siakie, ale to nie bedzie milosc...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez marzens » 6 sty 2012, o 20:11

Droga Ming :)

Jesteś tak dużo młodsza ode mnie a ja dostrzegam w Tobie mądrość, do której ja doszłam dopiero po 30-tce. Mam nadzieję, że nie świadczy to o mojej głupocie:).
Zawsze myślałam, że gdy się kocha to na 100%. Dawałam więc wszystko z siebie, dbałam o kompromis, ale chyba za często się w tym dawaniu zatracałam. W Twoim wieku byłam już mężatką. Mając 25 lat uległam pierwszej głębokiej depresji, którą zawdzięczam ... i która mnie nauczyła tylko tyle że już żaden facet miał mnie nie złamać. Zły wniosek- powoduje zamknięcie się na miłość. Mając 32 byłam już rozwódką i to były wrota do wolności. żle to przeprowadziłam oczywiście z wielkimi stratami finansowymi dla siebie - cóż moje dawanie było bardzo chore:(.

Miałam potem 2 miłości: romans z żonatym bo chciałam się oderwać i poczuć wspaniała. Okazał sie głębokim uczuciem i tylko moje mocne postanowienie spowodowało że nie rozbiłam tego związku. Uff. Dał mi wiele i zawsze będę mu za to wdzięczna. Nauczył mnie ten związek rozmowy, kompromisów, normalności, szanowania innej osoby i jej inności a także tego na co mnie stać i co jest dla mnie ważne.

Moja 2-ga miłośc przyszła nagle, nie sądziłam ze mając 34 lata mogę się zakochać jak w bajce. Przeoczyłam tylko fakt że facet jest od paru lat w separacji i choć zyje sam, nic z tym nie robi. Móżg mi wcieło i dałam sie zwodzić przez 3lata. Kiedy chciałam kupic mieszkanie, bo teraz wynajmuje, zwodził mnie i powstrzymywął co brałam za dobrą monetę, bo pewnie kupimy razem. Był i odchodził, Kochał i znikał. Kiedy odszedł bo postawiłam warunki, było już za późno. 2 lata byłam martwa. Zabrał mi więc 5lat mojego życia i kiedy juz sie wykaraskałam nadeszła 40-tka:) Cudne urodziny i wiele nareszcie mądrych przemyśleń.

Droga Ming. Jesteś młodą, doświadczoną kobietą. Nie mów że się nie uda. Nie mów tak bo jeśli ja wierzę, że się uda to Ty nie możesz nie wierzyć.
Masz rację, jest cholernie trudno. Nawet jak mowisz ze juz wszystko przerobiłaś, to to tkwi w środku.
Ja mam tak, że jak spotykam fajnego rozsądnego faceta, to jestem dla niego zbyt szalona:) i odważna;) i zbyt wyluzowana:) a jak nawet ma odwagę się ze mną spotkać, to ja zaczynam panikować bo zawsze się boję, że nie podołam normalnemu związkowi. Bo kiedyś może wyjść, jaka bywam pokręcona. Nie można przecież ukryć emocji.
A tak poza tym to przyciągam co już moi znajomi stwierdzili; wszelkich pokręconych facetów, no albo tych którzy mnie postrzegają jako silną kobietę i chcą pod moje skrzydełka;)
Ale głowa do góry:) Może nie od razu, ale któregoś dnia ten związek się uda:) Tylko miej oczy otwarte, bo bezwarunkowe i bezkrytyczne oddawanie samej siebie to bajka i tylko w nich spotyka się z wzajemnością.

M
Avatar użytkownika
marzens
 
Posty: 79
Dołączył(a): 30 maja 2007, o 18:56
Lokalizacja: Katowice

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez zajac » 8 sty 2012, o 02:22

Cześć, Dziewczyny :)
Jako samotna 40-latka też chciałabym się zapisać do tego klubu ;) Pozdrawiam Was i podziwiam, bo jesteście bardzo dzielne, mądre i wrażliwe. Jest coś takiego wyjątkowego, bardzo prawdziwego w Waszych postach...
Ja dla odmiany mam dziecko. Bardzo się z tego cieszę, ale jednocześnie jest czasem strasznie trudno, bo każdy moment, kiedy nie trzyma się pionu, jest jak wyrzut sumienia. I czasami właśnie brakuje mi takiej samotności bez świadków, żeby spokojnie i bez poczucia winy zejść na dno, popłakać sobie, poleżeć pod kocem, nie jeść, nie mówić...
Ja też zauważyłam, że ten magiczny wiek każe spojrzeć na życie inaczej, zwolnić tempo, potraktować poważniej własne niezaspokojone potrzeby... Gdyby jeszcze temu spowolnieniu towarzyszyło jakieś uczucie spokoju i odprężenia, a potrzeby nie atakowały znienacka i nie popychały w stronę kolejnych kłopotów, byłoby super :)
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez xyzxyz » 17 mar 2012, o 13:06

Nasza ułomność, polega na odwiecznym poczuciu samotności, która poniekąd jest również naszą potrzebą. Będąc z kimś, zaspokajamy ją (tę potrzebę); boimy się być sami. Meritum nie leży w szukaniu złotego środka: związków długotrwałych albo skrajnie różnego - wolności totalnej i niezależności. Kiedy mamy szczęście życia z kimś, wzajemnych uczuć i zrozumienia, jesteśmy spełnieni i nasza wyspa jest osłoneczniona (przez większość czasu), ale to wciąż jest wyspa. Najgorzej jest wtedy, gdy port przy niej jest wiecznie pusty, aż dochodzi do momentu, kiedy morze beznadziejnie wydaje nam się pustkowiem.

Wydaje mi się, że nie można zapominać o bagażu ewolucyjnym, kulturowym i biologicznym, jaki każdy z nas dźwiga. Walizka ta jest zapakowana jakby w pośpiechu i chaosie. Dużo, dużo nieumiejętności i strachu, oczekiwań, którymi karmi nas kultura, cywilizacja.
xyzxyz
 
Posty: 1
Dołączył(a): 17 mar 2012, o 12:35

Re: Samotni, którzy nie mogą tego znieść.....

Postprzez impresja77 » 13 gru 2013, o 22:08

Hej marzens co u Ciebie,bo pamietam ,ze wszystko było na dobrej drodze.....
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 301 gości

cron