Zabawa była przednia
Mam nadzieję, że mnie Pozytywna nie zabije za opowieści
We dwie wytrąbiłyśmy dwie butelki wina i butelkę ajerkoniaku (no, odrobinkę zostało), najadłyśmy się pysznej sałatki i pieczonych ziemniaczków z pieczoną kiełbaską.
A do tego, nagadałyśmy, naśmiałyśmy, wyszłyśmy w kapciach oglądać sztuczne ognie i tańczyłyśmy na bosaka (ale już w domu).
Maluda padła około 21 i nie zamierzała się obudzić pomimo fajerwerków i naszego gadania
A w niedzielę dziewczyny pojechały do domu i zrobiło się bardzo pusto...
Z mojej perspektywy było świetnie i wcale Maluda mnie nie zamęczyła - jest słodka, grzeczna i śliczna - za te niebieskie ślepka to kiedyś ją będą faceci rwać, że trzeba będzie miotłą odganiać spod domu