Witam!
Czesc wszystkim,jestem tu nowy,ale licze na kilka slow od Was.
Bylem szczesliwym czlowiekiem przez prawie siedem lat,zylem z kobieta z ktora nawzajem wspaniale sie uzupelnialismy.Niestety na poczatku tego roku podjalem fatalne w skutkach decyzje o naszej przyszlosci(rodzina ,dzieci ,wspolna przyszlosc),klasycznie stchorzylem przed tym wszystkim,stwierdzilem ze nie jestem pewien jak bedzie wygladac nasza przyszlosc,nie chcialem podejmowac zadnych wiazacych decyzji.Myslalem masz 30 lat chlopie ,pozyj jeszcze bezstrsowo,jakos to bedzie....Ukochana osoba wyprowadzala sie odemnie dosyc dlugo,dajac mi zapewne czas na zmiane decyzji.....nie skorzystalem ...
Miesiac po wyprowadzcce olsnilo mnie co zrobilem ciekawego ze swoim zyciem..poukladane w miare zycie zamienilem na samotny koszmar ,upijanie sie w knajpach ,upalanie trawskiem do nieprzytomnosci...Oczywiscie skruszony pobieglem do niej tlumaczac swoj blad,no ale odpowiedz chyba juz znalem zanim sie spotkalismy... totalna odmowa bez jakiejkolwiek szansy powrotu...
Minelo pol roku postanowilem wyleczyc sie tym czym sie strulem,zaczolem odwiedzac kluby ,szukac nowej partnerki ,generalnie zapomniec o przeszlosci.Niestety nie przewidzialem,ze kazda poznana kobiete od razu bede porownywac do mojej eks..suma sumarum odpuscilem to bo stwierdzilem ze jedyne co zrobie to skrzywdze kolejna osobe.
Obecnie minelo juz 9 miesiecy od rozstania i w zasadzie nie powinienem juz o niej myslec.No ale jak zapomniec?jak nie budzic sie rano i przez najblizsze 10 godzin nie myslec o niej?o zmarnowanych 7 latach super zwiazku?Coraz bardziej mnie to juz meczy,wiem ze musze teraz wypic piwo ktore sam nawazylem,ale nie spodziewalem sie ze baryłka ta bedzie praktycznie bez dna....
Sam sie dziwie ze udzielam sie publicznie na tym forum(moja eks swego czasu regularnie Was czytala co czesto komentowalem glupimi tekstami),ale moi znajomi twierdza ze powinienem sobie po prostu dac spokoj i zapomniec.Chetnie bym skorzystal z ich rady tylko jakos serce nie chce sluchac rozumu...Zagluszanie sie uzywkami nic nie daje a wrecz poglebia moje problemy tak ze odstawilem cholerstwo daleko od siebie....spieprzyc udany zwiazek na wlasne zyczenie jest bardzo latwo...
p.s. nie oczekuje zlotych rad,prosze tylko o jakis koment,moze przezyl ktos podobna sytuacje i moze napisac cos co chodz troche pomoze zyc dalej