Bolesne decyzje

Problemy z partnerami.

Bolesne decyzje

Postprzez atat1906 » 21 gru 2011, o 22:20

Witam!
Czesc wszystkim,jestem tu nowy,ale licze na kilka slow od Was.

Bylem szczesliwym czlowiekiem przez prawie siedem lat,zylem z kobieta z ktora nawzajem wspaniale sie uzupelnialismy.Niestety na poczatku tego roku podjalem fatalne w skutkach decyzje o naszej przyszlosci(rodzina ,dzieci ,wspolna przyszlosc),klasycznie stchorzylem przed tym wszystkim,stwierdzilem ze nie jestem pewien jak bedzie wygladac nasza przyszlosc,nie chcialem podejmowac zadnych wiazacych decyzji.Myslalem masz 30 lat chlopie ,pozyj jeszcze bezstrsowo,jakos to bedzie....Ukochana osoba wyprowadzala sie odemnie dosyc dlugo,dajac mi zapewne czas na zmiane decyzji.....nie skorzystalem ...
Miesiac po wyprowadzcce olsnilo mnie co zrobilem ciekawego ze swoim zyciem..poukladane w miare zycie zamienilem na samotny koszmar ,upijanie sie w knajpach ,upalanie trawskiem do nieprzytomnosci...Oczywiscie skruszony pobieglem do niej tlumaczac swoj blad,no ale odpowiedz chyba juz znalem zanim sie spotkalismy... totalna odmowa bez jakiejkolwiek szansy powrotu...
Minelo pol roku postanowilem wyleczyc sie tym czym sie strulem,zaczolem odwiedzac kluby ,szukac nowej partnerki ,generalnie zapomniec o przeszlosci.Niestety nie przewidzialem,ze kazda poznana kobiete od razu bede porownywac do mojej eks..suma sumarum odpuscilem to bo stwierdzilem ze jedyne co zrobie to skrzywdze kolejna osobe.

Obecnie minelo juz 9 miesiecy od rozstania i w zasadzie nie powinienem juz o niej myslec.No ale jak zapomniec?jak nie budzic sie rano i przez najblizsze 10 godzin nie myslec o niej?o zmarnowanych 7 latach super zwiazku?Coraz bardziej mnie to juz meczy,wiem ze musze teraz wypic piwo ktore sam nawazylem,ale nie spodziewalem sie ze baryłka ta bedzie praktycznie bez dna....
Sam sie dziwie ze udzielam sie publicznie na tym forum(moja eks swego czasu regularnie Was czytala co czesto komentowalem glupimi tekstami),ale moi znajomi twierdza ze powinienem sobie po prostu dac spokoj i zapomniec.Chetnie bym skorzystal z ich rady tylko jakos serce nie chce sluchac rozumu...Zagluszanie sie uzywkami nic nie daje a wrecz poglebia moje problemy tak ze odstawilem cholerstwo daleko od siebie....spieprzyc udany zwiazek na wlasne zyczenie jest bardzo latwo...


p.s. nie oczekuje zlotych rad,prosze tylko o jakis koment,moze przezyl ktos podobna sytuacje i moze napisac cos co chodz troche pomoze zyc dalej
atat1906
 
Posty: 8
Dołączył(a): 21 gru 2011, o 21:17

Re: Bolesne decyzje

Postprzez pszyklejony » 21 gru 2011, o 22:38

Decyzję podjąłeś dobrą
atat1906 napisał(a):..poukladane w miare zycie zamienilem na samotny koszmar ,upijanie sie w knajpach ,upalanie trawskiem do nieprzytomnosci...

To pokazuje, jak zachowujesz się w sytuacjach trudnych. Nie jest na własne życzenie, tylko jest jakiś nierozwiązany problem.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Re: Bolesne decyzje

Postprzez ana27 » 21 gru 2011, o 23:41

Witaj

Atat... napisz proszę czy macie teraz jakiś kontakt, jak pod tyk kątem wygląda wasza relacja od rozstania?, może warto powalczyć ?
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: Bolesne decyzje

Postprzez atat1906 » 22 gru 2011, o 00:05

Kontakt urwał sie totalnie,od rozstania widzialem Ja dwa razy,jak probowalem porozmawiac,niestety dowiedzialem sie za kazdym razem ze nie ma zadnych szans na powroty,naprawy,ciezka sprawa,nie wyglada to tak jak na filmach ,ze ludzie sie jeszcze sie spotykaja daja sobie jakas szanse,powroty.ciach i kropka .no ale jak juz napisalem wyzej sam sobie wypracowalem obecna sytuacje
,,Nasze drogi sie kompletnie rozeszły, nie ma szansy na powrot,zadnej,, slysze te slowa codziennie po kilka razy w glowie...
Jak by tylko byla jakas szansa na walke to bym ja podjal,ale wydaje mi sie ze po takich slowach efekt bylby odwrotny od zamierzonego.
atat1906
 
Posty: 8
Dołączył(a): 21 gru 2011, o 21:17

Re: Bolesne decyzje

Postprzez bubson84 » 22 gru 2011, o 12:23

Witaj,

Wiesz, im dłużej jestem sam i chodzę na terapię, tym częściej dochodzę do wniosku, że nie można podejmowanych decyzji traktować zero-jedynkowo. Mówię tu o wszystkim: związkach, studiach, pracy, przyjaźni itd. Całe moje dotychczasowe życie tkwię w miejscu z wyrzutami sumienia za decyzje, które podjąłem. Teraz staram się z tego wyjść i widzę, że często otoczenie wymaga od nas zbyt wiele.

Obwiniasz się, rozumiem to. Przeżywam mniej więcej to samo. Jeżeli kochasz nadal tą kobietę a Wasz związek faktycznie przez te 7 lat przypominał idyllę, to możesz spróbować o to powalczyć - zawsze znajdzie się jakiś sposób. Jednak zastanawiam się czy aby decyzja o braku większego zaangażowania się w ten związek wynikała z Twojego tchórzostwa. Być może to jednak nie było to?

W dobrym związku ludzie ze sobą rozmawiają. Wydaje mi się, że tego u Was zabrakło - dogłębnej szczerej rozmowy, wysłuchaniu wątpliwości itd. Mój związek rozpadł się chyba z tego samego powodu.

Pozdrawiam
bubson84
 
Posty: 120
Dołączył(a): 13 lis 2011, o 23:52

Re: Bolesne decyzje

Postprzez Abssinth » 22 gru 2011, o 13:30

ludzie zwykle nie odchodza, dopoki widza jakas nadzieje na horyzoncie...

piszesz, ze ona dlugo sie wyprowadzala...ze probowala z Toba rozmawiac... stracila nadzieje, ze znajdzie w Tobie oparcie i spokojny dom z Toba na reszte zycia...

po zerwaniu Ty poszedles w imprezy, uzywki - co pewnie utwierdzilo ja jeszcze w decyzji (jak mam nawet myslec o budowaniu domu z kims, kto tak reaguje w sytuacjach stresowych? czy, jesli urodzi sie nam dziecko, tez tak bedzie uciekal? czy, jesli bede tego potrtzebowac, moge liczyc na oparcie w panu imprezowiczu i palaczu trawy?)

no coz, spierniczyles sprawe przez swoja niepewnosc, niechec do okreslenia sie.

czas wyciagnac wnioski i sie zastanowic, co dalej chcesz zrobic ze swoim zyciem...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Bolesne decyzje

Postprzez bunia » 27 gru 2011, o 10:36

Po co "scigasz" kobiete ?....nie rozwiazales problemu ucieczki przed odpowiedzialnoscia wiec co masz dalej do zaoferowania ? to samo ?......utrata stabilizacji przestraszyla ale nie ma to wiele wspolnego z dojrzaloscia :(
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Re: Bolesne decyzje

Postprzez bubson84 » 27 gru 2011, o 11:12

A jesteście pewne, że Atat to spierniczył? Może tylko chce czuć się winnym?

Czasami bywa tak, że związek, który nam nie odpowiadał idealizujemy po jego zakończeniu. Może być przecież mnóstwo powodów rozpadu, także takich podświadomych, do których nawet przed samym sobą nie umiemy się przyznać. Niektórzy nie umieją odejść, robią wszystko, żeby odeszła druga strona. A rany po czymś takim i tak pieką.
bubson84
 
Posty: 120
Dołączył(a): 13 lis 2011, o 23:52

Re: Bolesne decyzje

Postprzez ana27 » 27 gru 2011, o 11:26

wiesz, w sumie pomyslałam podobnie, ale nie bardzo wiedziałam jak to wyrazić, pozatym gdyby było tak jak pisze Atat to nie ma decyzji nieodwracalnych skoro jest miłość i jeśli dziewczyna zobaczyłaby ze facet prze rok jest stabilny i chce zmian to raczej by zmiękła.... :bezradny: albo i nie, no nie wiem ja bym zmiękła :kwiatek:
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: Bolesne decyzje

Postprzez atat1906 » 29 gru 2011, o 16:46

eh,Bunia,ale co ty mozesz wiedzic,po pierwsze to nie scigam kobiety,nie nachodze jej etc,po drugie jezeli czlowiek po miesiacu od rozstania dochodzi do wniosku ,ze nie boji sie jednak dzieciaka,malzenstwa ,odkladania pieniedzy na nowe firanki ,a dowiaduje sie w zamian ze sprawa jest kompletnie zamknieta i nie ma do czego wracac...zapewne to ja sie myle ale jak dla mnie siedmioletni zwiazek zasluguje na jakas szanse

bubson84-myslalem jakis czas temu o tym co napisales w ostatnim poscie,mam nadzieje ze nie masz racji ;p
abbsinth-nie oczekiwalem od ludzi glaskania po glowie,ale takie txt totalnie mnie denerewuja,wypowiadasz sie bardzo autorytatywnie o sprawach ,ktorych kompletnie nic nie wiesz,za to recepty co jak dlaczego masz bardzo proste.No ale co moze napisac osoba na podstawie jednego krotkiego postu..tak ze sie nie bede czepial

dzieki wszystkim co odpisali
atat1906
 
Posty: 8
Dołączył(a): 21 gru 2011, o 21:17

Re: Bolesne decyzje

Postprzez Abssinth » 29 gru 2011, o 17:02

piszesz 'jak dla mnie siedmioletni zwiazek zasluguje na jakas szanse'

skad mozesz miec pewnosc, ze iles tam lat z tego zwiazku nie bylo wlasnie 'dawaniem szansy'? Ze ona nie trwala przy Tobie, dopoki sie nadzieja nie skonczyla, dopoki ona w koncu nie zabila w sobie wszystkich resztek uczuc, po to wlasnie, zeby moc odejsc od zwiazku, ktory nie rokowal nadziei na stabilizacje?

Byc moze faktycznie latwo oglosilam wyrok 'spieprzyles'. Bo tak naprawde oboje sie do tego przyczyniliscie.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Bolesne decyzje

Postprzez Laff » 29 gru 2011, o 18:59

nom mi się dziwne wydaje, że dziewczyna ot tak przekreśla 7 lat. musiała mieć powód i o to powinieneś ją spytać.
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: Bolesne decyzje

Postprzez marie89 » 31 gru 2011, o 22:52

Zawiodłeś ją... Straciła zaufanie... A zaufanie nie tak łatwo odbudować.. Kilka słów i zapewnienie o zmianie... i dojrzałości do małżeństwa nie wystarczą...

Jesli ją kochasz... okaż to czynami... Zabiegaj...

Ale jesli uzna, że nie możecie być już razem... uszanuj i pogodź się z tą decyzją


Takie jest moje zdanie.
marie89
 

Re: Bolesne decyzje

Postprzez ewka » 3 sty 2012, o 11:31

Po prostu się WYSTRASZYŁEŚ dorosłości. Tak bywa.

Jak by tylko byla jakas szansa na walke to bym ja podjal,ale wydaje mi sie ze po takich slowach efekt bylby odwrotny od zamierzonego.

Szanse są zawsze... nie zawsze chce się jedynie ich popróbować... a bo wstyd, a bo moje męskie ego dostanie w twarz, a bo sio czy tamto. Jest tak nakićkane, że gorzej nie będzie.. więc czy coś tak naprawdę stracisz?

Ja bym próbowała.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Bolesne decyzje

Postprzez lili » 12 sty 2012, o 23:06

Witaj,

spróbuj na to spojrzeć z jej perspektywy. Ty czujesz się zawiedziony że po 7 latach związku ona nie chce Ci dać szansy na powrót. Ona po 7 latach pewnie zaczynała myśleć o takich sprawach jak stabilizacja, dom, dzieci, gary, z pewnością po 7 latach mieliście wiele wspólnych spraw, wspomnień, planów (no może ona je miała... ;) ) marzeń, było jakieś zaufanie, jakieś oczekiwania i nagle... kupa. Nara i dziękuję. Średnio to fajne i perspektywiczne a raczej zaskakujące. Nie mówię, że trzeba się od razu żenić i podpisywać cyrograf ale wyobrażam sobie, że Twoja decyzja była dla niej niemałym zaskoczeniem.

Moim zdaniem minęło wystarczająco dużo czasu i gdyby to się miało posklejać to by się już posklejało. Wyobrażam sobie, że jest Ci ciężko i masz poczucie straty i złej, fatalnej decyzji której bardzo żałujesz (pewnie każdy z nas przynajmniej raz w życiu popełnił taki błąd) ale uważam, że powinieneś dać sobie spokój i spróbować zająć się intensywnie sprawami, które mogłyby Cię pochłonąć. Ona nawet gdyby wróciła, nie byłaby już taka sama ani między Wami już nie byłoby tak samo- takie odejście znienacka zmienia ludzi, zabija spontaniczność i wiarę, w zamian pojawia się podejrzliwość, nieufność i asekuranctwo, kalkulowanie i nieprzyjemna ostrożność...

pozdrawiam ciepło
lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 227 gości

cron