okazalo sie, ze pomimo moich unikatowych kwalifikacji mam wynagrodzenie nizsze niz poczatkujacy stazysta! wscieklam sie, od poniedzialku probowalam ze wszystkimi na ten temat rozmawiac, albo nie mieli czasu, albo np. zbywali mnie "no i...", nikt nie zareagowal na moje maile.
dodatkowo WSZYSCY pracownicy maja udzial w zyskach firmy, z wyjatkiem mnie! na dodatek moja umowa skonstruowana jest identycznie jak kazdego innego pracownika, firma mija sie i tak z prawda, nie wpisujac np. udzial w zyskach, procent, platne do... tylko jest napisane premia uznaniowa,
wszyscy w czwartek otrzymali od 3000 do 10 000 zl wspomnianego udzialu! z wyjatkiem mnie! no to sie wscieklam, po kolejnych "zastanowimy sie" wlozylam kurtke i powiedzialam kierowniczce, ze przyjde, jak sie zastanowia, bo mam tego dosc, wtedy przylecial jakis dyrektor, zreszta nie wiem do konca jaka funkcje pelni ten czlowiek, pojawia sie raz na kilka tygodni, cos tam robi i znika, nawet nie wiem, jak sie nazywa, stwierdzil, ze moze ok, cos mi sie nalezy, ale nie ma czasu i wyplaci mi pewna kwote na poczet zaliczki a we wtorek ustali sie dokladnie co i ile mi sie nalezy. kwota znacznie odbiegala od tego, co mi sie nalezy (przeliczylam zgodnie z ogolna zasada, kolezanka mi podpowiedziala) ale nie byla mala, wiec stwierdzilam ok, pojde na kompromis! podobno przelew wyszedl wczoraj popoludniu, no i chyba kosmici go porwali, bo na koncie nie mam. dzis i tak nie bylo kogo zapytac, bo wszyscy na urlopie