Hej,
Postanowiłam się odnieść do wątku " kochania za bardzo" bo mam wrażenie , że to naduzywane określenie, które nie zapominajmy absolutnie nie istnieje w terminologi psychologicznej, jest jedynie nazwą roboczą " wymyśloną" na potrzeby wymienianej powyżej literatury... W moim odczuciu strrrasznie naciągane i abstrakcyje... nie da sie " kochać za bardzo" to bzdura" termin ten jest używany najczęściej w sytuacjach kiedy jedna strona związku chronicznie dąży do kontroli partnera, zgadza się na poniżenia, akceptuje zachowania dla niej krzywdzące w celu utrzymania relacja , nie mającej podstaw i fundamentów aby funkcjonowała prawidłowo.
Jeśli przyjrzymy się głębiej problemowi a nie będziemy jechać na jednej pozycji np słynna tu pani R. Norwood, pojawią się dużo szersze konteksty takie jak np: osobowość neurotyczna- która cechuje się w odniesieniu do miłości praktycznie tymi samymi zaburzeniami, czy też współuzależnienie, strach przed odrzuceniem, zaburzone poczucie własnej wartości itd.
Więc prośba o zastanowienie... nie da się "kochać za bardzo" poprostu nie da , albo sie kocha, albo nie. Miłości nie stopniujemy , możemy stopniować temperature emocji, fazy zauroczenia, fascynacji, ale nie miłość!
Jeszcze jedna myśl- jeśli już Ave zdecydował się przeczytać ów pozycje, to jedna ważna kwestia to nieszczęsne "kochanie.." prowadzi do tego,ze "osobnik-chory" wiąże sie z osobą absolutnie niezdolną do stworzenia zdrowej relacji.. bo gdyby spróbował swoich zaburzonych zagrań z kimś stabilnym już na początku znajomości zostałby odrzucony.
Owszem praca nad sobą, ciężka praca, oraz praca nad związkiem, natomiast rozważyc bardzo poważnie czy aby napewno będąc jeszcze zaangażowanym w relacje z obecną kobietą.
strasznie mocno ściskam Cię Ave
, wiem, że czujesz się fatalnie, masz takie prawo i czuj się teraz własnie tak ponieważ to co się dzieje jest krzywdzące i sprawia ci ból... W relacje w której obie strony są równie zaangażowane twoje potrzeby powinny być dla drugiej osoby istotne. Dla ciebie główną potrzeba w tej chwili jest zapewnienie emocjonalnego bezpieczeństwa, upewnienia w uczuciach i tego nie dostajesz , więc masz pełne prawo do swoich emocji. Nie wiń się za to , nie jesteś szalony, nic nie wymyślasz!
ps. Wybaczcie, ze tak obszernie, ale temat mi sie chyba przelał...