nie wiem czy dobry dział wybieram ale mam dziwny problem czyli nie wiem ile mozna dac człowiekowi szans?
Ogolnie troche tu wspominałam o moim zyciu ale dla ulatwienia napisze że przez ostatnie 13 lat Bylam w związku bez ślubu no i moj facet po urodzeniu syna zrezygnował z bycia ojcem dziecka niepełnosprawnego wiec byl sobie jako mąż ale nie jako tata a w sierpniu gdy okazalo się ze dziecko ktore jest w drodze bedzie chore spakował sie i wyprowadził a od paru dni mnie obchodzi i chce wrocic.
Ogolnie sie zastanawiam czy jakby mała nie umarła czy wtedy chciałby zrobić i nie wiem jak sie zachować obiecuje zmianę swojego podejścia ale takie obietnice juz padały szczerze mówiąc jest mi ciezko samej ale czy lepiej byc samemu i wiedziec ze musze liczyć tylko na siebie czy liczyć na cud ze facet sie zmieni?