Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Problemy z partnerami.

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 18 gru 2011, o 18:38

Sytuacja dojrzewa i nie wyglada dobrze. Czuje w kościach ze mnie zdradziła.

Napisałem jej z w dupie mam taki związał gdzie Ona szlaja sie po nocach i nie daje znaku życia, gdzie olewka mnie i nie chce gadać ciagle odkladajac na poxniej mówiąc "nie naciskać"

Nie naciskalem 2,3tygodnie ale w końcu powiedziałem jej ze sie mecze i ze nie na tym to polega. Zapytałem wprost czy po powrocie zamierza mnie zostawić i czy mnie kocha.
Wyminela trochę pisząc "to ze nie chce rozmawiać nie znaczy ze Cie nie kocham czy ze chce odejść"
Potem ja lekko rozkleilem i napisała ponownie "chce pójść z Tobą do tej poradni"...
I takie tam ze nie przez telefon i ze " nie będę Cie kłamać ze jest ok bo nie jest"

Ja dałem spokój ale gotuje sie w sobie. Nie naciskam. Napisałem ze ok ale nie jest ok. Boje sie ze powie mi ze zdradziła ale wtedy już będzie za późno na lot do polski do rodziny. I święta bedą ciekawe.

Czy podstawie sie boje? Czy to znowu deJaVu?
Naciskać zeby powiedziała teraz? Czy odpuścić ?

Zwariuje zaraz, kaszana ta psychika?
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez orangesauce » 18 gru 2011, o 19:27

Hej chłopaku, wczytałam się uważnie w twoj wątek, i powiem tak... "mistrz Forsaken" czy jak mu tam pieprzy trzy po trzy ... Ta dziewucha cie zostawi!!!! gorzej ona już cie zostawiła!!! Złaź na ziemie, badz sobą !, nie musisz grać głupich gierek żeby fajna wartościowa dziewczyna cie pokochała. Jesli uważasz , że takimi sposobami odzyskasz panienke to pewnie masz racje!, ale na jak długo???? tzn za ile czasu sytuacja sie powtórzy, a może masz zamiar juz zawsze udawac kozaka, podrywacza, olewacza, przecież to nie TY, a ona ma kochać, szanowac CIEBIE a nie jakąś głupią zabawę w Macho ehhhhhhh sory za szczerość pewnie zabolało, albo się nie zgodzisz, no ale coz... jeszcze raz przemysl czy warto
orangesauce
 
Posty: 14
Dołączył(a): 17 gru 2011, o 13:44

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ambrela » 18 gru 2011, o 19:30

Ja nie wiem... nie chcę być jakimś czarnowidzem, pesymistką i w ogóle, ale czułam od początku i mówiłam, że ja tego waszego związku nie widzę za bardzo. Nie da się budować związku, jeśli obie osoby tego nie chcą. Ty się starasz, metody rożne wybierasz, z mniejszym lub większym powodzeniem próbujesz coś robić, mimo, że i tak źle się z tym potem czujesz, a ona nic... Przepraszam, że to piszę, ale zbyt wielu ludzi ostatnio widzę i na tym forum i w swoim życiu, którzy za wszelką cenę próbują ratować sprawy, które rozpadają się w ręku...

Widzę, że się męczysz i zastanawiam się, czy tak powinien wyglądać związek? Co innego, jak obie osoby się wspólnie starają, bo widzą jakiś problem i daje to jakiekolwiek efekty. Ale takie gierki, które odbywają się potem kosztem tylko i wyłącznie Twojego samopoczucia... Czy nie lepiej na prawdę być samemu i czekać na jakiś inny wartościowy związek, niż tak kurczowo trzymać się takich rozpadających się zwłok?

Z jednej strony, Forsaken radzi Ci dobrze, ale to są rady trochę dla ludzi wyrachowanych, którzy potrafią dobrze nad swoimi emocjami panować. Dla ludzi takich jak Ty, czy ja (bo widzę pewne podobieństwa w zachowaniu) trudno jest tak 'udawać', bo się ciągle czeka na szybki efekt tego udawania, a jak nie ma szybkiego efektu, to znów się przestaje udawać i jest jeszcze gorzej...

Naprawdę stary- zastanów się, czy chcesz to ciągnąć dalej, czy jest sens się tak męczyć? Czy w imię iluś tam szczęśliwych wspólnych chwil warto się zadręczać przez resztę życia? Jak oceniasz szanse tego związku? Czy gdyby udało wam się pokonać teraźniejsze problemy, to mógłbyś liczyć na zdrowy, szczęśliwy związek? Czy będziesz jej ufał? Czy jesteście w stanie nauczyć się normalnie rozmawiać?

Ja mam wrażenie, że ona się zachowuje jakby dla niej problem nie istniał i to jest jakby główny problem...
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 18 gru 2011, o 23:36

orangesauce napisał(a):Hej chłopaku, wczytałam się uważnie w twoj wątek, i powiem tak... "mistrz Forsaken" czy jak mu tam pieprzy trzy po trzy ... Ta dziewucha cie zostawi!!!! gorzej ona już cie zostawiła!!! Złaź na ziemie, badz sobą !, nie musisz grać głupich gierek żeby fajna wartościowa dziewczyna cie pokochała. Jesli uważasz , że takimi sposobami odzyskasz panienke to pewnie masz racje!, ale na jak długo???? tzn za ile czasu sytuacja sie powtórzy, a może masz zamiar juz zawsze udawac kozaka, podrywacza, olewacza, przecież to nie TY, a ona ma kochać, szanowac CIEBIE a nie jakąś głupią zabawę w Macho ehhhhhhh sory za szczerość pewnie zabolało, albo się nie zgodzisz, no ale coz... jeszcze raz przemysl czy warto


Swieta racja nie gniewam sie absolutnie. Wiem że jesli Ona nie zmieni - tak sie stanie. A nie czuje że Ona chce.
Kocham ją i martwie sie , boli jak cholera. Ale wiem że wcześniej czy później to wróci.....
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ana27 » 18 gru 2011, o 23:39

Hej,

no ja tez tak cichutko podczytuje.... wspieram myslami , niestety wiem, że boli... :cmok:
jak sytuacja na dzis? gadałes z nią? jakikolwiek kontakt był?
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 18 gru 2011, o 23:41

ambrela napisał(a):Ja nie wiem... nie chcę być jakimś czarnowidzem, pesymistką i w ogóle, ale czułam od początku i mówiłam, że ja tego waszego związku nie widzę za bardzo. Nie da się budować związku, jeśli obie osoby tego nie chcą. Ty się starasz, metody rożne wybierasz, z mniejszym lub większym powodzeniem próbujesz coś robić, mimo, że i tak źle się z tym potem czujesz, a ona nic... Przepraszam, że to piszę, ale zbyt wielu ludzi ostatnio widzę i na tym forum i w swoim życiu, którzy za wszelką cenę próbują ratować sprawy, które rozpadają się w ręku...

Widzę, że się męczysz i zastanawiam się, czy tak powinien wyglądać związek? Co innego, jak obie osoby się wspólnie starają, bo widzą jakiś problem i daje to jakiekolwiek efekty. Ale takie gierki, które odbywają się potem kosztem tylko i wyłącznie Twojego samopoczucia... Czy nie lepiej na prawdę być samemu i czekać na jakiś inny wartościowy związek, niż tak kurczowo trzymać się takich rozpadających się zwłok?

Z jednej strony, Forsaken radzi Ci dobrze, ale to są rady trochę dla ludzi wyrachowanych, którzy potrafią dobrze nad swoimi emocjami panować. Dla ludzi takich jak Ty, czy ja (bo widzę pewne podobieństwa w zachowaniu) trudno jest tak 'udawać', bo się ciągle czeka na szybki efekt tego udawania, a jak nie ma szybkiego efektu, to znów się przestaje udawać i jest jeszcze gorzej...

Naprawdę stary- zastanów się, czy chcesz to ciągnąć dalej, czy jest sens się tak męczyć? Czy w imię iluś tam szczęśliwych wspólnych chwil warto się zadręczać przez resztę życia? Jak oceniasz szanse tego związku? Czy gdyby udało wam się pokonać teraźniejsze problemy, to mógłbyś liczyć na zdrowy, szczęśliwy związek? Czy będziesz jej ufał? Czy jesteście w stanie nauczyć się normalnie rozmawiać?

Ja mam wrażenie, że ona się zachowuje jakby dla niej problem nie istniał i to jest jakby główny problem...


Może glupi jestem, ale wiem że jest coś co nie jest "przełączone" w tej dziewczynie, coś "niedokończone" na złych torach. Glowe bym oddał że po lekturze tu na formum zrozumiałaby o co mi chodzi gdy mówie jej o innościach, o metodach i problemachg innych ludzi. Oty że warto sie zastanawiac albo konkretnie zdecydowac "w prawo lub w lewo".
Dokładnie tyyyllko jak tym obrywam , tylko ja o tym myśle. Dla neij ten problem chyba nie istnieje.

shit. dejavu
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 18 gru 2011, o 23:44

ana27 napisał(a):Hej,

no ja tez tak cichutko podczytuje.... wspieram myslami , niestety wiem, że boli... :cmok:
jak sytuacja na dzis? gadałes z nią? jakikolwiek kontakt był?


Cześć,

Po wczoraj szej rozmowie, coś w niej pękło, czy sie przestraszyla czy co, (czy po prostu wraca i sie boi że nie będzie miala gdzie). Jest komunikatywna, wysłała zdjęcie swoje na plaży, napisala jakie ma plany. o! teraz własnie napisale "Kochanie, jestem w pubie ze znajomymi , odezwe sie jak wróce"....

zamęczy mnie ta dziewczyna. albo ja sam siebie....... wrrrr
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ana27 » 18 gru 2011, o 23:50

Wiesz,
powiem tak, bujałam się na takiej huśtawce parę lat.... wiem jak to działa i jak to boli wiem tez , że niestety zeskoczyć z tej zabawki nie jest łatwo szczególnie gdy się unosi... każde " kochanie..." budzi nadzieje... i sprawia , że nabiera się sił do dalszej walki,.
Jestem daleka od tego, żeby powiedzieć " olej, odejdź, nie trać czasu.." Jestem zwolennikiem domykania spraw. Zasłużyłeś na moment w którym Ona się określi... nawet jeśli ją do tego zmusisz, niech wreszcie weźmie na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje, tylko taka mała rada odemnie o ile pozwolisz...
Nie zapominaj, że nie masz wpływu na jej decyzje, nie bierz winy na siebie, nie daj się stłamsić... :cmok:
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 18 gru 2011, o 23:58

ana27 napisał(a):Wiesz,
powiem tak, bujałam się na takiej huśtawce parę lat.... wiem jak to działa i jak to boli wiem tez , że niestety zeskoczyć z tej zabawki nie jest łatwo szczególnie gdy się unosi... każde " kochanie..." budzi nadzieje... i sprawia , że nabiera się sił do dalszej walki,.
Jestem daleka od tego, żeby powiedzieć " olej, odejdź, nie trać czasu.." Jestem zwolennikiem domykania spraw. Zasłużyłeś na moment w którym Ona się określi... nawet jeśli ją do tego zmusisz, niech wreszcie weźmie na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje, tylko taka mała rada odemnie o ile pozwolisz...
Nie zapominaj, że nie masz wpływu na jej decyzje, nie bierz winy na siebie, nie daj się stłamsić... :cmok:



Szanuje Twoje zdanie i zgadzam sie. Nie chce sobie nawet wyobrażać czasu tej chuśtawki. Weim że jeśli tak sie stalo stalo sie bo nie bylo między nami "czegos" - ale nie znajde nigdy tego chyba.
Masz racje - zaczynam szukać winy w sobie.

Dzięki za dobre slowo "zaslużyłem na moment w którym sie określi"... tak bardzo jest mi potrzebne to określenie już teraz.... hmm.. znowu czekam jak na jałmużne... kurde! NIE
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 19 gru 2011, o 00:00

ana27 napisał(a):Hej,

no ja tez tak cichutko podczytuje.... wspieram myslami , niestety wiem, że boli... :cmok:
jak sytuacja na dzis? gadałes z nią? jakikolwiek kontakt był?



Kolejny esemes - pozdrowienia od wszystkich tu!

kurwa mac! sie obudziła!
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ana27 » 19 gru 2011, o 00:05

hmmm... to strasznie męczące i chciałbyś i wiesz, że nie powinienes się odzywać, z jednej strony tęsknota z drugiej duma...
Fors.. powiedziałby- milcz!!! no cóż, nie wiem , nie umiem sie odnieść , dasz radę milcz, ale co to ma ku...a być miłość i związek to nie wojna .... powinniście zaspakajać swoje potrzeby obydwoje - a na ten moment twoje poczucie bezpieczeństwa jest mocno zaburzone. :bezradny:
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 19 gru 2011, o 00:13

kolejny esemes: "Kochanei co robileś dziś" - hahah! kurde ile dni na to czekalem ?

..niestety buduje sie zlość we mnie. chore!
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ana27 » 19 gru 2011, o 00:18

Ave- a może to skutki teorii Forsa... no może w takim razie poczekaj...może coś ogarnęła :? :? :? hmmm
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 19 gru 2011, o 00:33

Co jeśli się myle? co jeśli rzeczywiście miala dola i dla tego nie odpowiadala? co jeśli teoria Forsa - podzialala i olana zrozumiala to i owo? (Miala spore problemy w pracy i chciala zablysnąć w nowej robocie, nie udawalo sie )

Co jeśli myśl o zdradzie jest tylko moją fobią ?
Co jeśli mówiąc "pojdziemy do psychologa, potzrebuje opini osoby trzeciej" - mówiła szczerze. telefony tego nie pokazuja!


Pokazałem jej w życiu tyyle rzeczy (nurkowanie, kitesurfing, narty ), byliśmy w tyylu miejscach , pokazywalem że niewszyscy ludzie i faceci są źli, że trzeba ufac! że każdy medal ma dwie strony!
dałem jej poczucie bezpieczeństwa... nie mamy tylko dziecka i wlasnego domu . albo aż


może "ciężka harówka" z poprzednich wątków - to właśnie to co sie aktualnie dzieje. Może właśnei to robie?
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ana27 » 19 gru 2011, o 00:38

Ave- no jak wyżej , czytaj ze zrozumieniem .... może ... mam nadzieje, ale poczekaj z ferwowaniem opinii... jedna jaskółka wiosny nie czyni...
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 141 gości

cron