Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Problemy z partnerami.

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez buka_lu » 11 gru 2011, o 17:27

to też się chciałam zapytać..
a i dlaczego czujesz się w obowiązku tłumaczyć im cokolwiek.. ?
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 11 gru 2011, o 18:44

och, po tym co napisałeś
to Forsaken już całkiem zbladł w tym łóżku
niemal zlał się kolorem z prześcieradłem
:(
no ale masz słowo od niego:


"Sory ziomek, zbladłem jak to przeczytałem. Kurde jak się nie weźmiesz w garść to po Tobie...
Przecież ona mówi wszystkie teksty które Ty miałeś powiedzieć. To ona ma dosyć, to ona nie wie czy jest sens.... A TY CZUJESZ SIĘ DOKŁADNIE TAK JAK ONA MIAŁA SIĘ POCZUĆ I WYLEWASZ SMUTKI NA FORUM!!!
Ziomek opamiętaj się - nie błyskaj jej tym swoim białym podbrzuszem po oczach to nie będzie Cie miała jak dźgnąć!

Masz być twardy a nie miętki. nie wychodzić z propozycja naprawy tylko z pieprzonym ultimatum. potwierdzonym ostentacyjna zlewka totalna przez trzy dni.
Co do matki... to sorry staruszku, ale właśnie oblewasz test na posiadanie jaj..
One to robią cały czas - testują jaki z nas facet... Jak zobaczą ze pieseczek co się daje prowadzać na smyczy to testują dalej, do czego da się jeszcze przymusić. Z ta matka to nie taka zwykła bzdura. Właśnie zażądała od ciebie rzeczy idiotycznej, bardzo Ci nie na rękę i to bez podania żadnego powodu...
No test tak oczywisty jakby widniała pod nim pieczątka MENu... Pojedz rozmawiać z jej matka a okażesz się całkiem ułożonym pudelkiem.
Widzisz taki Pitbul dla przykładu... nawet jeśli już by się przez zaskoczenie zgodził. To potem by to przemyślał i powiedział co jest do cholery, to ja tu mam jaja i nie będę z żadnymi mamuśkami dyskutował... Bierz telefon i pisz do niej : "Proszę przekazać szanownej mamusi ze mam ja głęboko w dupie i na pewno nie będę tracił cennego czasu na rozmowę z ta osoba. A jak Ty kochanie nie zmienisz podejścia to się głęboko zastanowię czy warto tracić czas dla Ciebie".
Masz jak na dłoni, tym razem nie zostawiłem Ci miejsca na własną interpretacje, bo tak się z tym pieprzysz ze ona zamiast Ciebie wszystkie brudne chwyty stosuje...
Albo naucz się grac w ta grę, albo od razu sobie odpuść - bo ona jest wytrawnym graczem. Manipuluje Tobą i przymierza co rusz to nowe obróżki

http://www.youtube.com/watch?v=Dhl7vqPh ... page#t=94s

Weź się za siebie ziomek. Bo ona będzie Cie prowadzać na smyczy po wybiegach, a pieprzyc będzie się i tak z Pitbulem który będzie potrafił potraktować ja jak dziwkę 8)

P.S. nie odbieraj od niej telefonu po wysłaniu tego tekstu... do jutra minimum... a jak napisze jakąkolwiek wiadomość to odpisz tylko "nie zawracaj mi głowy, mam poważniejsze rzeczy na głowie niż stukniętą ukochaną"
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 12 gru 2011, o 02:40

Sansevieria napisał(a):A po co Ty masz sam jechać do jej mamy?



Jesteśmy razem 3 lata, zaprosili mnie na obiad. Nie chciałem jechać ale co? Przecież nie będę się w domuzadreczal sam ( mojej Pani nie ma) .

I powiem Wam - super ze pojechałem, zjadlem cos suuuper, w końcu ktoś mnie wysłuchał z moich codziennych ( nie zwiazkowych) problemów, zainteresował się moim najnowszym dziełem i nakręcił mńie żeby to skończyć, kopnął mnie w zadek żeby się tym zajac, skończyć i obwiescic światu!- osiągnąć sukces lub chociaż być zadowolony z siebie.....
Super

Nie pojechałem żeby się mamusi zalic i nie zalilem się zbytnio, byli ze mną..... Dali mi sile do pracy , do sukcesu....

Bajka ... Wam tez wszystkim dziękuje.......
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 12 gru 2011, o 21:55

biscuit napisał(a):"Sory ziomek, zbladłem jak to przeczytałem. Kurde jak się nie weźmiesz w garść to po Tobie...
Przecież ona mówi wszystkie teksty które Ty miałeś powiedzieć. To ona ma dosyć, to ona nie wie czy jest sens.... A TY CZUJESZ SIĘ DOKŁADNIE TAK JAK ONA MIAŁA SIĘ POCZUĆ I WYLEWASZ SMUTKI NA FORUM!!!
Ziomek opamiętaj się - nie błyskaj jej tym swoim białym podbrzuszem po oczach to nie będzie Cie miała jak dźgnąć!
...."



Co tu mówić - niestety tak sie czuje, czyje sei manipulowany i czuje ze jeszcz jest pół kroku przedemna. Ale to już niewiele - kiedys bylo 3. Czyje że mam coraz więcej sily .
Co raz dlużej potrafie nie dzwonic i co raz częsciej Ona to robi.

Niestety nie umiem być chamski i niemily +od zaraz+ ... ale powiem Wam że co raz mniej mnie kręci życie w taki sposob.

Mam teraz swój napęd, zajme sie moją twórczościa - wcale nie musze dzwonic i nie bede. Chrzanić to .

dzieki jeszcze raz.
Fors - szkoda że nei usłyszalem czegoś takiego 4 lata temu. - thx ziomalku
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 14 gru 2011, o 22:09

Forsaken w flanelowej piżamie w pasy
i nieodłacznych ciemnych okularach
8)
mówi avewowi tak:

"Ziomek, to swietnie ze odnalazles swoja pasje. :) To jest zawsze dobra nowina. Ciesze sie ze zauwazasz ze cos tam dziala. Wloz w to jednak troche wiecej trudu. Pilnuj zeby sie nie wysypac z miekkim sercem w chwili slabosci, ale zawsze byc opanowanym - emocje na wodzy...
Co do bycia chamskim, to tak naprawde, nie musisz... To chyba dobra wiadomosc ;) Wazne jest bys we wszystkim wykazywal konsekwentnie troche mniej zangazowania niz ona, samo to powinno zalatwic sprawe... Ale jak bedzie Ci robila jazdy, to badz o stopien obojetniejszy od niej. Np jezeli ona mowi ze "nie wie czy jest sens to dalej ciagnac", ty dodaj: "No wiem... juz dawno zauwazylem ze chyba jednak nie ma ":P Na szczescie mozesz to robic spokojnie i grzecznie ;) Chociaz jesli zacznie krzyczec, lub wyzywac, to najlepiej sie rozlaczyc... Dobrze wyslac od razu eska, typu "jak sie uspokoisz to mozemy pogadac..."
Ja 4 lata temu, nie mialem czlowieniu o tym wszystkim zielonego pojecia. Akurat sam jeszcze meczylem sie w dlugim toksycznym zwiazku, ze zla kobieta ;)
Wiec glowa do gory ziomeczku i badz kulturalny... ale przedewszytkim twardy ;)
Trzym sie 8)"
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Abssinth » 14 gru 2011, o 23:00

aaaa w ogole Ave...moze chcialbys wyjsc na piwko pewnego dnia? :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez mahika » 14 gru 2011, o 23:16

bis, jesteś teraz narzędziem Forsakena? 8) :wink:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 15 gru 2011, o 00:07

mahika napisał(a):bis, jesteś teraz narzędziem Forsakena? 8) :wink:

och, jestem tylko futerałem na jego okulary
8)
na czas detoxu
niestety tylko od psychotekstu...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez mahika » 15 gru 2011, o 06:26

:usmiech:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ewka » 15 gru 2011, o 09:59

:usmiech:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 17 gru 2011, o 20:30

Fors!

Glad you say this way.

Wieści są takie, olalem temat ( w moim mniemaniu ) pewnie Ona widzi to " nareszcie mam spokó"j ale staram sie nie przejmować. I .... Działa ! Pytania : co jest? Jesteś zły? I takie tam przeplatane z jednak olewaniem mnie...
Czasem cieżko ale częściej lepiej .... Siły! Siły i czasu


Najgorsze ze wraca ... I trzeba będzie poukładać to, a nie będzie latwo

Dzięki mimo wszystko
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 17 gru 2011, o 21:05

Abssinth napisał(a):aaaa w ogole Ave...moze chcialbys wyjsc na piwko pewnego dnia? :)


Bardo chetnie, z fajnymi ludxmi zawsze.
U mine problem jes taki ze przyjechalem " na gotowe! Praca, mieszkanie auto" nie musialem zaczynac jak wszyscy I.... Nie poznalem ludzi wcale taki jakiś sam jestem całkiem. O nie! Mam Was tutaj.

Pozdrawiam

P.s. Kiedy i gdzie
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 17 gru 2011, o 21:52

biscuit napisał(a):Forsaken w flanelowej piżamie w pasy
i nieodłacznych ciemnych okularach
8)
mówi avewowi tak:

Ja 4 lata temu, nie mialem czlowieniu o tym wszystkim zielonego pojecia. Akurat sam jeszcze meczylem sie w dlugim toksycznym zwiazku, ze zla kobieta ;)
Wiec glowa do gory ziomeczku i badz kulturalny... ale przedewszytkim twardy ;)
Trzym sie 8)"


... No i jak się to skończyło? No napisz! Napisz proszę


P.s. Dzięki za wszystko, duży kufeł Ci się należy , cokolwiek nie odpisaesz
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 17 gru 2011, o 23:36

PYTANIE??

Czy wart taak sie czuc? Za każdynm razem kiedy chce napisac do niej to co rzeczywiście czuje - ( cos o nas, cos o przeszlosci , przyszlosci) - .... zatrzymuje sie i nie robie tego. Zmuszam sie do "olewania" i celowo milcze żeby nie "przytruwac".. ale jak dlugo? przecież to nie jestem ja, czy musze??? ile? hmmm... takie myśli tam mam

Wiem - mówiłem że to dziala! ale czy "sztuczne sterowanie" na długo sie zda?



no i kurde jaki scenariusz jak ona wróci? - zaczynam sie troche przejmowac. ...

dla mnie osobiscie to nie da rady, ja już teraz zbyt sztucznie sie zachowuje.....

może zawinąć się na święta gdzies? życie jest okrutne!!! podsuwa mi tyyyle okazji ...... jakby ..... nie
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Abssinth » 18 gru 2011, o 12:53

ave napisał(a):
Abssinth napisał(a):aaaa w ogole Ave...moze chcialbys wyjsc na piwko pewnego dnia? :)


Bardo chetnie, z fajnymi ludxmi zawsze.
U mine problem jes taki ze przyjechalem " na gotowe! Praca, mieszkanie auto" nie musialem zaczynac jak wszyscy I.... Nie poznalem ludzi wcale taki jakiś sam jestem całkiem. O nie! Mam Was tutaj.

Pozdrawiam

P.s. Kiedy i gdzie


mam czas miedzy swietami a nowym rokiem , mam potem czas po 10tym stycznia...
miejsce - najlepiej centrum gdzies ...w okolicy, gdzie mieszkam, nie ma zadnej fajnej knajpki :(
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 144 gości

cron