Laissez nie jarzysz sedna sprawy, nie chodze tam, żeby poflirtować, miło sobie pogadać, ale mam mówić o sobie, osoba musi być odpowiednia, trzeba jej zaufać i otworzyć się przed nią...
Woman moja historia leczenia zaczyna się w 2002 roku, byli różni terapeuci, szpital, leki itp...Nigdy tak naprawdę na terapii się nie otworzyłam, dotykałam spraw powierzchownie, bez świadomości na czym to polega..Do obecnej chodziłam najpierw na grupową terapię DDK, potem na indywidualną, z dużymi przerwami, nigdy porządnie, opowiadając o wszystkich i wszystkim, ale nie o sobie...doszłam do tego jakiś krótki czas temu na oko z 3 miesiące...więc jakby dopiero zaczynam, miałyśmy dopiero 2 spotkania, może 3, które były już tą "właściwą" terapią
Niestety czasowo nadal kiepsko, ona ma mase pacjentów, ja nie zawsze mogę dotrzeć ze względu na dziecko...ale staram się...chcę naprawdę się za siebie zabrać...mąż mi teraz bardzo imponuje bo chodzi raz w tygodniu na terapię grupową i indywidualną, ostro się za siebie wziął i zazdroszczę mu tego
dobrze mu idzie...
Super, że projekt w toku, ja też tak mam, że potrafię się zmobilizować
więc chyba nie tak źle z prokrastynantami jest
uda Ci się, trzymam kciuki
a w weekend koniecznie relax obowiązkowo