katar postepujacy
no biedna jest i tyle, ale dzielnie dmucha nos i walczy...
ja tam niezniszczalna, ja dam rade, no chyba, ze lekarze na katar tez teraz daja do szpitala
a wogole to ten antybiotyk, ktory dostala w zawiesinie, to mnie sie przypomnialo, jak bylam mala i probowano mi go podac, na sam widok zygalam nastepne 2 godziny, gdzie w efekcie zamieniano mi na zastrzyki...
a mala kreci nosem, ale dzielna jest, bo zero walki, normalnie z podziwu wyjsc nie moge, bo ja nawet teraz bym go nie przelknela, staram sie go tez nie wachac