Cześć Łezka,
Nie wiem jak wygląda pełnia szczęścia bo jej nie osiągnąłem (choć w mojej tradycji religijne mówi się, że to na 100% możliwe) ale wiem kiedy człowiek staje się częściej szczęśliwy: kiedy godzi się z tym, że życie i my sami nie jest idealne. Nie oznacza to oczywiście biernego poddawania się biegowi wydarzeń, ale raczej takie pogodne pogodzenie się z tym, że czasami jest obrzydliwy listopad, bolą zęby a ludzie zachowują się dziwnie.
Pozwalam sobie tak się wymądrzać bo kawałek takiego stanu osiągnąłem - kiedyś byłem chyba stale nieszczęśliwy, a teraz jestem na ogół średnio szczęśliwy, a już na pewno często zadowolony.
Największym dla mnie osiągnięciem jest chyba to, że mój stan ducha nie zależy aż tak bardzo mocno od innych ludzi - kiedyś było inaczej, oj inaczej, hehehe.
no dobra, trochę się powymądrzałem
a teraz powodzenia Ci Łezko życzę w pracy nad sobą.
Nie są to nawet chyba życzenia - raczej stwierdzenie faktu.
Jak człowiek pracuje, na ogół ma jakieś pozytywne efekty.
uściski!
Maks