A się wtrącę!
Ave, obserwowałam twój wątek i w zasadzie przyznaję racje smerfetce. Nie wiem czy słusznie- bo faktycznie niezbyt jasno nakreślasz całą sytuację.
Z mojej perspektywy przypominasz mi mnie samą i wiem, że to co widzę nie jest dobre. Próbujesz zmienić swoją partnerkę na siłę, mimo, że tak naprawdę nie o sprzątanie czy asertywność chodzi ( w ogóle nie do końca rozumiem, o co Ci chodzi z tą asertywnością, bo z tego co mówisz, to Twoja dziewczyna dość dobrze potrafi wyrażać swoje zdanie), tylko o sam fakt zmiany. Takie odnoszę wrażenie.
Tak szczerze- co Cię bardziej denerwuje? Te wszystkie jej przywary, czy to, że nie chce się zmienić?
Znamienne jest również to, co mówisz w kwestii poprzednich związków- ja też zmieniałam swoich partnerów tak długo, jak nie byłam w stanie stwierdzić, że to po mojej stronie jest problem. Doświadczenie mi podpowiada, że raczej rzadko ma się takiego pecha, żeby wciąż trafiać na tak samo ciężkich ludzi. Jeśli się tak dzieje, warto poszukać przyczyn w sobie. Generalnie, jakby Ci nie wychodziło pieczenie ciasta 10 raz z rzędu, to zwalałbyś winę na piekarnik, mąkę, jajka, czy może zastanowił byś się, czy na pewno dobrze wszystko robisz?
ave napisał(a):Byki - przepraszam jeśli generalizuje - i dziekuje za pomoc.
Myśle że jest coś w tym , jesteście silne i samodzielne, nie ulegacie wpływom. I Właśnie o to chodzi - czasem zafiksujecie sie we własnym błędzie. .....
Zadziwiające, jak potrafisz innym wytknąć zafiksowanie się na własnym błędzie, a zdajesz się nie dopuszczać do siebie takiej ewentualności, że to Ty się mylisz...