Czesc,
To ciekawa historia. Jestem "facetem z przeszlościa" - jakiś czas temu po moim rozwodzie byłem z kobietą która rzecz ujmując krótko była twarda, nieasertywna, nie pokazywala uczuć itp. typowy byk bym powiedzial. Niemniej jednak kochała mnie - tak przynajmniej twierdzila. Ja twierdze że tego typu dziewczyny lubią związku "bezproblemowe" ale jak już trzeba popracować nad związkiem to - niebardzo. W każdym razie była w stanie dokuczyć do kości. Jak pewnie sobie wyobrażacie - pretensje o wszystko, wypominanie wszystkiego, nadinterpretacje wszystkiego i zamknięcie na prace nad tym - ONA wie, ONA sama, Zosia samosia.
Stalo sie - nowy "przyjaciel" okazał się chyba lepszy niż ja, raz ich nakrylem , drugi - wybaczyłem! głupi jestem!. Niemniej jednak jak sie zrobiło trudniej - zostawiła mnie i rozwiodła 6 miesięcy po ślubie.
Może cholera zły czlowiek jestem - niewiem . Nie to jednak jest moim tematem .
po kilku latach poznałem dziewczyne - wrrr znowu "byk".
Od początku poznałem podobne zachowania, podobne przesłanki - czemu znowu uważam że mogę ją "nauczyć" asertywności, uwagi, patrzenia na wszystko z szerszego punktu widzenia. ????
Czemu nie interesuje ich jakie zniszczenia zrobily jakimś tam swoim zachownaiem?
Czemu przechodzą do porządku dzienniego po ciężkiej rozmowie - bez podsumowań, wniosków?
Czemu te panny nie pracują nad związkami?
Czemu takie panny sie zamykają i NIE chcą sie nauczyć od NAS. ?
Czemu sluchają innych ludzi ale nie partnera? Jak nauczyć sie "NIE NACISKAC"?
jak poradzić sobie z wszędobylskim de-ja-vu które mówi "tak bylo! - tak jest! = takbędzie?
jak z wami życ?
Panny byk - jesteście tu? ??? niesądze.
Ktokolwiek kto żyje z bykiem ? (jak sie wam udalo to nie byloby was tu)