miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Problemy z partnerami.

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez smerfetka0 » 30 lis 2011, o 16:38

nikt tu nie przekresla tej relacji czy nie robi z chlopaka diabla. ale juz sama ana jest w skowronkach i widzi wszystko w rozowych okularach i juz ona dobrze zna te dobre cechy jakimi ja urzekl, nikt jej na sile nie wmawia zeby to skonczyla, jednak sprowadzenie na ziemie jest ochloda dla niej gdyz sama relacja internetowa moze byc po prostu niebezpieczna, a ana jako ze teraz calkiem zrozumiale zyje bujajac w obloczkach to nalezy jej pokazac druga strone medalu zeby z tego nie wyszlo cos gorszego niz zawod milosny.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez Forsaken » 30 lis 2011, o 18:38

smerfetka0 napisał(a):... nalezy jej pokazac druga strone medalu zeby z tego nie wyszlo cos gorszego niz zawod milosny.

Eh.. No nie przesadzajmy, chyba kolles raczej nie jest psychopata, zeby mialo sie stac cos gorszego niz zawod milosny. Wedlug mnie, najgorsze czym Ann ryzykuje to zlamane serce... Lecz chcialbym jej i tego oszczedzic, a tez widze ze buja troche w oblokach. Nie wiem czy to dobrze sprowadzac kogos szczesliwego na ziemie, nie chce wyrokowac, bo tez nie mam pojecia co z tego wyjdzie. Jak nie wypali to faktycznie, im mniej zaangazowania tym mniej cierpienia. Za to jaby wypalilo, to szkoda tych chwil ktore mozna bylo odczuwac przeciez calym serduchem, a sie powstrzymywalo z obawy przed bolem ktory nigdy nie przyszedl...
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez ana27 » 30 lis 2011, o 20:38

nie, kochani, az tak nie bujam wysoko jak myślicie, sama nie wiem co myśleć pełno we mnie rozterek związanych z jego "ewentualnym" przyjazdem zobaczymy nie chce sie napinać. Bolało będzie tak czy siak, ja i związek ze "zdrowym" facetem ehhhh to raczej wątpliwa kwestia. Mam nieodparte wrażenie , ze on jednak jest zdrowy, kiepsko łapie moje zagrania i zdecydowanie uczy mnie cierpliwości. Info o tym smsie było dlatego, że to raczej rzadki przejaw okazania emocji w jego wydaniu. Ja jestem "wymagająca" najlepiej jakby zalewał mnie wyznaniami od świtu po zmrok... ehhh to inny temat. Jakoś mi się dziś szystko w rękach rozłazi i to nie przez Niemca, tak jakoś, gorszy dzien? i Rajtki zielone nie pomogły...hmmmm kiepsko ze mną.. :?
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez Abssinth » 30 lis 2011, o 20:43

oje doswiadczenia zyciowe mowia mi akurat ze czasami zbyt pochopnie skreslamy zwiazki ktore moze i nie jest jakies tam super, a jednak mimo to warte sa tego zeby o nie powalczyc.


ale osochozi...?
walczyc o zwiazek ktory nie jest super?
jak dla mnie to jest zgadzanie sie na bylejakosc.....
jesli mam z kims spedzic cale zycie albo przynajmniej dluuugi jego kawalek - to nie chce czegos, o co trzeba wlaczyc, a co i tak nie jest super...
chce Szczescia
chce Milosci
chce Przyjazni
chce Radosci

a nie byle czego.....

tak, wiem, idealistka ze mnie.

ale tylko dzieki temu jestem z kims, z kim moge sie czuc szczesliwa i nie musze 'walczyc' 'interpretowac' etc etc etc

-----------------------------
wiesz, jesli piec osob cos interpretuje w sposob A, a jedna osoba interpretuje w sposob B - jest naprawde duza szansa, ze A jest ta wlasciwa interpretacja...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez Forsaken » 30 lis 2011, o 21:00

Abssinth napisał(a):
oje doswiadczenia zyciowe mowia mi akurat ze czasami zbyt pochopnie skreslamy zwiazki ktore moze i nie jest jakies tam super, a jednak mimo to warte sa tego zeby o nie powalczyc.


ale osochozi...?
walczyc o zwiazek ktory nie jest super?
jak dla mnie to jest zgadzanie sie na bylejakosc.....
jesli mam z kims spedzic cale zycie albo przynajmniej dluuugi jego kawalek - to nie chce czegos, o co trzeba wlaczyc, a co i tak nie jest super...
chce Szczescia
chce Milosci
chce Przyjazni
chce Radosci

a nie byle czego.....

tak, wiem, idealistka ze mnie.

ale tylko dzieki temu jestem z kims, z kim moge sie czuc szczesliwa i nie musze 'walczyc' 'interpretowac' etc etc etc

Abs, chyba masz znizke formy... Uderz sie w piers i powiedz, nie ratowalas nigdy swojego zwiazku?
Naprawde nie bedziesz ratowac obecnego zwiazku jesli cos zacznie sie w nim psuc, tylko tak po prostu zwiniesz manatki i powiesz facetowi "c u nara"? Nie chce mi sie wierzyc... :lol:
Nie wiesz co moze Ci sie w zyciu wydarzyc, a wiesz, bywa roznie. Jezeli rozpoznajesz duza wartosc w zwiazku partnerskim ze swoim facetem, jak moglabys pozwolic by sie on rozpadl, w momencie gdy przestanie byc super... Nie wiem jaki macie staz, ale Twoje slowa sugeruja mi ze ponizej dwuch lat, moze nawet roku. Nie bede CIe przekonywal do zmiany przekonan, zycie jest lepszym nauczycielem ;)
-----------------------------
wiesz, jesli piec osob cos interpretuje w sposob A, a jedna osoba interpretuje w sposob B - jest naprawde duza szansa, ze A jest ta wlasciwa interpretacja...

Ty smiejesz sie ze mnie ze mam inne poglady niz reszta, a ja z Ciebie ze myslisz tak samo jak wszyscy :P
I kto tu ma racje? 8)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez Abssinth » 30 lis 2011, o 21:43

:)

czy nie probowalam nigdy raowac zwiazku?

tak. probowalam. wiele razy. i wlasnie dlatego jestem w stanie z pelna premedytacja powiedziec, ze jak trzeba 'ratowac' , to znaczy, ze nie ma czego ratowac........

z mym Kochaniem jestesmy razem cztery lata.

Jesli przestanie byc super, jesli przestane byc z nim szczesliwa - to spakuje walizki i odejde, zachowujac przepiekne wspomnienia.
nie widze sensu w traceniu czasu na bycie nieszczesliwym. Nie widze sensu w traceniu czasu drugiej osoby, z ktora sie jest nieszczesliwym.
znajac nasze osobowosci - jedyne, co mogloby zmienic nasz zwiazek na zly, to diametralna zmiana charakteru ktoregos z nas...

a Twoja laskawa protekcjonalnosc jest calkowicie nie na miejscu tutaj.
----------------
jak rowniez Twoj 'smiech'
ja sie z Ciebie nie smieje - ja stwierdzam fakt.

chyba, ze probujesz przez Twoja wypowiedz przekazac, ze automatycznie kazdy poglad, ktory sprzeciwia sie 'ogolowi' jest poprawny, a kazdy poglad ogolu jest zly.

jesli tak, to moge zaczac sie z Ciebie smiac, bo o to sie prosisz...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez ana27 » 30 lis 2011, o 21:55

OK, decyzja podjęta. Nie mam siły ... rezygnuje... to On rozdawał karty spieprzam z tego układu, czuje się niepewna, zagrożona , rozdarta , rozbita. OUT OF TOPIC
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez Abssinth » 30 lis 2011, o 21:55

cos sie stalo Ana?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez ana27 » 30 lis 2011, o 22:04

W sumie nic, siedzę jak ta głupia flądra od 18 i czekam na PANA ja pier...le nie mam siły, potrzebuje faceta na tu i teraz niech przytuli i pocałuje... a ja naiwna zasiadłam przed monitorem...ehhh Mam wrazenie, że tak czy inaczej to była jedynie kwestia czasu, wiec lepiej teraz niz za kolejne 2 miesiące mojego wkręcania
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez Abssinth » 30 lis 2011, o 22:05

ehh
umawialiscie sie?

:cmok:
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez ana27 » 30 lis 2011, o 22:08

na konkretna godzine nie, mielismy pogadać wieczorkiem :? , Abs ja mam 27 lat zachowuje się jak 15-stka siedze i czekam na co fuck na iluzje zycia???
Avatar użytkownika
ana27
 
Posty: 222
Dołączył(a): 22 sie 2011, o 08:43

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez ewka » 30 lis 2011, o 22:27

ana27 napisał(a):W sumie nic, siedzę jak ta głupia flądra od 18 i czekam na PANA ja pier...le nie mam siły, potrzebuje faceta na tu i teraz niech przytuli i pocałuje... a ja naiwna zasiadłam przed monitorem...ehhh Mam wrazenie, że tak czy inaczej to była jedynie kwestia czasu, wiec lepiej teraz niz za kolejne 2 miesiące mojego wkręcania

No a dlaczego Ty tak siedzisz Ana? Przecież nie można... tzn. można, ale nie warto... tak wysiadywać. Do kina byś poszła, na imprezę jakąś... "pouciekaj" trochę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez woman » 30 lis 2011, o 22:34

Ana, już sam fakt, że tak się właśnie czujesz, nie wróży dobrze temu "związkowi".
Widzisz ja też, pomimo znajomości sytuacji tylko z Twoich opisów, oraz pomimo braku namacalnych dowodów i przesłanek po temu, wyczuwam tutaj jakieś zagrożenie, niepewność oraz nieszczere gierki i intencje.
Czasem warto posluchac intuicji, zanim nie będzie za późno.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez woman » 30 lis 2011, o 22:37

ewka napisał(a):
ana27 napisał(a):W sumie nic, siedzę jak ta głupia flądra od 18 i czekam na PANA ja pier...le nie mam siły, potrzebuje faceta na tu i teraz niech przytuli i pocałuje... a ja naiwna zasiadłam przed monitorem...ehhh Mam wrazenie, że tak czy inaczej to była jedynie kwestia czasu, wiec lepiej teraz niz za kolejne 2 miesiące mojego wkręcania

No a dlaczego Ty tak siedzisz Ana? Przecież nie można... tzn. można, ale nie warto... tak wysiadywać. Do kina byś poszła, na imprezę jakąś... "pouciekaj" trochę.

W pewnym sensie masz rację Ewka, ale moim zdaniem, kiedy już na początku trzeba cudować, kombinować, uciekać albo i nie uciekać, zagrywać, przewidywać, insynuować, domniemywać, cierpieć, być niepewną i zagubioną...to sory, ale chyba nie tędy droga.
Zakładam, że Ana nie przeżywa tego typu rozterek w każdej relacji z mężczyzną, bo jeśli tak, to już temat na głębszą i poważniejszą nię tę tutaj, w tym wątku dyskusję.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: miłość na niby-skype-cyber seks- :((

Postprzez Forsaken » 30 lis 2011, o 22:56

Probowalas ratowac wiele razy, wiele zwiazkow, czy wiele razy, jeden zwiazek? Bo jezeli to drgie, to faktycznie glupota... Bez roznicy zreszta... Czasami cos probujac naprawic tak naprawde jeszcze bardziej niszczymy to co bylo do uratowania, na przydklad skupiamy sie na naprawie tej drugiej osoby zamiast zaczac od siebie...
U Ciebie az sie w oczy rzuca, ze dlugo musialas szlifowac swoj charakter, gdybym Cie nie znal pomyslalbym ze jestes nowym wcieleniem budyy :lol: Podejrzewam Abs, jego zmiania wcale nie musialaby byc az tak "diametralna", zeby ciezko bylo z Toba wytrzymac...
Nie wiem jak sprawa charakteru wyglada u Twojego partnera, lecz sadzac po Twoim bezkrytycznym podejsciu do wlasnych ocen, oraz wyidealizowanego pogladu na zwiazek, smiem twierdzic ze Twoj obraz waszych relacji moze byc mocno znieksztalcony. Nie wiem czy faktycznie masz klapki na oczach, czy moze po prostu tworzysz sobie fakty, zamiast je opisywac. Freudem oczywiscie nie jestem, jedynie zwyklym Forsakenem, ktory w dodatku mysli inaczej niz wszyscy, mozesz wiec sobie moja opinie spokojnie zignorowac, ale doswiadczenie zyciowe mowi mi ze osoba szczesliwa w zwiazku, kochajaca i podziwiajaca swojego faceta, nie jest nastawiona wrogo do facetow, do mlodych amantow z zelem na wlosach, zakochanych w dziewczynie z internetu i chcacych przemierzyc caly kraj tylko po to zeby zobaczyc ja na zywo... Skad wiesz ze to nie jest dziewczyna jego marzen? Taka podroz to jest duze wyzwanie, do dziewczyny z neta w innym kraju, to tez spory koszt. A chlopak nawet nie wie czy zamoczy... Powinnas ich raczej dopingowac do tego zeby wyszli sobie naprzeciw, skoro widzisz po sobie jakie to szczescie byc w udanym zwiazku. Skad u Ciebie ta niechec do mezczyzn, Koteczku? Dlaczego z gory zakladasz ze bedzie zle cos co sie nawet jeszcze dobrze nie zaczelo? O jakim ratowaniu tu mowa? Jaki wysilek ona w to wklada zeby zazyczyc sobie na gwiazdke by on stawil sie u jej drzwi osobiscie? Oczywiscie nie warto dawac draniowi takiej okazji, bo i tak sie pewnie okaze gnojem a zreszta przeciez mu wcale na niej nie zalezy..
Kazdy to powie...

Jeszcze jedna rzecz mi tu zgrzyta - kobieta szanujaca i naprawde zakochana w swoim mezczyznie roczej nie wypowiedzialaby takich slow: Jesli przestanie byc super, jesli przestane byc z nim szczesliwa - to spakuje walizki i odejde, zachowujac przepiekne wspomnienia. , co najwyzej jakas wyrachowana...

Pierwszy powazny kryzys w zwiazku przychodzi zazwyczaj okolo 7-8 roku wsplonego zycia pod jednym dachem, wiec jeszcze wszystko przed Toba.
Kto z problemow wyszedl lecz nie wiciagnal z nich nauki, ten z pewnoscia popadnie w nie ponownie...

Na koniec dostaniesz rade, slowo madrosci dla Ciebie, Abs. Przeczytaj sobie ksiazke "Kobiety ktore kochaja za bardzo"... Ta madrosc nie pochodzi ode mnie, lecz od wielu forumowiczow tutaj, wiec mozesz jej spokojnie zaufac ;)
Jezeli jednak juz to czytalas - najlepiej zapomnij o wszystkim co sie dowiedzialas, bo to chyba nie o Tobie - nie wygladasz mi przynajmniej na taka co Kocha za bardzo :lol:

P.S. Wole sie smiac niz marszczc czolo, mam w sobie wtedy wiecej wyrozumialosci dla odmiennych pogladow 8)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 176 gości

cron