Jak pomóc... ?

Problemy związane z uzależnieniami.

Jak pomóc... ?

Postprzez neira » 19 sty 2008, o 04:48

Jestem tu nowa, więc serdecznie Wszystkich witam.

Jestem matką 17-latka... potrebuję pomocy, aby móc jemu pomóc. KOlejna noc, kiedy siedzę i czekam... jeszcze nie wrocił, kiedy boję się w jakim stanie wróci. Zdolny, inteligentny, kiedyś laureat olimpiad, teraz.... kłopoty w szkole, kłopoty w domu.... towarzystwo jemu podobnych. żadnego autorytetu, zadnego szacunku... dla niczego i nikogo.
Dwukrotnie w satnie upojenia alkoholowego i nie tylko... jestem pewna wrócił . Agresja...
Brak chęci rozmowy, z jego strony, brak poczucia jakiejkolwiek winy... że rani bliskich, matkę, ojca.
Narkotyki... jestem pewna marihuany.... co jeszcze ... nie wiem. Kupiłam testy... odmawia wykonania, odmawia dobrowolnego pojścia do poradni. NIe jest już dzieckiem, które mogę wziąc za rękę i zaprowadzić... Twierdzi, że to żaden problem, że teraz każdy pali, że to nieszkodliwy nałóg, kłamie, oszukuje...
Opuszcza lekcje, zresztą wątpie, aby w stanie był skupić się na nauce.
Co mam robić?
Jak mu pomóc?
Boli, bardzo boli jako matke, kiedy widzę... jak z dnia na dzień, tygodnia na tydzień... moje dziecko, jest coraz dalej... dalej.... od rodziny, od za normalne przyjęte wzorce życia.
Jedyne jego autorytety na dzis... to jemu podobni. I... nie obwiniam tu towarzystwa, kolegów... swój do swego ciągnie, znajdą się wszedzie.
Nie umniejszam swojej i męża winy... reakcja gwałtowna dawniej juz być pewnie powinna, zamiast w słowa poprawy wierzyć.
Na dzisiaj.... bardzo bardzo proszę, jeżeli ktoś jest mi w stanie odpowiedzieć...:
1- od czego zacząć
2- gdzie i do kogo zwrócić się o pomoc, czy policja, czy poradnia, czy ośrodek z dala od domu
3-jak wpłynąć, aby sam zrozumiał i dobrowolnie poszedł do poradni
4-która poradnia....? Mieszkam we Wrocławiu.

Bardzo bardzo proszę... powiedzcie... co mam zrobić, co mam i jak robić?
Pozdrawiam
neira
 
Posty: 3
Dołączył(a): 19 sty 2008, o 04:09
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez christmas_tree » 19 sty 2008, o 07:07

Hej,

to dobrze że napisałaś na forum, ponieważ - w moim odczuciu - głównym problemem jest pępowina łącząca Ciebie z synem, aniżeli jego nieśmiałe próby uniezależniania się.

1. Gdybyś napisała, że ma 13 lat i tak się zachowuje, to miałabyś powód do zmartwień. Ale w przypadku 17-latka jest to raczej normalne i obiegowe: zakreślanie granic, próby ich kontestowania. Ja w wieku 17 lat byłem najlepszy w klasie, paliłem, wiele razy wracałem do domu na lekkim rauszu, czego nikt nie wyczuł, bo i nie starał się mnie wąchać, regularnie sypiałem z dziewczyną itp. Nikt nie robił problemu, to i problemu nie było.

2. Twój syn liczy na Twoje zaufanie - zmuszjąc go do robienia testów podważasz je, przeradzasz się w policjanta. A przecież jesteś matką. Jeżeli chcesz uchronić syna przed szkodą, pozwól mu nabić sobie guza i kochaj go dalej. Mój syn co prawda ma dopiero 13 lat i nie przejawia takiej chęci kontestacji, ale niedługo to nastąpi - co jest normalne. Dlaczego mam nagle zmieniać swoje zachowanie, tylko z tego powodu, że dorośleje i próbuje sam zręby dorosłości wytyczyć?
Przy okazji - sam też muszę się taką dorosłościa wykazać.

3. Jeżeli będziesz się upierała, pewnie zacznie robić Ci na złość, nawet nieświadomie. Policjantowi często robi się na złość. I wtedy naprawdę pokaże, na co go stać. Piszesz o "dwukrotnym powrocie w stanie upojenia". Przecież może wracać codziennie tak. Podejrzewasz marihuanę - dlaczego zatem od razu chcesz robić testy, zamiast zasięgnąć fachowej opinii? Dlaczego od razu chcesz zrobić z niego pijaka i narkomana? No bo tak właśnie piszesz - jak by on był już na dnie problemu.

4. W każdym mieście na pewno znajdziesz pomoc, a tutaj nie trzeba raczej niczewgo specjalnego, tylko spokojnej rozmowy z psychologiem.
Ale to Ty jej najpierw potrzebujesz. Jeżeli będziesz na siłę prowadzić syna do psychologa, pomyśli, że ne potrafisz być matką i wyręczasz się kimś innym. Że przestał być synem, a stał się problemem.
Przypomnij sobie, jak to było, kiedy sama miałaś 17 lat. Ale dokładnie, bez kwiatuszków i obrazków, tylko emocje, prawdę.
Jak odczułabyś tego typu imperatyw kontroli? Czy aby nie jako brak zaufania?

5. Od tego, co zrobisz, zależy jakość Twoich relacji z synem. Być może nawet go stracisz. Ale koniec końców i tak musisz się pogodzić z odcięciem pępowiny. Przecież nie będzie na zawsze rozkosznym 3-latkiem czy rezolutnym 12-latkiem. Pewnie ma już dziewczynę, myśli o rzeczach, o których nie masz pojęcia (nic strasznego, po prostu jego świat jest inny, niż Twój). Od ciebie zależy, czy proces stawania się dorosłym będzie pamiętał, jako utarczki i problemy, czy jako okres wsparcia z Twojej strony.

6. Aha - w złe towarzystwo się nie wpada, jego się podśwadomie szuka, wtedy, kiedy istnieje poważny problem. Wiem po sobie, kiedy życie mi się mocno pokiełbasiło, zacząłem brać i z miejsca w moim otoczeniu pojawiły się osoby moralnie przekrzywione. Kiedy przestałem - a zrobiłem to sam - to wszystko nagle odeszło.
Rzecz w tym, żeby zrozumieć, co jest przyczyną. To często trwa długo i jest bolesne.

Koniecznie porozmawiaj z psychologiem, to nie takie trudne, tylko nie zadręczaj się, że jesteś złą matką :-)
Otuchy!
chr
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez bunia » 19 sty 2008, o 10:46

Witaj.....jedyne co mozesz zrobic to pozwolic mu nabic sobie guza tak jak pisza Christmas-tree.....wiem,ze jest to trudne do zrozumienia dla rodzicow bo chca ratowac ale 17 latek jest juz uksztaltowanym czlowiekiem i na sile nie da sie go zmienic jesli sam nie bedzie chcial a czy i kiedy bedzie chcial to zazwyczaj jest kwestia czasu.
Daj mu "nacieszyc" sie swoim zycie chodz nie musisz wszystkiego akceptowac zwlaszcza kiedy mieszka z wami i obejmuja w waszym domu jakies zasady....im szybciej poczuje konsekwencje tym lepiej i wieksza jest szansa,ze zjedzie na wlasciwy tor.
Sa poradnictwa i tam mozesz zasiegnac rady i wsparcia bo to bez watpienia jest trudny okres.
Pozdrawiam cieplo i zycze cierpliwosci....nie zawsze wszystko konczy sie tragicznie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez neira » 19 sty 2008, o 12:42

Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Przeczytałąm bardzo uważnie i ze zrozumieniem, Wróciłam też do tego, co sama napisałam, może zbyt chaotycznie i nieposkładanie.
Chciałabym, chciałabym aby było rzeczywiście tak, jak piszecie. Że to tylko objaw nieodciętej pepowiny łączącej matkę z synem. Że to tylko moje widzenie i niechęć zrozumienia dorastającego mężczyzny w osibie własnego syna. Nie takie to wszystko proste.
Nie jestem matką nadopiekuńczą, nie chodzę, nie sprawdzam, nie wypytuję... miał pełna swobodę własnego wyboru i rozwoju. I szkoły i kolegów i stylu życia... Miał pełne zaufanie, co często wykorzystywał i co jestem w stanie zrozumieć. Też miałam naście lat, też robiłam głupie rzeczy.., też nikt mi kolegów ani koleżanek nie wybierał... Ale... bez przesady...
W wieku lat 12 pierwszy raz wylądował na Izbie Wytrzeżwień, w wieku lat 12 pierwszy raz dokonał kradzieży gotówki w domu kolegi, z tymże zresztą kolega wspólnie zwinęli matce kilkaset złotych...
Ot... incydent... możnaby powiedzieć... zdarzyło się... durne gówniarzy zabawy... I tak to zostało wtedy potraktowane nawet przez policję. Rozmowa, rozmowa z psychologiem...
Jednak łatwo jest stracić zaufanie... gorzej je odzyskać...
Gdzieś tam zapaliło się już czerwone światełko.
Jest z natury zamkniety w sobie, nie wchodze z buciorami w jego życie, pozwalając na własny samorozwój, nawet, jeżeli miałby sie sparzyć. NIe obwąchuję, nie sprawdzam kieszeni, nie szperam w jego rzeczach.
Aczkolwiek, nietrudno przy odkurzaniu nie zauważyć fajki wodnej, skrętów, lufek... Nietrudno nie zauważyć, kiedy przychodzi w stanie, w którym na nogach stać nie potrafi, kiedy sąsiedzi dzwonią, że leży pod oknem...
Nietrudno nie zauważyć, kiedy z kieszeni znka mi 600 zł...
Nietrudno nie zauważyć, kiedy tuż przed świętami... wali mnie pięsciami po głowie... po twarzy, pluje ojcu w twarz.. (dwa tygodnie z domu wyjść nie mogłam z podbiotymie oczami)...
Nietrudno nie zauważyć, kiedy w amoku... biega po mieszkaniu... otwierając okna, próbująć wyskoczyć, kiedy... ma zwidy i majaki...
Na drugi dzień... nawet nie pamięta, co mówił, co robił... To normalne.
Czy tylko marihuana... do tego się przyznaje jawnie, i jestem w stanie zrozumieć... że spróbować chciał... i spróbował... ale ten proces trwa dalej...
i wiem, że ma kontakty z towarzystwem, które bierze regularnie (nie tylko marihuanę), takich szuka... i nie ich tu obwiniam... jak napisałam, swój do swego ciągnie.
Dzisiejsza noc... skończyła się telefonem od policji, o zatrzymaniu do i przewiezieniu do Izby Wytrzezwień.. kolejny raz... 1,4 promila alkoholu.
Teraz czekam na telefon ... od policji (ds nieletnich), bo tam prawdopodobnie go przewiozą z Izby Wytrzezwień...
Co dalej... nie wiem...
To wszystko jest normalne, aż w takie gówno musi wdepnąć, i tarzać się z nim... za moim przyzwoleniem...?
Leżeć na mrozie... bo do domu dojść nie jest w stanie...
To wszystko jest normalne... Odebrać go z komisariatu, dać ciepły obiad, posprzątać pokój i ... czekać do następnego razu?

Jeszcze raz dzięki za odpowiedzi, pozdrawiam
neira
 
Posty: 3
Dołączył(a): 19 sty 2008, o 04:09
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez bunia » 19 sty 2008, o 16:37

To strasznie trudne ale sadze,ze nie wiele mozesz zrobic w tej sytuacji poniewaz on nie ma jeszcze 18 lat a ja nie znam przepisow w Polsce,prawdopodobnie system bedzie rowniez "czekal" do 18tki - wtedy czlowiek jest sam odpowiedzialny wobec prawa i ponosi konsekwencje prawne.
Z tego co piszesz wynika,ze syn bierze narkotyki dlatego nie jest rowniez bezpieczna sytuacja dla Panstwa,radze jak najszybciej szukac poradnictwa w tej sprawie jako,ze nie tylko syn potrzebuje pomocy ale i rodzina.
Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez pukapuk » 20 sty 2008, o 00:16

Witam Neira ja jestem alkoholikiem i również paliłem THC przez 25 lat przeżyłem trzy pobyty w szpitalu psychiatrycznym i wiem że jestem uzależniony.
Moja historia jest taka sama jak miliona innych osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych . Różnice są tylko w scenariuszach i scenerii w jakiej się to odbywało. To co ty przeżywasz nie jest wyjątkiem ,ale to wy cierpicie i sami wiecie jak bardzo to boli. Z swojego doświadczenia i wielu innych alkoholików, narkomanów mogę ci powiedzieć że tylko i wyłącznie decyzja leży po stornie twojego syna ! Jest takie powiedzenie że " Każdy musi osiągnąć swoje dno " i tylko od niego zależy czy jeszcze coś zapuka od dołu. Jest też generalna zasada : NIGDY NIE SPRZATAJ PO OSOBIE UZALEZNIONEJ. Niech zobaczy , odczuje konsekwencje swojego postępowania dotyczy to i pustych butelek i spania pod oknem , jak jest mróz to przykryj żeby nie zamarzł, ale zostaw dokonał wyboru, niech ponosi konsekwencje. To może okrutne co piszę ale jedyne wyjście . Musisz wiedzieć że twój syn już do końca życia będzie człowiekiem uzależnionym im szybciej zdasz sobie z tego sprawe tym lepiej.
Jest jeszcze jeden element ty i twój mąż jesteście współuzależnieni . Macie duże poczucie winy czujecie się odpowiedzialni za stan syna,im szybciej podejmiecie decyzję o wizycie u psychoterapeuty tym lepiej ,ale to właśnie ty spróbuj to zrobić pierwsza . Nie jestem pewien czy istnieje możliwość leczenia przymusowego osoby nie pełnoletniej ,ale jeżeli tylko to będzie możliwe i tak zasugeruje ci terapeuta nie zastanawiaj się i zrób to uwierz mi tylko tak możesz uratować syna, bo jedynym lekarstwem jest całkowita abstynencja do końca życia i uznanie bezsilności wobec nałogu.
Zyczę ci pogody ducha pogodzenia się z tym czego nie możesz zmienić ,odwagi abyś zmieniała to co możesz zmienić i mądrości abyś odróżniała jedno od drugiego. :)
pukapuk
 

Postprzez bunia » 20 sty 2008, o 00:51

Przyznaje racje Pukapuk.....taka jest prawda.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez christmas_tree » 20 sty 2008, o 11:18

Ja tez sie zgadzam.
To bardzo skomplikowany problem, czasem zdarza se, ze nasze dzieci robia cos zdecydowanie zlego. pierwsze pytanie brzmi zawsze "dlaczego"???
Dlczego kradnie? Dlaczego pali? Czemu sie upija?
Czy to moje zle wychowanie?
Czy to zlo samo w sobie?
W tej kwestii - jak mi sie wydaje - Ty sama bardzo potrzebujesz wsparcia i pomoy psychologa. Sposob, w jaki Twoje dziecko probuje kontestowac rzeczywistosc wykracza moim zdaniem poza granice mozliwe do zaakceptowania masz powod, by sie martwic, ale w ten sposob niewiele sie zmieni.
Jezeli Twoj syn tak bardzo pragnie nabic sobie guza - nie jestes w stanie mu przeszkodzic.
zreszta - nie powinienem sie wymadrzac. W kazdym razie on - przez swoje uczynki - bardzo chce cos zakomunikowac i czeka na wlasciwy odbior. Ale co to jest - nie mam pojecia.
Pozdrawiam Cie serdecznie

PS. Piszesz o sobie, a jak w tym wszystkim odnajduje sie Twoj maz?
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez asia55 » 20 sty 2008, o 12:14

Witaj Neira.
Wiesz, spotkałam się kiedyś z sytuacją podobną do Twojej. Syn mojej znajomej brał narkotyki, pił alkohol, kradł... Podobnie jak Twój, miał wtedy 17 lat. Początkowo ani znajoma, ani jej mąż nie zauważyli niczego, potem nie chcieli wierzyć, jednak w końcu musieli coś z tym zrobić. M zagrażał nie tylko sobie, ale i im oraz wszystkim mieszkańcom kamienicy.
Z tego co wiem, M musiał sam dojść do tego, że potrzebuje pomocy. Kiedy na siłę odwozili go do ośrodka, to on uciekał i tyle z tego było.
Znajomi poszli na terapię dla rodzin współuzależnionych i tam powiedzieli im to, co napisał pukapuk. Jeśli M zaśnie na ławce w czasie mrozu, to niech tam śpi- jego wybór, jeśli trafi na izbę, niech sam sobie radzi itd... Wiem, że to musi być trudne dla rodzica, ale syn nigdy nie będzie miał motywacji do tego by zerwać z nałogiem, jeśli niczego mu nie będzie brakowało. Znajoma musiała zamknąć drzwi mieszkania przed M. On nie miał tam wstępu. Wiem, że to ją bolało najbardziej, ale to M wybrał takie życie. Z czasem było mu tak źle, że przyszedł do nich i poprosił o pomoc. Wozili go codziennie do szpitala przy Kraszewskiego we Wrocławiu, gdzie czekał czasem pół dnia na miejsce na detoksie. Kolejka była bardzo długa, ale czekając od rana była szansa na to, że jeśli ktoś nie przyjdzie, to on wskoczy na jego miejsce. Miał to szczęście. Potem był MONAR w Warszawie. Dzisiaj nie bierze. Mieszka z dziewczyną (też kiedyś ćpała), mają dzieci. Wszystko byłoby pięknie, ale tak nie jest. Kiedy jeszcze ćpał, zaraził się wirusem HIV (jego dziewczyna też jest nosicielem wirusa, ale dzieci na szczęście są zdrowe).
Neira, szukaj pomocy dla siebie. Syn, jeśli będzie mu bardzo źle poprosi sam o pomoc. Na siłę nic nie zdziałasz. Spróbuj w Poradni Towarzystwa Pomocy Rodzinie przy Podwalu 74 oficyna 23 (druga brama za Konsulatem Niemiec). Bardzo dobry ośrodek. Jeśli sami nie zajmują się tym problemem, to na pewno powiedzą, gdzie się udać, ale myślę, że się zajmują narkomanią. Jest tam też prawnik, który udzieli Ci informacji co zrobić, gdy osoba jest nieletnia. I nie bój się, tam wszyscy są bardzo mili. Poradnia działa w ramach NFZ, więc nie płacisz.
Jeśli będziesz miała jakieś pytania odnośnie poradni, to pytaj śmiało. W miarę możliwości odpowiem.
Przytulam mocno :pocieszacz: i wierzę, że będzie dobrze.


asia
asia55
 
Posty: 71
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:32
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez pukapuk » 20 sty 2008, o 13:00

Christmas zadał dużo właściwych pytań które moim zdaniem dobrze oddają to co czujesz . Każdy popełnia błędy, może i wy je popełniliście wychowując syna. Ale istotą rzeczy jest poznać prawdę o błędach przyjąć ją i zmienić to co można zmienić. Najgorsze to właśnie przyznać się do porażki ,ale bez tego nie ma nowego rozdziału. Jest taka hipoteza o alkoholiku w proszku że wystarczy dodać wódki i już mamy rasowego nałogowca. Przyczyny leżą gdzieś na samym początku gdzieś tam gdzie kształtowała się umiejętność przeżywania i radzenia sobie z emocjami które są mechanizmem pierwotnym na którego pojawianie się nie mamy wpływu. Wiele faktów z dzieciństwa wypieramy nie chcemy o nich mówić a to właśnie to najczęściej ma bezpośredni wpływ na skład proszku. Dam
ci przykład z mojego życia. Mój ojciec był trepem, taki prawdziwy twardy facet. Nie uznawał słabości. Ostatnio pod wpływem terapii pogłębionej pojawiły się wspomnienia, które skrzętnie chowałem. Dominował w nich strach , przed karą.Pamiętam jak ojciec kazał mi przynieść stołek zdjąć spodnie i mówił ile pasów dostanę za każdy krzyk dodatkowe baty, przed karą ,do tej pory czuje zapach jego palca który ścierał pot z mojej górnej wargi mówiąc ,no i co pocisz się ze strachu .
Dość drastyczny przykład ale gdy teraz potrafię to zdefiniować jakoś lżej mi na sercu. I to jest właśnie skutek fachowej pomocy jaką jest terapia.
Więc przyłączam się do Asi i Christmas tree szukaj pomocy fachowca.
:pocieszacz:
pukapuk
 

Postprzez neira » 20 sty 2008, o 23:58

---------- 13:12 20.01.2008 ----------

Kochani...
Nawet nie wiecie, jak bardzo mi pomagacie swoimi komentarzami, wypowiedziami..., wsparciem, zrozumieniem i otuchą... Do tej pory dusiłam to w sobie, chociaż chociaż wrzało i huczało wewnątrz...
Tak... Christmas_ zadał wiele pytań, na które od dawna próbuję sobie odpowiedzieć i własnie do tych pytań zacznę...
Ale... zanim to... to... parę słów...
Odebraliśmy wczoraj syna z komisariatu policji (ds nieletnich)... takie było moje zyczenie, aby tam, a nie do domu go odwieżć. Odbiór za pokwitowaniem, niczym przesyłka z Allegro, przesłuchanie w obecności rodziców i...
Jak się okazało nie tylko li i tylko przewinienie w postaci nadużycia alkoholu... Policja zatrzymała jego i jego kolegę w momencie próby włamania się do automatu sprzedającego bilety tramwajowe... całkiem niedaleko domu. Kolega syna, znany mi... jako prawie pełnoletni zatrzymany... syn do Izby Wytrzezwień przewieziony. Co mnie w tym wszystkim zastanawia i czego nie rozumiem...
Jak nas poinformowano... syn występuje w tym przypadku jako nie współsprawca, jako świadek wydarzenia, jako niepełnoletni tak to w świetle prawa wygląda. Tłumaczenie syna... trudna sytuacja materialna rodziny kolegi, przyjaciela..., chęć zdobycia środków na konieczne i naglące potrzeby opłaty czynszu, srodków na utrzymanie rodziny.
Co mnie w tym wszystkim jeszcze zastanawia... to dość humorystyczne podejście policji... że żle dobrany sprzęt do włamań, że dali się złapać...
Tyle o zatrzymaniu... swojego "cuda" (okreslenie polcji).
Cała reszta... picie, palenie i zachowanie w domu, narkotyki ? , takie a nie inne to insza inszość... Nie zrobią nic, bez donosu rodziny o znęcanie się... jedyna uwaga to... 'brak silnej ręki'.
Na teraz, nie wiem czy jestem w stanie takie doniesienie na własne dziecko złożyć, czy dać mu jeszcze jedną kolejną szansę... czy próbować, zamiast na siłę i przymusem (zdaję sobie sprawę, że inny tego skutek być może)... dotrzeć poprzez rozmowę, poprzez przekonanie, że są ludzie, którzy nam rodzicom, jemu... pomóc mogą. Przekonać do wizyty u psychologa, u psychoterapeuty... Moje i mojego meża to zadanie i wspólnie podjęta decyzja w temacie .. co dalej.
Resztę oceni psycholog, terapeuta...
W tym względzie bardzo, bardzo dziękuję za polecone mi adresy, i przez Toczka i przez Asię.
To, to.. co na bieżąco... co do pytań Christmasa... bb istotne... póżniej
Dzięki... pozdrawiam...

---------- 22:58 ----------

christmas_tree napisał(a):To bardzo skomplikowany problem, czasem zdarza se, ze nasze dzieci robia cos zdecydowanie zlego. pierwsze pytanie brzmi zawsze "dlaczego"???
Dlczego kradnie? Dlaczego pali? Czemu sie upija?
Czy to moje zle wychowanie?
Czy to zlo samo w sobie?
PS. Piszesz o sobie, a jak w tym wszystkim odnajduje sie Twoj maz?


Dziękuję, dziękuje, że jesteście.
Nawet nie wiecie, ile dla mnie znaczą Wasze komentarze i wypowiedzi.
Bardzo istotne pytania zadał Christmas_Tree...
To prawda, setki razy zadawałam sobie podobne.
Nie jesteśmy rodziną patologiczną, nie jesteśmy rodziną rozbitą, nigdy nie było w rodzinie nałogów (oprócz tytoniowego), nie było konfliktów z prawem.
Ot, normalna rodzina, ani biedna, ani bogata.
NIgdy nie były przekazywana dzieciom wyższość przedmiotów materialnych ponad własny indywidualny rozwój własnej osobowości.

Dlaczego kradnie? Dlaczego pali? Dlaczego się upija?

A jednak gdzieś ten błąd popełniliśmy i to pewnie na poziomie szkoły podstawowej, kiedy problemy się zaczęły. I wtedy pierwsze jego objawy buntu, przeciw niesprawiedliwości w szkole... kiedy podejrzewał ze rodzice nie zrozumieją... szukanie kolegów, którzy podobne przeżywają, bunt, negowanie wszelkich "normalnych' wartości.
W pewnym momencie to, co mu sie przekazywało, w zetknięciu z tym co daje rzeczywistość fikcją pewnie się okazało. Tu był nasz podstawowy błąd...., zamiast wypisywać kolejne usprawiedliwienie kolejnej nieuzasadnionej nieobecności w szkole... zabrakło z naszej strony głębszej analizy takiego a nie innego zachowania, i w szkole i w domu.

Były rozmowy, były setki rozmów... chyba jednak juz za pózno.
A agresja i oddalanie się rosło...

Nie wierzę w rodziców idealnych i pewnie wiele błędów popełnialiśmy i nadal popełniamy. Błędem było niewidzenie problemu, a może nie zdawanie sobie wagi z jego powagi, kiedy pierwsze symptomy dały znać o sobie.
Tak, taka jest prawda, że winą obarcza rodzic sam siebie, często słusznie.
żle jest robić dobrą minę do złej gry... a taką zasadę stosował mój mąż.

Dlaczego kradnie, dlaczego pali, dlaczego się upija....?
Jak odnajduje się w tym wszystkim mój mąz?
Nie ma powodów aby kraść. Nie na wszystko nas stać i nie wszystko miał na zyczenie, do pewnego czasu był w stanie to zrozumieć, a przynajmniej tak sie wydawać by mogło.

Dlaczego pali, dlaczego pije...?
Mąż obwinia towarzystwo i srodowisko, w jakim się znalazł. Ja chyba nie... takiego towarzystwa, takiego środowiska szukał, tam zaakceptowano go takim jakim jest. Tam może się wyżalić na wszelakie niesprawiedliwości tego świata... tam imponuje mu bycie 'twardym', w taki sposób.
Twierdzi, że palenie marichuany to nic, to normalne i wszyscy to robia. Robią... w środowisku jego kolegów wszyscy. Innych nie szuka.
Od dawna starałam się to mężowi przekazać, że wina nie tylko po stronie kolegów... że to on ich wybrał. On był 'ten dobry' i tak 'dobry' był też jego syn, inni winni. Nawet wtedy kiedy własną matkę czyli mnie od najgorszych wyzywał, czasami nie reagował.
Czy zyskał tym autorytet, szacunek, większy aniżeli ja... chyba nie.

A teraz... teraz chyba obydwoje zrozumieliśmy (też mąż), jak trudna jest rzeczywistość, w jakiej żyje nasz syn, żyjemy my i oby nie za póżno.
Swoim zachowaniem coś wykrzyczeć chciał i krzyczy dalej...

Smutne jest to, co pisze pukapuk, jednal prawdziwe chyba. Bez zgody syna, bez zrozumienia, że ta pomoc jest mu potrzebna ... nie zrobimy, ani nie zdziałamy nic. Nic na siłę. Na to, żeby zrozumiał... trzeba czasu, trzeba pracować i zrobię wszystko... aby mu pomóc. I... tutaj tez i ja i mąż takiej pomocy potrzebujemy.
'Nie sprzątać po osobie uzależnionej...' jest to trudne i przykre, chociaż od pewnego już czasu właśnie tak też postępuję. Nie sprzątam... przykro patrzeć na jego pokój, przykro patrzeć, jak w porozrywanej odzieży chodzi... , przykro patrzeć, jak .. kiedy obiadu pod nos nie dostanie (stoi na kuchence obiad)... sam sobie nie weżmie...
I tu... jak na razie, coraz większy jego bunt i czekanie, czekanie... aż rodzice się przełamią i do starego wszystko wróci..., czyli śniadanko do plecaka, nawet jeżeli do tej szkoły nie dotrze...

Okrutne to wszystko...

Jedyne, co teraz chcę zrobić to... wizyta u psychologa, to poddanie się temu, co psycholog, terapeuta zasugeruje...

Potrzebujemy pomocy, wszyscy.
A póki co, żyć normalnie, z nadzieją, ze złe minie. I... pozytywne myślenie, bo wierzę, że będzie inaczej, że będzie dobrze.

Pozdrawiam serdecznie
Co ja bym bez Was zrobiła, pewnie w poduszkę płakała...
neira
 
Posty: 3
Dołączył(a): 19 sty 2008, o 04:09
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez christmas_tree » 21 sty 2008, o 14:04

Jest taka książka Doris Lessing "Piąte dziecko". Nie ma tam żadnych podpowiedzi ani recept, jest za to piękne studium - jak zagadkowa może być relacja z własnym dzieckiem, jak ważne jest, byśmy pamiętali, że nasze dzieci to zupełnie inni ludzie.
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez pukapuk » 21 sty 2008, o 22:39

Witaj Neira. Nie chciał bym ci sprawiać przykrości , ale w tych sprawach im szybciej spojrzy się prawdzie w oczy ,tym większe szanse na uratowanie tego co zostało. Nie chcę za dużo domniemywać ale tak się zastanawiam czy ty zdajesz sobie sprawę jak mocno nauczył się twój syn wami manipulować ? Ta historia z czynszem i w ogóle z usprawiedliwieniem włamania do automatu nawet jeżeli była tylko opowiedziana przed policją świadczy jak mocno twój syn oszukuje siebie i otoczenie. Z doświadczenia wiem, że w trakcie opowiadania usprawiedliwień w celu odsunięcia konsekwencji uzależniony zaczyna wierzyć w to co mówi,pewnie często się to zdarzało Myślę sobie ,że od najmłodszych lat twój syn dzięki, waszemu parasolowi unikał konsekwencji swoich czynów , chociaż by te usprawiedliwienia nieobecności . Ja tez to miałem ,moja matka chroniła mnie i zawsze jakoś się udawało i to mnie nauczyło ,nie przejmować się tym co będzie jutro , bo jakoś
to będzie ... Nie wiem co czuje twój mąż ,ale wydaje mi się ,że syn go mocno wykorzystywał emocjonalnie. Wydaje mi się ,że może nie było wytyczonych granic przez męża i cicha akceptacja w cieniu miłości. Oczywiście nie znaczy to że twój syn to jakiś potwór ! Twój syn jest po prostu chory i jednym z objawów tej choroby jest manipulacja otoczeniem w celu unikania konsekwencji i zapewnienia sobie substancji psychoaktywnych. A najlepiej i najłatwiej manipulować osobami które nas kochają . Taka jest okrutna prawda o tej chorobie :cry: Jest jeszcze coś czego jestem pewny zapewnienia twojego syna o nieszkodliwości palenia trawy to mit który pokutuje u wielu młodych ja sam w wieku 40 lat paliłem duże ilości Thc I TEż TAK MóWIłEM ! A to jest nieprawda THC można wykryć w organizmie PO ROKU od ostatniego palenia !!! Nie jest wypłukiwana przez płyny tak jak alkohol !!! Powoduje zrywanie połączeń między synapsami w mózgu ,które odpowiadają za przekaz informacji są to zmiany nieodwracalne mimo ,ze tworzą się tak zwane obwodnice, ale to już nie jest to. I co najgorsze w paleniu to to, że THC odkłada się w tłuszczu ,w mózgu też jest tłuszcz, paląc regularnie zwiększają się zasoby i następują zmiany w psychice . A jak się pali raz na jakiś czas też nie ma żadnej różnicy bo tak czy siak osoba taka jest cały czas pod wpływem Thc mimo, że tego nie odczuwa bo tkanka tłuszczowa ..... i koło się zamyka. Z tego co piszesz wnioskuje ,że mocno kochasz syna jeżeli tak jest to właśnie teraz musisz być stanowcza, aż do bólu i co najważniejsze KONSEKWENTNA i to w całkowitej jedności z mężem tak by syn wiedział że nie dostanie kolejnego lewego usprawiedliwienia. Siłę można znaleźć wtedy jak się wie, że postępujemy słusznie . Pozdrawiam :)
pukapuk
 

Postprzez bunia » 21 sty 2008, o 23:09

Ja moge sie tylko podpisac pod tym co napisal Pukapuk.....KONSEKWENCJA az do bolu.....tylko wtedy jest szansa,ze bedzie sie chcial odbic od dna ale najpierw niestety musi go poczuc i w tym trzeba mu pomoc - paradoksalne ale taki jest mechanizm.
Pozdrawim cieplo :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez magoch » 22 sty 2008, o 12:13

Witaj neira,
Nasz syn miał 17 lat jak stało się jasne, że ma problem z narkotykami.
To było 1,5 roku temu, kiedy zaczęliśmy stawiać granice - nie ma wychodzenia po nocach, zero pieniędzy, ubrania tylko wtedy, kiedy potrzeba, no i najważniejsze: "jesteś chory, musisz się leczyć" – powtarzane jak zdarta płyta.
Potem potoczyło się szybko. Narastająca agresja. Ale my nie ustępowaliśmy. Nie chroniliśmy go nawet przed aresztem... Siłę, żeby to przetrwać dostawaliśmy od innych rodziców, na grupie wsparcia.
Teraz syn jest w trakcie terapii.
Powoli, na nowo budujemy dom.

Pozdrawiam Cię serdecznie,
Małgorzata
magoch
 
Posty: 19
Dołączył(a): 17 lip 2007, o 17:33


Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość