Chyba dopadło mnie na dobre :((

Problemy związane z depresją.

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez Forsaken » 19 lis 2011, o 13:30

Ja tylko zakladalem ze spi, a nie tak twierdzilem.. Tak sie tyko domyslalem. A co mysle na temat klamstwa to odpowiem Ci pisenka :

http://www.youtube.com/watch?v=9uJH90NH5UE&feature=results_video&#t=76s

Widze ze emocje Ci skacza troche, nie dziwie sie wcale. To chyba zmeczenie. Jak sie troche przespisz to wszytko bedzie wygladalo duzo lepiej...
8)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez z usmiecham jej do twarzy » 19 lis 2011, o 14:00

dlatego milczę już... zmykam do pracy a co później... hmmmm... kolejna praca może się kiedyś wyśpię pa 8)
z usmiecham jej do twarzy
 
Posty: 24
Dołączył(a): 19 lis 2011, o 03:01

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez sog » 19 lis 2011, o 20:42

Dla czego piszę na forum ?
Bo chce rozmawiać o sobie. Prosiłem o to już na początku (piszcie o mnie nie o moim związku).
Dla czego nie z żoną ?
Nawet tu pod nickiem którego nigdy nie używałem znalazła mnie. W moim topiku o mojej osobie, pisze o sobie. W każdej kłótni motyw przewodni to moja żona i jej problemy i uczucia, mnie nie ma. Myślałem że choć tu będę. Tyle lat jej rodzice jej sprawa jej depresja. Już mam tego dość. Nawet tu nie mogę prowadzić topiku o sobie i moich problemach bo są jej problemy.
Co dalej ?
Proszę administratora o usunięcie mojego konta. Dalszą rozmowę prowadźcie sami jeśli chcecie. Jeśli szpiegowanie mnie sprawia Ci przyjemność proszę oto moje chasła:
poczta: Promyczki2506
forum: jadziuchna
nke: sebasebcio
gg: empowering
Myślę że będzie Ci teraz lżej
Pozdrawiam wszystkich ja wysiadam ........................................


Proszę admina o usunięcie mojego konta, topik w/g uznania.
sog
 
Posty: 47
Dołączył(a): 13 lis 2011, o 21:11

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez z usmiecham jej do twarzy » 20 lis 2011, o 00:07

walka z wiatrakami i pieprz... praca syzyfowa....
z usmiecham jej do twarzy
 
Posty: 24
Dołączył(a): 19 lis 2011, o 03:01

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez marie89 » 20 lis 2011, o 00:32

Smutne to... Miłość a jednocześnie niemożność porozumienia...
marie89
 

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez mahika » 20 lis 2011, o 08:52

z usmiecham jej do twarzy napisał(a):walka z wiatrakami i pieprz... praca syzyfowa....

Może trzeba przestać walczyć i znaleść inną drogę do porozumienia.
Myśleliście o specjaliście dla Was dwojga, o mediatorze, terapii dla małżeństw itp?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez z usmiecham jej do twarzy » 20 lis 2011, o 14:26

terapia była takie są jej rezultaty.....:( po terapii wyszło na to że to tylko ja powinnam dalej ją ciągnąć Sog zrezygnował bo jak to powiedział jemu już wystarczy... na miesiąc. dalej było to samo co przed terapią.

Wybacz ale teraz nie liczę na nic więcej, więc nie chce terapii nie chce mediatora, nie chce lekarzy....

Czy poddałam się..?? nie!!! stwierdziłam że nie będę odwalać syzyfowej pracy, zrobię krok na przód. Skoro on nie chce być szczęśliwy zadbam o swoje szczęście sama.
Jak ktoś nie widzi miłości i rani na wskroś a do tego wyrzuca Cię ze wspólnego życia po raz kolejny... to jaki jest sens walczyć z wiatrakami....??

Całe życie walczę o przetrwanie, odpuściłam pomagałam byłam otwarta na zamiany i miłość.... serce wywaliłam na rękę by wiedział że zrobię wszystko dla niego rodziny i dzieci... dla Nas....
Dosłownie wszystko!!!

poszłam na terapie by zmienić swój charakter... i to że miałam złe dzieciństwo, miałam problemy z prawem tylko po to by starczyło na chleb...., wylądowałam w szpitalu z silna anemią, krwotokiem i depresją bo pękło we mnie każde moje poświecenie mój organizm powiedział dość....!!!

Dzisiaj nawet jak bym została sama nie jestem w stanie zarobić na stancje czy życie swoje i dzieci....

chcę być szczęśliwa a nie ciągle coś w sobie dla kogoś poświęcać.... jestem egoistką...??? nie!!! chce żyć, spać i jeść jak normalny człowiek, śmiać się i płakać kiedy trzeba a nie jak wariat przez kolejne 6 miesięcy łykać tony leków.... Chcę pojechać na wakacje, mieć chwilę codziennie dla siebie, pragnę kochać!!! i być kochaną....

Marzę o spokoju w życiu, każdy problem da się naprawić wyplenić poradzić sobie z nim.... jednak trzeba do tego emocji charakteru i ogromnych chęci A NIE ZWALAĆ SIĘ NA CZYJEŚ BARKI I OSKARŻAĆ O BZDURY I TRAKTOWAĆ KOGOŚ JAK NIC BO MA SIĘ ZŁE DNI!!!
Tego nauczyła mnie terapia, kiedyś nie wstała bym z łóżka leżała bym i ryczała jak wariat a i przy okazji histeryzowała... Zwaliła że świat jest zły i niedobry a każdy mnie źle traktuje.....

dziś w nosie mam świat i ludzi wiecznie będą gadać i przeszkadzać... a jak mam zły dzień to tańczę i płacze.

Nigdy nie leżałam na ramieniu mojego męża i mu nie płakałam, słyszałam że jestem silna i dam sobie rade i mam wsiąść się w garść. Kiedy zauważył że ze mną jest na tyle źle ze takie słowa nie pomagają powiedział idź do psychiatry , sama poszłam ... zarejestrował ...??? nie !!! był pytał lekarza nie.... 2 razy próbowałam się zabić... był ?? nie!!! wyzwał mnie od różnych.

postanowiłam być silna bo myślałam ze na nic nie zasługuję i poszłam na terapie swoja własną i zrozumiałam że nie tędy droga...

Byłam wielokrotnie zła wściekła na niego za to ale przez to co zrobiłam w przeszłości myślałam ze mnie szczęści ma omijać i mam nie prosić o więcej... czekałam aż mi powie jesteś mym światłem.... nie doczekałam się!!!

Teraz wiem że jestem normalnym człowiekiem i mam prawo do błedów tak samo jak on i że mi również miłość, szczęście i spokój jest potrzebne....
nie mogę wiecznie mu ustępować dlatego schodzę z jego drogi ...!!!
z usmiecham jej do twarzy
 
Posty: 24
Dołączył(a): 19 lis 2011, o 03:01

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez mahika » 21 lis 2011, o 08:45

czyli co, rozstanie, rozwód, nowe życie, w przyszłości inni partnerzy?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez buka_lu » 21 lis 2011, o 09:46

z uśmiechem jej do do twarzy.
przeczytałam cały wątek soga..
i dziwnie mi bo to tak jak bym czytała o sobie i swoim mężu.
z tym że mam pełen podziw dla soga, że jest tak wylewny w uczuciach choćby tutaj.
Mój mąż chowa, tłumi uczucia..opanował to do perfekcji. I to co sog pisze o sobie bardzo pasuje do mojego męża..
Ale Twój wpis ostatni to prawie jakby cały o mnie..dopisałabym trochę może od siebie.
Ja od męża nie potrafię odejść.
Póki co przestałam ciągać małż. po terapiach i skupiać się na jego etapie rozwoju..a robiłam to obsesyjnie wręcz.
zajęłam się sobą..
i myślę, że w ten sposób wszystko się rozwiąże.
Nie stać mnie psychicznie na życiowe rewolucje.
Trzymam kciuki.. za Was
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez ludolfina » 21 lis 2011, o 10:26

ja zas nie mam wrazenia, jakoby tu tej parze na sobie zalezalo. odnosze wrazenie ze zalezy im na ustaleniu winnego, otrzymaniu zadoscuczynienia. gra pt "nie dam ci spokoju, nie bedziesz sobie zyl spokojnie za to co wycierpialam/em, nie bedziesz na moim cierpieniu budowal szczescia" itp.
mialam takie skojarzenia: walka, zawisc, poczucie niesprawiedliwosci, potrzeba sedziego.
wg mnie oboje mogliby podzielic sie wina na pol, i ustalic jakie zadoscuczynienie chca za swoja krzywde. innymi slowy, zmierzyc sie z koncepcja, ze chca od tej drugiej osoby cierpienia, chca zeby poniosla kare. przyjrzenie sie temu, co usatysfakcjonowalo by mnie, jak bardzo musialo by to drugie cierpiec, abym poczul sie spokojny/a, moze cos tu otworzyc.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez buka_lu » 21 lis 2011, o 10:32

no ktoś musi odpuścić..
i wyjść ponad to wszystko..
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez ludolfina » 21 lis 2011, o 10:52

ale kto by udzwignal takie odpuszczenie?
moze tylko wyczerpanie spowodowac "a, mam tego dosc, nie mam sil, odpuszczam to sobie", odejdzie, stanie na nogi, nabierze sil i moze spojrzy na wszystko inaczej

ale tu i teraz mozna powiedzic "ja ponosze polowe winy, biore ja na siebie, ty wez swoja polowe na siebie"

wtedy moze skonczy sie to "zrzucanie "
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez ewka » 21 lis 2011, o 10:53

ludolfina napisał(a):ja zas nie mam wrazenia, jakoby tu tej parze na sobie zalezalo. odnosze wrazenie ze zalezy im na ustaleniu winnego, otrzymaniu zadoscuczynienia. gra pt "nie dam ci spokoju, nie bedziesz sobie zyl spokojnie za to co wycierpialam/em, nie bedziesz na moim cierpieniu budowal szczescia" itp.
mialam takie skojarzenia: walka, zawisc, poczucie niesprawiedliwosci, potrzeba sedziego.
wg mnie oboje mogliby podzielic sie wina na pol, i ustalic jakie zadoscuczynienie chca za swoja krzywde. innymi slowy, zmierzyc sie z koncepcja, ze chca od tej drugiej osoby cierpienia, chca zeby poniosla kare. przyjrzenie sie temu, co usatysfakcjonowalo by mnie, jak bardzo musialo by to drugie cierpiec, abym poczul sie spokojny/a, moze cos tu otworzyc.

A że pokrzywdzili się oboje... jest sens ważyć i mierzyć - kto, komu, ile? Kto miał gorzej, a kto lepiej?

GDYBY miało to być na zasadzie, co ja czułam/czułem wtedy i wtedy, jak mnie to zraniło, jak to odebrałam i jak widziałam - BEZ już wytykania i oskarżania "a bo ty...", to mógłby być piękny dialog. I owocny.


:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez ludolfina » 21 lis 2011, o 11:12

jest sens ważyć i mierzyć - kto, komu, ile?

ja nie uwazam aby byl jakikolwiek sens wazyc
po prostu mysl o tym, ze ZALEZY MI na ukaraniu tej osoby, i zobaczenie, ze chce aby cierpiala, ze to jest to dokad zmierzam, ustalenie jakie cierpienia daloby mi satysfakcje, czasem moze spowodowac opamietanie

dopoki napedza mnie tylko moj bol, to jest takie troche zaslepienie. ale zwykla kalkulacja, do cego to zmierza, jaki bedzie efekt domagania sie satysfakcji, jakiej satysfakcji ja chce, moze byc przejrzeniem na oczy.


taka koncepcja. ale moze wcale nie prawdziwa. do dyskusji, przemyslen.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Chyba dopadło mnie na dobre :((

Postprzez ewka » 21 lis 2011, o 11:13

ludolfina napisał(a):taka koncepcja

Rozumiem. Dość okrutna mi się wydaje.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 133 gości