---------- 13:12 20.01.2008 ----------
Kochani...
Nawet nie wiecie, jak bardzo mi pomagacie swoimi komentarzami, wypowiedziami..., wsparciem, zrozumieniem i otuchą... Do tej pory dusiłam to w sobie, chociaż chociaż wrzało i huczało wewnątrz...
Tak... Christmas_ zadał wiele pytań, na które od dawna próbuję sobie odpowiedzieć i własnie do tych pytań zacznę...
Ale... zanim to... to... parę słów...
Odebraliśmy wczoraj syna z komisariatu policji (ds nieletnich)... takie było moje zyczenie, aby tam, a nie do domu go odwieżć. Odbiór za pokwitowaniem, niczym przesyłka z Allegro, przesłuchanie w obecności rodziców i...
Jak się okazało nie tylko li i tylko przewinienie w postaci nadużycia alkoholu... Policja zatrzymała jego i jego kolegę w momencie próby włamania się do automatu sprzedającego bilety tramwajowe... całkiem niedaleko domu. Kolega syna, znany mi... jako prawie pełnoletni zatrzymany... syn do Izby Wytrzezwień przewieziony. Co mnie w tym wszystkim zastanawia i czego nie rozumiem...
Jak nas poinformowano... syn występuje w tym przypadku jako nie współsprawca, jako świadek wydarzenia, jako niepełnoletni tak to w świetle prawa wygląda. Tłumaczenie syna... trudna sytuacja materialna rodziny kolegi, przyjaciela..., chęć zdobycia środków na konieczne i naglące potrzeby opłaty czynszu, srodków na utrzymanie rodziny.
Co mnie w tym wszystkim jeszcze zastanawia... to dość humorystyczne podejście policji... że żle dobrany sprzęt do włamań, że dali się złapać...
Tyle o zatrzymaniu... swojego "cuda" (okreslenie polcji).
Cała reszta... picie, palenie i zachowanie w domu, narkotyki ? , takie a nie inne to insza inszość... Nie zrobią nic, bez donosu rodziny o znęcanie się... jedyna uwaga to... 'brak silnej ręki'.
Na teraz, nie wiem czy jestem w stanie takie doniesienie na własne dziecko złożyć, czy dać mu jeszcze jedną kolejną szansę... czy próbować, zamiast na siłę i przymusem (zdaję sobie sprawę, że inny tego skutek być może)... dotrzeć poprzez rozmowę, poprzez przekonanie, że są ludzie, którzy nam rodzicom, jemu... pomóc mogą. Przekonać do wizyty u psychologa, u psychoterapeuty... Moje i mojego meża to zadanie i wspólnie podjęta decyzja w temacie .. co dalej.
Resztę oceni psycholog, terapeuta...
W tym względzie bardzo, bardzo dziękuję za polecone mi adresy, i przez Toczka i przez Asię.
To, to.. co na bieżąco... co do pytań Christmasa... bb istotne... póżniej
Dzięki... pozdrawiam...
---------- 22:58 ----------
christmas_tree napisał(a):To bardzo skomplikowany problem, czasem zdarza se, ze nasze dzieci robia cos zdecydowanie zlego. pierwsze pytanie brzmi zawsze "dlaczego"???
Dlczego kradnie? Dlaczego pali? Czemu sie upija?
Czy to moje zle wychowanie?
Czy to zlo samo w sobie?
PS. Piszesz o sobie, a jak w tym wszystkim odnajduje sie Twoj maz?
Dziękuję, dziękuje, że jesteście.
Nawet nie wiecie, ile dla mnie znaczą Wasze komentarze i wypowiedzi.
Bardzo istotne pytania zadał Christmas_Tree...
To prawda, setki razy zadawałam sobie podobne.
Nie jesteśmy rodziną patologiczną, nie jesteśmy rodziną rozbitą, nigdy nie było w rodzinie nałogów (oprócz tytoniowego), nie było konfliktów z prawem.
Ot, normalna rodzina, ani biedna, ani bogata.
NIgdy nie były przekazywana dzieciom wyższość przedmiotów materialnych ponad własny indywidualny rozwój własnej osobowości.
Dlaczego kradnie? Dlaczego pali? Dlaczego się upija?
A jednak gdzieś ten błąd popełniliśmy i to pewnie na poziomie szkoły podstawowej, kiedy problemy się zaczęły. I wtedy pierwsze jego objawy buntu, przeciw niesprawiedliwości w szkole... kiedy podejrzewał ze rodzice nie zrozumieją... szukanie kolegów, którzy podobne przeżywają, bunt, negowanie wszelkich "normalnych' wartości.
W pewnym momencie to, co mu sie przekazywało, w zetknięciu z tym co daje rzeczywistość fikcją pewnie się okazało. Tu był nasz podstawowy błąd...., zamiast wypisywać kolejne usprawiedliwienie kolejnej nieuzasadnionej nieobecności w szkole... zabrakło z naszej strony głębszej analizy takiego a nie innego zachowania, i w szkole i w domu.
Były rozmowy, były setki rozmów... chyba jednak juz za pózno.
A agresja i oddalanie się rosło...
Nie wierzę w rodziców idealnych i pewnie wiele błędów popełnialiśmy i nadal popełniamy. Błędem było niewidzenie problemu, a może nie zdawanie sobie wagi z jego powagi, kiedy pierwsze symptomy dały znać o sobie.
Tak, taka jest prawda, że winą obarcza rodzic sam siebie, często słusznie.
żle jest robić dobrą minę do złej gry... a taką zasadę stosował mój mąż.
Dlaczego kradnie, dlaczego pali, dlaczego się upija....?
Jak odnajduje się w tym wszystkim mój mąz?
Nie ma powodów aby kraść. Nie na wszystko nas stać i nie wszystko miał na zyczenie, do pewnego czasu był w stanie to zrozumieć, a przynajmniej tak sie wydawać by mogło.
Dlaczego pali, dlaczego pije...?
Mąż obwinia towarzystwo i srodowisko, w jakim się znalazł. Ja chyba nie... takiego towarzystwa, takiego środowiska szukał, tam zaakceptowano go takim jakim jest. Tam może się wyżalić na wszelakie niesprawiedliwości tego świata... tam imponuje mu bycie 'twardym', w taki sposób.
Twierdzi, że palenie marichuany to nic, to normalne i wszyscy to robia. Robią... w środowisku jego kolegów wszyscy. Innych nie szuka.
Od dawna starałam się to mężowi przekazać, że wina nie tylko po stronie kolegów... że to on ich wybrał. On był 'ten dobry' i tak 'dobry' był też jego syn, inni winni. Nawet wtedy kiedy własną matkę czyli mnie od najgorszych wyzywał, czasami nie reagował.
Czy zyskał tym autorytet, szacunek, większy aniżeli ja... chyba nie.
A teraz... teraz chyba obydwoje zrozumieliśmy (też mąż), jak trudna jest rzeczywistość, w jakiej żyje nasz syn, żyjemy my i oby nie za póżno.
Swoim zachowaniem coś wykrzyczeć chciał i krzyczy dalej...
Smutne jest to, co pisze pukapuk, jednal prawdziwe chyba. Bez zgody syna, bez zrozumienia, że ta pomoc jest mu potrzebna ... nie zrobimy, ani nie zdziałamy nic. Nic na siłę. Na to, żeby zrozumiał... trzeba czasu, trzeba pracować i zrobię wszystko... aby mu pomóc. I... tutaj tez i ja i mąż takiej pomocy potrzebujemy.
'Nie sprzątać po osobie uzależnionej...' jest to trudne i przykre, chociaż od pewnego już czasu właśnie tak też postępuję. Nie sprzątam... przykro patrzeć na jego pokój, przykro patrzeć, jak w porozrywanej odzieży chodzi... , przykro patrzeć, jak .. kiedy obiadu pod nos nie dostanie (stoi na kuchence obiad)... sam sobie nie weżmie...
I tu... jak na razie, coraz większy jego bunt i czekanie, czekanie... aż rodzice się przełamią i do starego wszystko wróci..., czyli śniadanko do plecaka, nawet jeżeli do tej szkoły nie dotrze...
Okrutne to wszystko...
Jedyne, co teraz chcę zrobić to... wizyta u psychologa, to poddanie się temu, co psycholog, terapeuta zasugeruje...
Potrzebujemy pomocy, wszyscy.
A póki co, żyć normalnie, z nadzieją, ze złe minie. I... pozytywne myślenie, bo wierzę, że będzie inaczej, że będzie dobrze.
Pozdrawiam serdecznie
Co ja bym bez Was zrobiła, pewnie w poduszkę płakała...