Mam dokładnie takie same przemyślenia, że w szpitalu, który jest stresem sam w sobie, trudno będzie poddać dziecko obiektywnej diagnostyce.
Jeśli chodzi o bratanka, to ma 2 latka i 3 miesiące.
Wczoraj była rodzinna impreza na której zobaczyłam światełko w tunelu, chyba pierwszy raz.
Malutki robi cześć i papa
oraz zaczyna wskazywać paluszkiem kiedy coś chce
Nie za każdym razem reaguje na prośbę, jakby był wyłączony z rzeczywistości, tylko na chwilkę powracał do świata ludzi, ale to i tak dla nas wiele, że jest mały postęp.
Jesli chodzi o przedmioty to reaguje na nie świetnie, potrafi znaleźć pilota od tv, włączać wszystkie urządzenia, jest bardzo sprytny w zdobywaniu jedzenia, zabawek itd...
Jednak bardzo kiepsko się komunikuje, i nie chodzi o mowę, która jest sprawą indywidualną, ale o gesty, mimikę, czyli o kontakt niewerbalny.
Nie przytakuje ani nie zaprzecza za zadane pytanie, ale np. przyniesie buty jak się go poprosi, albo poda jakąś rzecz, choć też nie zawsze i często po kilkukrotnych powtórzeniach.
Wypowiada mama i tata, ale raczej bez związku z konkretną osobą, raczej to takie gaworzenie.
Jeżeli coś chce to ciągnie za rękę, obojętnie kogo, kogoś kto jest pod ręką, czyli traktuje człowieka jako narzędzie do zdobycia czegoś. Nie pojmuje, że mógłby to przekazać w inny sposób.
Miał etap kręcenia talerzami i kubkami, machania rączkami, raczej w małym nasileniu, i całe szczęście samo to minęło.
Mimo wszystko, jesteśmy bardzo szczęśliwi z tych małych postępów i pełni nadziei na całkowite wyleczenie.