Co by tu powiedzieć....

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 18 sty 2008, o 14:09

Mahiczka....zyjesz Ty tam..?

to nie jest wazne, kto by nazwal cos czyms - wazne jest to, co Ty czujesz a on jako Twoj partner powinien to szanowac.

Znam ludzi, ktorzy nie nazwaliby zdrada seksu 'bo bez uczuc to sie nie liczy'. Ja nazywam zdrada nachalne podrywanie kogos innego na moich oczach, chociaz moj byly uwaza, ze wszystko w porzadku, 'bo sie nawet nie calowali'...juz widzisz?

Wazne jest to, co dla Ciebie jest wazne, co Ty uznajesz za zle czy nie w porzadku - i nie daj sobie wmowic, ze jest inaczej. Twoje uczucia maja racje, Twoja intuicja ma racje, Twoje leki tez w pewnym stopniu maja racje.

Ty jestes najwazniejsza w swoim zyciu...Dla nikogo innego nigdy nie bedziesz az tak wazna, ze najwazniejsza - i nikt inny nie powinien Ci przeslaniac calego swiata tak, zeby stal sie w Twoim zyciu wazniejszy od Ciebie.

NO.
przytulam bardzo mocno.
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Megie » 18 sty 2008, o 18:29

Mahika, gdzie jestes?

Oj nie podoba mi sie ze Cie tu nie ma..
Wstawaj...

Wszyscy sa tu potrzebni na forum- kazdy ze swoim pogladem, im Nas wiecej tym lepiej- gdyz kazdy moze zauwazyc cos innego..
A to pozwala spojrzec na problemy z innej strony, niz my sami patrzymy..

Dlatego wstawaj i pisz bos Nam jest potrzebna a my Tobie..

A z chlopem sie ulozy jak ma sie ulozyc, a jak nie to zamartwianie nic Ci kompletnie nie da..No kompletnie nic..no bo co?
Powiem Ci ze te zamartwianie jeszcze wiecej psuje niz pomaga. Wiec wstawaj na sile, nawet jesli Ci sie nie chce..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez mahika » 18 sty 2008, o 22:50

Wstałam...
Kompletnie nie wiem co powiedzieć... :oops:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez zizi » 18 sty 2008, o 23:50

Hej Mahiczko :wink:

Nie mów nic...pomilczeć razem też możemy.

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez mariusz25 » 18 sty 2008, o 23:55

badz z nami tutaj 8)
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Megie » 19 sty 2008, o 09:18

Fajnie, ze wstalas i ze jestes!

Napiszesz jak bedziesz miala sile :pocieszacz:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez ewka » 21 sty 2008, o 07:49

Hej Mahiczko! Trochę mnie nie było, może coś mi umknęło, może nie umiem wyczytać... nie wiem, co się właściwie stało. Zdradził czy wydaje Ci się, że zdradził? Oszukał? Okłamał? Dlaczego to zrobił? Wiesz?

Wiem, że ciężko... bardziej martwi mnie Twoja depresja. Czy robisz coś z nią? Nie byłoby lepiej (tak w ogóle), gdybyś trochę więcej i bardziej myślała o sobie? I bardziej o siebie zadbała? Bo wtedy jest więcej siły, aby być w tym co jest lub to zmienić.

Poniedziałkowy całus dla Ciebie, Mahiczko. Takie "dzień dobry" na wzmocnienie :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 26 sty 2008, o 12:31

A ja w szkole....
Znow trzęsę sie ze strachu... już nie lęk bo określiłam mojego potwora.

Myśle o tyum co będzie jak wrócę, czy Pan Dupek wyjdzie po mnie na stacje, czy może gdzieś umówi sie z jakąś dziwką, myśle czy wogóle go zobacze, czy jakaś sobotnia impreza sie odbędzie.... bezemnie....

Jeszcze tylko 9 godzin i będę w domku.... Boże daj mi siłe....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 26 sty 2008, o 20:47

mahika napisał(a):Boże daj mi siłe....

A tej siły, Mahiczko... to na co Ci trzeba? Co zrobiłabyś, gdybyś ją miała?
Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 27 sty 2008, o 10:35

Poszła do mamy, z uśmiechem powiedziała "mamuś czy moge wrócić do domu, bo mam dość tego dziada, nie kocham go już wiec nie przejmuj się mną" spakowała wszystko, wróciła do domu i odeychnęła z ulgą. Coś się kończy, coś zaczyna. Potem wyjechałabym, np. do poznania i wogóle nie myślała o tym wszystkim złym co mnie spotkało.....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 27 sty 2008, o 11:18

:serce: :cmok: :buziaki:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Filemon » 27 sty 2008, o 11:47

mahika, ja nie znam Twojej mamy i Twojej relacji z nią, ale... jeśli czujesz, że wyjście, które sama przedstawiłaś byłoby dla Ciebie dobre, to... come on baby ;) = do dzieła! wciel je w życie - życzę Ci zatem siły i powodzenia... mnie się to wyjście wydaje całkiem niegłupie (z tym zastrzeżeniem co na początku)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 27 sty 2008, o 11:57

Mama jest kochan, najkochańsza, z otwartymi ramionami by mnie przyjęła... Ale jest bardzo chora. Kazdy stres ją moze zabić, więc oszczedzamy jej wszystkich stresów. Nie potrafiłabym ukryć tego co czuję, dlatego potrzebuje siły żeby wejść z uśmiechem, a nie z tragedią wymalowaną na twarzy. Dlatego ta siła tak mi potrzebna.
Pisałam kilka razy już o tym ze mam cholerne wyrzuty sumienia, jak już kiedyś wróciłam do domu, strasznie przeżywałam, płakałam, nie jadłam, nie odzywałam sie do rodziców, no poprostu byłam jak roślinka. To po 2 tyg. mama tak ciężko zachorowała. Mysle ze to przezemnie. Nie zabije jej. Prędzej wykończe siebie :cry:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 27 sty 2008, o 12:16

A nie dałaby się trochę "oszukać", że troska o nią sprowadza Cię do domu?

Wiesz... okoliczności bywają przeróżne i zawsze, kiedy wydarzy się coś ważnego i groźnego zastanawiamy się, na ile to my się do tego przyczyniliśmy, że to "przeze mnie". Tak jest chyba zawsze... ale czy na pewno "przeze mnie", to tego tak naprawdę nigdy nie wiadomo.

A w ogóle, to między młotem a kowadłem jesteś. Rozumiem. I wcale łatwe to nie jest
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 27 sty 2008, o 12:31

Dokładnie, między młotem a kowadłem :)

Nie uwierzy, bo doskonale sobie radzą z tata, a w dodatku mój brat coś sie zasiedział i na razie w domu jest ok. W dodatku mieszka 100 metrów dalej i jestem tam często.

ech.. A miało być tak pieknie, druga szansa, nowe życie i wszystko sie spiepszyło....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 139 gości