a wogole zapomnialam wam powiedziec, pierwszy dzien w moim mieszkanku, nagle dzwonek, jadlysmy kolacje, troche bylam zla, bo bylam pewna, ze to wlasciciel, otwieram drzwi, a tu ..... policja, dzielnicowy. tysiac mysli mi przelecialo, przez moj leb, a okazalo sie, ze przyszedl pytac o sasiada, powiedzialam, ze mieszkam jeden dzien, no to on, ze milo, ze wita, ze fajnie dla dziecka, tak stal i gadal z 15 minut
a jak mu juz przerwalam monolog, to powiedzialam, ze jakos nie zauwazylam, ze fajnie dla dziecka, bo mi wozek ukradli (no nie wazne, ze w innym miejscu
)
dodal ojej, to przykre i sobie poszedl, ale ogolnie to sympatyczny byl i jakos tak se pogadac chcial