Marjola napisał(a):Wygórowane wymagania? W tej mojej ostatniej"znajomości" wymagania były ograniczone, bo 2 miesiące widzieliśmy się niemal codziennie, a w ostatnim rozmawialiśmy po kilka razy dziennie przez tel. Ze względu na odległość i prace tego...D.. fizycznie niemożliwe były nasze spotkania w cztery oczy, więc wymaganie: poświęcaj mi dużo czasu, było uzależnione od niego, pracy. Jednak przyznam rację, że było coś ważniejszego niż czas ze mną - bo musiał zawsze zdążyć na...mecz żużlowy (jakkolwiek się to nazywa). I puszczałam go naburmuszona... bo przecież to jego pasja:/ I to był błąd trzeba było od razu dać kopa. Nieraz mu o tym mówiłam, ale cóż z pasją się nie wygra. .
Widzisz, wypisałaś tu listę usprawiedlwień dla niego... i w postaci przykładu jaki Ci podałam... Z pasją się nie wygra? A dlaczego rywalizować w ogóle? Prawda jest taka, że gdyby mu zależało na Tobie to nie musiał by rezygnować z pasji ale czas dla Ciebie umieścić na równie ważnej albo i nawet ważniejszej pozycji...
Skąd ja to znam... mój były zawsze musiał być w straży, być na każde wezwanie pagera, koledzy i sprawy straży były ważniejsze niż to, że się ze mną umłwił, że mieliśmy iść do mojej rodziny na przykład... oczywiście nie na początku...
W zwiąku nie chodzi o poświecenie pasji, wręcz jest to nie wskazane, nie zdrowe, bo należy się spełniać i mieć czas tylko dla siebie ale nie ma tak, ze spycha Cię w kąt i przypomina sobie kiedy ma wolne 30 min. i akurat mu się nudzi to przecież Ty zawsze czaekasz prawda? Wiem jak to jest, znam to dobrze.
Nie chodzi też o to, zeby kiedy on idzie na trening czy mecz był to powód do nabumuszenia ale do pozytywnych godzin odpoczynku od siebie, które każde z Was poświęca sobie nizaleznie czy Ty wychodzsz czy on... chodzi o swoją ptrzestrzeń bez zamartwiania sie, czy znajdzie dla Ciebie chwilę albo czy wróci - to nie związek, tylko jakaś loteria emocjonalna.
Kopa w dupę za to, ze chce wyjść... eeee niekoniecznie. Cokolwiek by nie było, to puściłabym takiego ptaszka wolno, bo jeśli mu zalezy to wróci w podskokach i jeszcze powie, że tęsknił, serio... Na początku związku mój chłopak poszedł na spotaknie klasowe... ja zostałam... i choć szarpałam się strasznie, nie pokazałam mu tego, zuśmiechem na twarzy zyczyłam mu dobrej zabawy... to były początki, wiec i ja sama jeszcze siebie ,,trenowałam". Jak wrócił to usłyszałam, że było beznadziejnie, bo nie miał się z kim bawić i niby ktoś tam był i się potańczyło ale już nigdy sam nie pójdzie
Próbuje cały czas walczyć z niską samooceną tylko wszędzie są za mną porażki. W przeszłości czepiałam się różnych rzeczy by znależć w sobie wartość: praktyki, pisanie tekstów, teraz wolontariat, i szukam dobrodziejstwa pracy. sprawe pogarsza fakt, że nie mam znajomych, ludzie uważają, że jestem dziwna, pomijają.
Czytałam gdzieś (he, znów lektura ), że z powodu doświadczeń dzięki którym jesteśmy pokaleczeni faktycznie jest w nas coś innego, ale nie znaczy, że to jest gorsze czy złe... wręcz przeciwnie - może to zeobić z nas silniejszych i mądrzejszych w pewnych kwestiach, bo jak zaczynam coś z tym robić zaczynamy być bardziej śwodomi siebie i swych niedociągnieć.
Bardzo dobra to była książka, poszukam i napiszę autora i tytuł, bo za nic nie poamiętam.
Z powiodu pewnych doświadczeń masz prawo czuć się inna ale to nie musi być coś, co Cię dyskwalifikuje z życia społecznego. Możesz tą inność zaakceptować i zrobić z tego swoją mocną stronę. Oczywiscie jak pokonasz barierę braku zaufania do ludzi... mimo pracy nad tym wiem, ze jakaś rezerwa do ludzi zostaje ale mimo tej nieufności możesz z nimi nawiązywać kontakty chroniąc się jednocześnie... Zaraz poszukam tego tytułu i autora, na prawdę fajnie tam to było opisane...
Zamiast zastanawiać się nad zachowaniem dupka, który na to nie zasługuje daj czas sobie i w ramach opieki nad sobą poczytaj lektury, które mogą Ci pomóc... myśl nad tym jak walczyć ze swymi demonami i zdecyduj się na feceta, kiedy będziesz czuła już, ze zależy Ci przede wszystkim na tym, żeby było Ci ze sobą sobrze a jesli jemu coś nie będzie odpowiadać - droga wolna oczywiście wtedy, kiedy te jego zarzuty będą na prawdę idiotyczne, będą Cię sprowadzały do usługiwania mu i biegania za nim...
Piszesz, że próbujesz już coś robić, to bardzo dobrze... na pewno sobie poradzisz