przeklęty ból!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Problemy z partnerami.

przeklęty ból!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Postprzez Ola23 » 23 maja 2007, o 22:59

Czuję się tak okropnie, że żadne ze znanych mi słów tego nie opisz±...paradoks - mija czas, nie dzieje się nic złego a we mnie ro¶nie żal, ból i mam coraz mniej sił. W zasadzie nie mam już ich wcale...czuję się coraz gorzej...z minuty na minutę...

Kręcę się w kółko z tym całym cyrkiem a ci±gle i tak jestem w dupie - jak mawia moja terapeutka... nie umiem pisać, kiedy z oczu mi lec± rzeki łez...

A kiedy¶ tak go kochałam...

muszę się wyryczeć....:(((((((((
Ola23
 
Posty: 83
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 12:50
Lokalizacja: Warszawa :)

Postprzez bunia » 23 maja 2007, o 23:07

To bylo kiedys.......jeszcze pokochasz zapewniam Cie.
Olus otrzyj lezki i nie smuc sie.....tyle jest zycia przed Toba i morze milosci :!:
Zamknij ten rozdzial....postaraj sie,zabierz ze soba dobre wspomnienia i badz szczesliwa,ze dano Ci to przezyc......ale na tym nie koniec i to jest piekne.
Pozdrawiam Cie cieplutko......i usmiechnij sie prosze-mimo wszystko :!:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Mania » 23 maja 2007, o 23:31

Oleńka, kochana, nie umiem Ci nic dobrego napisać, w sensie, nic pocieszaj±cego, bo chyba nie ma takich słów. Przyjmij chociaż mocne przytulenie do serducha.

Mania
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Loki86 » 23 maja 2007, o 23:53

Każdy ma chwile pełne słabo¶ci i bólu. Bardzo ci współczuję jednak wydaje mi się że musisz wypłakać swoje przecierpieć by oczy¶cić siebie więc płacz maleńka płacz i zdrowiej szybko.
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez ewka » 23 maja 2007, o 23:59

Wypłacz się, bo gdy łzy ciurkiem... to trzeba popłakać. A jutro? No zobaczymy...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marynia » 24 maja 2007, o 00:21

Malutka, co się stało???
Była¶ dzisiaj u tej terapeutki? Czy nie jest tak, że wystrzelił korek z tej zakorkowanej butelki, o której kiedy¶ pisała¶?
Tak bardzo chciałabym Ci jako¶ pomóc, ale nie wiem jak, Chryste.

Pamiętaj, nie jeste¶ sama. Ja tu zawsze z Tob±, może i w milczeniu, czasem brak mi wła¶ciwych słów - ale jestem.
Przytulam Cię bardzo, bardzo mocno, Malutka. IdĽ teraz do Twojego Maleństwa, przytul się do niej mocno, postaraj sie usn±ć. Córeczka da Ci siłę, by przetrwać ten ból, ten wieczór,te łzy.
Jutro pomy¶lisz, co dalej.
Trzymaj się, Kochanie, trzymaj się Oluńku:***
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Ola23 » 24 maja 2007, o 00:44

Dziękuję wam kochani... wasza obecno¶ć i tych kilka ciepłych słów to dla mnie deska ratunku...


Maryniu - pytasz co się stało. Najdziwniejsze w tym że nic. Wydaje mi się, że troszkę gorzej się czuję wła¶nie po terapii, bo to jest grzebanie w tym co mnie boli, wiesz - taka operacja na otwartych ranach. Musi poboleć, żeby mogło się zaleczyć. Mam takie dni, że czuję się lepiej ale to czucie się lepiej to tak na prawdę zakładanie maski - bo w głębi duszy ci±gle jestem pokancerowana do wszelkich granic ludzkiej wytrzymało¶ci. Zamknęłam się w sobie...unikam ludzi i kontaktów z nimi, bo ci±gle sobie zadaję pytanie - dlaczego ja nie mogę być tak szczę¶liwa jak oni???? dlaczego moje życie jest pełne smutku i żalu... Jestem ogromnie nieszczę¶liwa - wbrew wszystkim dobrym rzeczom, które mnie spotykaj±. Nie umiem się niczym cieszyć...ostatnio zrobiłam rzecz, o której marzyłam przez ostatnie lata (na razie będę bardzo tajemnicza i wolę jeszcze nie zapeszać niczego, obiecuję że jak się sprawa ostatecznie wyja¶ni to napiszę o co chodziło). Zrobiłam ogromny krok w stronę swoich marzeń, a wcale mnie to nie ucieszyło :(
Ola23
 
Posty: 83
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 12:50
Lokalizacja: Warszawa :)

Postprzez Biedrona » 24 maja 2007, o 02:58

Hej Ola,
wiesz, powiem Ci ze wiem co czujesz... tak mysle
ja tez jestem teraz w trakcie terapii, dosyc intensywnej - 2 razy w tygodniu. nie biore zadnych medykamentow dla zmniejszenia bolu. i zgodze sie z Toba, ze takie operacje otwartego serca i duszy bola ogromnie...
wiesz, zauwazam czasem u siebie objawy wrecz fizyczne - palpitacje serca i bol w klatce piersiowej. ale pozwalam sobie na to z calkowita swiadomoscia. rozpoznaje tym sposobem swoje emocje (nie wiem czy czytalas ale jestem mistrzynia w spychaniu ich w podswiadomosc). i wiesz, przestalo mnie obchodzic co inni o tym mysla. po prostu przyjmuje je z "otwarta glowa". bol, smutek, zal, wewnetrzny placz, a teraz juz nawet czesciej radosc, szczescie. wiesz, wydaje mi sie ze podczas terapii wahania nastrojow, emocji, odczuwania sa tak silne, ze az same nas to przeraza. i np. teraz rozumiem dlaczego wszyscy inni wokol nie potrafia tego zrozumiec choc moze chca. i wiem dlaczego nalezy na ten szczegolny moment w naszym zyciu nalezy pozbyc sie ludzi, ktorzy nas ciagna do dolu. po pierwsze - nie idziemy do przodu i jeszcze nie potrafimy sie bronic. po drugie - oni pewnie nie sa w stanie tego zrozumiec (takie wahania powoduja ze mysla o nas "nienormalne" i "psycholog/psychiatra nimi manipuluje").
jestem jednak swiecie przekonana ze to nieprawda. dla przykladu - moj psychoanalityk niczego mi nie sugereje - sprawia, ze SAMA dochodze do wnioskow i wyciagam wszystkie wazne rzeczy.
a prawda jest taka, ze to o czym boimy sie najbardziej powiedziec, mowic trzeba. doswiadczylam tego bardzo mocno i polecam tez Tobie i wszystkim innym.
powiedziec, przezyc, zamknac.
a jak nie da sie zamnkac - mowic dalej az do skutku. to daje ulge.
a propos, gdybys chciala cos poczytac, to ostatnio wpadlam na super babke (pochodzi ze Szwajcarii) i nazywa sie Alice Miller.
to jest jej strona internetowa: http://www.alice-miller.com/index_en.php
ja jestem w trakcie czytania jej ksiazki "The Drama of the Gifted Child" i w kontekscie tytulu "gifted child" znaczy dziecko, ktore przeszlo swoj maly wlasny dramat, a nie zlamalo sie do konca. przezylo.
wlasnie znalazlam na merlin.com.pl jej ksiazki: http://www.merlin.com.pl/frontend/brows ... =1&offer=O
polecam mocno.
a tak poza tym - to przeciez MY jestesmy najwazniejsze, prawda?
trzymaj sie cieplutko
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez ewka » 24 maja 2007, o 08:56

Olusia... może to jest czas, że ta brutalna prawda w brutalny sposób zbiera swoje żniwo?

Trudno cokolwiek powiedzieć, ale chodzi mi po głowie my¶l, że ci±gle nie potrafisz przyj±ć (nie myl proszę ze zgod±, akceptacj± czy pochwał±) faktu, który się stał – a on się stał i nic tego nie zmieni. Ty też tego nie zmienisz... czy pogonisz męża, czy sama się wyprowadzisz nawet do Nowej Zelandii, czy zmienisz wszystkie meble, czy zmienisz kolor włosów, czy... czy cokolwiek – to już się stało, nie odstanie się i nie masz na to żadnego wpływu. Wpływ masz na to, by nauczyć się z tym żyć... sposób, jak to życie będzie wygl±dało zależy już tylko od Ciebie. I może warto o tym pamiętać?

¦ciskam bardzo bardzo:)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 24 maja 2007, o 10:13

To dlugi proces....jak dlugi to juz indywidualna sprawa,przeszlosci nie da sie zmienic tylko nauczyc z nia zyc i w tym powinna Ci pomoc terapia.
Mimo bolu to na szczescie zycie na tym sie nie konczy wiec wszystko pomalu sie ulozy...niestety nic nie ma w zyciu za darmo...no moze mozna oberwac w leb.
Trzymaj sie i uszka do gory :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Orm Embar » 24 maja 2007, o 22:29

Cze¶ć Olka,

Je¶li chodzisz do dobrego psychoterapeuty, i je¶li zapisała¶ się terapię indywidualn± długoterminow± to BĘDZIE BOLEĆ i tyle - bo taka natura tego procesu. :) Nie unikniesz tego, nie masz szans.

Zamiast rozpaczać, że boli, raczej popatrz co boli i dlaczego boli - a je¶li nic nie odkryjesz, to przynajmniej poogl±daj spokojnie ten ból. Minie, jak wszystkie inne, ale ty zaczniesz lepiej rozumieć siebie.

Powtórzę raz jeszcze: pamiętaj, że psychoterapia to czasami łamanie ko¶ci, coby się dobrze zrosły. :) Musi boleć. :) I nie będzie bolało wiecznie. :)

Orm (Maks)
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez nana » 24 maja 2007, o 22:42

Witaj!

chyba nic nie boli tak jak życie. wypłakać się trzeba i jak wszyscy tutaj wirtualnie cie tule i ocieram łzy!
a jak juz sie wypłaczesz, to zajrzyj na moja teorie Berne'a, moze ona tobie tez cos podpowie? może to dziecko w tobie płacze?

3maj sie ciepło
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Ola23 » 24 maja 2007, o 23:02

Hej kochani...dzi¶ czuję się lepiej...dużo lepiej... Maks i Ewcia zwrócili mi uwagę na co¶ idiotycznie banalnego - ale chyba będ±cego jednym z największych problemów - a mianowicie faktycznie jest tak, że nie potrafię się pogodzić z tym, że spotkało mnie co¶ aż tak okropnego...boli...boli i zastanawiałam się nad tym dlaczego boli - wróciłam do punktu wyj¶cia. Boli bo się stało...bo się akurat mi przytrafiło...Chodzę na dobr± terapię - długofalow± i indywindualn±. Spotkania s± raz w tygodniu. Osoba terapeutki bardzo mi odpowiada więc powinno być gut - a gut nie jest. Nie jest dlatego, że jestem totalnie zamknięta , a emocje się we mnie gotuj±. Każdy wie co się dzieje gdy się potrz±¶nie butelk± z czym¶ gazowanym, a potem się j± odkręci... ja jestem na etapie "potrz±sania" - boję się, że gdy się odkorkuj± te wszystkie emocje ze mn± jeszcze gorzej. Bo nagle w całej okazało¶ci ujawni mi się to, jak bardzo zostałam poraniona i jak bardzo mam zryte podej¶cie do życia...

Dzisiaj rozmawiałam ze swoim przyjacielem i jako¶ tak wyszło z kontekstu że powiedziałam na głos "żaden facet nigdy mnie nie kochał, bo gdyby kochał to nie byłabym teraz nieszczę¶liwa"... Zapadła między nami głucha cisza- on próbował mi jako¶ "odwrócić" to chore my¶lenie, ale wiem, że w głębi serca przyznał mi rację...


Przez kilka godzin po tym nie mogłam my¶leć o niczym innym. Nagle dotarło do mnie w jakiej beznadziejnej matni jestem. Zostałam pozbawiona możliwo¶ci odczuwania szczę¶cia i wiary w to, że miło¶ć w ogóle istnieje. W moim życiu jej nie było, nie ma i nie będzie. To tak jakby wierzyć, że ¶lepy zobaczy wschód słońca...

Nie da się opisać tego jak straszne jest takie przekonanie - wielu z was tu trafia z powodu jaki¶ swoich życiowych problemów, ale w±tpię czy ktokolwiek aż tak pesymistycznie postrzega siebie, swoje dalsze życie i ludzi dookoła. Ja to widzę na prawdę w okropnych barwach...

Mija czas - powinnam czuć się lepiej, a tymczasem na prawdę jest coraz gorzej ze mn±... Szczerze mówi±c chyba dopiero teraz - prawie po roku dociera do mojej ¶wiadomo¶ci co się stało. Dopiero teraz zaczynam u¶wiadamiać sobie jak wielk± pomyłk± było całe moje życie, jak bardzo nieporadnie próbuję je teraz ułożyć i jakim parszywym falstartem był mój powrót do męża... poleciałam wtedy na jaki¶ resztkach miło¶ci i emocjach - których teraz już niestety nie mam...

¦rubki się wykręciły i nawet nie wiem gdzie s±...jak więc je wkręcić, skoro ich nie mam?????
Ola23
 
Posty: 83
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 12:50
Lokalizacja: Warszawa :)

Postprzez marynia » 25 maja 2007, o 00:26

"żaden facet nigdy mnie nie kochał, bo gdyby kochał to nie byłabym teraz nieszczę¶liwa"

Nie da się opisać tego jak straszne jest takie przekonanie - wielu z was tu trafia z powodu jaki¶ swoich życiowych problemów, ale w±tpię czy ktokolwiek aż tak pesymistycznie postrzega siebie, swoje dalsze życie i ludzi dookoła. Ja to widzę na prawdę w okropnych barwach..."



Niestety, jedziemy na tym samym wózku. Ja jestem już oczko wyżej, udaję gieroja sama przed sob±, skupiam się mocno nawet na tycich sprawach w moim życiu, na wszystkim - byle zapomnieć, nie czuć, nie my¶leć. Nie poddaję się, czas działa na moj± korzy¶ć, to na pewno. Minęło już sporo czasu. Ale to, o czym piszesz wci±ż we mnie jest. To moja puszka Pandory. Potrafię już z tym żyć, potrafię nie wyć gdy ona się otwiera. Czy się z tym pogodziłam? Na pewno nie. Bo jak się pogodzić z tak bolesn± prawd±?Ale instynkt samozachowawczy kazał mi to wszystko popakować do puszki, powiedzieć TRUDNO i kazać w to wierzyć. I isć dalej, do przodu. Zacz±ć wreszcie żyć, nie wegetować.No bo co innego mi pozostało? Okrutnik poranił mnie mocno w zwi±zku, ale już po po prostu wyrwał mi serce. NIe mam przeszło¶ci. On na ni± po prostu narzygał, przepraszam za słowo, ale tak jest. Nie wiem czemu nie zasłużyłam sobie na jego miło¶ć, szacunek.Mam w sobie ogromny lęk, że nie nadaję się do bycia kochan±, szanowan±, do bycia traktowan± dobrze.

Bardzo chciałabym mieć wył±czno¶ć na taki ból, taki cierpienie. Boli mnie, że kto¶ też tak czuje. Odarty z najważniejszego. Z podeptan± przeszło¶ci±, niepewn± przyszło¶ci±, ledwie żywy z bólu dzi¶.
Rozumiem Cię Olu, doskonale, niestety.

Cały czas próbowałam jako¶ podtrzymać w Tobie t± chęć walki o Was, Tym bardziej, że jak mówiła¶, że on się stara naprawić zło, które wyrz±dził.

Je¶li widzę jakie¶ najmniejsze chęci ratowania zwi±zku staram się namawiać. Wierz mi takie życie jak moje jest strasznie trudne, niemal codziennie zdarza mi się jaka¶ wielka bolesna klucha, któr± muszę przełkn±ć i udawać , że nic mnie to nie obchodzi, że jest ok. Takiego życia nie życzę nikomu.

Ale może być też tak, że walka przerasta nasze możliwo¶ci, a cierpienie staje się nie do zniesienia. Przekraczamy swój próg bólu i próbuj±c ratować resztki jakiego¶ nas, tracimy siebie. NIE jeste¶my w stanie wszystkiego znie¶ć. Każdy ma jakie¶ swoje granice. NIe ma sensu walczyć kosztem siebie. Bo to się nie uda, albo uda się na chwilę, a potem obróci przeciwko nam.

Martwię się o Ciebie, Olu. ¬le to wygl±da, rzeczywi¶cie. Duż± nadzieję pokładam w Twojej terapii. Twoja operacja na otwartym sercu wci±ż trwa.

Popatrz na te przepływaj±ce, wypływaj±ce z Ciebie uczucia z boku. Zdystansuj się. Stań i patrz. Let go. Nie analizuj, pozwól im płyn±ć. W tej chwili nie jeste¶ w stanie nic zrobić, racjonalnie my¶leć, bo cierpienie przesłania Ci wszystko.
Taki stan, ten "wylew" nie będzie trwać wiecznie. To taki trudny czas, ale to etap przej¶ciowy.
Gdy już wszystkie bóle wypłyn±, gdy nie zostanie już nic - zastanowisz się na chłodno, podejmiesz decyzję.Najlepsz± dla Oli (dla dziecka najważniejszy jest szczę¶liwy, spokojny dom - niezależnie od tego czy wychowuje się w pełnej czy niepełnej rodzinie). Albo będziesz potrafiła pogodzić się z tym, co sie stało i żyć dalej w tym zwi±zku albo pogodzisz się z tym co się stało, ale uznasz, że co¶ się bezpowrotnie skończyło i nie ma sensu w tym tkwić. I spokojnie odejdziesz w swoj± stronę.

Zastanawiam się, czy nie warto czy nie lepiej dla Was byłoby rozstać się na jaki¶ czas. Zbliżaj± się wakacje, to taki czas chaosu, naturalnej dezorganizacji - córeczkę mogłaby¶ zawieĽć do dziadków na lato, by odsun±ć j± od problemu, lub wyjechać z ni± - byle sama. Pob±dĽ trochę SAMA. POtrzebujesz czasu, dystansu - a tego nie masz. próbujesz wyrzucić negatywne emocje wobec niego na terapii - a potem wracasz do domu w którym jest on i pozornie poprawny dom, normalna rozmowa. My¶lę, że to strasznie duże, zbyt duże obci±żenie psychicznie.

Pomy¶l nad tym, Olusia, zatroszcz się o swój spokój.
Trzymaj sie cieplutko, dobrej, pogodnej nocy Ci życzę. PA
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Biedrona » 25 maja 2007, o 00:39

Olu, tak przyszlo mi do glowy - czy nie bylabys w stanie zwiekszyc czestotliwosci spotkan z terapeuta?
Ja np. pozostalam poinformowana na poczatku, ze raz w tygodniu - minimum rok a intensywnie 2x - minimum 6 miesiecy. A potem zobaczymy.
I wiesz, na poczatku probowalam raz, potem dwa, potem znowu raz - i powiem Ci, ze przynajmniej w moim przypadku, widze ze 2x to jest to - ide zdecydowanie szybciej i lepiej mi... Moze zastanow sie nad tym..
A dla poprawienia humoru, to powiem Ci, ze facet zaczal sobie notatki robic (zamyka drzwi zaraz po moim wyjsciu) - wczesniej wpuszczal kolejnego klienta :lol:
Uwierz mi nie jestes sama - ja tez ciagle musialam zasluzyc na milosc - kosztem samej siebie.
Trzymaj sie cieplutko.
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 572 gości

cron