Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Problemy z partnerami.

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez ambrela » 12 lis 2011, o 12:20

Może to brzmi trochę jak jakieś bajki itd. ale we mnie chyba dopiero to poczucie totalnej pustki dało mi kopa, by walczyć o siebie. Bo jak sobie pomyślałam, że teraz tego nie zrobię, to pewnie ten obecny związek się skończy z mojej winy i zacznie się kolejny obarczony dokładnie tymi samymi problemami, co zawsze i zaczęłam się zastanawiać, czy chcę, żeby moje życie już zawsze tak wyglądało...Że tylko ja chcę, że ja się staram i ze ja ciągle cierpię... w imię czego mam ciągle cierpieć? Czyli w pewnym sensie sprawdza się stara przyśpiewka, że trzeba czasem osiągnąć dno, żeby się od niego odbić. Ja osiągnęłam dno moich uczuć i to pozwoliło mi zająć się sobą.

Dotarło do mnie, co znaczy ZAWSZE i czym jest ta pustka- samotnością, której się bałam. Uważam natomiast, że świadome podjęcie decyzji o byciu samemu w tym czy innym momencie, w dalszej lub bliższej perspektywie, to nie jest samotność- to po prostu radość spędzania czasu ze sobą :) I jak Ci się to uda, to mogę się założyć, że poczujesz się lepiej. Kiedy spostrzeżesz, że nie ma obok Ciebie naprawdę nikogo, to nie będzie wyjścia- będziesz musiała się sama ze sobą zaprzyjaźnić- tak ja to widzę.
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez Forsaken » 12 lis 2011, o 16:02

kochamslonko napisał(a):Związek z facetem normalnym, który się nami interesuje i z którym można stworzyć zwyczajne życie wydaje się im nudny. Wolą drani, albo niedostępnych, albo same tworzą sobie problemy i nakręcają się, ze coś jest nie tak. Wszystko to wynika z wychowania między innymi i nie tak łatwo to zmienić gdyż jest to pewnego rodzaju nałogiem

Dziekuje, wyjasnilas calkiem obrazowo, w dodatku przelozylas na jezyk dla mnie najbardziej zrozumialy... Nalogi to caly ja...
Podejzewalem juz wczesniej ze to o to cho, tylko nie bylem pewien, a ze odnioslas sie do wpisu Ambreli w innym watku i stwierdzilem ze zamiast sie zaraz przekowpywac przez jej posty po prostu zapytam :wink:
Weim ze kobiety wybieraja chetniej niebieskie ptaki, niz szare wroble... Ze slodki dran to na nie najlepszy wabik, mimo ze zazwyczaj po czasie cala slodycz gdzies zanika i zostaje juz tylko sam dran. Wiem z czego to wynika i wiem jak tego uzyc, zeby i we mnie, w takim szarym wrobelku zobaczyly niebieskiego ptaka. Dzieki temu moge uszczesliwc kilka z nich... Bo to nie jest tak ze kobiety nie doceniaja tych normalnych zwiazkow z normalnymi facetami jako nudne i nieciekawe, mysle ze to jak juz sa w takim zwiazku to jednak sa szczesliwe, tylko ze duzo trudniej takiemu factowi tak zainteresowac swoja osoba kobiete zeby sie na ten zwiazek zdecydowala. To wszystko dzieje sie glownie na poziomie wyboru. W momencie kiedy decyduejmy sie spotykac z kims, zaangazowac emocjonalnie - wtedy fory maja zawsze slodkie dranie... Tak mysle, moge sie mylic, sam nigdy za bardzo nie kochalem, choc mysle ze mozliwe ze tak kochany bylem.
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 12 lis 2011, o 17:46

ambrela powiem Ci, ze ja chyba też to musze przejść...z tym, ze ja będę czuła pustkę...w zasadzie już ją czuję...i faktycznie będę całkiem sama. Ty miałaś o kogo walczyć.....ja już nie mam. Nie wiem co za czas w życiu mi się trafił, ale nie jest najlepszy i myślę, ze to jakaś siła wyższa bo dosłownie faceci jakby się na mnie sprzysięgli. Ten zdradzał mnie i ze mną, mój ex mąż chce mnie wykończyć nerwowo...i jeszcze dziś się dowiedziała, ze moja dawna miłośc opowiada o naszych wspólnych, intymnych chwilach. Mieszkam w małym mieście więc aktualnie wszyscy tym żyją mimo, ze było to dawno temu :roll: :roll: :roll:
Nie wiem jak ja mam się zachowywać, czuję się starsznie dziwnie w tej sytuacji, zaczynam obwiniać siebie bo żeby tyle rzeczy w jednym dosłownie czasie akurat na mnie spadlo. Na dodatek wszystko to dotyczy facetów. Czy to jakiś znak, ze właśnie nadeszła pora na to by zaprzyjaźnić się z sobą....nie wiem...ale chyba muszę bo inaczej tego nie przeżyję...staram się podnieść, stać mocno na nogach, nie przejmować tym wszystkim. Skupić się na Dzieciatku i pracy, ale niestety gdzieś we wnątrz to tkwi i kłuje jak oset, cholera jasna no.
Doszłam jednak do jednego, koniec uzalania się nad sobą. Swoje wypłakałam łez więcej nie mam....mam nadzieję, ze to juz jest to dno i przyszedł zcas na odbicie się bo sama więcej nie udźwignę :|


Forsaken cieszę się, ze udało mi się napisać to w miare zrozumiale bo miałam wątpliwości hehe :)
Bo to nie jest tak ze kobiety nie doceniaja tych normalnych zwiazkow z normalnymi facetami jako nudne i nieciekawe, mysle ze to jak juz sa w takim zwiazku to jednak sa szczesliwe, tylko ze duzo trudniej takiemu factowi tak zainteresowac swoja osoba kobiete zeby sie na ten zwiazek zdecydowala.

no tak myślę, że masz rację....ja teraz nie marzę o niczym innym jak o stabilizacji i chyba nawet ten szary wróbel by mi wystarczył, ale to chyba znowu ten mój "nałóg" się odzywa....bo przecież jestem już 2 tygodnie sama :) a to strasznie dlugo.... :P
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez ambrela » 12 lis 2011, o 18:59

Tak, na pewno masz rację, że miałam też wielkie szczęście w nieszczęściu, że akurat wyszło, tak jak wyszło. Natomiast na początku Chłopak mi bardziej przeszkadzał niż pomagał w pewnym sensie... :P Bo nie zawsze miałam tyle czasu ile bym chciała na pracę nad sobą, bo przecież też nie mogłam go tak po prostu zaniedbać. Najważniejsza w tym wszystkim jednak byłam i jestem (bo moja walka też się w cale jeszcze nie skończyła) ja, bo to siebie muszę odnaleźć i doprowadzić do happy endu.

kochamslonko napisał(a):.bo przecież jestem już 2 tygodnie sama :) a to strasznie dlugo.... :P


No właśnie, 2 tygodnie. Nie czujesz, żeby było troszkę lepiej? Przeczytałaś już może książkę?

Forsaken

Jeśli chodzi o te damsko-męskie dywagacje, to masz na pewno rację, ale też myślę, że jest mnóstwo dziewczyn, czy kobiet, które tych słodkich draniów unikają, bądź potrafią jakoś przefiltrować się przez ich wdzięki i uciec po prostu, nim będzie za późno;) Nie zawsze to też muszą być wcale dranie- Kobiety, które mają z tym problem po prostu mają szczególne względy zarówno dla drani, jak i dla facetów z przeróżnymi problemami itd. Ja czułam się jak ryba w wodzie w atmosferze nieustannych mniejszych lub większych problemów- materialnych, psychicznych itd.

A to, że się nie jest słodkim draniem wcale nie musi znaczyć, że się jest szarym wróblem ;)
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez Forsaken » 12 lis 2011, o 19:57

ambrela napisał(a):myślę, że jest mnóstwo dziewczyn, czy kobiet, które tych słodkich draniów unikają, bądź potrafią jakoś przefiltrować się przez ich wdzięki i uciec po prostu, nim będzie za późno;)

No to akurat potwierdza ze kobiety maja wielka slabosc do takich osobnikow :) I jeszcze wskazuje ze zdaja sobie z tego sprawe, a wrecz niektore probuja walczyc z ta jakby nie bylo slaboscia :lol:
Nie zawsze to też muszą być wcale dranie- Kobiety, które mają z tym problem po prostu mają szczególne względy zarówno dla drani, jak i dla facetów z przeróżnymi problemami itd.

Wiem, zauwazylem.. Wydaje mi sie ze to na zasadzie impulsu roztoczenia opieki nad biednym skrzywdzonym przez los duzym dzieciakiem. Dlatego dobrze jest upackac sie jedzeniem na randce z dziewczyna - wzbudzi to jej matczyne instynkty ;)
A to, że się nie jest słodkim draniem wcale nie musi znaczyć, że się jest szarym wróblem ;)

Zgoda, powiem nawiet wiecej: to ze facet sie zachowuje jak slodki dran, wcale nie musi znaczyc ze nie jest szarym wroblem ;)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez Forsaken » 12 lis 2011, o 20:03

Slonko, wierz mi dwa tygodnie to juz calkiem dlugo... Powiedzialbym ze jestes juz na polmetku, tego zeby kompletnie sie nie przejmowac tamta historia... Takie odnoszse ostatnio wrazenie z Twoich postow, z ich odcienia emocjonalnego ;) Juz widac ze Ci przechodzi :lol:
Tak trzymaj! Uszy do gory! 8)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 13 lis 2011, o 11:51

ambrela napisał(a):Tak, na pewno masz rację, że miałam też wielkie szczęście w nieszczęściu, że akurat wyszło, tak jak wyszło. Natomiast na początku Chłopak mi bardziej przeszkadzał niż pomagał w pewnym sensie... :P Bo nie zawsze miałam tyle czasu ile bym chciała na pracę nad sobą, bo przecież też nie mogłam go tak po prostu zaniedbać. Najważniejsza w tym wszystkim jednak byłam i jestem (bo moja walka też się w cale jeszcze nie skończyła) ja, bo to siebie muszę odnaleźć i doprowadzić do happy endu.



zazdroszczę Ci tylko, ze zrozumiałaś to w porę...moze gdybym i ja to zrozumiałam 2 lata temu to moje Małżeństwo nadal by trwało. Co raz częściej się ostatnio obwiniam za jego rozpad mimo, ze mój Mąż kryształowy nie jest i nie poświęcał mi ŻADNEJ uwagi. Może powinnam była bardziej się starać. Gdybym wtedy wiedziała to co wiem teraz. Przypuszczam, ze inaczej potoczyłoby się życie mojej rodziny......

Książkę oczywiście czytam, jest świetna....tylko mało mam czasu więc do końca jeszcze trochę mi zostało :) jak nie praca to sprzatanie jak nie spzratanie to zajmowanie się Synkiem. Przy którym ciężko się skupić :)

Forsaken napisał(a):Slonko, wierz mi dwa tygodnie to juz calkiem dlugo... Powiedzialbym ze jestes juz na polmetku, tego zeby kompletnie sie nie przejmowac tamta historia... Takie odnoszse ostatnio wrazenie z Twoich postow, z ich odcienia emocjonalnego ;) Juz widac ze Ci przechodzi :lol:
Tak trzymaj! Uszy do gory! 8)


Jest lep;iej to prawda. Nie mozna się nad sobą uzalać Bóg wie ile. Po za tym jest masa innych problemów które przyćmiewają mi tamtą sprawę. Czuję, ze jestem w środku rozbita na 1000 kawałeczków. Nie umiem się skupić na niczym, nie wiem jak to wszystko zebrać w kupę, zeby życie poukłądać na nowo i żeby było zwyczajnie chociaż. Mam wrażenie, ze nie jestem w stanie tego zrobić....chociaż i nadzieję, ze to tylko taki okres :)
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez Forsaken » 13 lis 2011, o 14:34

Czuję, ze jestem w środku rozbita na 1000 kawałeczków. Nie umiem się skupić na niczym, nie wiem jak to wszystko zebrać w kupę, zeby życie poukłądać na nowo i żeby było zwyczajnie chociaż. Mam wrażenie, ze nie jestem w stanie tego zrobić....chociaż i nadzieję, ze to tylko taki okres :)

Mam wrazenie ze czujesz to co uwazasz ze powinnas czuc. Takie slowa ze czujesz sie rozbita na 1000 kawaleczkow, tylko programuja Twoja podswiadomosc na to zeby tak sie czuc. A szczerze mowiac to nie powinnas. Wedle mojej wiedzy na temat rozstan, i jednej i drugiej stronie po takim wydarzeniu potrzebna jest tzw "zapchajdziura". To calkiem normalne, po rozstaniu zazwyczaj dosc szybko angazujemy sie w nowy zwiazek, powodem tego nie jest jednak potrzeba bycia akurat z ta wlasnie osoba, tylko potrzeba poczucia sie lepiej po rozstaniu. Takie zwiazki nie trwaja zazwyczaj zbyt dlugo, choc czesto bywaja dosc gorace... Rozpadaja sie bo ich cel byl inny niz trwanie przy sobie. Dlatego taki nowy partner, tuz po rozpadzie zwiazku nazywa sie wlasnie "zapchajdziura" - bo sluzy tylko zapchaniu zwolnionego miejsca w zyciu po poprzednim zwiazku.
Dlatego troche dziwi mnie Twoja obecna burza uczuc, potraktuj go jako taka "zapchajdzuire", ktora spelnila swoje zadanie i po ktorej mozesz spokojnie, pracowac nad soba i przygotowywac sie na prawdziwy zwiazek z kims kto pewnie za jakis czas sie pojawi.. Chyba nie myslalas ze wskakuja w nowy zwiazek prosto ze starego cos z tego powaznego bedzie. Niestety ale najpierw musimy zamknac stary rozdzial zanim zaczniemy nowy. A taki chwilowy zwiazek z kimkolwiek nam w tym pomaga :)
Glowa do gory! I przestan juz sie gryzc tym chwilowym romansem, ktory akurat w tym momencie byl Ci potrzebny. Spelnil juz swoja role, a jesli nie, to smialo poflirtuj sobie z kims nowym. Nie musi to byc idealny facet, w koncu chodzi tylko o "zapchajdziure", na chwile....
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 13 lis 2011, o 15:26

Forsaken napisał(a):
Dlatego troche dziwi mnie Twoja obecna burza uczuc, potraktuj go jako taka "zapchajdzuire", ktora spelnila swoje zadanie i po ktorej mozesz spokojnie, pracowac nad soba i przygotowywac sie na prawdziwy zwiazek z kims kto pewnie za jakis czas sie pojawi.. Chyba nie myslalas ze wskakuja w nowy zwiazek prosto ze starego cos z tego powaznego bedzie. Niestety ale najpierw musimy zamknac stary rozdzial zanim zaczniemy nowy. A taki chwilowy zwiazek z kimkolwiek nam w tym pomaga :)
Glowa do gory! I przestan juz sie gryzc tym chwilowym romansem, ktory akurat w tym momencie byl Ci potrzebny. Spelnil juz swoja role, a jesli nie, to smialo poflirtuj sobie z kims nowym. Nie musi to byc idealny facet, w koncu chodzi tylko o "zapchajdziure", na chwile....



wiesz....tylko ja nie jestem tak rozbita tylko przez niego, tak naparwdę to z tym jak się potoczyła sprawa z P. już sie trochę pogodziłam. Chodzi mi o zupełnie coś innego a mianowicie o to, ze nagle same kłody pod nogi. A zaczeło się wszystko jak się z nim rozstałam. Był ten ból, potem mój Mąż zaczął mi robić problemy z kasa i szukać byle powodu żeby się "odegrać" za to, ze nam nie wyszło. No i teraz te plotki, mało tego w pracy średniawka. Jestem agentem ubezpieczeniowym w zasadzie od niedawna, więc wszystkiwego się ucze i odbijam się dopiero zawodowo po 4 latach przerwy (które miałam na wychowywanie dziecka). Moje życie w ciągu 3 miesięcy zmieniło się 3 razy o 180 stopni i to mnie tak rozbija. Nie ten Pajac :) bo dociera do mnie pwooli, że nie byl mnie wart choć tęsknota jest nadal....pomaga mi chyba fakt, ze go nie widuję, nie spotykam. Tak jak pisałam wcześniej nie mam zamiaru się więcej z jego powodu nad sobą rozczulać. A na nowe "miłości" też nie mam ochoty :) robię przerwę.....i to długą mam nadzieję....
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez Forsaken » 13 lis 2011, o 15:32

Rozumiem Slonko, chyba troche nadinterpretowalem znowu, no coz zdarza mi sie czasami :)
W takiej sytuacji na pociesze dla mam chyba tylko to, ze teraz to juz moze byc chyba tylko lepiej ;)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 13 lis 2011, o 16:03

Forsaken napisał(a):Rozumiem Slonko, chyba troche nadinterpretowalem znowu, no coz zdarza mi sie czasami :)
W takiej sytuacji na pociesze dla mam chyba tylko to, ze teraz to juz moze byc chyba tylko lepiej ;)



oby oby :) :haha:
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez Forsaken » 13 lis 2011, o 16:50

kochamslonko napisał(a):oby oby :) :haha:

Kochane Slonko, zabrzmie teraz jak nawiedzony, ale wszytko jest kwestia wiary. Jezeli uwierzysz ze bedzie liepiej, zaczniesz zauwazac ze dzieje sie coraz lepiej z dnia na dzien... Jesli jednak bedziesz sobie wieczorem przed zasnieciem wmawaic inne rzeczy, ze wszystko na Ciebie spada i ciekawe czym jeszcze Cie los "uszczesliwi", to nastepnego dnia dowiesz sie czym... ;)
To najwieksza sztuka, pilnowac swoich mysli... A ten kto ja opanowal, ma za soba caly wszechswiat, dzialajacy na jego korzysc. Wystarczy tylko wierzyc, ze tak jest...
Ja interpretuje zupelnie doslownie porzekadlo ze: wiara czyni cuda...
Ale to jestem ja. Moge sie mylic, moze to faktycznie zwykle bajki, i to cale pozytywne "czary mary" to tylko o dupe roztrzaskac... Jednak wole sie tego trzymac, bo latwiej mi sie zyje wiedzac, ze istnieje potezna sila ktora sie o mnie troszczy :)

P.S. Masz najfajniejszego nika na forum, wszycy mowia do Ciebie Slonko :haha:
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez ambrela » 13 lis 2011, o 19:32

Forsaken- święta prawda. Pozytywne myślenie czyni cuda. I afirmacje czynią cuda, bo czasem wbrew naszemu nastrojowi potrafią skierować myślenie na odpowiednie tory. Nasze nastawienie czyni cuda- dlatego tak ważne, żeby kochać i akceptować siebie, wtedy reszta może się gryźć ;) Więc kochamsłonko - do dzieła!
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 13 lis 2011, o 21:22

Forsaken napisał(a):
kochamslonko napisał(a):oby oby :) :haha:

Kochane Slonko, zabrzmie teraz jak nawiedzony, ale wszytko jest kwestia wiary. Jezeli uwierzysz ze bedzie liepiej, zaczniesz zauwazac ze dzieje sie coraz lepiej z dnia na dzien... Jesli jednak bedziesz sobie wieczorem przed zasnieciem wmawaic inne rzeczy, ze wszystko na Ciebie spada i ciekawe czym jeszcze Cie los "uszczesliwi", to nastepnego dnia dowiesz sie czym... ;)
To najwieksza sztuka, pilnowac swoich mysli... A ten kto ja opanowal, ma za soba caly wszechswiat, dzialajacy na jego korzysc. Wystarczy tylko wierzyc, ze tak jest...
Ja interpretuje zupelnie doslownie porzekadlo ze: wiara czyni cuda...
Ale to jestem ja. Moge sie mylic, moze to faktycznie zwykle bajki, i to cale pozytywne "czary mary" to tylko o dupe roztrzaskac... Jednak wole sie tego trzymac, bo latwiej mi sie zyje wiedzac, ze istnieje potezna sila ktora sie o mnie troszczy :)


ambrela napisał(a):Forsaken- święta prawda. Pozytywne myślenie czyni cuda. I afirmacje czynią cuda, bo czasem wbrew naszemu nastrojowi potrafią skierować myślenie na odpowiednie tory. Nasze nastawienie czyni cuda- dlatego tak ważne, żeby kochać i akceptować siebie, wtedy reszta może się gryźć ;) Więc kochamsłonko - do dzieła!


hehe no ja też w to wierze :) tylko "Sekret" mnie ratował w dzień po spotkaniu z p. i ta jego było-obecną chyba :D "potęgę podświadomości" też czytałam :) więc wiem o czym mowa....wiara, wiara, wiara....dziękuję, ze mi o tym przypominacie :) :* :buziaki: :buziaki: :buziaki: :buziaki:


P.S. Masz najfajniejszego nika na forum, wszycy mowia do Ciebie Slonko :haha:


wiedziałam co robię :D hihi
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez Forsaken » 13 lis 2011, o 23:48

Mozesz sie usmiac, ale jestem zywym przykladem ze sekret zadzialal. Dostalem od losu to o czym marzylem w najsmielszych marzeniach. Nawet nie odwazylem sie marzyc o zarobkach ktore mam obecnie, dopoki nie mieszkalem z kolesiem, ktorego wszyscy traktowali jak ksiecia, bo pracowal w londynie za stawke z wyzszej polki. Bylo go stac zeby mieszkac caly tydzien w hotelu w londynie i utrzymywac mieszkanie w innym miescie do ktorego zjezdzal na weekend. Wczesniej nawet nie wazylem sie myslec ze moglby tak zarabiac, a wlasciwie to robilem z grubsza to samo co on, tez w IT. A wlasciwie nie tyle robilem co szukalem jakiegokolwiek juz zajecia zwiazanego z IT. I wszyscy mi mowili, jes recesja, nie marzyc o dobrej robocie, idz na zmywak to chociaz mieszkanie utrzymasz. A ja trwalem w wierze ze trafi mi sie super robota, choc na razie wezme cokolwiek :) Bylo ciezko... musialem przezyc za funta dziennie, zdarzylo mi sie zjesc jedzenie wyrzucone na smietnik... Wlasciwie to tyle tego bylo ze przez trzy dni to jadlem. I nie przestalem marzyc. I zdazyla sie najpierw maloplatna robota, ale w firmie o wilekiej renomie. I powoli juz sie zaczalem przyzwyczajac to tego biedowania, bo wciaz zarabialem mniej niz barmanka w dyskotece. Gdzie pracowalem za biorkiem i mialem trojke inzynierow pod soba :) I tak juz zaczalem zapikac sie w tej rzeczywistosci, choc okret wyraznie juz tonal... I wtedy dopiero do mnie zadzwonili, ze znalezli moje cv na necie i maja dla mnie prace. I odmowilem na poczatku, ale zaoferowali mi stawke piciokrotnie wyzsza niz ta ktora mialem. No to sie juz nie zastanawialem... I wyjechalem z anglii jestem zanowu na kontynencie ;) i zyjze moim marzeniem... ktore chwilowo zbrukalem, bo dalem sie zwiesc ciemnej stronie, ale na pewno znowu zejde na strone swiatla i wypucuj moje marzenie do czysta. Moj sekret to wierzyc ze bedzie swietnie. I sprawdza sie to zawsze... I zawsze z tym cholernym opoznieniem ze czlowiek juz powoli zaczyna watpic czy to wogole dziala, ale bo wrecz zapomina ze sobie dana rzecz wyczarowywal. Najwazniejsze chyba jest to opoznienie. Czytalem ksiazke i ogladalem Sekret i nie wylapalem ze ono bedzie. A mowia wyraznie... Wiec tym razem mam zamiar wytrwac dluzej z obrazem celu przed oczami. Ostatnio zadzialalo, ale nie zaszkodzi postarac sie jeszcze bardziej. A do starania sie motywuje mnie najlepiej piosenka: na 100% 8)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 72 gości