---------- 09:31 17.01.2008 ----------
Megie - nie martw się, że mało kto wypowiada się na ten temat. Jest on b. ważny, ale ogromna większośc z nas nie ma instrumentów do obiektywnego zdefiniowania dewiacji, widocznie na subiektywne rozważania po prostu szkoda strzępienia języka. Bardzo podziwiam Filemona za refleksje - są głębokie, zgadzam się z nimi i w większości przyjmuje jako włąsne.
Oczywiście - przykład z kanibalem był skrajny, ale podobnych ekstremalnych problemów etycznych jest sporo (np. zabicie zamachowca albo to, co musieli zrobić potomkowie Lewiego w stosunku do czcicieli złotego cielca po zejściu Mojżesza z tablicami - chodzi o sprzeczność).
Jeszcze jedno - jaki jest cel Waszych prób zdefiniowania dewiacji? Co zmienia fakt, że uznasz homoseksualizm za dewiację? Czyżbyś uzależniała subiektywny sąd od ustaleń prawnych?
pozdr. chr
---------- 09:37 ----------
Aha, zapomniałem dodać ważnej rzeczy - jak sądzę ogromna większość ludzi sama z siebie (tak dla jaj) nie dochodzi do owej granicy (o której napisałaś rozpoczynając wątek) - zatem można zakładać tutaj istnienie czegoś w rodzaju kantowskiego imperatywu "po prostu wiem/czuję, co jest zboczeniem" (i to wcale nie musi być związane z dyskryminacją, uprzedzeniem czy fałszywym poglądem). Taki imperatyw istnieje przede wszystkim na własny użytek.
Inna sprawa, czy osoby dotknięte tego typu skrzywieniem są świadome ich społecznej stygmatyzacji.
chr