Nie mogę się pogodzić z chorobą Babuni, ona cały czas była umysłowo super sprawna! wszyscy zawsze się dziwili, że taki wiek i nic z głową się nie dzieje...jak dzwoniłam to na pytanie jak się czujesz zawsze była odpowiedź " gdyby nie te kolana to by było wszystko dobrze" tylko z kolanami miała problem, z chodzeniem...mieszkała sama, dziadek zmarł w 2003 roku! była dla mnie jak ojciec, opiekował się mną od małego, z jego śmiercią można powiedzieć pogodziłam się niedawno, może rok temu około...Straszne jest to że dzień przed tym wszystkim było jak zawsze, wszystko w normie, nic nie wskazywało na to, dzień jak co dzień i nagle pstryk i się wali:( Babunia znika, już jakby jej nie ma i nie wróci, nawet jak wróci, to sama nie wiem jak ze świadomością będzie, Ci jej synowie podli, nie mogę sobie tego wyobrazić
Nie mogę nawet do niej pojechać bo niania jest chora:(
Moje rodzeństwo jest w Anglii, dzwoni codziennie, kilka razy, rozmawiają też z mamą a raczej wysłuchują, martwią się...moja siostra ma 3 dzieci w tym dwa chore, no i z kasą ciężko, nie wiem nawet czy by mogła...a brat nie wiem...pracuje...
Mama mi właśnie powiedziała, że nie ma po co żyć, że ma głupie myśli i że mój ojciec to podły, zły człowiek...ja mówię żeby w takim razie może jednak poszła do jego pracy, zrobiła mu wstyd (ta dziewczyna pracuje u niego) a mama na to, że on się zemści w domu, że jest niebezpieczny, że jak coś mu stoi na przeszkodzie to to zniszczy, że gdyby nie ona to by nas skreślił w jednej chwili bez mrugnięcia okiem, nie byłoby nawet tych minimum uczuć co niby do nas dzieci ma...
Mam się obronić wkrótce, nie mogę się uczyć, siada mi dekiel po prostu! dziś miałam być na terapii no ale niania jak wyżej.......żeby to jeszcze z kasą nie było problemów, ale rosną nam długi, dziecko w tej chwili jest jedynym słońcem na tym padole