wizja zycia

Rozmowy ogólne.

Re: wizja zycia

Postprzez Sinusoida » 7 lis 2011, o 21:17

No sorki, nie chciałam Cię zwalić na ziemię, tak jakoś wyszło :)

Jestem teraz sama. Od roku. I masz rację, pod tym względem jest to idealny czas na to by inwestować w siebie. Ale też jest to bardzo dalekosiężny cel, wieloletni (jeśli się zdecyduję). I to że teraz mam autostradę nie znaczy, że ją będę miała za jakiś czas. Bo jednak chciałabym mieć rodzinę. No i cały czas mnie sprowadza na ziemie konieczność tego wynajmowania jeszcze przez tyle lat. Ale tak to już jest. Nie ma nic za darmo... coś za coś. Plus z tego taki, że póki jestem sama to przynajmniej moje życie ma szanse nabrać barw dzięki temu, mam szansę poznać nowych ludzi, zmienić środowisko, rozwinąć się. I to jest coś, co mi się bardzo w tej koncepcji podoba :)
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Re: wizja zycia

Postprzez ludolfina » 7 lis 2011, o 21:21

a ile lat by ten okres trwal? ten, w ktorym zalozenie rodziny bedzie :wykluczone"? (dopisalam cos o ukladzie "kary/nagrody" w poprzednim poscie, jak by to wygladalo w twoim przypadku? jak to sie wazy, - minusy i plusy? po co bylby ten czas postu od zwiazkow, co by ci "Dal w "nagrode?"
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: wizja zycia

Postprzez Sinusoida » 7 lis 2011, o 23:07

Nie byłoby czegoś takiego jak post od związków. Oczywiście że jak bym kogoś poznała to mogłabym się związać. Rzecz w tym, że po prostu nie byłoby mnie stać na to by mieć dziecko. Nie miałabym oszczędności, wynajmowałabym pokój... A jeśli bym była w trakcie kształcenia to mogło by się okazać, że muszę wybrać. Oczywiście wszystko zależy od tego, czy mój potencjalny partner także byłby w takiej sytuacji jak ja czy też nie. Ale tego też nie przewidzę ani nie mam zamiaru pod takim względem partnera wybierać.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Re: wizja zycia

Postprzez ludolfina » 7 lis 2011, o 23:25

Sinusoido, to co piszesz jest rozsadne, jestes madrzejsza ode mnie, to proste, ja nigdy bym sie nie zdobyla na taka zapobiegliwosc i przezornosc. mam jednak taka mysl: przeanalizuj sobie swoj stosunek do pragnienia rodziny. myslenie o rodzinie towarzyszy Ci i niepokoi mnie jednak tutaj cos. moja propozycja bylo by uznanie i respektowanie w jakis sposob PODCZAS realizacji tego projektu "Kariera" pragnienia dziecka. jaki symbol czy chocby szczegol moglby takie pragnienie zaspokajac w kazdych warunkach? (moze kotek, rybka, kwiatek w domu, cokolwiek , co mozna by uznac za 'pielegnowanie w sobie" myslenia opiekunczego) e, a moze plote farmazony...
nie chodzi o to czy bedziesz miec dziecko czy nie, ale o to aby podczas realizacji projektu nie "oplakiwac" straconego dziecka (szansy na dziecko) gdzies w podswiadomosci, aby nie miec zalu o te "strate". zeby nie traktowac kariery jako zaprzepaszczania szans na macierzynstwo.
wprawdzie uwazam ze Ty raczej rozsadnie to przemyslalas i wiesz co piszesz, ze to sa powazne obawy, ale jesli tak bardzo wazne jest dla ciebie macierzynstwo, to watpe abys znalazla szczescie realizujac ten projekt. moglby si eon powiesc, gdyby dawal nadzieje na LEPSZE warunki do posiadania dziecka. czy to nie wchodzi w gre?
ile lat bedzie trwal okres tego projektu? czy po tym czasie szanse na dziecko sa bezpowrotnie stracone?

a drugiej strony, gdyby nie pojawil sie zaden partner i I TAK bys dziecka nie miala, zal by bylo nie wykorzystanej szansy.

no coz, powazny dylemat, a ja wnioskuje z Twoich wpisow, ze rodzina, spelnienie w tej dziedzinie jest dla ciebie wazniejsze od samorealizacji. (twoje marzenia w innym watku)

zycze ci tak czy siak powodzenia i pomyslnosci
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: wizja zycia

Postprzez Sinusoida » 8 lis 2011, o 00:44

a drugiej strony, gdyby nie pojawil sie zaden partner i I TAK bys dziecka nie miala, zal by bylo nie wykorzystanej szansy.


Dokładnie tak. To jest niewątpliwie argument za. Ale czy rodzina jest ważniejsza od samorealizacji to bym nie powiedziała. Postawiłabym te sprawy na równi, obok siebie. Bo dzieci kiedyś z domu odchodzą. A wierzę, że szczęsliwa matka to i szczęśliwe dzieci. I nie sądzę by sam fakt macieżyństwa zrewanżował mi moje niespełnienie zawodowe. Przypuszczam, ze może przez pierwsze lata może i tak ale później już nie.
Nie wiem czy jestem mądrzejsza od Ciebie czy też bardziej zalękniona. Różnie na to można patrzeć...

Realizacja projektu nie zaprzepaszcza szansy na macieżyństwo tylko może wszystko skomplikować, opóźnić. Może lecz nie musi. Więc nie ma w sumie sensu się tym teraz martwić na zapas. Bardziej więc muszę odpowiedzieć sobie na pytanie czy jestem gotowa jeszcze przez lata wynajmować pokój ze studentami... czy moja samoocena to wytrzyma...
Pozdrawiam ciepło i również życzę udanych decyzji Ludolfino :)
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Re: wizja zycia

Postprzez ludolfina » 8 lis 2011, o 12:11

Realizacja projektu nie zaprzepaszcza szansy na macieżyństwo tylko może wszystko skomplikować, opóźnić.

opoznienie nie wynika z samorealizacji, tylko z tego ze nie masz teraz partnera, natomiast zrealizowanie projektu dalo by ci lepsze warunki w przyszlosci do zbudowania rodziny. tak mozna by na to spojrzec....
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: wizja zycia

Postprzez Sinusoida » 8 lis 2011, o 21:29

Może i tak. Dziś wszystko widzę w czarnych barwach wolę się już chwilowo więcej nad tym wszystkim nie zastanawiać...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Re: wizja zycia

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 13 lis 2011, o 15:20

ludolfina napisał(a):ciekawi mnie czy doswiadczyliscie tez takiego upadku wizji, a potem nastanie jakiejs nowej, zbudowanie nowej, i z czego korzystaliscie aby ja stworzyc (jeslii tak)
i czy ksztaltujecie swoje zycie w oparciu o konkretna i nazwana wizje siebie?

Ja generalnie próbuję rozmaitych rzeczy, nie koniecznie leżących w zakresie moich pdst zainteresowań, pasji. Dzięki niektórym przedsięwzięciom (zwłaszcza tym nieudanym) przynajmniej dowiaduję się, czego na pewno nie chcę robić ;). Przy innych odkrywam całkiem nowe fascynacje.
A "Co NA PRAWDĘ chcę" wychodzi jakoś w praniu.
U mnie pierwsze myśli, wnioski sprawdzają się najlepiej.

Jeżeli już cosik ustalę, wypisuję czynności, jakie muszę wykonywać na co dzień, by to osiągnąć. Daję sobie na to konkretny przedział czasowy. Realizując plan metodą drobnych posunięć równocześnie rozwijam w sobie samodyscyplinę. 'Rozmawiam' ze sobą, dzięki czemu poznaję wnikliwiej ukryte potrzeby.

Ale, że cały czas się zmieniam (jak również zmienia się świat wokół mnie) więc i moja wizja może ulegać metamorfozie. Co oznacza, że -naturalnie- opieram się o wytyczone cele, ale nie neguję też pojawiających się z nienacka okazji.

Hm, w sumie to tę wizję zaczęłam kształtować od jakichś 2 i pół roku (przez poprzednie lata dorastałam do wzięcia całkowitej odpowiedzialności za swą "dolę").
Jeśli wizja padnie - pewnie stanę u wrót kolejnej.
A wtedy dam Ci znać, co i jak ;).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Poprzednia strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 563 gości