Wiem, wiem, wiem. Macie rację. Ja to wszystko już przerabiałam. Chodziłam nawet do psychologa ponad pół roku ale efektów nie było. Może przez godzine posesji...potem wszystko to wracało. Po pierwszysm rozstaniu z Mężem maiłam taki okres, ze czekałam tylko na wieczór, aż położę moje Dzieciątko a sama siądę przed dobrym filmem z lampką wina lub soku. Wtedy traktowałam to jak pierwszy krok do sukcesu "łał wytrzymuje ze sobą i nie ejst mi źle". Nie wiem skąd to się we mnie bierze, mam mnustwo znajomych kilku przyjaciół. Nie jestem sama. W końcu za coś mnie Ci ludzie kochają i trwają przy mnie czasami ponad pół mojego życia. Ale tak już jest, ze gdy tylko pojawi się jakiś potencjalny facet to zaczynam patrzec na siebie jego oczami. Jak jest kochany to myślę, boze ale jestem fajna a jak milczy za dlugo to zwykle posądzam siebie o to, ze zrobiłam coś złego. Nie zrozumcie mnie źle to nie jest dlatego, ze ja jestem jakimś głupkiem co to nie wie, ze ma problem. Wiem, ze go mam i juz teraz z nim walczę....ale jak mi moja przyjaciólka zaproponowała np. zebym poszła do kawiarni z dobrą książka...sama, na kawe, poczytać w obcym miejscu....to mnie nawet nie przestraszyło...tylko przeraziło? Ja sama z sobą...nieeee to niemożliwe
Dziś dzwoniła do mnie tamta druga. Powiedzieć, ze PAweł się nie chce wyprowadzić, że powiedział, ze ją kocha i będzie walczył. Ona niby zdeterminowana, ze i tak go na zbity wywali a jak nie to zatruje mu odpowiednio życie i ogólnie, ze bardzo mnie polubiła, że swietna ze mnie dziewczyna.
Powiem Wam, ze ja w niej też dostrzegłąm sympatyczna i fajną osobę, ale jak mam zaufać kobiecie która ma teraz "mojego" faceta. Strasznie to bolało kiedy mi mówiła, ale z drugiej strony moze szybciej mi przejdzie żal po tym dupku
nie wiem jak ja traktować, nie wiem jakie ona ma wobec mnie zamiary. Wydaje sie szczerą osobą, ale wiadomo, ze w miłości i na wojnie nie ma zasad a rywala miec lepiej za przyjaciela, niż za wroga. Matko co się dzieje w moim życiu! Kiepska telenowela
i znowu boję się siebie...tej swojej głupiej naiwności i wiary w ludzi...czasem ludzi nienawidzę za to ile w życiu wyżądzili mi krzywdy i w każdym doszukuję się interesowności. A czasem jestem w stanie zaufać po kilku ciepłych słowach. To raczej nie jest normalne ;/