Fala zdrad, i rozwodow

Problemy z partnerami.

Postprzez echo » 16 sty 2008, o 16:05

zgadzam się z tą anomią, choć nazwa dziwna ;).
ostatnio widziałam w telewizji starszą już wiekiem Grażynę Bukowską, która wręcz wpadała w zachwyt jak to cudownie było mieć romans z żonatym dzieciatym starszym facetem, jak to cudownie zdradzać w sensie przeżywać wielką przygodę. Ją potem też mąż zdradził i nie była zbyt szczęśliwa , ale na bezczela chwaliła się , że niczego nie żałuje i że o wyrzutach sumienia wcale nie myślała, bo cieszyła się chwilą. Kuriozum zupełnie . I jak tu się nie pogubić jak jedna idiotka z drugą bredzą publicznie takie rzeczy i nikt ich nie krytkuje.

Totalny egoizm, głupota i brak zasad. Obawiam się , że młode pokolenie mimo wpajania przez niektórych rodziców i tak będzie bardziej skażone, no chyba że nastąpią nieprzewidziane okoliczności. Najbardziej żal tych dzieci, w zasadzie półsierot, bo takie widzenia od czasu do czasu niewiele wnoszą w wychowanie, a może wręcz psują efekt.

I tak jak zwykle pozostaje nam robić swoje, zawsze jakieś problemy będą.

trzymajmy się i nie dajmy się tej fali
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Megie » 16 sty 2008, o 17:11

Moze wspolnie nakrecimy kolejana akcje
"Pokonamy Fale" :lol: :lol: :lol:

Nie Glupocie i Powszechnemu Oglupianiu :wink:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez hope » 16 sty 2008, o 18:21

Chyba oglądałam, Echo, ten sam program. Szczęka mi opadła jak słuchałam wypowiedzi obu pań (G.Bukowskiej i E.Szabatin): jak to niczego nie żałują, że nie miały i nie mają wyrzutów sumienia, o ekscytujących sekretnych wypadach do Wenecji itd.

Jeśli osoby publiczne zaczynają się chwalić relacjami z żonatymi mężczyznami to chyba rzeczywiście zaczyna być niedobrze. Nasze społeczeństwo i tak staje się coraz bardziej permisywne, a takie wypowiedzi osób powszechnie znanych tylko przyspieszają ten proces.

Już nie na temat zdrady, ale, szkodliwych wg mnie, wypowiedzi osób publicznych:
Przypomniał mi się jeszcze jeden poranny program na TVN-ie, w którym Joanna Racewicz (była prezenterka Panoramy a obecnie pracująca dla TVN-u), będąc w zaawansowanej ciąży, wymogła na obecnej w studiu lekarce stwierdzenie, że wypicie szklaneczki wina od czasu do czasu nie zaszkodzi dziecku. To po co ta cała kampania w mediach jeśli niweluje sie ją potem w pięć minut wypowiedzią jednej czy drugiej idiotki, która, swoją drogą, prowadzi w telewizji cykl "Ciąża krok po kroku". Ręce opadają.

Przepraszam za off-top.
hope
 
Posty: 93
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 09:00

Postprzez echo » 16 sty 2008, o 20:34

tak to był ten sam program. Prowadząca (Wellman) też zdawała się dobrze bawić, tylko Prokop coś bąknął czy nie lepiej byłoby "nie na zakładkę" i to tyle świetlanych wniosków.
Załamała mnie ta Bukowska do reszty , bo myślałam, że jednak różne doświadczenia (w tym przeżycie zdrady męża) powodują jakąś refleksję nad sobą, a tu guzik. Stara, głupia baba rozmarzyła się idiotycznie jak to jeszcze była w stanie kogoś załapać, bo teraz to pewnie tylko ślepy i głuchy mógłby się gorzko pomylić ;).

Jej przekaz był bardzo jasny: żyj chwilą i rób sobie dobrze, a że inni cierpią przez Ciebie - to ich problem. W końcu trzeba być tolerancyjnym i uszanować prawo do szczęścia, nawet po trupach.

a żeby jeszcze z 50 kilo utyła idiotka ;). Fajna byłaby kara nie ? ;) . Każda zdrada - to 20 kilo do przodu. Myślę , że akurat na nią ten argument zadziałałby najlepiej. ale się ubawiłam hi, hi.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez mariusz25 » 16 sty 2008, o 21:36

bo sie nie kochaja
po prostu
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez echo » 16 sty 2008, o 23:13

po prostu powiadasz,
a ja uważam, że gdy się nie kochają to po pierwsze należy się zastanowić, co zrobić aby więź odbudować, jak poprawić relacje w imię zwykłego prostego ludzkiego szacunku do swojej rodziny. Szacunek słowo zapomniane.
A nie tak od razu w krzaki z innym/inną , bo w domu nuda. Może się trochę wysilić.
A poza tym warto sobie zdefioniować pojęcie "miłość", bo zdaje się że współczesna miłość to nic innego niż pożądanie. Do tego się sprowadza. A to pomyłka.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Pytajaca » 17 sty 2008, o 00:53

Popieram Cie echo - milosc to nie motyle. Dlatego marius zma racje - zdradzaja, bo nie kochaja, lecz pozadaja....
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez bunia » 17 sty 2008, o 01:03

Niestety zycie potwierdza,ze mozna kochac i pozadac,nie sa faceci swieci i natura czasami przyslania rozsadek.....zaluja czesto i konsekwencje moga byc oplakane ale takie jest zycie - niedoskonale... jak my sami :cry:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Megie » 17 sty 2008, o 08:57

Niestety zycie potwierdza,ze mozna kochac i pozadac,nie sa faceci swieci i natura czasami przyslania rozsadek.....zaluja czesto i konsekwencje moga byc oplakane ale takie jest zycie -


to dotyczy rowniez kobiet

i czy to natura przyslania rozsadek?

Tutaj bym polemizowala- no bo przeciez jak sa w zwiazku to maja z reguly z kim zaspokajac swoje naturalne rzadze -( no chyba ze partner nie chce sie kochac- ale to juz nie jest chyba do konca normalne)

to chyba jednak o cos innego chodzi
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Filemon » 17 sty 2008, o 09:17

Jak dla mnie, to trzeba być jakąś kompletną idiotką z poprzestawianym systemem wartości, żeby się delektować własną zdradą, albo romansem z kimś żonatym, itp. Równie idiotyczne i bezcelowe jest według mnie koncentrowanie się na ZEWNĘTRZNYCH ATRYBUTACH więzi partnerskiej (te różne programiki, o których wspominała na przykład niedawno mahika) zamiast na tym co buduje i umacnia wzajemne uczucie w ludzkich związkach od podstaw, co w ogóle jest jakąś autentyczną bazą każdej prawdziwej relacji - ale o tym nie będę się już w tym miejscu rozpisywał...

Już sam taki stan rzeczy to według mnie... dewiacja (jakaś społeczna czy kulturowa??) - bo nie zawsze i nie tylko musi być ona seksualna... Nawiasem mówiąc, taki stan rzeczy musi też znajdować swój wyraz właśnie w życiu intymnym, które powszechnie coraz bardziej staje się instrumentalne a człowiek - traktowany w nim przedmiotowo i jakby odarty z głębi i subtelności wewnętrznych przeżyć i swojej duchowości...

Zwykłe ludzkie ciepło, wzajemne wsparcie, chęć zrozumienia i szacunek dla drugiej osoby. jak również chęć poświęcenia jej czasu, wyrozumiałość, tolerancja dla błędów, odmienności, niedoskonałości, itp. to cechy coraz bardziej w zaniku w świecie, w którym żyjemy... A co dopiero mówić o miłości... - wiernej, oddanej, opartej na tym co najgłębsze i najszlachetniejsze w ludzkiej naturze. Czasami potrzeba jakiegoś wielkiego nieszczęścia, katastrofy, żeby w ogóle wywiązało się choć przez chwilę międzyludzkie poczucie wspólnoty...

CORAZ MNIEJ UMIEMY KOCHAĆ, po prostu i to jest smutne i przerażające... bo jaki będzie świat za jakieś 50 lat powiedzmy...?? Na dodatek "promuje się" (modne obecnie słowo) postawy lekceważące czy wręcz odrzucające pewne autentyczne wspomniane tu przeze mnie wartości, robiąc tym samym wodę z mózgu, szczególnie młodzieży, wśród której coraz więcej bezdusznych przygłupów nie rozróżniających podstaw i nie umiejących się z godnością i szacunkiem dla siebie samego oraz dla innych poruszać w ludzkim świecie... :-( :-( :-( Czarno widzę... Niech mnie ktoś pocieszy, ale jakimiś konkretnymi argumentami a nie tylko tak na zasadzie: "koci-łapci, choć do babci, dobrze będzie..." ;-)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez agik » 17 sty 2008, o 09:59

---------- 08:50 17.01.2008 ----------

EJże, a skąd to czarnowidztwo?
Ja odbieram świat zupełnie inaczej. Bardzo czesto doświadczam ludzkiej solidarności, zwyczajnej zyczliwości, bardzo często doświadczam wsłóuczestnictwa w społeczności.
Rzeczywiście, katastrofy silniej wyzwalają takie odczucia; ale nie tylko katastrofy- choćby ostatnia zbiórka Owsiaka...

Ale mniejsza o to.
Spróbuję pocieszyć kota :wink: Bo smutny kot- to dopiero nieszczęście :wink:

Filemon- ja nie wierzę, ze jakoś bardzo zmieniła się ludzka natura, równiezw tej dziedzinie. Zdrada chyba najbardziej jest powodowana takim brakiem poczucia lojalności wobec partnere. ( Mnie przynajmniej najbardziej to powstrzynuje; jak jestem w takiej sytuacji, hmm... śliskiej to zawsze mam przed oczami jego twarz, jak np z czegoś się cieszy i myśł, ze jakoś mogłabym t a radość zatruć sprawia, że mi się odechciewa)
A bark lojalności nie jest zdobyczą cywilizacyjna.

---------- 08:59 ----------

Tak więc- zdrady nie są niczym nowym w dziejach człowieka.
Rozwody tak, choć przypominają mi się szydercze artykuły Boya- żeleńskiego, sprzed wieku... Wyśmiewał on nagminnie stosowaną praktykę kościelnego rozwiązywania ślubów.

Na ten temat zreszta już pisałam na forum równoległym.
Takie odnoszenie rzeczywistości do kiedyś, jest chyba czestą praktyką... Mit złotego wieku... :wink:

Jeśłiby "fale zdrad i rozwodów" przypisac anomii- to kiedy okres transformacji społeczniej się skończy- ustabilizuje się kwestia zdrad i rozwodów również.
Gdzieś niedawno słyszałam, albo czytałam, że im bogatszy kraj- tym mniejsza skłaonność do zdrad. Zdrada się po prostu nie opłaca.

I jeszcze na koniec Filemon- DOBRZE BĘDZIE!!! :wink:
Trza sprzątać na bieżąco swoje podwórko, a nie piętnować kogos- gdzieś...
I w tym wysprzatanym podwórzu rządzić się i cieszyc ładem i trwałością.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Megie » 17 sty 2008, o 10:10

A bark lojalności nie jest zdobyczą cywilizacyjna.


raczej zdobycza nie jest, lecz cywilizacja owczesna jest motorem dla rozowju nielojalonosci i ogolnie zlych cech w czlowieku..
Najwazniejsza jest kasa, parcie na szklo, slawa, kariera- to przekazuje sie mlodym pokoleniom

Kiedys na ustach ludzi bylo haslo* Bog, honor , Ojczyzna*
A slabe jednostki, ktore zdradzaly, klamaly itp raczej marnie predzej czy pozniej konczyly- tak mi sie wydaje.

A do kota Filemona powiem zeby sie tak nie martwil, bo w historii byly juz rozne epoki- i kiedys to co jest sie skonczy..co bedzie potem?
ja wierze ze bedzie lepiej- bo czlowiek przejrzy w koncu na oczy- tak bylo jest i bedzie..

Po burze zawsze wychodzi Slonce- jak to mowi moja babcie- wierze ze ma racje..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez agik » 17 sty 2008, o 10:16

Megie napisał(a):Kiedys na ustach ludzi bylo haslo* Bog, honor , Ojczyzna*
A slabe jednostki, ktore zdradzaly, klamaly itp raczej marnie predzej czy pozniej konczyly- tak mi sie wydaj


Owszem - na ustach były :twisted:
Kto ciągle ma coś na ustach- ma to tez w pobliskim nosie- nie dokładnie przytoczyłam aforyzm Leca.

W imie tych wartości ludzie zabijali, palili, gwałcili niszczyli.

Nie podoba mi się to jeszcze bardziej, niż zdrady i rozwody.
Poszukam dokładnych faktów i je przytoczę, jak to było kiedyś pięknie :roll:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Megie » 17 sty 2008, o 10:27

daj spokoj agik

przeciez nie o to chodzi zebysmy sobie udowadniali ktora epoka jest czy byla lepsza od drugiej pod jakims wzgledem..

jedno jest pewne- zyjemy w epoce informacji- i mamy dostep do duzej liczby informacji, kiedys zwykly zjadacz chleba zyl w swoim zascianku i nosa po za niego nie wytykl- raczej nie myslal o czyms takim jak zdrady w wiekszosci przypadkow-- i to nie sa moje obserwacje tylko wiem to od mojej babci ktora ma 93 lata , Wyjatki sie zdarzaly ale az glosno o nich bylo w sasiedniej wiosce- i taka panna czy panicz- mial ogolnie przesrane..

Tak bylo we wsi i okolicach w ktorych moja babcia sie wychowala i mysle ze w innych okolicach bylo podobnie..

ale nam tylko pozostaje jak to sama agik ujelas- sprzatanie wlasnego podworka- nic wiecej nie jestesmy w stanie zrobic :D
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez agik » 17 sty 2008, o 10:31

Mnie moja babcia opowiadała, zupełnie coś innego- o tym jak nie kochała swojego męża, jak kochała kogoś innego, jak dawała temu wyraz, o tym jak zdobywało się chcleb w czasie wojny....
O tym, co robiły jej koleżanki....
Ja będąc prawie 70 lat młodsza od babci- nie akceptuję tego...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 321 gości

cron