Od wczoraj z babcią bardzo źle, nie wiadomo co będzie! brat matki który jest na miejscu, nie chce pomagać, ogląda się na moją matkę która jest 100 km dalej i która była wczoraj cały dzień pomagać a on wyjechał o 13 i do wieczora nie zadzwonił ani się nie zjawił...potem przyjechał i zrobił awanturę. Chce pozbyć się opiekunki babci którą moja mama opłaca sama!
Moja matka natomiast to ofiara losu co mnie wkur.... maksymalnie i nie chce się z nim kłócić i sama już nie wie co oni (bracia) zadecydują z opiekunką choć jeszcze wczoraj mówiła, że bez tej pani to sobie nie wyobraża i oni nie mają nic do gadania bo nie płacą...
Ten brat zachowuje się jak cham, ma postawę roszczeniową, od zawsze zresztą, wszystko mu się należy bo jest biedny! jego bachory a moje kuzynostwo w ogóle się nie pojawiło, mieli to w pompie...najgorsze jest to że ta cała rodzinka plew potem struga tych co tak bardzo pomagają, nie robiąc nic!, do sąsiadki która też do babci zagląda powiedzieli "wszystko na naszej głowie"
Jestem bezradna, matka mnie nie słucha, nie przyjmuje ode mnie pomocy, moje zdanie nigdy się nie liczyło i dalej się nie liczy, a jak widzę w niej tą dupowatą ofiarę losu to jej nienawidzę!!!
Może powinnam umieścić wątek na rodzicach albo depresji, jestem wygłupiona tak, że nie wiem co robię...łeb mi pęka i mięśnie zbite w kamień ze stresu, mała wstała o 6, spałam po tym 5 godzin, nie wiem jak dam radę..